PNE
Preston North End
Towarzyski
13.07.2025
16:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 2015

Steven Gerrard - siła natury

Artykuł z cyklu Artykuły


Siła Stevena Gerrarda jest tak wielka, że jeszcze bardziej podważyła stwierdzenie, że szanse Anglików w Mistrzostwach ¦wiata są minimalne po dziwnym toku myślenia i niezdecydowanym dowodzeniu Svena Gorana Erikssona.

Obietnica wizji Alana Pardew na temat sposobu, w jaki klub taki jak West Ham United powinien być reprezentowany w meczu, który jak wiemy ciągle może być jednym z najbardziej emocjonujących starć w sezonie, ukazała nową ekscytującą jakość w krajowej piłce.

Te elementy wystarczyÅ‚y, żeby powstaÅ‚a wiara w argumenty mówiÄ…ce, że to mógÅ‚ być najlepszy FinaÅ‚ FA Cup w historii. OczywiÅ›cie niektórzy od razu wspomnÄ… inne wielkie starcia, jak piÄ™kne zwyciÄ™stwo pierwszej wielkiej drużyny Manchesteru United pod wodzÄ… Sir Matta Busby’ego nad Blackpool 4-2 w 1948 roku, inni mecz pięć lat póĽniej, gdy romantyczny sukces odniósÅ‚ jeden z przegranych z FinaÅ‚u z 1948 roku – 38-letni Stanley Matthews nad Boltonem Wanderers.

Czasem trzeba odłożyć historię na bok, mimo że zawsze ukarze tych, którzy o niej zapomną. Czasem moment zostanie zapamiętany na zawsze, jeśli jest wypełniony talentem i charakterem rywalizacji. Tak właśnie było w Stambule ostatniej wiosny, gdy Liverpool zdobył Puchar Europy i tym samym pierwsze trofeum pod wodzą Rafy Beniteza, mimo że przegrywali 0-3 do przerwy. Tak samo w Cardiff na Millennium Stadium w sobotę, gdy West Ham inteligentnie grający z szybkością i ambicją wyszedł na dwubramkowe prowadzenie.

W obu przypadkach kluczem do odrodzenia Liverpoolu był Steven Gerrard. Jednak w Cardiff możemy uczciwie powiedzieć, że w niezwykle spektakularnej i dość często zagadkowej karierze jego siła do decydowania o losach meczu, do podporządkowania gry swojej woli i jego umiejętności do wybuchu w najmniej spodziewanym momencie nigdy nie były tak widoczne.

W każdych rozmyślaniach na temat Mistrzostw ¦wiata, które tak naprawdę nigdy nie były tak otwarte, gdy ominiesz blask Ronaldinho, Steven Gerrard na pewno rozpalił nadzieję w sercach angielskich kibiców. On na pewno nie jest Ronaldinho, czy Thierrym Henrym, ani nawet Waynem Rooneyem, jeśli chodzi o piłkarski geniusz, ale w majestacie jego występu przeciwko West Hamowi, jego fenomenalnych strzałów, wykwintnego podania do Djibrila Cisse przy pierwszym golu, przychodzi mi na myśl Sir Bobby Charlton, ponieważ od jego czasów żaden angielski pomocnik, oprócz Gerrarda nie grał tak wspaniale w wielkich meczach. Jego druga wyrównująca bramka nie była momentem perfekcyjnego wykonania, ale raczej siłą natury, co przywołało ten wyjątkowy strzał Charltona w meczu z Meksykiem, który zupełnie odmienił sytuację w grupie Anglików podczas Mistrzostw ¦wiata z 1966 roku.

Gol Charltona udowodniÅ‚, że wszystko jest możliwe. Kto wie, jeÅ›li Eriksson wystawi Gerrarda w ofensywnej roli na czele silnej i zbalansowanej linii pomocy w skÅ‚adzie – Beckham, Lampard, Carrick, Joe Cole i wspomniany wczeÅ›niej Steven Gerrard. Ten pomysÅ‚ nie byÅ‚by wcale takÄ… rewolucjÄ…, jeÅ›li przypomnimy sobie debatÄ™ sprzed dwóch lat przed Mistrzostwami Europy w Portugalii, gdy wszyscy zastanawiali siÄ™ nad sensem „diamentu” co oznaczaÅ‚oby koniec kariery dla powszechnie podziwianego Paula Scholesa. Jednak taka jest normalna kolej rzeczy. FinaÅ‚ FA Cup byÅ‚ dla Liverpoolu i West Hamu niezwykle ważny, tak samo jak bÄ™dzie Å›rodowy FinaÅ‚ Ligi Mistrzów dla innych drużyn, ale wszyscy coraz bardziej skupiajÄ… siÄ™ na Mundialu. WspaniaÅ‚y turniej, który co cztery lata wymaga od każdego kraju uważne przyjrzenie siÄ™ samemu sobie i do sobotniego meczu Anglicy nie mogli być wielkimi optymistami.

Więc, co się zmieniło, gdy Stevie G wzniósł ręce ku niebiosom? Coś, albo może nic. Kadra Erikssona ciągle wygląda bardzo krucho jeśli chodzi o przednią formację. Liverpool ciągle musi wzmocnić talent Gerrarda czterema nowymi piłkarzami, jeśli chcą zmierzyć się z Chelsea o Mistrzostwo Anglii. West Ham także musi powiększyć swój talent, jeśli chce być poważną drużyną w Premiership.

Ale pomijajÄ…c to wszystko, coÅ› jednak siÄ™ staÅ‚o. OdbyÅ‚ siÄ™ mecz, który emocjonowaÅ‚ w każdym piÅ‚karskim znaczeniu. ByÅ‚a mÅ‚oda drużyna w swoim pierwszym roku na najwyższym szczeblu rozgrywek, przygotowana do prowadzenia swojej gry przeciwko dobrze zorganizowanemu Liverpoolowi, grali tak dobrze, że na pewno by wygrali, gdyby Pepe Reina nie odzyskaÅ‚ spokoju, a Stevie Gerrard nie wyraziÅ‚ swojego wielkiego i wyjÄ…tkowego talentu. Wynikiem tych wydarzeÅ„ jest wrażenie, że w ciÄ…gu dwóch sezonów pod wodzÄ… Beniteza, w dwóch najważniejszych Pucharach, Liverpool zdobyÅ‚ wyjÄ…tkowÄ… umiejÄ™tność dążenia do celu i rywalizacji do koÅ„ca. OczywiÅ›cie klub na Stamford Bridge osiÄ…ga niebywaÅ‚e proporcje, dziÄ™ki transferowi Ballacka i walce o SzewczenkÄ™, ale bez wÄ…tpienia drużyna Beniteza znacznie zbliżyÅ‚a siÄ™ do Chelsea, jeÅ›li utrzyma obecnÄ… „formÄ™.”

West Ham dał pokaz potencjału inteligencji, odwagi, świeżości i dowodzenia. Udało im się rywalizować, a nie jedynie walczyć o przetrwanie. Grali ze spokojem, szeroko. Nawet na chwilę nie dali Liverpoolowi luksusu na prowadzenie takiej gry, jaką chciał. Gdy się mecz skończył nie mogliśmy sobie wymarzyć większej rozciągłości formy w jednym spotkaniu, czego najlepszym symbolem jest odrodzenie Reiny w serii rzutów karnych i ta fenomenalna parada w ostatniej minucie dogrywki.

Potem oczywiÅ›cie byÅ‚ wspaniaÅ‚y dar, najnowszy i najlepszy dowód, że Anglicy dziÄ™ki Gerrardowi mogÄ… pokonać każdego. OczywiÅ›cie nigdy nie jest to pewne – niewiele rzeczy w tej grze takie sÄ…, ale w tak dziwnych dla Anglii czasach, sobotni mecz dodaÅ‚ wszystkim wiary. Stevie Gerrard zÅ‚ożyÅ‚ obietnicÄ™ na odrobinÄ™ niebiaÅ„skiego futbolu.

James Lawton



Autor: Liverpoollover
Data publikacji: 15.05.2006 (zmod. 02.07.2020)