FUL
Fulham
Premier League
21.04.2024
17:30
LIV
Liverpool
 
Osób online 965

Alan Hansen:hipokryzja i marzenia transferowe

Artykuł z cyklu Artykuły


Bez wątpienia Alan Hansen zapomniał o futbolu niż ja kiedykolwiek wiedziałem. Zwłaszcza w ostatnich miesiącach chyba coś Mu się stało z głową. No bo jak inaczej można wytłumaczyć jego amnezję?

Wszystko zaczęło się latem, kiedy to sobie ubzdurał, że Rafa Benitez stworzy bardziej defensywnie usposobioną drużynę, niż Gerard Houllier i wszystkim dookoła starał się to wmówić. Każdy pewnie pomyślałby, że taka osoba zobaczyłaby jak grała Valencia pod wodzą Beniteza zwłaszcza w ostatnim sezonie. Wydawało się, że Benitez jest już skończony przed przyjazdem na Anfield. Panowało odczucie, że Benitez nie ma odpowiednich umiejętności, żeby poprowadzić Liverpool, to było zadziwiające po tym czego dokonał w Valenci. Na domiar wszystkiego Hansen uważał, że Stevie Gerrard powinien odejść do Chelsea (jeśli chciał natychmiastowych sukcesów to może to byłby dobry wybór, ale sukces smakuje lepiej, gdy jest odniesiony poprzez ciężką pracę, a nie kupiony.)

Każdy kto wyraża swoje opinie na temat futbolu czasem się myli. Oczywiście jednego może się wydawać, że twoje osądy są nieprawdziwe, a już następnego wszystko może się zmienić (tak było w moim przypadku, kiedy powiedziałem, że Morientes i Baros stworzą wspaniały duet. Na początku nie szło im najlepiej – do momentu kiedy Milan wywalczył piłkę dla Nando w meczu z Charltonem, dzięki czemu El Moro zdobył bramkę. Potem bardzo dobrze współpracowali w meczu z Fulham, oboje zdobyli bramki, Milan biegał po całym boisku, a Nando ogólnie grał bardzo dobrze). Oczywiście kilka złych meczów i znowu nie masz racji.

Jednak są rzeczy, których nie da się usprawiedliwić. Dla mnie jedną z takich rzeczy jest hipokryzja i zmienianie swojego zdania, tak że lepiej pasuje do obecnej sytuacji. Albo, że jedna zasada pasuje do jednego klubu, a w Liverpoolu już musi być inaczej. Oczywiście w Liverpoolu są większe oczekiwania niż w innych klubach, ale potrzebne są odpowiednie warunki, żeby osiągnąć sukcesy, nie zakładając, że piłka nie zmieniła się w ciągu ostatnich 25 lat.

Na przykład byłem bardzo niezadowolony zachowaniem niektórych osób, które były zadowolone, że Rafa daje szansę młodym zawodnikom, ale gdy przegrali z Burnley to już go krytykowali za to posunięcie. Nie można mieć wszystkiego.

Tu chodzi o uczciwość. Wracając do mojego przykładu, będąc podekscytowany tym duetem moim jedynym wyjściem w przypadku, gdyby atak nie funkcjonował dobrze byłoby przyznać się do błędu. Myślę, że straciłbym szacunek, gdybym powiedział: ‘Od początku było wiadomo, ze nic z tego nie będzie, nigdy nie było nawet nadziei, że będzie to dobry duet.’. Nie można zmieniać zdania wraz ze zmianą okoliczności. Oczywiście każdy może zmienić swoje zdanie, ale może to nastąpić po odpowiednim okresie czasu, a nie dlatego, że ktoś chce się dopasować się do sytuacji, a potem znowu zmieni zdanie, gdy sytuacja się odwróci. Każdy może to zrobić i to tylko pokaże, czy ktoś potrafi się uczyć z biegiem czasu.

Smuci mnie to, że Alan Hansen jest teraz już tylko parodią niegdyś wielkiego eksperta. To wygląda jakby nie kochał już sportu (tak jak Mark Lawrenson, czy Peter Schmeichel, którzy tylko krytykują sposób gry jakiegoś Gabby’egp, Ally’ego, czy Andy’ego i taktykę obraną przez trenera). To jest bardzo smutne, gdy były Evertończyk Andy Gray, mówi o piłce z większą pasją niż twój bohater z młodości, albo, gdy wypowiedzi Chrisa Kamary są bardziej interesujące i mają większy sens. Wydaje się, że teraz Hansen po prostu chce prowokować ludzi swoimi wypowiedziami. Kiedyś widziałem w jego wypowiedziach sens, teraz jest tam tylko sensacja.

On ciągle pozostanie dla mnie legendą i nic nie zmieni mojego zdania o nim, jako o piłkarzu, tak samo Souness będzie wspaniałym graczem, mimo, że zepsuł sobie reputację po karierze. Jednak Hansen zawsze był dla mnie kimś ważnym, kogo słuchałem i marzę o tym, żeby z nim podyskutować o piłce. On jest arogancki, ma swoje zdanie, którego nie zmieni, ale jest przynajmniej szczery.

Teraz nie mogę oglądać Match of the day, gdzie widzę Hansena i Lawrensona, którzy wyglądają okropnie razem z Peterem Schmeichelem, który to mówi ni po angielsku, ni po duńsku – językiem znanym popularnie jako bezsensowny. Ten program kiedyś był najlepszym spojrzeniem na grę, teraz jest przynudzającym programem.

Ostatnim przykładem, kiedy się załamałem po wypowiedzi Hansena, był 24 luty, kiedy to w Daily Telegraph napisał, że Benitez nie powinien kupować piłkarzy z Hiszpanii tylko z Anglii. Oto co napisał:

„Benitez teraz robi to samo co Houllier. Do klubu przybyło wielu średnich piłkarzy. Houllier jako Francuz szukał nowych piłkarzy we Francji, ale nie wyszło mu to na dobre. Teraz Benitez robi to samo, tyle że kupuje Hiszpanów. Oboje sprowadzają piłkarzy, których nie można nazwać lepiej niż średnimi.”

Teraz po pierwsze Houllier nie kupował tylko we Francji: Barmby, Hamann, McAllister, Xavier, Arphexad, Heskey, Ziege, Finnan, Kirkland, Henchoz, Sjolund i Kewell wszyscy przyszli z Premiership (jest tu wielu bezużytecznych piłkarzy, na których Houllier wydał ponad połowę wszystkich wydanych przez siebie pieniędzy nie licząc Djibrila Cisse, który przybył po tym jak Houllier został zwolniony). Sprowadził także wielu z innych krajów europejskich niż Francja: Litmanen (Barcelona), Biscan, Babbel, Westerveld, Song, Meijer, Dudek, Baros, Hyypia i Kippe. (Dwaj Francuzi także byli kupieni, gdy grali w klubach z spoza Francji- Ferri i Diarra)

Hansen stwierdził, że Houllier kupował tylko Francuzów, ale był w ogromnym błędzie. Ci wszyscy o których mówi Hansen to zaledwie jedna trzecia zakupów Houlliera. Na dodatek większość Francuzów byli to młodzi zawodnicy tacy jak: Anthony Le Tallec, Florent Sinama-Pongolle, Gregory Vignal, Carl Medjani, Alou Diarra, Djimi Traore, którzy nie kosztowali zbyt wiele i mieli być zakupami na przyszłość. Więc nie licząc tych zawodników Houllier kupił 8 piłkarzy z Francji.

Najbardziej mnie martwi hipokryzja Hansena. Mógłbyś to samo powiedzieć o Wengerze – trenerze, którego Hansen zawsze chwalił. I jak na razie Wenger zdobył trzy tytułu i dwa dublety, bazując na podobnej polityce transferowej. Równie dobrze Benitez może być hiszpańskim odpowiednikiem Wengera, a nie Houllier. Nienawidzę konkluzji, że najgorsze zakupu Houlliera to Francuzi, więc z Benitezem będzie tak samo. Z pewnością to są dwie różne osoby z różnymi umiejętnościami.

Houllier kupił kilku bardzo dobrych piłkarzy- to jest niepodważalne. Ale czy można porównywać ich do Xabiego Alonso, czy Fernando Morientesa? Raczej nie. (chociaż miejmy nadzieję, że Djibril Cisse pokaże co potrafi i w Le Tallecu i Pongollu drzemie ogromny potencjał). Riise kupiony z Monaco był najprawdopodobniej najlepszym zakupem Houlliera z Ligue 1. Jednak z pełnym szacunkiem dla Riise, nie jest to taki zawodnik jak Alonso, czy Morientes. Więc teraz biorąc pod uwagę tylko początek pracy na Anfield (więcej pod uwagę wziąć nie możemy) Benitez kupił znacznie lepszych piłkarzy niż Houllier i zajęło mu to 6 miesięcy, a nie 6 lat.

Hansen kontynuuje: „Najważniejsze dla Liverpoolu jest to, że piłkarze kupieni przez Beniteza nie nadają się do pierwszej jedenastki Taki rzeczy nie mogą się zdarzać.”

Zaraz, zaraz, możesz powtórzyć Alan? Alonso i Morientes nie są wystarczająco dobrzy do pierwszej jedenastki?

Dwaj z siedmiu kupionych piłkarzy bez wątpienia mają miejsce w podstawowym składzie i Ci dwaj piłkarze znaczącą wzmacniają drużynę. To jest jedna piąta drużyny ulepszona w ciągu 6 miesięcy. To nie są tylko dobrzy zawodnicy, którzy mogą utrzymać miejsce w pierwszej jedenastce. To są wybitni zawodnicy, którzy oferują nowe możliwości dla drużyny. Nie można się z tym nie zgodzić.

Forma Luisa Garcii była bardzo zróżnicowana (od wspaniałej do okropnej), ale on oferuje drużynie coś nowego i po trudnej zimie zdaje się odzyskiwać formę, co udowadniają dwie asysty w dwóch ostatnich meczach. Zajęło mu zaledwie pół sezonu, żeby strzelić tyle goli co Cheyrou i Diouf razem przez dwa lata i zdobył tyle samo goli co Robert Pires w pierwszym sezonie. Występ Luisa Garcii w drugiej połowie meczy z Charltonem, to było coś, czego Cheyrou nigdy nie pokazał (mimo, że strzelił 4 gole w 4 meczach z rzędu). Można uczciwie powiedzieć, że Luis Garcia będzie coraz lepszy, Hiszpan ma talent i miał już wpływ na kilka meczów. On ciągle się aklimatyzuje w nowym kraju, musi sobie poradzić z tym i z narodzinami syna (wszyscy ojcowie wiedzą, że to nie jest proste).

Została 4 piłkarzy --- Carson, Pellegrino, Nunez i Josemi, którzy razem kosztowali 4,7 miliona funtów. Albo spójrzcie na to z innej strony, dokładnie tyle samo ile kosztował Salif Diao. Carson jest bardzo dobrym posunięciem—najlepszy bramkarz w swojej grupie wiekowej, którego czeka wspaniała przyszłość. Ciężko kupić takich piłkarzy jak Carson, jeśli chłopak miałby dłuższy kontrakt, to pewnie kosztowałby z 5 milionów. Bardzo podobna sytuacja miała miejsce z Michaelem Owenem.

Jest zbyt wcześnie skreślać pozostałych trzech, mimo, że rozegrali już kilka kiepskich meczów i spotkała ich krytyka, ale nawet jeśli mają być tylko uzupełnieniem składu, to 1 milion za każdego to nie jest bardzo dużo, ich pensje nie są wysokie, więc pozostają tanim uzupełnieniem składu. Przynajmniej dajmy im szansę na aklimatyzację, zanim rzucimy ich na pastwę losu. Jeśli się okaże, że drewno zostało zastąpione drewnem to mówi się trudno, takie jest życie.

Jednak spójrzcie na to z tej strony: dwaj piłkarze kupieni przez Beniteza – Alonso i Morientes na pewno wzmocnią skład i kosztowali razem 16 milionów. Dobrzy piłkarze jak na takie pieniądze, choć 8 milionów za piłkarza to całkiem sporo. Pozostałych pięciu kosztowało przeciętnie około 2 milionów każdy. Nie każdy transfer ma na celu wzmocnić pierwszy skład. Niektóre są po to, żeby zwiększyć konkurencję i, żeby mieć alternatywę na każdej pozycji.

Jak wszyscy wiedzą zarówno Wenger i Ferguson popełnili błędy w swoich transferach, zwłaszcza na początku swoich karier w klubach, kiedy to przepłacali za niektórych piłkarzy. Powiem więcej nawet Shankly, Dalglish, Paisley i Fagan kupowali żółtodzioby zwłaszcza z Anglii. Wydawałoby się, że wiedzą co biorą,a jednak, każdy popełnia błędy. Souness i Evans także kupili kilku beznadziejnych piłkarzy z Wysp.

Największym kłopotem ze wzmocnieniem takiej drużyny jak Liverpool jest to, żeby trzeba zastąpić wielu ‘dobrych’ piłkarzy, a teraz nawet ci nie najlepsi kosztują dużo, zwłaszcza Anglicy. Nie da się wyczarować kilku nowych piłkarzy, którzy zapewnią sukcesy. To co najbardziej denerwuje mnie w tej wypowiedzi Hansena to to, że on uważa, że ma rację, ale nie jest w stanie podać żadnych sensownych argumentów. Kupić wielkich piłkarzy z Wysp, tak? Oczywiście, tylko kogo? Albo inaczej, kogo można kupić i jest tańszy niż 20 milionów funtów? Jeśli pieniądze nie byłyby przeszkodą Benitez sprowadziłby innych piłkarzy. W sytuacji jaka jest Benitez szuka tanich piłkarzy. Czasami dostajesz to za co płacisz, a czasem kupujesz nieoszlifowany diament.

Hansen podziwia Chelsea w tym sezonie. Na letnie transfery wydali fortunę (Cech, Drogba, Robben, Carvalho) wszyscy kosztowali w przedziale od 10 do 24 milionów funtów. Tiago był tani jak na ich standardy ‘tylko’ 8 milionów, rezerwowy Kezman ‘tylko’ 6. Wydaję mi się, że przeciętnie wydali około 15 milionów za jednego piłkarza – to więcej niż nasz najdroższy transfer. Po prostu Liverpoolu nie stać na takie transfery i mimo, że Moro i Xabi nie byli tani to pokażą, że byli warci tych pieniędzy.

Nasz rekordowy transfer Djibril Cisse—jeszcze kupiony przez Houlliera, ale Benitez bardzo wysoko ceni umiejętności Francuza. Djib nie miał szansy, żeby pokazać, że był wart tych 14 milionów. Jednak patrząc na liczbę goli, jakie zdobył we Francji, można być pewnym, że po zaaklimatyzowaniu się Djib zacząłby zdobywać bramki na zawołanie. Mimo wszystko w momencie kiedy odniósł tą okropną kontuzję miał tyle samo bramek co Drogba. Od tamtej pory Drogba grał lepiej i zaczął strzelać dużo goli. Można ich łatwo porównać, ponieważ oboje przybyli z Francji, żeby być czołowymi napastnikami w zespole. We Francji Djib był wyraĽnie lepszy od Drogby i w ostatnim sezonie zdobył o 8 bramek więcej!

Hansen mówi: „Benitez kupował zagranicznych piłkarzy, powinien szukać nowych zawodników tutaj na wyspach.”

Ponownie znowu nie rozumiem Hansena. Wcześniej Alan wychwalał Chelsea i wszystkich grających tam Portugalczyków, a żaden z nich nie był pozyskany z Premiership.

Kupowanie wyspiarzy kosztuje fortunę. Ciężko sobie wyobrazić ile kosztowaliby Moro i Xabi, gdyby grali w Anglii. Podobno Benitez był gotów wyłożyć 14 milionów za utalentowanego aczkolwiek podatnego na kontuzje Jonathana Woodgate'a, który w końcu przeniósł się do Madrytu (interesujące jest to, że kontuzje dotknęły nie tylko piłkarzy Liverpoolu, ale też tych których The Reds chcieli kupić, oraz wypożyczonych z Liverpoolu, jak choćby Le Tallec). Za dwa miliony więcej Rafa kupił Alonso i Morientesa. Rooney przeniósł się do Manchesteru za ‘zaledwie’ 27 milionów. Jeśli Anglikowi nie kończy się kontrakt nie jesteś w stanie go kupić. Nawet zagraniczni zawodnicy grający w Anglii są za drodzy.

To właśnie taki genialny argument ‘Kupuj piłkarzy z Anglii, ponieważ wiesz co kupujesz.” Jest tylko jeden problem, nie wiesz co kupujesz. W Anglii nie ma nic pewnego. Liverpool kupił wielu piłkarzy z Anglii, którzy grali dobrze, dopóki nie założyli Czerwonej koszulki i zostali zjedzeni przez presje.

W ostatnim sezonie co jest zrozumiałe Hansen nie mógł się nachwalić gry Arsenalu. Mówił, że nawet jeśli nie są najlepszą drużyną jaką widział, to grają najpiękniejszy futbol, jaki widział w Anglii. Historyczne osiągnięcie- nie przegrać żadnego meczu w całym sezonie nie zostało przez Hansena przeoczone.

Więc zastanówmy się jak Wenger osiągnął ten sukces. Czy podstawą byli Anglicy? Jest wprawdzie Sol Campbell, ale on był pozyskany za darmo, ponieważ wygasł mu kontrakt. W innym wypadku Arsenal w życiu by go nie kupił. Dobra oprócz Campbella był Richard Wright. Kosztował 6 milionów, ale czy był wart tych pieniędzy? Przepraszam przeze mnie się roześmialiście i wypluliście trochę kawy. Wright szybko został sprzedany do Evertonu, gdzie siedzi na ławce. PrzejdĽmy dalej, Wenger wydał 8 milionów na kolejnego genialnego zawodnika- Francisa Jeffersa z Evertonu. O najmocniej przepraszam teraz prawie udławiliście sie kanapką. Jednak to nie koniec. Jeszcze 2 miliony zostały oddane do Notts County za 15-letniego Pennanta, który teraz został wyrzucony za złe zachowanie. Na koniec został Upson, który po prostu nie sprostał ogromnej presji.

Według Hansena to właśnie byli Ci na których warto było wydać pieniądze. Tymczasem Arsenal niepotrzebnie wydawał na: Vieire, Henry’ego, Reyesa, Bergkampa, Piresa, Ljungberga, Van Persiego, Overmarsa, Anelkę, Toure, Fabregasa i kilku innych beznadziejnych piłkarzy. Dlaczego ta polityka jest dobra dla Arsenalu, ale dla Liverpoolu już nie według Hansena? (najlepsze jest to, że potem Hansen w czasie kryzysu Arsenalu mówił, ze brakuje im brytyjskiego charakteru. To ciekawe jak przez cały sezon ani razu nie przegrali bez charakteru)

Chodzi mi o to, że nie ważne skąd kupujesz piłkarza, ważne żeby miał umiejętności, które pozwolą mu na odniesienie sukcesów razem z drużyną Tylko to się liczy, nic więcej.

Na przykład Wenger kupił wielu beznadziejnych piłkarzy jak: Wreh, Grimandi, Cygan, Mendez, Aliadiere, Grondin, Vivas, Boa Morte, Volz, Svard, Stepanovs, Garde, Tavlaridis (jeśli kojarzycie połowę z tych piłkarzy to jest dobrze). Podsumowując Wenger kupił znacznie więcej złych piłkarzy, niż tych najlepszych. Ale te wspaniałe transfery były najważniejsze. Z czasem te nie wypały zostały zapomniane. Tak samo Ferguson kupował dobrych i złych piłkarzy. Każdy menadżer popełnia błędy.

Więc jeśli Rafa lepiej zna rynek hiszpański, niż angielski, to nic dziwnego, że tam szuka wzmocnień. Jeśli szukałby w lidze ukraińskiej, to moglibyśmy narzekać, ale liga hiszpańska to najlepsza liga świata i trzy transfery były z trzech czołowych klubów. Kto mi teraz powie, gdzie w Anglii lepiej wydałby 10 milionów niż na Xabiego Alonso? W zasadzie o czym my w ogóle rozmawiamy? Przecież dużo gorszy i starszy Kieron Dyer kosztuje coś około 20 milionów. To jest właśnie komedia angielskiego rynku. To jest odpowiedĽ na pytanie Hansena „Co dostaniesz jak będziesz kupował w Anglii”.

Każdy dobry angielski piłkarz jest zdecydowanie za drogi i chyba tylko Hansen o tym nie wie. (w sumie Hansen nie potrzebuje pieniędzy do pisania swoich artykułów, a Benitez potrzebuje.) Sean Wright-Phillips grał naprawdę dobrze w kilku ostatnich sezonach dla MC, ale on nie ma w ogóle doświadczenia w pucharach i ma zaledwie kilka występów w reprezentacji za sobą. I jest wyceniany na ponad 20 milionów (łączny koszt Vieiry, Henry’ego i Piresa). Z pewnością Phillips jest wspaniałym piłkarzem, który może wzmocnić nowy klub, ale nie ma to gwarancji. A przy tak dużej sumie pieniędzy przydałaby sie jakaś gwarancja.

Nawet jeśli będzie grał dobrze może minąć trochę czasu, zanim się zaaklimatyzuje w nowym klubie. Młodzi piłkarze powoli są wprowadzani do dorosłej piłki. Dobre występy dodadzą im pewności siebie, ale transfer do dużego klubu i słabe występy mogą wszystko zepsuć. I zamiast fantastycznego transferu mamy bardzo słabego piłkarza, za którego wydaliśmy fortunę. Jeśli kosztował tyle co Zidane to dlaczego nie jest taki dobry jak Zizou?

Jeśli mielibyśmy 20 milionów do wydania to Wright-Phillips byłby idealnym ruchem. Jednak jeśli miałbym wybierać pomiędzy Alonso, Morientesem, Nunezem, Josemim, Pellegrino i Carsonem, a młodym Anglikiem to wybrałbym 6 piłkarzy. Oczywiście 6 piłkarzy dużo więcej by zarabiało, ale jeśli Phillips złamałby nogę to mamy nic. A tak Xabi ma złamaną kostkę i ciągle mamy 5 piłkarzy do wykorzystania.

Rafa wydał pieniądze naprawdę dobrze w tym sezonie. Jeśli porównasz Jamesa Beattiego z Fernando Morientesem, to lepiej wypada Hiszpan. A oboje kosztowali tyle samo pieniędzy. Beattie to dobry piłkarz, ale on nie ma doświadczenia w europejskich pucharach, ani w reprezentacji. Nando to wspaniały piłkarz, który wygrał niemal wszystko, cztery finały Ligi Mistrzów (3 wygrane), gole w Hiszpanii i Francji, tytuły w Hiszpanii i fantastyczny rekord 24 goli w 36 meczach reprezentacji. Jeden jest klasowym zawodnikiem w Anglii, drugi na świecie.

Możecie się kłócić, że Beattie się szybciej zaaklimatyzuje, zna już język. To może być prawdą, ale po roku czasu, kiedy Moro się nauczy języka to kogo wolelibyście mieć? Chwalę Beniteza za to, że obserwował Moro podczas treningów w Madrycie, jak sobie radził z tym, że jest dopiero 4 napastnikiem. OdpowiedĽ była prosta. Na treningach harował najwięcej ze wszystkich. Nando nie pytał się o zarobki, jedyne co go interesowało to to, czy będzie grał. Czy wyobrażacie sobie Kierona Dyera, którego nie obchodzą pieniądze?

Ostatecznym argumentem jest to, że w Hiszpanii go szanują. Czy Alonso i Moro chcieli gać w Liverpoolu? Oczywiście, że tak. Ale czy chcieliby grac dla trenera, którego nie szanują i któremu nie ufają? Czy chcieliby grać dla Alana Curbishleya? Oni mieli inne możliwości, ale dzięki Benitezowi są u nas.

Paul Tomkins



Autor: Liverpoollover
Data publikacji: 25.03.2005 (zmod. 02.07.2020)