LIV
Liverpool
Champions League
05.11.2024
21:00
LEV
Bayer Leverkusen
 
Osób online 1439

"Jak Rafa uszczęsliwił ludzi"

Artykuł z cyklu Artykuły


Ile może się zmienić w rok czasu. 12 miesięcy temu Gerard Houllier właśnie przeżywał swój ostatni dzień, jako trener Liverpoolu. Kto by pomyślał, że za rok Liverpool będzie rozgrywał najważniejszy mecz od 20 lat?

Imponujące żelazne wrota, które stoją między ulicą West Derby i ośrodkiem Melwood być może przesunęły się o 500 metrów, ale na pewno poza nimi obraz jest taki sam.

Pięć lub sześć dzieciaków, którzy wyglądają na tyle młodo, że nie pamiętają czasów, kiedy na Anfield trenerem był Anglik, stoją na budynku naprzeciwko najsłynniejszego ośrodka treningowego w Anglii. Stali tam cały dzień, mówi strażnik stojący przy bramie. Nieważny jest fakt, że powinni być teraz w szkole, mają telefony komórkowe w gotowości i tylko czekają, żeby zrobić zdjęcie Djibrilowi Cisse, kiedy będzie wyjeżdżał swoim Hummerem. 20 metrów dalej dwóch facetów opiera się o ścianę i czeka na piłkarzy, żeby dostać autografy. Swoją drogą to zawodnicy są pewnie młodsi od nich synów, no może poza wyjątkiem Mauricio Pellegrino.

Luis Garcia ubrany w czarne szorty i bluzę Reeboka siedzi na podłodze, przegląda zawartość dużego kartonowego pudła i się uśmiecha. Mówi wszystkim dzień dobry, rozmawia z recepcjonistą używając perfekcyjnego angielskiego, a potem przegląda nazwiska w księdze wpisowej, żeby sprawdzić, czy kogoś zna. A jeszcze nie tak dawno Hiszpan musiał dzwonić do tłumacza, żeby zrozumieć pytanie, jakie mu zadaliśmy.

Gdzie indziej sztab szkoleniowy i medyczny idą wykonywać swoje zadania. Premiership wczoraj się skończyło i pewnie wszystkie lotniska są przepełnione piłkarzami, którzy czekają na samolot do Dubaju, na Florydę, czy do jakiegoś miasta w Europie i jedyny samolot z piłkarzami leczącymi na mecz, to będzie czarter do Stambułu.

Liverpool zakończył sezon miejsce niżej i z dwoma punktami mniej niż w ostatnim roku, ale nie poznasz tego po nastrojach panujących w Melwood. Pewnie ten ‘mały’ szczegół, że Liverpool zagra w najważniejszym meczu od 20 lat pewnie ma jakieś znaczenie Nawet przed pokonaniem Bayeru, Juventusu i Chelsea na drodze do Stambułu nastroje były dobre, podczas sezonu, który można opisać, jako najdziwniejszy w całej historii, bo wszystko mogło się zdarzyć.

12 miesięcy temu na murach Melwood nie można było znaleĽć miłych napisów dla Gerarda Houllier. Drużyna zapewniła sobie czwarte miejsce w Premiership i tym samym udział w eliminacjach Ligi Mistrzów, kiedy to Newcastle nie pokonało Southamptonu, ale nikt nie świętował. Z każdym meczem na Anfield przychodziło coraz mniej widzów, wiara i optymizm dawno opuściły serca kibiców, nie będę już wspominał o liczbie porażek. Sześć lat po tym, jak Gerard Houllier został menadżerem The Reds, Melwood nie było już wesołym miejscem.

Siedzimy i czekamy w pokoju niedaleko biura Houlliera, kantyny i miejsca spotkań sztabu szkoleniowego, gdzie teraz urzędują Pako Ayesteran, Paco Herrera, Alex Miller i Jose Ochotorena. Dzwonimy, ale nikt nie odbiera. Kamera video i światła są włączone tak długo, że powoli kończą się baterie, a transmitowane jest do wielu krajów. Rafa Benitez się spóĽnia.

W końcu, kiedy wszedł, przywitał się i wszystkich przywitał, i śmiejąc się powiedział „Tak wiele do zrobienia i tak mało czasu”. Mówił o tym, jak media podchodziły do bardzo ważnych meczów Liverpoolu podczas dwóch ostatnich dekad, ale pewnie myślał o tym po raz pierwszy, kilka dni po tym, jak ze łzami w oczach opuszczał Valencię. ZnaleĽć miejsce do życia w nowym kraju, nauczyć się języka, znaleĽć szkołę dla najstarszej córki Klaudii, upewnić się, że Kapitan nie odejdzie do Chelsea, przeszukać rynek transferowy w celu znalezienia możliwych wzmocnień, zaplanować sezon z najlepszym angielskim napastnikiem w składzie, zaplanować sezon bez najlepszego angielskiego napastnika w składzie, starać się wydobyć wszystko, co najlepsze ze składu, który był budowany przez 6 lat przez poprzedniego menadżera; tak wiele do zrobienia, a tak mało czasu.

Fakt, że niemal ci sami piłkarzy, którzy zostali wyeliminowani z FA Cup przez Portsmouth, odpadli z Carling Cup w starciu z Boltonem i okazali się gorsi od Marsylii w Pucharze UEFA, teraz szykuje się do Finału Ligi Mistrzów przeciwko AC Milan, świadczy i ponadprzeciętnych umiejętnościach trenerskich Beniteza, nie wspominając o zdolnościach mobilizacyjnych i wiedzy taktycznej.

Benitez, o którym Jamie Carragher powiedział, że jest chory na punkcie futbolu, bo nigdy nie rozmawiał z nim o czymś innym, woli oddać trochę pochwał swojej żonie Montse.

„Bardzo mi pomogła od momentu przeprowadzki do Anglii,” powiedział Rafa. „Jest zachwycona z naszej sytuacji. Kiedy jest na Anfield, jest zawsze szczęśliwa, razem z kibicami śpiewa piosenki, których się nauczyła i kiedy mam problemy z powodu przegranego meczu zawsze mi mówi ‘Nie martw się, dasz radę’. To bardzo ważne, że żona mnie ciągle wspiera.” Rafa chce się odwdzięczyć swojej żonie: „W zamian za wszystko kupię jej nowy zegarek, jeśli zdobędziemy Puchar.”

Podczas, gdy Benitez zostawał w Melwood do póĽnych godzin, dyskutując taktykę, analizując grę, oglądając video meczów kolejnych rywali, czytając raporty skautów z całej Europy, Montse siedziała w bibliotece i czytała o historii Liverpoolu. Wszystko, czego się dowiedziała o The Kop, Bobie i Shanksie ze szczegółami opowiadała mężowi.

Benitez chce wiedzieć, jak najwięcej o kulturze Liverpoolu, ponieważ on tego potrzebuje. Jest pierwszym menadżerem Liverpoolu od czasów Billa Shankly’a, który nie kibicował Liverpoolowi, jako dzieciak, albo nie został menadżerem wcześniej pracując na Anfield. Nawet Gerard Houllier pierwszy zagraniczny trener w Liverpoolu od 106 lat raz był na The Kop i oglądał, jak The Reds pokonali 10-0 Dundalk w 1969 roku.

Benitez jest zbyt uczciwy, żeby powiedzieć, że kiedyś kibicował Liverpoolowi. Jest nawet zbyt uczciwy, żeby powiedzieć, że kiedyś interesowało go, co się dzieje na Anfield. Jest kibicem Realu Madryt od zawsze. The Kop, „You’ll Never Walk Alone”, Hillsbrough, pomnik Shankly’ego to wszystko dla niego było nowe.

Ale może właśnie dlatego tak miły był ten sezon pod wodzą Hiszpana. Bardzo ciężko pracuje na boisku i poza nim, żeby zdobyć nasze zaufanie (‘Nigdy nie zwalał winy na kontuzje, a nikt nie miałby do niego o to pretensji, gdyby tak zrobił’ niedawno powiedział St John). My staramy się mu odwdzięczyć na trybunach. Chcemy, żeby się czuł wyjątkowo i chcemy, żeby czuł, że jesteśmy wyjątkowi.

Ten sezon jest wielkim sukcesem, jeśli tradycyjna runda honorowa po zwycięstwie nad Aston Villą odzwierciedla sukcesy. The Reds mieli stratę zaledwie 3 punktów do czwartego miejsca.

„Byłem taki dumny maszerując tam z córkami (trzecie dziecko to córka przyjaciela),” powiedział Benitez z uśmiechem na twarzy. „Moja najmłodsza córka bała się całego tego hałasu, ale to było wyjątkowe. Bardzo rzadko takie sceny można oglądać w Hiszpanii. Jeśli chcesz odnieść sukces to kibice muszą ciebie wspierać i mogę powiedzieć, że mamy najlepszych kibiców w Anglii.”

WyraĽnie podekscytowany tematem kontynuuje: „Moja żona zatrzymała mnie, jak schodziłem z boiska i powiedziała ‘Musisz zdobyć Puchar Europy dla tych ludzi, ponieważ wiesz co czują do tego klubu.’”

Jeśli Benitez pokona Milan i zdobędzie Puchar po ponad dwudziestu latach przerwy, to wzorcem taktycznym nie będzie Liverpool z lat 80 tylko Milan z lat 80. Benitez dorastał, kiedy grali Los Meringues to właśnie AC Milan podziwia najbardziej.

„To prawda,” powiedział i wstał z miejsca. „Tamta drużyna była wspaniała, idealnie zbalansowany atak i obrona. Bardzo trudno było strzelić im bramkę i także zdobywali mnóstwo goli. To była jedna z najlepszych drużyn na świecie.”

Czy chciałby, żeby Liverpool grał tak, jak ówczesny Milan?

„Tak oni grali naprawdę dobrze. Jednak, żeby zbalansować sytuację, patrząc na statystyki musimy poprawić grę w obu formacjach. Mamy jednak pomysł i piłkarze coraz lepiej się rozumieją, i kolejny sezon będzie lepszy.”

Nie jesteśmy w stanie stwierdzić, czy Liverpool kiedykolwiek tamtemu Milanowi, ale w środowy wieczór będziemy mieć bardzo dobrą szansę na porównanie obydwu zespołów. Tak samo, jak w spotkaniach z Leverkusen, Juventusem i Chelsea, Liverpool nie będzie faworytem. Niektórzy menadżerowie mogliby się zezłościć, że ciągle nikt nie wierzy w ich drużynę, jednak hiszpańskiemu trenerowi taka sytuacja, jak najbardziej odpowiada. „Mają wielu dobrych piłkarzy, dobrego trenera i doświadczenie w Finałach Ligi Mistrzów. Wydaje mi się, że są faworytami. Taka sytuacja nam odpowiada, bo nie mamy nic do stracenia, a jest mnóstwo do wygrania.

Jeśli Liverpool wygra w Stambule to będzie miał najlepszą drużynę w Europie?

„Są najlepszą drużyną w Europie, ale może w tym tygodniu już nie będą. Wszystko się okaże w środę. Nie zamieniłby Finału na czwarte miejsce. Jestem tu, żeby zdobywać trofea, medale i także potrzebujemy pieniędzy na nowe transfery. Zajęcie czwartego miejsca było ważne, ale tryumf w Lidze Mistrzów spowoduje, że przejdziemy do historii i to będzie ważniejsze.”

Ważne? Z pewnością. Drogie? Możliwe. Nie ma wątpliwości, że taka będzie wycieczka Beniteza do sklepu po zegarek dla żony.

Rafa się śmieje: „Nie, nie.... ona na mnie liczy. Ona ciągle czeka! Ale najważniejsze jest zwycięstwo.”

Wygrajcie Ligę Mistrzów, a fani zgromadzenie przed Anfield prawdopodobnie kupią ten zegarek.

Ľródło: liverpoolfc.tv



Autor: Liverpoollover
Data publikacji: 23.05.2005 (zmod. 02.07.2020)