EVE
Everton
Premier League
24.04.2024
21:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1151

Czy futbol stał się grą na jedną połowę?

Artykuł z cyklu Artykuły


Kiedy eksperci mówią o tym jak telewizja jest zła dla naszego zdrowia, nie nawiązali do oglądania meczy. A powinni.

Gdy leci ważny mecz, traci się zmysł kontroli, mimo iż nie jest to realistyczne a wynik nie tak ważny. Oglądający w TV mecz z Birmingham może wyrzucić telewizor przez okno. Oglądajacy mecz w Stambule był względnie spokojny. Birmingham niby łatwiejszy rywal, a zdenerwowanie rośnie o wiele bardziej.

Pomógł w tym też Trevor Francis. Monotonny, dokuczliwy głos jeszcze bardziej potęgował rozdrażnienie.

Kiedy chodziłem regularnie na mecze, starsi kibice Birmingham przez dwa lata nie byli tak wyczerpani jak inni po 90 minutach lamentowania. Raz Patrick Berger, prawoskrzydłowy Czech zmienił stan wyniku na niekorzystny. Na trybunach słychać było: "Bluddy Berger zmień pozycję..."

Wracając myślami wstecz, wspominam tatę Trevora Francisa. Francis podsumowując mecz trwale niszczył mój słuch. Po meczu z Birmingham chyba zacznę włączać dĽwięk.

Oczywiście, nie czułem nic złego kiedy patrzyłem jak Luis Garcia celebruje zdobywa gola Chelsea w ubiegłym sezonie. Gol? Tak? Nie? Powiedz Trevor!

Gra w połowie?

Powróćmy do wstępnego wątku. Liverpool nie zagrał formacją, która kosztowała stratę trzech punktów na St. Andrews, ale ndywidualne błędy i mecz został przez znas 'przegrany'. Byliśmy na zwycięskiej pozycji, a stało się inaczej. Niby nadal jesteśmy niepokonani. Na szczęście Czerwoni zdesperowani są zacząć wygrywać.

Ich gra potwirdziła mnie w przekonaniu, iż w piłce coraz częściej zdarza się, że mecze rozgrywane są w jednej połowie. Jeden zespół zapewni sobie zwycięstwo w pierwszej połowie, a druga grają na utrzymanie korzystnego wyniku.

Mecze na wyjeĽdzie- napewno powód do zadowolenia w tym sezonie- Liverpool potrzebuje punktów z dala od domu, przynajmniej połowę z możliwych. W tamtym sezonie było to pięta Achillesowa the 'Reds', przez co ulatywały punkty. Okolicznościowy, cudowny powrót na Craven Cottage był wyjątkiem potwierdzającym tą dawną regułę.

Nie uważam taktyki na Birmingham jako złej. Formacja 4-3-2-1 (lub jak kto woli 4-5-1) daje więcej możliwości ataku niż klasyczne 4-4-2(na pewno w póĽniejszych latach). Jednak Benitez nadal nie ma idealnego personelu.

Benitez ma do dyspozycjina każdy mecz przynajmniej trzech środkowych, ofensywnych pomocników; inne zespoły grają 4-5-1 z praktycznie pięcioma defensorami. Jednak w pomocy też mamy luki- brak klasycznych skrzydłowych. Nie posiadanie kompletnego, klarownego składu nie pozwala na przejście w system 4-4-2, gdyż wówczas byłyby większe problemy, np. za duża liczba środkowych pomocników.

Rafa na Birmingham wystawił jednego napastnika, ale zauważmy, że: Gerrard mógł strzelić z dystansu, Carragher barkiem; Luis Garcia i Peter Crouch mieli dostateczną ilość dośrodkowań w pole karne. Crouch nie trafił z woleja, Cisse zepsuł dogodną sytuację, a Garcia zamiast podał do Croucha myslał, że zdrybluje trzech obrońców.

To nie był szczyt możliwości LFC, ani taktyka: Atak, atak, atak. Był to jednak profesjonalnie ustawiony zespół, któremu zabrakło szczęścia zrujnowany przez masę indywidualnych błędów, co nie zdarzało się Czerwonym wcześniej. Wszystkim piłkarzom zdarzają się pomyłki i mogą być w pewien sposób usprawiedliwieni, oni potrzebują tylko ostrożności w tym wszystkim.

Ta sama formacja, lecz dwóch naapstników

Jakikolwiek system obierze Rafa, zamierza ukształtować formację doskonałą. Crouch jest gotowy na wszelkie zmiany, grał narazie niewiele na Anfield. Reszta musi odnaleĽć w Nim atuty, a póĽniej muszą je wykorzystać. Tylko w ten sposób wysoki Anglik będzie miał okazje do strzelania bramek.

Prawe skrzydło nadal odsłania nasze słabe strony, ale widzieliśmy, że Benitez z tym fantem chciał coś zrobić. Walczył jak lew o Luisa Figo i pomocnika Benfici Simao. Sinama- Pongolle, Cisse i Luis Garcia mogą grać na prawej flance, gdzie spiszą się poprawnie. Jendakże przy dłużej grze wyszłoby to nienajlepiej.

Jest tam wiele opcji, ale najlepszego jeszcze nie pokazali.

Harry Kewell po długiej kontuzji wraca do zdrowia, a jego powrót będzie wielkim plusem. Nawet jeśli stracił zaufanie i kondycję, wszyscy na niego liczą.

Szczególnie groĽny może być duet Kewell- Crouch. W odróżnieniu od Barosa czy Owena, Peter nie musi być 'obsługiwany' dokładnymi, prostopadłymi podaniami (który tylko naciska na te piłki). Z nim w składzie pomocnicy mają więcej opcji do wyboru. W powietrzy i na ziemi gra doskonale. Oczywiście, nadal potrzebne są prostopadłe piłki, ale już nie tak monotonne jak wcześniej.

To samo może się mieć do Fernando Morientesa. Każdy widzi w nim zawodnika Realu Madryt i AS Monaco, chociaż w księstwie odzwierciedla to co na Andield. Jak narazie pokazuje klase w Liverpoolu.

Dla Monaco, Morientes strzelał świetne bramki i siał postrach obrony rywali- po różnych podaniach. Mając w obwodzie Morientesa ludzie mają nadzieje na 4-4-2, nawet jeśli gra bedzie wyglądać identycznie jak obecnie.

Nie ważne jak gra, Morientes będzie zawsze kojarzony jako 'napastnik'. Nie jeden krzyczał, gdy Bob grał formację 4-5-1, przekora, że jednym napastnikiem strzelić wiele się nie da. To złudna myśl, gdyż zagęszczony środek pola stwarza więcej sytuacji.

Dla Morientesa nie ma znaczenia jakie dostaje piłki- prostopadłe czy wysokie. Rzeczywiście doskonale zgrywa się z Crouchem i jak dobrze pójdzie udowodnią swoją potężną moc.

Crouch ze swoim zjawiskowym wzrostem oczywiście najlepiej spisuje się w powietrzu i dodatkowa uwaga- tutaj musi obowiązkami dzielić sie z Morientesem, który mimo iż nie dorównuje Anglikowi wzrostem, także głową gra doskonale.

Wszystkie akcje maja rozpoczynać się od środka- Gerrard i Sissoko mają za zadanie serwować piłki napastnikom. I właśnie największą bronią mogą być prostopadłe piłki.

Rzeczywiście coś z tego może być i zacząć sprawdzać się na praktyce. Tylko trzeba to realizować.

Znaczna poprawa gry na wyjeĽdzie dowodzi, że Liverpool osiągnął lepszą równowagę. Tylko na Anfield gramy podobnie jak poza nim. Obraz gry nie jest doskonały, ale zawsze mogło być gorzej.

Kilka tygodni temu powiedziałem, że Liverpool może wygrać z United; te dwa dodatkowe punkty uznawane byłyby niemalże jak 20. Trzy punkty w pięciu meczach oznacza dodatkowe 23 w porównaniu z poprzednim sezonem.

Jakikolwiek punkt przeciwko Chelsea w nastepnym tygodniu (jeśli Czerwoni nie zdołają skompletować trzech) i równa gra może dać nam nadzieje na zniwelowanie do nich ogromnej przepaści.

Nie mówię oczywiście, że tak będzie naprawdę; to wszystko wskazuje jeśli ujrzymy regularną poprawę gry LFC w ciągu sezonu. Być może liczba punktów znacznie wzrośnie. Mamy wielkie szanse na polepszenie gry z ubiegłego seoznu.

Oczywiście, fatalny wynik 17 zwycięskich meczy w sezonie 04/05 to wielka porażka teamu Beniteza. Ale żadne z tych 17 wygranych meczy nie był zwykły.

Chelsea w tą niedzielę na Anfield ma szansę zdobyć coś więcej niż 3 pkt. Chociaż narazie cała Europa mówi o dzisiejszym meczu w Lidze Mistrzów, jeśli ma być tak samo jak wcześniej w półfinale, to ja dziękuję bardzo.

Paul Tomkins

Ľródło: liverpoolfc.tv



Autor: Daniel
Data publikacji: 28.09.2005 (zmod. 02.07.2020)