LIV
Liverpool
Champions League
05.11.2024
21:00
LEV
Bayer Leverkusen
 
Osób online 1127

Rywale w Lidze Mistrzów

Artykuł z cyklu Artykuły


Niepowtarzalna atmosfera, bajeczna okazja, świetny mecz i piękne wspomnienia. 3 maja 2005 będzie datą, która na długo zapisze się w pamięci wielu fanów the Reds – dzień pokonania Chelsea, otwierający bramę do finału Ligi Mistrzów z włoskim gigantem – AC Milanem.

Gdy Lars-Christer Olsson na czwartkowym losowaniu Ligi Mistrzów powiedział „Chelsea z Anglii”, dolosowywując drużynę niebieskich do „naszej” grupy G, nie zaskoczył kibiców Liverpoolu, którzy brali już tą możliwość pod uwagę, podobnie zresztą jak Steven Gerrard. Odkąd UEFA dała nam szansę obrony trofeum, z zastrzeżeniem, że będziemy mogli zagrać z angielskim zespołem, od razu było to możliwe. Kapitan Czerwonych powiedział w Monaco „Wiedziałem, że będziemy grać z Chelsea. Z pewnością nie byłem zaskoczony. Po prostu miałem takie dziwne przeczucie.”

Pomimo, iż podopieczni Jose Mourinho pokonali nas trzykrotnie w poprzednim sezonie, to była Liga Mistrzów, której usilnie pragnęli. John Terry powiedział o wieczornym meczu na Anfield „Wracając do szatni po zakończeniu meczu czułem się fatalnie… fatalniej niż kiedykolwiek.” Mourinho, jak powiedział Terry, utrzymał pozytywne nastawienie po meczu, mówiąc do nich „Nasz czas jeszcze nadejdzie.” Z ich niesamowicie mocnym składem, determinacją i czasami zbyt pewnym siebie managerem, Jose Mourinho, kto będzie się spierał?

Portugalski manager był trochę bardziej ostrożny po tym losowaniu. Już nie mówił, iż pokona Liverpool na Anfield Road, lecz potraktował nas z większym respektem. To wygląda tak, jakby nauczył się czegoś z przeszłości, „Mamy dla nich wielki szacunek, jako dla klubu, a oczywiście, jako Mistrzowie Europy będą chcieli obronić swoje trofeum tak bardzo, jak tylko mogą.”

Jedno jest pewne, to powinno być kolejne specyficzne wydarzenie, takie jakie może być jedynie na Anfield Road i nigdzie indziej.

Jasne, że patrząc na grupę G dominują rozmowy o Chelsea i Liverpoolu. Jednak co myśleć o pozostałych dwóch rywalach: Belgijski Anderlecht oraz Real Betis, z rodzinnego kraju Rafaela Beniteza? To bardzo trudne losowanie, lecz Rafa się nie martwi. Powiedział on „Nie zamartwiam się, z którymi zespołami będziemy musieli się zmierzyć ponieważ każda drużyna w Lidze Mistrzów jest mocna.”

„Może niektóre kluby powinny bardziej martwić się o wylosowanie Liverpoolu. Niektóre kluby powinny myśleć, że muszą być uważne gdy spotykają się z nami, gdyż wiedzą co osiągnęliśmy w zeszłym sezonie.”

A jaka była reakcja na losowanie z Belgii?

Młody utalentowany obrońca Anderlechtu stwierdził: „Liverpool i Chelsea to dwa z najlepszych zespołów w Anglii, a może nawet na świecie. Prawdopodobnie będziemy na trzeciej lokacie i miejsce w pucharze UEFA, nie jest dla nas złą wiadomością.” Doświadczony pomocnik Yves Vanderhaeghe oraz manager Franky Vercauteren przyznali, że trzecie miejsce jest dla nich bardzo realne.

Belgowie rozpoczęli sezon bardzo dobrze, wygrywając pierwsze trzy spotkania, strzelając 11 bramek, a tracąc tylko jedną. Wracając do końcówki poprzedniego sezonu… byli niepokonani w 12 meczach i zakończyli rozgrywki na drugiej lokacie w tabeli.

Mają niezwykle dumną historię, mogą pochwalić się 27 tytułami Mistrza ligi, ostatni raz w sezonie 2003/2004, kiedy wyprzedzili drugi klub o 9 punktów.

Lorenzo Serra Ferrer, manager Betisu, wierzy w swoich podopiecznych nieco bardziej niż w drużynie z Belgii, „Nie możemy zrobić nic na trudność grupy. Jeżeli damy z siebie wszystko, jestem pewien, iż możemy przejść dalej.”

Pomocnik Miguel Angel również myśli bardzo pozytywnie, mówiąc „Jestem przekonany, że jeśli będziemy walczyć z całych sił, mamy szansę zakończyć na czele grupy. Jestem optymistą.”

W pierwszej kolejce Ligi Hiszpańskiej Betis przegrał na Mestalla z Valencią 1:0.

Pierwsze spojrzenie

Wszyscy zdajemy sobie sprawę z zagrożenia ekipy londyńskiej Chelsea, lecz kto jest kluczowymi zawodnikami pozostałych przeciwników?

Anderlecht – Większość fanów za kluczowych zawodników uznaje Vincenta Kompany’ego, Christiana Wilhelmssona oraz Mbo Mpenzę.

Kompany – Solidny i atletyczny defensor, którego wielu kibiców powinno pamiętać, ponieważ niedługi czas temu był łączony z transferem do nas. Jednakże w lipcu, mierzący 188 cm podpisał nowy kontrakt z klubem, zatrzymujący go tam do 2010 roku. Jako dopiero 19-latek ma przed sobą wielką przyszłość, a jego najbliższym wyzwaniem będzie upilnowanie Djibrile’a Cisse, Fernando Morientesa, Petera Croucha i spółkę, kiedy obie drużyny staną naprzeciw siebie.

Christian Wilhelmsson – Na wysokości 175 cm w powietrzu nie będzie mógł zdziałać wiele z takimi rywalami jak Hyypia czy Crouch, lecz szwedzkiemu skrzydłowemu na pewno trzeba przyjrzeć się dokładniej. Może występować na obu flankach, gdzie potrafi niesamowicie dryblować i świetnie dośrodkowywać, można się spodziewać, że przyprawi naszych stoperów o ból głowy (od wybijania piłek). Wilhelmsson był jedną z gwiazd Reprezentacji Szwecji na Euro 2004.

Mbo Mpenza – Ktoś pomiędzy Djibrilem Cisse, a Emilem Heskey. OK, może jego nazwisko nie brzmi kapitalnie, jednak jego podejście do gry w piłkę jest imponujące. Wysoki środkowy napastnik, który jest dobry w powietrzu, a także niezwykle szybki, co może sprawić wiele problemów Jamiemu Carragherowi i Samiemu Hyypii. Jednakże, podobnie jak Cisse oraz Heskey, jest często nieskuteczny przed bramką rywali i nie strzelił gola dla Belgii od 44 spotkań, lecz w jego obronie, trzeba powiedzieć, że często nie grał na swojej ulubionej pozycji napastnika.

Jeżeli się przebudzi i zacznie ukazywać swój talent, będzie z pewnością olbrzymim problemem dla naszych defensorów. Zdobył 70 bramek w 205 występach dla Belgów i zaczął sezon wyśmienicie, wpisując się na listę strzelców trzykrotnie w trzech meczach.

Real Betis – Ich kluczowi piłkarze to generalnie trójka Juanito, Joaquin oraz Oliveria.

Juan Gutierrez Moreno Juanito - Mając 178 cm wzrostu jest najmniejszym obrońcą, ale mimo to do perfekcji opanował grę w powietrzu i często strzela bramki po rzutach rożnych. Nie jest już najmłodszy, posiada przyzwoitą szybkość, ale już Cisse wziąłby go. Dobrze się ustawia, nieĽle rozdziela piłki – może być ciężko zmusić do błędu Reprezentanta Hiszpanii.

Sanchez Joaquin - Młody, energiczny, świetny! Daję głowę, że byłby wystarczająco dobry dla Liverpoolu, zawodnik jakiego szuka Rafa na prawe skrzydło. Dobry technicznie, szybki i świetnie podający. Potrafi zagrać piłkę w każdą strefę boiska. Pożądany przez wiele europejskich klubów, Betis umieścił jednak w jego kontrakcie horrendalnie wysoką sumę za jego sprzedaż i jak na razie nikt się nie może na niego skusić. Jest stabilniejszy i mniej gra pod publiczkę niż Christiano Ronaldo. Liverpool będzie musiał na niego ogromnie uważać. Ogromnie niebezpieczny.

Ricardo Oliveira - Zawodnik, o którym Benitez wie wszystko. W ostatnim roku Hiszpana w Valencii, Oliveira zdobył 8 bramek w 22 występach i został sprzedany tamtego lata za 4,5 mln euro. Valencia teraz pluje sobie w brodę gdyż w poprzednim sezonie Brazylijczyk w 37 meczach aż 23 razy strzelał bramki dla swojego nowego klubu – Realu Betis. Pełen życia, z niesamowitą wizją gry. Musimy mieć na niego oko i kryć krótko, gdyż na pewno otrzyma wiele piłek od swoich kolegów z zespołu.

Aktualne wiadomości

Trzeba się uczyć na własnych błędach, a porażka z CSKA Sofia dała chłopakom to, czego potrzebowali – oprzytomnienie. Bez kreatywnej pomocy składającej się z Gerrarda oraz Alonso, Liverpool wydaje się być ograniczony pomysłami. Sissoko miał kilka okazji w meczu, trafiając między innymi w ostatniej minucie w spojenie słupka z poprzeczką, lecz Morientes z Cisse nie pokazali za wiele.

W związku z odejściem Milana Barosa do Aston Villi pojawia się wolne miejsce na Anfield i to od razu nasuwa słowa „Michael Owen.” Zobaczymy wkrótce czy Benitez był przebiegły, czy może po prostu szczery w swoich wypowiedziach, powtarzając ciągle słowa ”Chcę środkowego obrońcę oraz prawoskrzydłowego.”

Przed Superpucharem, Liverpool zdobył tylko jedną bramkę w trzech spotkaniach i to jedynie dzięki wspaniałemu wykonaniu rzutu wolnego Xabiego Alosno w meczu przeciwko Sunderlandowi. Powinniśmy wciąż się zastanawiać co zrobić, aby wygrać kolejny mecz.

Benitez po spotkaniu jak zwykle znalazł sobie wymówkę i powiedział: ”Zawsze staram się znaleĽć pozytywy i mogę przypomnieć ostatni sezon, gdy graliśmy z Grazerem AK w tej samej rundzie. Rozpoczynaliśmy mecz z dwubramkową zaliczką, a mimo to przegraliśmy na Anfield 1-0. To samo stało się dzisiejszego wieczoru, więc miejmy nadzieję, iż znowu wygramy Champions League.”

Finał Superpucharu

Drugi zespół CSKA, tym razem z Moskwy, był naszym rywalem. Dla wielu Czerwonych Superpuchar to po prostu sparing, lecz nie dla graczy Liverpoolu, zarządu oraz fanów. Nie można przepuścić okazji podniesienia trofeum, gdy nazywasz się Liverpool Football Club.

Benitez powiedział, że jest to bardzo ważne trofeum. Wyjawił Jest to trofeum, które cenię. Dla wielkich klubów, takich jak Liverpool, każde trofeum może być cenne. Właśnie dlatego jesteśmy w piłce nożnej. Aby wygrywać.”

Jamie Carragher, sprawujący funkcję kapitana w obliczu absencji Stevena Gerrarda stwierdził ”Prowadzenie Liverpoolu jako kapitan w każdym meczu jest czymś specjalnym, ale zrobić to w finale, w takiej sytuacji jak ta, może być jednym z najdumniejszych momentów mojego życia. Jednak najważniejszą rzeczą jest wygrać mecz. Musimy zagrać dobrze ponieważ jak powiedział trener wygrywanie trofeów to jest to, po co istniejemy.”

W meczu, w którym mieliśmy zdecydowaną przewagę w posiadaniu piłki, trochę pecha, sporo nieskuteczności przed bramką rywala oraz walkę w linii pomocy pomiędzy Dietmarem Hamannem i Dudu, Liverpool zwyciężył 3-1. Zupełnie szczerze, wynik nieco nam pochlebiał. To wszystko nie wyglądało dobrze, mało kreatywności, szybkości… Jednak dwie bramki i świetne dośrodkowanie jednego człowieka pozwoliło nam wygrać; mowa o graczu, wokół którego ostatnio krążyło sporo spekulacji – Djibril Cisse.

Jego niesamowita szybkość i energia zapewniła Liverpoolowi zwycięstwo, jak zresztą powiedział po meczu sam Jamie Carragher ”Djibril prawdopodobnie chciał coś udowodnić i zareagował znakomicie. To on wygrał dla nas puchar.”

Mieliśmy trochę szczęścia, ale tak czy siak puchar jest nasz. NieĽle zaczęliśmy nowy sezon i miejmy nadzieję, że ten sukces da wystarczającego kopniaka the Reds, aby wystarczyło na cały sezon zwycięstw.

¬ródło: redandwhitekop.com



Autor: Owen55
Data publikacji: 28.08.2005 (zmod. 02.07.2020)