LIV
Liverpool
Premier League
31.03.2024
15:00
BHA
Brighton & Hove Albion
 
Osób online 824

Wielkie siódemki

Artykuł z cyklu Artykuły


W Anglii gra z numerem 7 na plecach stanowi wyróżnienie i zobowiązuje. W dzisiejszej odsłonie przybliżania historii Liverpool Football Club przyjrzymy się ‘siódemkom’, które na zawsze zostaną zapamiętane przez fanów.

Kenny Dalglish: Niekwestionowany Król Anfield Road. Chociaż fundamenty pod sukcesy LFC, to za czasów Dalglisha (jako zawodnika i trenera) ziarna posiane przez Shanksa wydały najlepsze owoce. Jego gablota z pucharami jest tak szeroka, jak zakres umiejętności. Sześć tytułów mistrzowskich, trzy Puchary Europy i FA Cup tylko jako zawodnik. Po objęciu posady trenera trzykrotnie wygrał ligę i dwa razy FA Cup. Był równie zaangażowany w sprawy rodzin ofiar Hillsborough, jak oddany Liverbirdowi na piersi. Dla Kenny’ego, który żyje Liverpoolem, była to jedna i ta sama sprawa. Jest najlepszym piłkarzem w historii klubu i jednym z największych trenerów. Niezwykła więź między Dalglishem a Liverpoolem trwa do dziś, gdyż Kenny zajmuje posadę Ambasadora Akademii.

Kevin Keegan: Tym, co uczyniło Dalglisha tak niezwykłym zawodnikiem był fakt, że zastąpił osobę nie do zastąpienia. Kevin Keegan zakładał trykot z numerem 7 i był ulubieńcem The Kop w latach 1971-1997. Gol strzelony Nottingham Forest w 12. minucie debiutu nadał ton całej jego karierze na Anfield. W sześć lat pobytu wygrał trzy razy mistrzostwo Anglii, Puchar Europy, FA Cup i dwa Puchary UEFA. Słowa wypowiedziane przez samego zawodnika najlepiej oddają jego stosunek do klubu:

- Jedyne, czego się boję to że nie trafię na pustą bramkę przed The Kop. Umarłbym, gdyby coś takiego mi się przydarzyło. Kiedy kibice śpiewają You’ll Never Walk Alone nie mogę nic zrobić, zawsze mam mokre oczy. Zdarzało się, że normalnie płakałem na początku meczu.

Peter Beardsley: Kiedy on i John Barnes przekroczyli próg Anfield na początku sezonu 1981-82 nie trzeba było wiele czasu aby się zorientować, że zaczyna się coś niezwykłego. Dalglish z Rushem stanowili niezastąpiony duet w ataku The Reds, jednak Beardsley i Aldridge z szalejącym na skrzydle Barnesem nie dawali szans na odpoczynek. W swoim pierwszym sezonie Peter pomógł Liverpoolowi w cuglach zdobyć mistrzostwo przegrywając w całych rozgrywkach tylko dwa mecze. Łącznie wystąpił w 179 spotkaniach i strzelił 59 bramek. Wygrał w tym czasie dwa mistrzostwa i FA Cup.

Ian Callaghan:Kiedy wielki Billy Liddell odchodził kończył karierę, zapytany o swojego następcę udzielił natychmiastowej odpowiedzi:

- Jest taki siedemnastolatek, nazywa się Callaghan i wygląda na to, że będzie grał jak ja.

Billy trafił w dziesiątkę. Cally przejął numer 7 i wystąpił z nim w oszałamiającej liczbie 857 spotkań strzelając 86 goli. Kariera Callaghana zdefiniowała Liverpool w na przełomie pierwszej i drugiej połowy XX wieku. Jest jedynym zawodnikiem, który grał dla LFC w sezonie, kiedy zdobyli mistrzostwo drugiej ligi, a także kiedy w 1977 roku wygrali Puchar Europy. Był nie tylko genialnym zawodnikiem, ale i wielkim boiskowym dżentelmenem. W całej swojej karierze tylko raz został ukarany żółtą kartką.

Steve McManaman: Urodzony w Bootle pomocnik napędzał skrzydła Liverpoolu przez prawie całe lata dziewięćdziesiąte ubiegłego wieku. Pomógł wygrać FA Cup w 1992 roku, a finał Pucharu Ligi z 1995 roku jest dotąd nazywany ‘finałem McManamana’. Steve strzelił dwie bramki, a Liverpool wygrał 2:1. Jak wielu graczy z tamtych czasów można powiedzieć, że potencjał Macca nie został w pełni wykorzystany na Anfield, patrząc szczególnie na jego pobyt w Hiszpanii. Swoje największe sukcesy McManaman święcił w Realu Madryt, z którym dwa razy wygrał Ligę Mistrzów stając się pierwszym Brytyjczykiem, któremu się to udało. Mimo wszystko, 66 bramek w 364 występach w czerwonej koszulce i asysty w prawie każdym meczu czynią go legendarnym właścicielem numeru 7.

Vladimir Smicer: Małe oszustwo, ponieważ Czech nie grał z tym numerem w momencie swojej największej chwały. Jego kariera w Liverpoolu, trwająca do 25 maja 2005 roku była naznaczona nierówną grą. Pokazywał jednak przebłyski geniuszu, szczególnie kiedy Liverpool zdobył potrójną koronę w sezonie 2000-2001. Dwa gole w najpiękniejszym zwycięstwie LFC w historii zmienia spojrzenie na grę Smicera i daje mu nieśmiertelne miejsce w szeregach wielkich bohaterów klubu. Czech strzelił w Stambulę drugiego gola dla The Reds mocno uderzając zza pola karnego, a później pewnie wykorzystał szansę w konkursie jedenastek. Jego strzał stał się decydujący, gdyż po tym trafieniu Szewczenko musiał strzelić, aby zatrzymać Milan w grze. Jak to się skończyło, wszyscy wiemy.

Billy Liddell:Chociaż Billy występował w swojej karierze na każdej pozycji oprócz bramkarza i często zakładał trykot numer 9 lub 11 fakt, że grał też z siódemką uzasadnia wybór do tego zestawienia. W czasie pięknych 23 lat pobytu na Anfield zagrał 534 razy i strzelił 228 bramek, co czyni go czwartym strzelcem w historii klubu. Jego sukcesy w żadnym stopniu nie odzwierciedlają talentu i znaczenia dla drużyny z tamtych czasów. W ciągu 23 lat wygrał tylko jeden tytuł mistrzowski. Na temat Billy’ego oddajmy głos Bobowi Paisley’owi:

- Wybaczcie mi wzruszenie, kiedy mówię o Billy’m. Możemy mówić o tym, jak graczom z przeszłości trudno byłoby przystosować się do współczesnych wymogów piłki nożnej. Billy Liddell byłby gwiazdą każdej drużyny, w dowolnej dekadzie. Tak bardzo chciałbym mieć go w składzie swoich zwycięskich zespołów. Z nim w kadrze nie mam wątpliwości, że zdobylibyśmy także Grand National (największe wyścigi konne w Anglii- przyp. red.) i Boat Race (regaty rozgrywane między uniwersyteckimi drużynami Oxfordu i Cambridge- przyp. red.)



Data publikacji: 29.12.2010 (zmod. 02.07.2020)