YNWA – nawet w USA
Artykuł z cyklu Artykuły
MieszkajÄ…cy w Nowym Jorku Daniel Fallon tÅ‚umaczy, co znaczy kibicowanie Liverpoolowi w USA w cotygodniowej kolumnie „List do LFC z...”

Rana 25 maja 2005 roku obudziÅ‚em siÄ™ nucÄ…c sobie piosenkÄ™. To zdarza mi siÄ™ caÅ‚kiem regularnie, ale sam do koÅ„ca nie wiem skÄ…d biorÄ… siÄ™ te pieÅ›ni w mojej gÅ‚owie. Czasem jest to po prostu utwór, który wpadÅ‚ mi w ucho podczas sÅ‚uchania mojego iPoda, czy z koncertu. Innym razem coÅ› zupeÅ‚nie przypadkowego. Rano dnia, gdy Liverpool miaÅ‚ pokonać AC Milan na Stadionie Ataturka w Stambule, „Ring of Fire” Johnny’ego Casha rozbrzmiewaÅ‚o nieprzerwanie w moich myÅ›lach. Jestem wielkim fanem Johnny’ego Casha, wiÄ™c nie byÅ‚o to tak caÅ‚kiem dziwne.
Jednak wszystko zaczęło być jeszcze bardziej interesujÄ…ce, gdy przybyÅ‚em do pracy i zaczÄ…Å‚em czytać w Internecie, co siÄ™ dziaÅ‚o w Turcji przed meczem. W dwóch historiach opisany byli fani The Reds Å›piewajÄ…cy wspólnie przed meczem „Ring of Fire”. Przypadek? Chyba nie. W koÅ„cu opuÅ›ciÅ‚em pracÄ™ tamtego dnia na „zwolnieniu lekarskim”, udaÅ‚em siÄ™ do pobliskiego pubu, żeby obejrzeć to spotkanie. IdÄ…c 50 ulicÄ… na Manhattanie Å›piewaÅ‚em „Ring of Fire” i byÅ‚em pewien, że za kilka godzin LFC bÄ™dzie Mistrzem Europy po raz piÄ…ty w historii.
Bycie w peÅ‚ni oddanym kibicem Liverpoolu 3 300 kilometrów od miejsca, gdzie gra ukochany zespół wymaga różnych poÅ›wiÄ™ceÅ„ i od razu chciaÅ‚bym przedstawić to w uproszczony sposób: nigdy nie widziaÅ‚em meczu The Reds na żywo, także nigdy nie byÅ‚em na Anfield; czÄ™sto oglÄ…dam mecze o zatrważajÄ…co wczesnych godzin i najczęściej samotnie, mecze Ligi Mistrzów zazwyczaj rozpoczynajÄ… siÄ™ okoÅ‚o 2:30 po poÅ‚udniu, co oznacza, że muszÄ… oglÄ…dać spotkana na komputerze w pracy, albo nagrywać je i obejrzeć po powrocie do domu, także samotnie. Mimo tych przeszkód i barier, pÅ‚akaÅ‚em jak dziecko, gdy Stevie wzniósÅ‚ w górÄ™ Puchar z „wielkimi uszami” po najwspanialszym odrobieniu strat w historii sportu (sprawdzaÅ‚em, każdy zgadza siÄ™ z takÄ… tezÄ…).
Moje początki z The Reds to krótka opowieść o przypadku i bezsenności. Przed czasami, gdy uczęszczałem do Szkoły Wyższej, w mojej rodzinie słynąłem z tego, że codziennie rano budziłem się o 6 rano, pełen energii i gotowy na rozpoczęcie nowego dnia. Moja mama zazwyczaj na mój entuzjazm reagowała tak, że kazała mi oglądać telewizję dopóki ona nie raczy wstać z łóżka. Tak było od 1987 do 1988 roku i właśnie wtedy poznałem najlepsze sportowe ligi na świecie: Australijski Futbol i Angielską Pierwszą Ligę. Wtedy ESPN dopiero zaczynali swoją działalność i jeszcze daleko im było do 24-godzinnego, wielojęzycznego giganta, jakim jest dzisiaj.
W tamtych czasach w porannej ramówce ESPN wÅ‚aÅ›nie pokazywano te dwie wczeÅ›niej wspomniane ligi. Pierwsza z nich zwróciÅ‚a mojÄ… uwagÄ™ z oczywistych powodów: przemoc, szybkość, Å›mieszne, maÅ‚e stroje i dziwni mali sÄ™dziowie stojÄ…cy pod sÅ‚upami ubrani w biaÅ‚e stroje. Ale zawsze rano modliÅ‚em siÄ™, żeby pokazywali tÄ… drugÄ… ligÄ™. ZakochaÅ‚em siÄ™ w piÅ‚ce, która w koÅ„cu jest w Ameryce normalnie nazywana i nawet caÅ‚kiem nieĽle prezentowaÅ‚em siÄ™ w mojej lokalnej weekendowej lidze. Jednak tam, gdzie mieszkaÅ‚em (Ohio) byÅ‚a tylko jedna profesjonalna drużyna – Canton Invaders i za bardzo nie mogÅ‚em znaleĽć sobie idola, którego mógÅ‚bym naÅ›ladować.
To siÄ™ zmieniÅ‚o, gdy ESPN zaczęło regularnie pokazywać drużynÄ™ ubranÄ… na czerwono z dużym napisem „Candy” na koszulkach, która prezentowaÅ‚a futbol nie z tej ziemi. Bardzo szybko podczas gier z kolegami chciaÅ‚em być Rushem, czy Barnesem, a gdy staÅ‚em na bramce, zawsze wzorowaÅ‚em siÄ™ na Grobbelaarze. Szczerze mówiÄ…c niewiele pamiÄ™tam, jeÅ›li chodzi o szczegóły oglÄ…danych spotkaÅ„ – z kim byÅ‚ ten mecz, kto wygraÅ‚ itd. Jednak twarze zawodników, sposób gry i sam styl zapisaÅ‚ siÄ™ w mej pamiÄ™ci na zawsze.
Å»ycie w Nowym Jorku (a dokÅ‚adniej na Brooklynie) czÄ™sto powoduje, że czujesz siÄ™ trochÄ™ niepotrzebny i samotny z powodu ogromnego natÅ‚oku ludzi tam mieszkajÄ…cych, którzy nigdy nie zainteresujÄ… siÄ™ twoim szczerym i zwyczajnym życiem. Jednak Nowy Jork także stwarza okazje do odkrycia maÅ‚ych miejsc i nisz, w których twoje zainteresowanie i talenty mogÄ… doprowadzić CiÄ™ do interesujÄ…cych ludzi. IdÄ…c ulicÄ… w mojej koszulce Liverpoolu z 1972 roku, albo w koszulce wÅ‚asnego projektu z napisem „Viva Benitez” czasem zatrzymuje mnie jakiÅ› nieznajomy i zaczynamy interesujÄ…cÄ… pogawÄ™dkÄ™. Zazwyczaj tematy opierajÄ… siÄ™ na codziennym życiu kibica Liverpoolu w Ameryce: gdzie zazwyczaj oglÄ…dasz mecze? W jaki sposób Amerykanin zostaÅ‚ kibicem LFC? Co sÄ…dzisz o ostatnim spotkaniu? Peter Crouch ma caÅ‚kiem maÅ‚e stopy, jak na tak dużego goÅ›cia, nieprawdaż?
Takie miejsca jak 11 Bar we Wschodniej Wiosce (dom oficjalnego klubu kibica w Nowym Jorku), Czerwony Lew i Pan Dennehy w Wiosce Greenwich, a także Clancy we Wschodnim Centrum są właśnie miejscami, w których poznałem nowych przyjaciół kibicując The Reds. Spotykając drugiego fana Liverpoolu tak daleko od Anfield czujesz, że macie wiele podobieństw, ponieważ doświadczyłeś na własnej skórze ranne wstawanie na mecz, nagrywanie spotkań i uwielbiane dziewczyny/żony, które nie są w stanie zrozumieć tej pasji. Na szczęście dni, gdy trzeba było polegać tylko i wyłącznie na ESPN minęło bezpowrotnie. Teraz mamy luksus w postaci Fox Soccer Channel, czy Setanty- dzięki temu możemy obejrzeć prawie każdy mecz Premiership i to na żywo! Wielu Anglików mi mówiło, że w USA ludzie mogą obejrzeć więcej spotkań, niż ci mieszkający na Wyspach.
Mam wielkie nadzieje zwiÄ…zane ze zbliżajÄ…cym siÄ™ sezonem, zwÅ‚aszcza dziÄ™ki bardzo rozważnemu dziaÅ‚aniu Rafy na rynku transferowym i jego pragnieniu, żeby zbudować zespół, a nie zlepek gwiazd, które akurat można pozyskać. Z pewnoÅ›ciÄ… byÅ‚o kilka nieudanych transferów (Morientes i Kromkamp przychodzÄ… mi na myÅ›l), ale te błędy, które nie kosztowaÅ‚y nas tak wiele pieniÄ™dzy miaÅ‚y znacznie mniejsze znaczenie, niż niezwykÅ‚e wystÄ™py takich piÅ‚karzy jak Sissoko, Alonso, Reina, Crouch i ostatnio Gonzalez i Aurelio. Po raz pierwszy od wielu lat dysponujemy niemal kompletnym skÅ‚adem – niewyobrażalna siÅ‚a w Å›rodku pola, szybkość na skrzydÅ‚ach i dwóch Scouserów, którzy nigdy siÄ™ nie poddajÄ…. To jest recepta na sukces. I jeÅ›li kiedyÅ› przyjedziecie do Nowego Jorku możecie spotkać goÅ›cia w koszulce Liverpoolu, z nowojorskim akcentem, który kibicuje najwiÄ™kszej drużynie na Å›wiecie z wiarÄ…, że z takimi fani, jakich posiada LFC wszystko jest możliwe.
Daniel Fallon
Autor: Liverpoollover
Data publikacji: 15.09.2006 (zmod. 02.07.2020)