LIV
Liverpool
Premier League
31.03.2024
15:00
BHA
Brighton & Hove Albion
 
Osób online 1109

Nie będzie powtórki Burnley

Artykuł z cyklu Artykuły


To jeden z największych dni w sezonie, a dla niektórych, jeden z najtrudniejszych, szczególnie kiedy będą musieli się zmierzyc w 3 rundzie z FA Cup z jakąś wielką drużyną.

Dla Rafy Beniteza to będzie dzień, w którym chce wszystkich upewnic, że zeszłoroczna porażka z Burnley była przypadkiem.

Odpadnięcie z FA Cup w zeszłym sezonie po klęsce z Burnley było jednym z najgorszych dni Rafy Beniteza na Anfield, ale od tego czasu Hiszpan dużo się nauczył. W spotkaniu z Luton skończy się dla Beniteza teoria, zacznie praktyka.

Dla niektórych graczy Luton będzie to najwspanialszy mecz w karierze - szansa na pokazanie się, bądĽ upokorzenie mistrzów Europy. Crystal Palace niespodziewanie swoją szansę wykorzystało i wyeliminowało Liverpool z Curling Cup wcześniej w tym sezonie. Od tamtego czasu The Reds poczynili jednak ogromne postępy i mogą zajśc bardzo daleko w FA Cup.

Luton ciągle wspomina o meczu, w którym upokorzyło Liverpool, a było to dawno temu, kiedy jeszcze prezesem był mój przyjaciel - David Evans. Gracze i trener The Hatters ciągle przypominają nam o tamtym spotkaniu, ale jestem pewien, że nie będzie z niego powtórki.

Managerem Luton jest obecnie Mike Newell, były gracz i fan Liverpoolu. Pod jego wodzą zespół awansował do The Championship.

W meczach u siebie Luton ma jedną z najlepszych ligowych pass, więc Liverpool powinien byc uważny. Szczególnie defensorzy powinni miec oko na najlepszego strzelca Luton - Steve'a Howarda.

Podczas gdy inne drużyny z Premiership mają przed sobą średnio trudne spotkania, The Reds jadą z wiarą we własne umiejętności i dobrą formą. Jestem pewien, że Rafa nie zlekceważy rywala.

Niedawno niektóre zespoły Premier League miały do rozegrania cztery mecze w osiem dni, to było zdecydowanie za wiele dla większości zawodników. Zgadzam się ze Stuartem Pearcem, według którego spotkania w okresie świąt Bożego Narodzenia i nowego roku są uwielbiane przez fanów.

Pamiętam sezon 1977/78, kiedy graliśmy trzy mecze w pięc dni. W Boxing Day zremisowaliśmy na wyjeĽdzie z Nottingham Forest, a póĽniej na Anfield ograliśmy Wolves. Po nowym roku pokonaliśmy Newcastle, a cały skład był przemęczony. W tamtych czasach trener nie dysponował taką szeroką kadrą, jak teraz.

To, jak zespoły wypadną w okresie Bożego Narodzenia i Wielkanocy, jest często najważniejszym czynnikiem w sezonie. Sztuką jest, aby wygrac wszystkie spotkania rozgrywane w tym okresie, a jednocześnie nie przemęczyc pierwszej jedenastki. Jeśli to się uda, zespół ma znacznie większe szanse na zajęcie wysokiego miejsca w lidze.

Kiedy idę obejrzec jakiś mecz LFC, zawszę wierzę w nich. Byłem bardzo zadowolony ze zwycięstwa z Newcastle. Powrót Michaela Owena na Anfield przypomniał mi Kevina Keegana, który już w barwach SV Hamburg zagrał na Merseyside z LFC. To nie był chyba wymarzony powrót dla Michaela - nie miał szansy się pokazac, a jego zespół przegrał.

Pamiętam jeszcze inny mecz Keegana na Anfield w barwach Hamburga, kiedy to Liverpool wygrał 6-0. The Kop miało niezły ubaw z Kevina. Był to mecz o Super Puchar Europy w sezonie 1977/78. Może nie odnieśliśmy tak samo wysokiego zwycięstwa nad Newcastle, ale The Reds w satysfakcjonujący sposób pokonali NUFC.

Niestety w czas, kiedy Liverpool grał derbowy mecz z Evertonem na Goodison Park, nie było mnie w mieście. Nie miałem więc możliwości oglądania spotkania na żywo. Słuchałem zaledwie relacji radiowej w internecie z kilkoma fanami LFC. Bardzo się ucieszyłem, gdy dowiedziałem się, że Czerwoni prowadzą 3-1.

PóĽniej obejrzałem powtórkę spotkania w telewizji. Uważam, że Liverpool wygrał bez większych problemów i zasłużenie. Fani The Blues powinni się cieszyc, że nie doszło do pogromu, tak dużo lepsze było LFC. Byłem bardzo zadowolony z postawy Djibrila Cisse w tym spotkaniu. Walczył, "szukał" piłki, a zwieńczeniem tego była zdobyta bramka.

Zazwyczaj mam możliwośc oglądania każdego spotkania Liverpoolu, u siebie i na wyjeĽdzie. Rozumiem frustrację fanów LFC spoza Anglii, którzy do dyspozycji mają tylko relacje tekstowe, bądĽ audio.

Właśnie w spotkaniu z WBA do dyspozycji miałem tylko relację tekstową. Liverpool wygrał 1-0, a kolejną swoją bramkę w barwach The Reds zdobył Peter Crouch. Myślę, że Peter spłacił dług zaufania, jaki dał mu Rafa Benitez kupując go za spore pieniądze.

Manager Boltonu, Sam Allardyce, jest jednym z tych, którzy najbardziej narzekają na terminarz Premiership w tym sezonie. Przed meczem z nami, Bolton uległ Manchesterowi United aż 4-1, więc myślałem, że jakoś wygramy. Niestety tylko zremisowaliśmy (2-2), ale na pewno lepsze to, niż przegrana.

Styl gry Boltonu jest bardzo dobry, szczególnie u siebie. Rafa bardzo dobrze o tym wie, ale niektórzy zawodnicy, jak np. Xabi Alonso, byli tak zmęczeni, że po prostu nie mogli grac. To z pewnością jeden z powódów, przez które nie wygraliśmy. Dwukrtonie wyrównaliśmy stan gry, pokazując charakter.

Rok 2006 już się zaczął, a wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na dobrą dyspozycję Liverpoolu FC. Mam nadzieję, że ten rok będzie dla nas tak samo udany, jak poprzedni.

David Fairclough



Autor: Levy
Data publikacji: 06.01.2006 (zmod. 02.07.2020)