PNE
Preston North End
Towarzyski
13.07.2025
16:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 2082

Zaginiona generacja

Artykuł z cyklu Artykuły


Istnieje drużyna duchów – drużyna zniszczonego potencjaÅ‚u, przyszÅ‚oÅ›ci, która nigdy nie nadeszÅ‚a, jutra, którego nigdy nie byÅ‚o. Jednego dnia siÄ™ obudziliÅ›my i wszyscy znikli. Nie tylko z Liverpoolu, nie byÅ‚o ich już w grze.

W 1996 roku Liverpool miał najlepszy zbiór młodych piłkarzy w historii. Albo raczej piłkarzy, którzy powinni być najlepszymi młodymi piłkarzami w historii. W klubie zawsze była dobra młodzież: Steve Nicol, Ronnie Whelan, Ian Rush, którzy grali w latach 80 i wszyscy zaliczyli ponad 400 występów w barwach The Reds. Przed nimi byli Emlyn Hughues, Phil Thompson, Tommy Smith i wielu innych.

Ale w sezonie 1995/96 zbiór młodych piłkarzy (poniżej 25 lat) był naprawdę zdumiewający. Teraz są tylko zagubioną generacją, zagubioną w snach o tym kim mogli być, albo raczej kim powinni byli zostać.

David James powinien być numerem 1 w angielskiej bramce przez dekadę, jako że The Kop wychwalało go regularnie.

Rob Jones ciągle powinien być podstawowym prawym obrońcą w Liverpoolu i w Reprezentacji Anglii.

Robbie Fowler powinien teraz doganiać rekord 346 goli Iana Rusha, zamiast zatrzymać się w połowie.

Steve McManaman powinien wygrywać tytuły w barwach The Reds. (oczywiście odszedł i wygrał 2 Mistrzostwa Hiszpanii i Dwa Puchary Europy)

Jamie Redknapp powinien mieć conajmniej 50 występów w reprezentacji i powinien zostać wspaniałym środkowym pomocnikiem, jakim jest Xabi Alonso.

Dominic Matteo powinien (tutaj może trochÄ™ przesadzam) być bliski zostania ‘Nowym Alanem Hansenem’, a nie tylko marzyć o tym.

Stan Collymore powinien wykorzystać swój fenomenalny, naturalny talent i niszczyć obrony przeciwnika, a zamiast tego jest pamiętany za atakowanie Ulriki Jonsson.

Najbardziej uderzające jest nie to, że wszyscy byli piłkarzami The Reds, ale to, że już całkiem skończeni. Redknapp i Jones zakończyli kariery z powodu kontuzji i Steve McManaman też jest bliski podjęcia takiej decyzji. Fowler pokazał błyski swojej dawnej formy w drugiej części sezonu, ale jest daleki od tego co pokazywał w Liverpoolu. Stan Collymore całkiem stracił panowanie nad sobą. Jedynie David James gra lepiej, niż w Liverpoolu (pewnie dlatego, że jest mniejsza presja), a Steve McManaman jest jedynym, który coś wygrał, mimo, że nie pokazał swoich umiejętności w Realu.

Koniec kariery 31-letniego Redknappa jest koÅ„cem pewnego okresu w zgubie tak zwanych „Spice Boys”. Redknapp byÅ‚ bardziej profesjonalny, niż wielu sÄ…dziÅ‚o, ale okres, który powinien być nazywany, jako zÅ‚otu w historii klubu, staÅ‚ siÄ™ nic nieznaczÄ…cymi latami.

Siedem lat pragnienia

Siedem lat to dużo w futbolu. Ale, czy jest BARDZO dużo? Oczywiście siedem dni może wydawać się wiecznością. No i wspominając Stambuł wiemy, ile może się zdarzyć w 7 minut.

W niektórych przypadkach siedem lat to nawet nie jest połowa kariery zawodnika, to może być nawet tylko 1/3 (debiut w wieku 16 lat, koniec kariery 37 lat). Większość sukcesów Arsenalu z ostatnich lat była oparta na doświadczonych zawodnikach, którzy przeżywali drugą młodość. Tony Adams, David Seaman, Martin Keown, Dennis Bergkamp. Lee Dixon i Nigel Winterburn wypili swój talent do ostatniej kropli.

W 1998 roku Houllier wkroczyÅ‚ w kariery wszystkich wczeÅ›niej wspomnianych graczy oprócz Collymore’a. ByÅ‚o to siedem lat temu. Wszyscy Ci piÅ‚karze mieli przed sobÄ… wspaniaÅ‚e kariery, patrzÄ…c na to, jak wyglÄ…daÅ‚ klub 2 lata temu. MÅ‚odzież Liverpoolu byÅ‚a z pewnoÅ›ciÄ… tak samo dobra, jeÅ›li nie lepsza od mÅ‚odzików Manchesteru United. Jednak różnica byÅ‚a taka, że United miaÅ‚ Schmiechela, Keane i Cantona, którzy dawali doÅ›wiadczenie tej drużynie, także ważny byÅ‚ duet Pallister – Bruce. W Liverpoolu wtedy prawie wszyscy byli mÅ‚odzi.

Zaprzeczenie

Może będzie to trochę niesprawiedliwe, ale porównajmy do drużyny z 1979 (Mistrzowie Anglii i to w jakim stylu) i widać, że pięć lat póĽniej Ci piłkarze ciągle wygrywali Puchary (Dalglish, Hansen, Souness, Neal, Kennedy), a inni jak Ray Clemence ciągle grali na wysokim poziomie. Jeszcze lepszym przykładem jest Jimmy Case, który grał wspaniale wiele lat po odejściu z Anfield.

Piłkarze zawsze kiedyś spadną z pedestiału, z biegiem czasu musi to nastąpić. Jednak w 1998 na Anfield było kilki piłkarzy, którzy spokojnie mogli grać wielki futbol w kolejnym milenium.

Teraz w 2005 roku nie chcielibyście, żeby choć jeden z wcześniej wspomnianych graczy grał w Liverpoolu (Fowler może załapałby się na ławkę rezerwowych ze względów sentymentalnych. To samu tyczy się Roba Jonesa, gdyby jeszcze grał.)

Z tych, którzy grali za Gerarda Houllier tylko Owen i Carragher mają umiejętności, jakie trzeba mieć, żeby grać w barwach The Reds (W 1998 roku Gerrard był jeszcze w Akademii, więc o nim nie wspominam). Patrick Berger był utalentowany, ale on jest kolejnym, któremu przeszkodziły kontuzje, Vegard Heggem dobrze się zapowiadał, ale nic z tego nie wyszło. Danny Murphy grał lepiej niż niektórzy się spodziewali, ale i tak skończył w Charltonie.

A reszta?

Leonhardsen, McAteer, Babb, Bjornebye, Ruddock, Harkness, Dundee i Staunton wszyscy bardzo szybko stoczyli się na dno (choć muszę przyznać, że niektórzy daleko nie musieli spadać). Wszyscy oprócz Dundeego ( nie wiem co się z nim stało) w ciągu trzech lat znaleĽli się drugiej lidze (tak samo, jak David James, David Thompson, czy Brad Friedel). Paul Ince ciągle tam gra, ale teraz i tak by się nie załapał do drużyny w takim wieku.

Ci piłkarze powoli staczali się na dno. Ciężko powiedzieć, czy porażka tych wszystkich piłkarzy spowodowana była jednym czynnikiem, czy wieloma: może podwyższenie poziomu Premiership, jako że inne drużyny sprowadziły utalentowanych graczy, brakiem motywacji po odejściu z Liverpoolu, kontuzjami, złym stylem życia, albo wybrali złe drużyny. Albo po prostu nie byli wystarczająco dobrzy.

Godne uwagi jest to, że żaden z nich nie zagrał w drużynie, która zajęłaby wyższe miejsce od Liverpoolu. Żaden piłkarz, z tych których wyrzucił Houllier nie wrócił, żeby zemścić się na byłym klubie. Mieli krótkie momenty zemsty, strzelając gole Liverpoolowi (Berger, Thompson, Fowler), albo wygrywali z The Reds grając w innej drużynie, ale żaden nie pokazał, że pozbycie się go było błędem.

Więc, jak mówię, że w 1998 Liverpool by spadł to się sprawdza w przypadku poszczególnych piłkarzy.

Houllier zostawiÅ‚ Benitezowi dobry skÅ‚ad, jak wszyscy uważali. OkazaÅ‚o siÄ™, że byÅ‚ na tyle dobry (dodajÄ…c Alonso, GarciÄ™, ale bez Owena), żeby wygrać Puchar Europy. Tutaj widać, że to byÅ‚ najwiÄ™kszy problem klubu w ostatnich latach – wszystko opieraÅ‚o siÄ™ na Owenie: zakupy Houlliera + Alonso + Garcia – Owen = Puchar Europy, taka jest prawda.

Drużyna, jaką Evans zostawił Houlliera była słaba, nawet Benitezowi ciężko by się z nią pracowało. Ale z Pucharem Europy na stałe na Anfield i z Robbiem Fowlerem, który może dodać już kciuk to pozostałych czterech palców, smutek po straconej generacji zaginął.

Wielkość nigdy nie przyszła od piłkarzy z sezonu 1995/96. Jednak obecna drużyna, po wszystkich ich winach, dokonała czegoś wielkiego tego lata.

Jeśli ktoś by mi powiedział latem 1998 roku, że za siedem lat Liverpool zdobędzie Puchar Europy, a jedynym piłkarzem z tamtej drużyny będzie Jamie Carragher, to zaśmiałbym mu się prosto w twarz. Ponieważ on żartował, prawda?



Autor: Liverpoollover
Data publikacji: 28.06.2005 (zmod. 02.07.2020)