ChwaÅ‚a, do której dotarliÅ›my – Cardiff 2006
Artykuł z cyklu Artykuły
Czasem, gdy piszesz o jakimś wydarzeniu, zanim ono będzie miało miejsce obawiasz się zdradzieckiego pecha: rzucając klątwę na wynik meczu przez wytypowanie końcowego rezultatu, albo poprzez pokazanie, co The Reds robią dobrze.
W ostatnim tygodniu wymieniłem wszystkie jakże ekscytujące finały tego stulecia z udziałem The Reds, w różnych rozgrywkach i obawiałem się, że tegoroczny Finał FA Cup okaże się nudnym meczem. Nie lubię, jak Liverpool jest zdecydowanym faworytem w żadnym wielkim meczu, ponieważ po zwycięstwie zazwyczaj poczuje zadowolenie, ulgę, a nie ekstazę i rozkosz.
Jak bardzo się myliłem.
Jeśli w 2001 roku zobaczyłem najbardziej emocjonującą końcówkę Finału FA Cup w najbliższej historii, to w sobotę byliśmy świadkami najlepszego finału w historii, koniec kropka. Przynajmniej nie przychodzi mi na myśl żaden lepszy.
Po Stambule miałem nikłe oczekiwania wobec tego meczu. Nic nie jest w stanie przewyższyć meczu z 25 maja 2005 roku i nic nie mogło nawet zbliżyć się do tamtego cudu. Tak przynajmniej myślałem
Sobotnie osiągniecie ciągle jest znacznie niżej w wielkiej hierarchii, w końcu FA Cup to nie Puchar Europy, a West Ham to nie AC Milan. No i z pewnością Cardiff to nie Stambuł i 0-2 po 30 minutach nie można porównywać do 0-3 w przerwie. W ten sposób utworzyła nam się lista, dlaczego tych wydarzeń nie możemy do siebie porównywać.
Jednak, cóż to byÅ‚ za mecz. Jeden z fanów West Hamu stwierdziÅ‚ „ZwyciężyÅ‚a piÅ‚ka nożna”. OczywiÅ›cie nigdy siÄ™ z takim orzeczeniem nie zgodzimy, jeÅ›li to nasza drużyna wygraÅ‚a. W koÅ„cu ‘PiÅ‚ka nożna’ nie zostaÅ‚a wpisana jako zdobywca 125 FA Cup tylko ‘Liverpool Football Club’.
Wielkie brawa należą siÄ™ MÅ‚otom – grali wspaniale, a kibice po meczu zostali w Cardiff, żeby siÄ™ dobrze bawić. Mimo, że w pubie, gdzie znalazÅ‚em siÄ™ po meczu kibice Liverpoolu byli w przewadze 3:1, byÅ‚a wspaniaÅ‚a atmosfera, kibice Å›piewali swoje piosenki, a razem wykonywali utwory o wspólnych rywalach – jednak mimo wszystko kibice MÅ‚otów musieli czuć siÄ™ okropnie po meczu. Duma z wystÄ™pu nie ukoi bólu po porażce.
Drużyna Alana Pardew w swojej naiwnoÅ›ci popeÅ‚niÅ‚a bardzo gÅ‚upi błąd: nagle stali siÄ™ faworytami tego meczu, a do koÅ„ca pozostaÅ‚a godzina gry. Przed spotkaniem naprawdÄ™ nikt na nich nie stawiaÅ‚ – choć trochÄ™ niesÅ‚usznie patrzÄ…c na ich umiejÄ™tnoÅ›ci i pewność siebie – a w trakcie starcia sytuacja siÄ™ zmieniÅ‚a i to oni byli tymi, którzy muszÄ… zdobyć Puchar. I przegrali.
Moje nadzieje, że West Ham nie wytrzyma presji tak wielkiego meczu okazały się zupełnie bezpodstawne. I po raz kolejny pokazali (co mnie martwi), że potrafią pokonać pułapkę ofsajdową The Reds. Oczekiwałem, że Teddy Sheringham wybiegnie w podstawowym składzie, żeby podawać właśnie takie prostopadłe piłki, co bardzo dobrze robił 26 kwietnia, ale tym razem Dean Ashton z dobrym skutkiem przejął jego rolę.
CzÄ™sto siÄ™ zdarzaÅ‚o, że na poczÄ…tku akcji zaczepnej napastnicy West Hamu znajdowali siÄ™ na pozycji spalonej, ale piÅ‚ka trafiaÅ‚a do piÅ‚karza wybiegajÄ…ca z głębi pola – przy pierwszym golu byÅ‚ nim Scaloni – i tym samym unikali podniesienia chorÄ…giewki przez liniowego. Efekt byÅ‚ taki, że Carragher i Hyypia nie wiedzieli, co majÄ… robić i siÄ™ pogubili. W pierwszej poÅ‚owie siedziaÅ‚em mniej wiÄ™cej na linii obrony Liverpoolu i liniowy dziaÅ‚aÅ‚ mi na nerwy, ponieważ na poczÄ…tku meczu popeÅ‚niÅ‚ dwa błędy.
Jednak jeśli obrona spisuje się słabo, co w przypadku Liverpoolu rzadko się zdarza, na pomoc przychodzą gracze ofensywni.
W ostatnich kilku dniach po raz kolejny pojawiły się bezsensowne komentarze, że Liverpool to drużyna jednego zawodnika. Przed weekendem byliśmy świadkami innego nonsensu: Gerrard nie potrafi dobrze grać w wielkich meczach (tak twierdzili niektórzy fani Liverpoolu).
Wszyscy piłkarze mają utrudnione zadanie w takich meczach z najtrudniejszymi przeciwnikami, ponieważ jest mniej miejsca i rzadziej jest się w posiadaniu piłki, ale w sobotę Stevie z pewnością obalił ten mit. Przeciwko drużynie AC Milan wspiął się na wyżyny umiejętności w najważniejszym meczu swojej kariery z drużyną klasy światowej. W tym roku poprowadził drużynę, gdy miała problemy będąc zdecydowanym faworytem i zdobył swoją 4 i 5 bramkę w różnych finałach. Bez patrzenia w statystyki, wydaje mi się, że tylko Ian Rush strzelił więcej.
Jednak nigdy nie pozbÄ™dziemy siÄ™ stwierdzeÅ„ o drużynie jednego zawodnika. Zabierz Rooneya z Manchesteru United, Lamparda z Chelsea i Henry’ego z Arsenalu i wszystkie zespoÅ‚y zostanÄ… poważnie osÅ‚abione. Taka jest idea najlepszych piÅ‚karzy w zespole: sÄ… najlepsi. To jest naprawdÄ™ proste. JeÅ›li na nich nie polegasz i nie odczuwasz ich braku, to dlaczego miaÅ‚byÅ› ich ustawiać na pierwszym miejscu?
To jest także lekceważenie wszystkich piÅ‚karzy Liverpoolu, a zwÅ‚aszcza: Carraghera, Hyypi, Alonso, Sissoko, Finnana i Reiny, którzy sÄ… zawodnikami przedniej marki, a wielu niewymienionych tutaj odegraÅ‚o znaczÄ…cÄ… rolÄ™ w wspaniaÅ‚ych wynikach w lidze i w FA Cup w tym sezonie – a droga po Puchar Anglii – jest na równi z innymi wielkimi osiÄ…gniÄ™ciami tak samo, jak zeszÅ‚oroczna Liga Mistrzów.
Gerrard ciągle jest najważniejszym zawodnikiem w tej drużynie, a w tym sezonie imponował formą strzelecką. Tacy piłkarze są bezcenni i wszyscy powinniśmy się cieszyć, że w ogóle istnieją, mimo że zawsze porównuje się do nich resztę zespołu. Na świecie nie ma bardziej kompletnego i wszechstronnego piłkarza i nie wiem, czy kiedykolwiek taki był. Jednak on nie robi tego wszystkiego samotnie.
Gerrard był niesamowity i kluczowy, ale pamiętajmy, że inni piłkarze strzelili ponad 80 goli, z czego 43 Cisse, Crouch i Garcia. Obrona 33 razy zachowała czyste konto, jedno mniej niż wynosi klubowy rekord. Sissoko wykonał 78 milionów wślizgów i przebiegł drogę do Słońca i z powrotem. Alonso wspaniale wspierał i obrońców i podawał tak fenomenalnie, jak nikt w całej Anglii. No i Jamie Carragher ani razu nawet przez nanosekundę nie stracił koncentracji w prawie 60 meczach.
Gerrard nie zagrał w kilku spotkaniach, a w innych był wcześnie zmieniany. Jakoś sobie nie przypominam, żeby The Reds byli kompletnie rozbici pod jego nieobecność. Jednak on posiada wyjątkowy talent, który oznacza, że on potrafi coś zrobić, gdy nic nie wydaje się już możliwe.
Czy wy w ogóle oglądacie?
Po raz kolejny oceny piłkarzy w niektórych gazetach przyprawiły mnie o ból głowy. To są na pewno subiektywne przemyślenia i tak naprawdę zupełnie bez znaczenia (tak, jak to!), to jednak miło jest widzieć, jak piłkarze dostają odpowiednie pochwały, na jakie sobie zapracowali.
Prawie każdy, z kim rozmawiałem w pubie po meczu w Cardiff mówił, że Momo Sissoko był jedną z gwiazd w tym spotkaniu, a mimo to ze strony niektórych gazet spłynęła na niego fala krytyki, gdzie dostał oceny 3/10. Jaki mecz oglądali ci dziennikarze?
Sissoko byÅ‚ wspaniaÅ‚y w Å›rodku pola, peÅ‚niÅ‚ rolÄ™ maszyny, która nie przestawaÅ‚a pracować i dobrze walczyÅ‚ z wchodzÄ…cÄ… gwiazdÄ… w drużynie MÅ‚otów – Reo-Cokerem. Nie mogÄ™ przestać myÅ›leć, że jeÅ›li Momo byÅ‚by Anglikiem to ludzie uznawaliby go za nieoceniony skarb, a tak nikt poza Liverpoolem go nie docenia.
Inna gazeta wybraÅ‚a Deana Ashtona – który w pierwszej poÅ‚owie graÅ‚ naprawdÄ™ dobrze – zawodnikiem meczu zamiast Stevena Gerrarda. PrzyznajÄ™, że czasem oceny sÄ… wystawiane przed zakoÅ„czeniem meczu, ale nie mogÄ™ zrozumieć dlaczego tak siÄ™ staÅ‚o, jeÅ›li mecz byÅ‚ rozgrywany w godzinach popoÅ‚udniowych. MógÅ‚bym pojąć takie błędy w przypadku meczu w Stambule, który skoÅ„czyÅ‚ siÄ™ naprawdÄ™ póĽno.
Wiele gazet oceniÅ‚o Shake Hislopa – który tylko obroniÅ‚ sÅ‚abe uderzenie Samiego Hyypi z rzutu karnego – wyżej niż Pepe ReinÄ™. Hislop nie popeÅ‚niÅ‚ żadnych błędów, ale też niczym nie zabÅ‚ysnÄ…Å‚. Gdy Liverpool strzelaÅ‚ na bramkÄ™ to byÅ‚ on zupeÅ‚nie bezradny.
Reina miaÅ‚ dziwny mecz, ale mimo jednego tragicznego błędu popisaÅ‚ siÄ™ czterema fantastycznymi paradami, ale nie mam tutaj na myÅ›li obrony drugiego i trzeciego karnego – te byÅ‚y bardziej rutynowe. To, co zrobiÅ‚ dobrego znacznie przewyższyÅ‚o te zÅ‚e interwencje.
DoÅ›rodkowanie Konchesky’ego przypomniaÅ‚o mi bramkÄ™ Djibrila Cisse przeciwko Portsmouth w meczu na Anfield. To uderzenie wcale nie byÅ‚o bardziej możliwe do obrony, niż atomowy strzaÅ‚ Gerrarda w doliczonym czasie gry. Wszyscy bramkarze w takich sytuacjach spodziewajÄ… siÄ™ doÅ›rodkowania i muszÄ… wyjść na piÄ…ty metr – w 99 przypadkach na 100 piÅ‚karze wÅ‚aÅ›nie doÅ›rodkowujÄ…. Gdyby golkiperzy stali na linii puszczaliby z 50 goli.
Nawet jeśli krytykujecie go za te błędy, jego wkład w zwycięstwo był ogromny. Parady przy pierwszym karnym była naprawdę niesamowita. Podwójna obrona na początku drugiej połowy pokazała, że zachował zimną krew, ustał na nogach i potrafił ich użyć do obrony strzałów. Przy dobitce Benayouna jeszcze nie do końca pozbierał się po pierwszym uderzeniu, ale fenomenalnie powstrzymał Izraelczyka.
W końcu nieprawdopodobna parada w 120 minucie pokazała jego siłę psychiczną, w ostatniej minucie ciągle skoncentrowany i wykazał się wspaniałą sprawnością.
Po 62 meczach niezwykle wyczerpującego sezonu, w dogrywce zobaczyliśmy prawdziwy charakter, determinację i walkę do końca Liverpoolu, gdy na boisku było ledwie pięciu całkiem zdrowych piłkarzy The Reds.
Nie tylko tacy zawodnicy jak Finnan, Gerrard, Sissoko, Cisse i Carragher, którzy praktycznie stracili siÅ‚y, walczyli o każdÄ… piÅ‚kÄ™, a nawet wiÄ™cej – Liverpool w dogrywce byÅ‚ lepszÄ… drużynÄ….
To wszystko działo się, gdy dwaj kluczowi zawodnicy opuścili boisko z powodu kontuzji: Kewell kuśtykając zszedł przedwcześnie w trzecim kolejnym Finale, tym razem z kibicami po swojej stronie. Xabi Alonso od samego początku meczu nie czuł się komfortowo z powodu urazu kostki. Na szczęście Didi Hamann był fantastyczny po wejściu na boisko.
W końcu nic nie powstrzymało Liverpoolu przed wzniesieniem siódmego FA Cup w historii i równie dobrze już w styczniu można było to przewidzieć.
Wystarczy przypomnieć sobie Luton – wspaniaÅ‚y „comeback” w wykonaniu Liverpoolu; mecz z Olimpiakosem, gdy Steven Gerrard fenomenalnym uderzeniem zapewniÅ‚ awans do kolejnej rundy Ligi Mistrzów. Ten mecz nadaÅ‚ ton dalszej części rozgrywek. No i dwa zainspirowane przez Luisa GarciÄ™ półfinaÅ‚owe zwyciÄ™stwa nad Chelsea i mamy receptÄ™ na szczęście
Paul Tomkins
Autor: Liverpoollover
Data publikacji: 17.05.2006 (zmod. 02.07.2020)