LIV
Liverpool
Premier League
31.03.2024
15:00
BHA
Brighton & Hove Albion
 
Osób online 1236

Rafael Benitez: Człowiek cud

Artykuł z cyklu Artykuły


Pogłoski są prawdziwe? Czy Rafa Benitez, przechodząc na Anfield 16 czerwca 2004 roku, gdy ostatecznie złożył podpis na umowie, rzeczywiście wziął rozbrat z rzeką Merseyside, ażeby w ten sposób oczyścić sobie ścieżkę do przedostania się na drugą stronę?!

To wciąż może wydawać się niewyobrażalne, ale Liverpool odniósł genialny triumf w największych rozgrywkach europejskich – Lidze Mistrzów. Dni sławy to już nie tylko daleka historia, którą pamiętają nieliczni, starsi kibice, a nawet oni pewnie już zapomnieli, co czuje się podczas takich sukcesów. Te 21 długich lat może wpłynąć bardzo dobrze. Ostatecznie wracamy do powiększającego się gabinetu trofeów Liverpoolu, lecz najważniejszą, rzeczą jest to, iż puchar jest nasz.

Popatrzmy na fakty

W przeciwieństwie do składu Beniteza, odziedziczonego po Hektorze Cuperze w Valencii w 2001 roku, w naszym zespole nie było wielkich zdolności, a ostatnie dwa sezony pod wodzą Gerarda Houllier the Reds spędzili bez jakichkolwiek osiągnięć. Na papierze, potencjał był widoczny, ale mieszanina zawodników nie pasująca do pozostałych lub do taktyki, okazała się za dużym, niepotrzebnym bagażem, a po prostu niewystarczający zapał lub fantazja w końcu kosztowała Francuza jego pracę.

Nie tylko poziom oczekiwania, wokół przybycia Beniteza, - żądania złych i zbulwersowanych fanów dodały jedynie presję, będącą już na ramionach Hiszpana. 15 lat bez tytułu to długi czas. Fani bardzo dobrze wiedzieli, iż Benitez już w pierwszym sezonie w Valencii doprowadził ją do pierwszego od 31 lat tytułu, a chociaż jeszcze trudniejsze zadanie czekało na Anfield, było wiele nadziei. Nieoczekiwanie kibice Liverpoolu stali się najbardziej cynicznymi analitykami na ziemi. Według nich wszystko od diet aż do interesów na rynku transferowym musiało być szczegółowo przebadane. Ogółem - rzetelnie; to nie jedynie łatwy proces.

Ruchy transferowe Houlliera, lekko mówiąc, były dalekie od wywołujących głębokie wrażenie. Wspólnie z dobrymi transakcjami, jak Sami Hyypia czy Gary McAllister, przychodziły też gorsze inwestycje pokroju Babbel oraz Hamann. Ta czwórka graczy miała swój udział w najbardziej triumfalnym sezonie 2000/2001 pod wodzą francuskiego szkoleniowca. Jednakże jeżeli porównamy transfery z osiągnięciami - albo bardziej z wszystkim do punktu, czego nie osiągnęliśmy – z pewnością lato 2002, może być nazwane, jako najznamienniejsze – szkoda, że w tym złym znaczeniu.

Houllier pozyskał trzech piłkarzy, którzy mieli sprawić, że Liverpool nie przejdzie tylko obok Premiership, a będzie walczył o tytuł oraz zdoła awansować do ćwierćfinału Ligi Mistrzów, robiąc duży krok w przód. Jak wszyscy wiemy aż za dobrze to po prostu nie mogło się stać; Bruno Cheyrou okazał się zbyt delikatny na twardą i ostrą ligę angielską, nogi Salifa Diao wytrzymały kilka sekund, po czym stał się kompletnym rozczarowaniem, El Hadji-Diouf miał umiejętności i potencjał, ale brak ustosunkowania się do powierzanych mu zadań oraz nieprzystosowanie się do pozycji także nie zrobiło go udanym transferem.

Dotychczas Benitez kupuje dość mądrze. Nowi Liverpoolscy gracze zakupieni ostatniego sezonu byli lepszymi piłkarzami, szczególnie Xabi Alonso i Luis Garcia – obaj zostali zakupieni 20 sierpnia 2004. Alonso został opisany przez obu z naszych lokalnych najlepszych futbolistów. Steven Gerrard scharakteryzował go jako „najlepszego pomocnika, jakiego ma Hiszpania” a Carra powiedział, że był on „prawdziwym interesem”. Obaj bardzo dokładni, aczkolwiek krótko – Alonso, słaby w niektórych aspektach, jednak w pozostałej większości wspaniały, jest pierwszym zakupem o sprawdzonej jakości, jakiego nie pozyskaliśmy od sporego czasu. Za obu zapłaciliśmy 16 mln €, co nie jest wygórowaną kwotą. Garcia był trochę niekonsekwentny, jednak wciąż jego debiut można zaliczyć, jako udany. Zdobył 13 bramek, grając w pomocy, we wszystkich rozgrywkach, 5 z nich przyszło w decydujących rundach Ligi Mistrzów, co było krytyczne w zdumiewającym wyczynie Liverpoolu.

Jak na klub wpłynie ten niespodziewany sukces? Wydaje się, iż finanse są dużo mniejsze niż zapowiadano wcześniej, to na pewno. Na razie mówi się o 30 mln funtów, jednak są to jedynie prasowe domniemania. Pomimo, iż Zenden i Reina już oficjalnie przenoszą się na Anfield, chęć transferu do Mistrzów Europy mogłaby być dużo większa. Ponownie, wszystko wygląda nierealnie.

Co najbliższa przyszłość przyniesie klubowi?

Porównanie przeszłego sezonu do drugiego roku Beniteza na stanowisku, bez względu na to, jaki postęp już został poczyniony, może być krokiem w tył. Jeżeli Liverpool wygra Ligę Mistrzów drugi raz z rzędu, gdy (w przeciwieństwie do ostatniego sezonu) teraz wszyscy będą chcieli pokonać w najlepszych w Europie, będę mdlał z niedowierzania. W 1990 roku ostatni raz udało się jednemu klubowi (Milanowi) wygrać dwa wielkie puchary z rzędu, ale to było zanim została wprowadzona „faza grupowa”. Wielu uważa, iż jest to zadanie niemożliwe we współczesnym futbolu. Według mnie najlepsze, co możemy osiągnąć w przyszłosezonowych rozgrywkach, które rozpoczynamy już 13 lipca, to dotarcie do ćwierćfinału.

Jeszcze mniej prawdopodobne wydaje się, iż Benitezowi uda się awansować z nami o 4 pozycje w górę i zniwelować 37-punktową stratę (o ile Chelsea się nie poprawi) w nadchodzącym sezonie 2005/2006, aby zdobyć tytuł Mistrzowski. To byłoby największe osiągnięcie w jego karierze włączając w nią nawet 25 maja w Istambule.

Jeżeli chce szokować i wyzywać futbolowy świat swoimi cudami, nowi gracze z nowymi ideami są koniecznością.

Zainteresowanie zawodnikami

Reina

Miguel – Ibanez – Milito – O’Shea

Wright-Philips – Arteta – Zenden – Giannakopulos

Kapo – Raul

Nie, to nie jest mój skład w Championships Managerze, którym zdobyłem cztery trofea w poprzednim sezonie. Faktycznie, nie mogę przestać grać. Powyższe zestawienie jest jedynie włączeniem zawodników, z którymi byliśmy mocno łączeni w ostatnich dwóch miesiącach, wszyscy opublikowani przez prasę, która przypuszczalnie zawsze wie najwięcej.

Benitez wie, że w jego drużynie jest teraz zbyt dużo obcokrajowców. Powoli, ale jednak, zaczynają oni opuszczać Liverpool i odchodzić Anfield, zostawiając za sobą dokuczliwe, frustrujące wspomnienia. Prawdopodobnie oczekiwania okazały się za wysokie dla graczy takich, jak Diouf, Diao, Cheyrou, Smicer i Biscan – a być może zwyczajnie byli nieodpowiedni i niezdolni do konsekwentnych występów na najwyższym poziomie.

Tego lata, po sezonie, w którym Rafa obiecał graczom ‘danie ostatniej szansy’, za każdym razem skończyło się to w jeden sposób, który można podsumować w pięciu słowach: koniec ze starymi, witamy nowych.

Teraz Liverpool będzie wydawał lokalne pieniądze na zamorskich graczy, podobnie jak dzieje się to w Chelsea? Czy może to będzie wyglądało tak: Benitez wydaje kilka milionów tutaj i klika milionów na zawodników ‘na przyszłość’ w stylu Arsenalu? Jedna rzecz jest pewna – Rafalucja na dobre się rozpoczęła. Rafa jest kapitanem tego okrętu – my pasażerami. Gdziekolwiek z nami dopłynie, musimy być cierpliwi i skłonni do współpracy.

Czy Steven Gerrard opuści klub? Czy Liverpool stanie się ponownie niezwyciężony? Tylko przyszłość odpowie na te pytania. I nie wiem nic o Was, ale wierzę, iż Benitez jest człowiekiem, który zaprowadzi nas do następnego thrillerskiego rozdziału w historii Liverpool Football Club.



Autor: Owen55
Data publikacji: 05.07.2005 (zmod. 02.07.2020)