SOU
Southampton
Premier League
24.11.2024
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1690

Największy błąd Manciniego

Artykuł z cyklu Artykuły


Kiedy menadżer krytykuje swoich zawodników tak gwałtownie, jak zrobił to Kenny Dalglish w ostatni weekend, wjeżdża on w jednokierunkową ulicę. Jeśli nie uzyska odpowiedzi, nie ma drogi powrotnej.

Przed meczem o tak dużą stawkę, jak ten z City i po tak żałosnej porażce, jak z Boltonem Wanderers, musiała nastąpić jednoznaczna odpowiedź ze strony Liverpoolu. W tym przypadku psychologia zadziałała. Można było zobaczyć co to znaczy na samym końcu.

W tym kontekście, wybór składu był interesujący. Andy Carroll pojawił się tylko pod koniec meczu, ale pierwsza jedenastka Dalglisha była pełna zawodników, którzy przybyli na Anfield w ciągu ostatnich 12 miesięcy: Jordan Henderson, Craig Bellamy, Jose Enrique, Charlie Adam i Stewart Downing. Tak jakby Szkot chciał powiedzieć: „sprowadziłem was tutaj, zaryzykowałem i teraz oczekuję, że mi za to odpłacicie”.

Przyjemnie było zobaczyć Downinga operującego na lewym skrzydle i groźnego Adama – takiego, jakim był w zeszłym sezonie w Blackpool. Częściowo ma to związek z pewnością siebie, ale chodzi tu także o to by zawodnicy grali na swoich naturalnych pozycjach, gdzie mogą poczynić najwięcej szkód przeciwnikowi. To samo dotyczy umieszczenia Bellamy’ego, zmory obrońców, przed Stefanem Savicem, najsłabszym ogniwem Manchesteru City.

Rezultatem tego był popis szybkości, chociaż w meczach z czołowymi klubami Liverpool zwykle nie tracił tempa. To zespół z drugiego końca tabeli nastręczył im problemów, ale taktyka Dalglisha odniosła sukces, nawet jeżeli drużynie pomogła kuriozalna decyzja podyktowania rzutu karnego.

Być może na moją ocenę wpływa fakt, że w poprzednim wcieleniu byłem napastnikiem, ale żal mi obrońców. Za moich czasów to oni mieli przewagę, im się ułatwiało grę. Teraz jednak zasady się zmieniły, nie ma już wślizgów od tyłu, a niedługo pewnie całkowicie zabronią wszelkiego kontaktu z przeciwnikiem. Jedną rzeczą, do której chciałoby się zachęcić młodego środkowego obrońcę, jest to żeby, miał odwagę rzucić się, by zablokować strzał tak, jak to zrobił Micah Richards, nic więcej.

Obrony, jakie widzieliśmy, wydawały się zadaniem nie do wykonania, chociaż Liverpool powinien wykończyć City wcześniej – pewnie przed końcem pierwszej połowy – wejście Sergio Aguero uczyniło widoczną różnicę – nastawienie drużyny gości straciło bowiem na witalności.

Po ciągu meczów, jakie rozegrali: z Liverpoolem, Manchesterem United, Tottenhamem Hotspur i Wigan Athleric – bez takich zawodników jak Yaya Touré, Vincent Kompany i Mario Balotelli, zrozumiałe było, że wyglądali trochę na rozbitych, pomimo, że formacja jaką zagrał Roberto Mancini była mocna.

Ten wieczór należał do Liverpoolu i Bellamy’ego i jest w tym pewna ironia. Wszystko czego City poszukiwało – równowaga, żądza walki, tempo i odrobina dzikości – posiadał ich były zawodnik. Nie można dziwić się, że Mancini wprowadził swoją drużynę na szczyt tabeli, ale popełnił on kilka błędów. Jak mógł kiedykolwiek pozwolić, żeby Bellamy dołączył do Cardiff City na wypożyczenie? To jeden z jego największych błędów.

Tony Cascarino



Autor: Mersey
Data publikacji: 26.01.2012 (zmod. 02.07.2020)