LIV
Liverpool
Premier League
31.03.2024
15:00
BHA
Brighton & Hove Albion
 
Osób online 1102

Świetlana przyszłość

Artykuł z cyklu Artykuły


W najnowszym artykule dla Liverpoolfc.com felietonista Paul Tomkins odniósł się do meczu ze Stoke City, zremisowanego przez The Reds na Anfield 0:0, oraz tego, co na jego podstawie można wywnioskować.

Świetlana przyszłość

Cofnijmy się o zaledwie cztery lata, do września 2008, a zobaczymy, że każdy menedżer Liverpoolu mający od tamtej przed sobą mecz ze Stoke City na Anfield remisował go 0:0.

The Reds zremisowali przedostatni mecz domowy Rafy Beniteza z The Potters 0:0. Ostatni mecz Kenny'ego Dalglisha z drużyną Tony'ego Pulisa zakończył się tym samym rezultatem - podobnie jak Brendana Rodgersa (Roy Hodgson mierzył się ze Stoke tylko na wyjeździe, przegrał 2:0).

Stoke wykonuje dwa razy mniej podań niż Swansea Rodgersa z zeszłego sezonu (10.817 przy 20.791 Swansea) - jednak większość z nich jest do przodu (najwyższy wynik podań do przodu z drużyn Premier League w sezonie 2011/2012 - 54%). Do tego prostopadłe podanie wykonują raz w trakcie pełni księżyca.

Nie grają mądrze, sprytnie czy kulturalnie. Bezpośrednio.

Ich planem na mecz na Anfield wyraźnie było nieprzerwane faulowanie i wybijanie Liverpoolu z rytmu, co udowodniła "wygrana" w kartkach 6-0. Nie było wielu ostrych fauli - poza nadepnięciem na Suareza na początku meczu - jednak było wiele subtelnych kopnięć, popchnięć i gry na czas. Oczywiście, Liverpool musi nauczyć się wygrywać z takimi uporczywymi rywalami (i unikać trafiania w słupki tak często).

Trzeba jednak powiedzieć, że według mnie The Reds nie grali najlepiej w tercji rywala, natomiast część przeprowadzonych akcji mogła się bardzo podobać. Ataki załamywały się w kluczowych momentach, gdzie na przykład Suarez po minięciu trzech rywali tracił równowagę przed oddaniem strzału.

Pierwsze ligowe czyste konto to dobra wiadomość, nawet jeśli to dwa stracone punkty u siebie. Nie wygranie meczu jest zawsze rozczarowaniem, jednak jest wiele pozytywów.

Głównym problemem jest teraz balans, którego nie ma przez brak Lucasa Leivy. Kiedy wróci do gry nasz zespół będzie wyglądał dużo solidniej pod tym względem. Łatwiej będziemy budować ataki, gdyż on zawsze będzie z tyłu by je zabezpieczać. Da on również wiele swobody bocznym pomocnikom, którzy będą wiedzieć, że mają solidną asekurację.

Oczywiście są ludzie, którzy narzekają na hasło "piękny futbol" kiedy nie ma wyników. Zabawne jest to, że słowo "piękny" używane jest tylko wtedy, gdy drużyna pokazuje świetną technikę i przegrywa. Nikt nie mówił w 1988 roku, że wygrana 5:0 z Nottingham Forest była piękna.

Przymiotnik "piękny" jest obecnie bardzo wyświechtany: odnosi się do ładniej gry, ale niczego więcej. Bardzo dezorientujący jest fakt, że przy każdej okazji gdy używa się słowa "piękny" i nie ma efektów, uznawane jest to za złe.

Barcelona rządziła światową piłką trzy lata, a w zeszłym sezonie nagle zostali oskarżeni o piękną grę. W złych chwilach ludzie ganili ich za próby "wejścia z piłką do bramki", kiedy w poprzednich dziesięciu meczach "weszli" z nią 25-30 razy. Barcelona nie zamienia się w Stoke, gdy rzeczy nie idą po ich myśli (nic z tych rzeczy nie ma na celu stwierdzenie, że Liverpool jest tak dobry jak Barcelona, ale są dobrym przykładem w tym aspekcie).

Wychodzi na to, że nie mają racji ludzie mówiący, iż sława jest tworzona przez silikon. Twoja drużyna może być jak Natalie Portman, Cindy Crawford, Kate Beckinsale czy Elisabeth Shue. Można mieć styl i jednocześnie rezultaty. Ale to nie jest łatwe. Dużo łatwiej jest "grać procentami". Jednak to rozwiązanie krótkoterminowe.

Wierzcie mi, w drużynie Liverpoolu widać głębię. Jest wielu dzielnych graczy, którzy nie odstawiają nogi gdy trzeba, ale również potrafią wziąć na siebie ciężar gry i podać pod presją. Wciąż problemem pozostaje wykańczanie akcji, a do meczu ze Stoke dziury w obronie były boleśnie wykorzystywane przez rywali (wyłączając Norwich, rywale strzelają gole niemal przy każdym oddanym strzale).

Jeśli jednak ogólnie drużyna Rodgersa gra dobrze - a wierzę, że tak jest - to powrót Lucasa rozwiąże jeden z problemów. Myślę, że "z marszu" może on dodać nam jakieś 10% jakości.

Wtedy trzeba będzie już tylko znaleźć osobę, która z zimną krwią uzupełni genialne akcje Suareza i potencjał ofensywny Gerrarda.

Fabio Borini mógł nim być, patrząc na jego profil w Swansea i Romie, jednak miał także dość przeciętny start we Włoszech. Jego pracowitość, poruszanie się i instynkt w polu karnym są świetne, jednak nie znalazł jeszcze drogi do siatki. Potrzebuje tak jak Sterling jednego czy dwóch goli by zdjąć z siebie presję.

The Reds wyglądają jak dobra drużyna, więc rezultaty muszą nadejść. Kiedy wróci Lucas nie będzie widać zbytniej potrzeby zmian w naszej najsilniejszej jedenastce.

Jest jeszcze sprawa formy Reiny, która nie była najlepsza, ale chyba zaczęła rosnąć i jeśli taki trend się utrzyma, będziemy wciąż mieli czołowego bramkarza. Jest świetnym piłkarzem i człowiekiem.

Wiele osób stwierdziło, że Skrtel i Agger byli najlepszą parą obrońców w zeszłym sezonie, a obaj są również nieźli przy piłce. W zasadzie, w mojej opinii, Agger to najlepszy uniwersalny stoper w całej Anglii i jestem zachwycony, że zarówno klub jest wierny jemu, jak i on klubowi.

Również w mojej opinii Glen Johnson jest najbardziej niedocenianym piłkarzem w kraju. Podobnie jak Agger jest wspaniałym piłkarzem i mimo że nie jest najlepszy w obronie, jest silny i szybki, dobrze czyta grę. Oczywiście czasem popełnia błędy, jednak jeśli chcesz by boczny obrońca grał ofensywnie, możesz się tego spodziewać. Dobrze gra obiema nogami, podaje i strzela z każdej pozycji, jednak w obronie posługuje się głównie prawą. Obecnie bardzo dobrze spisuje się na lewej stronie.

Kolejnym świetnym piłkarzem jest Joe Allen. Jest wspaniały i ma wszystkiego po trochę. Menedżer wie, że ustawianie go głęboko nie jest najlepszym wyjściem, jednak podobnie jak Johnson wywiązuje się on z przydzielonych zadań (oba te przykłady pokazują, że w drużynie nie ma potrzebnego balansu).

Allen nie będzie grał długich piłek licząc, że ktoś je zbierze, jednak jeśli napastnik sam wyjdzie na pozycję może oczekiwać niesamowitego podania "do nogi".

Nie muszę chyba mówić za wiele o Gerrardzie i Suarezie, gdyż tylko bym się powtarzał. Wciąż są wspaniałymi graczami i nie lubią przegrywać. Podkreśliłem też już znaczenie Lucasa we wcześniejszych fragmentach tekstu.

Nuri Sahin wygląda nieźle, jednak pewnie nigdy nie mierzył się z drużynami grającymi tak jak Stoke, jest to część jego powitalnej edukacji. Lepiej spisywał się w ostatnich meczach wyjazdowych, jednak to jest gracz, którego uznano za najlepszego piłkarza w Niemczech w 2011 roku.

Wymieniłem więc tych dziewięciu wyjątkowych graczy. Jednym z problemów jest to, że czwórka gra na środku pomocy, jednak by było to rzeczywistym problemem wszyscy muszą być zdrowi.

Oczywiście mam też nadzieję, że nikogo nie urażam poprzez pominięcie go w tym zestawieniu, jednak wielu z nich to młodzi gracze, mający wiele czasu by stać się kluczowymi.

I oczywiście Jamie Carragher, który przez ponad dekadę był kluczowym elementem naszej jedenastki (a w piłce nożnej utrzymanie się przez taki czas jest równie trudne jak zatrzymanie Didiera Drogby będącego w formie - oczywiście tak długo, jak Iworyjczyk chciał się utrzymać na nogach).

Niektórzy ze wspomnianych wciąż muszą pokazać, że potrafią grać regularnie na wysokim poziomie, a jak w przypadku Assaidiego czy Boriniego są też nowi i nie mieli jeszcze na to zbyt wielu szans. Niektórzy, jak Henderson, rywalizują o najlepiej obsadzone pozycje w składzie i jest to wielkim wyzwaniem. Niektórych trapiły kontuzje. I ostatecznie, jak to zawsze jest przy składzie powyżej 25 graczy, niektórzy okażą się niedostatecznie dobrzy.

Wokół tych graczy można budować zespół. Wyłączając Reinę (który może grać jeszcze przez dobre dziesięć lat), średnia wieku pozostałych to 26.2, spada do 25.4 gdy usuniemy również Gerrarda. Wygląda to więc bardzo dobrze. Mamy wspaniały kręgosłup drużyny, który jest zdolny do grania atrakcyjnego i równocześnie efektywnego futbolu.

Poza nimi mamy teraz głównie młodych graczy. Myślę że można stwierdzić, iż gdyby Sterling, Suso, Robinson i Wisdom byli dwa lata starsi - przy wszystkich tego zaletach - Liverpool byłby obecnie dużo wyżej w tabeli.

Obecnie w drużynie zachodzą przemiany, które nie dadzą natychmiastowego efektu. Jednak mimo to jestem podekscytowany mogąc je obserwować.

Ale jednak nie da się stwierdzić, że to co zbudujemy będzie perfekcyjne. Zawsze mogą zdarzyć się wypadki losowe jak kontuzje, czy "przyspieszone starzenie" graczy, którzy szybciej stracą swoje walory. Jednak dobrze zarządzając drużyną może z tego wyniknąć wiele dobrego. Jeśli utrzymamy kluczowych graczy (co robimy patrząc na podpisane ostatnio kontrakty), będziemy mieli solidny fundament.

Chyba najtrudniejszą przeszkodą będzie walczenie z nierówną dyspozycją młodych graczy, którzy mogą mieć problemy z samodzielnym powrotem na odpowiednie tory.

Jedną z rzeczy jakie zauważyłem u młodych jest to, że wyglądają jakby byli od lat dopasowani do drużyny. Mając to na uwadze można się spodziewać, że nie okażą się tylko rewelacją jednego sezonu, aczkolwiek wciąż może się to przydarzyć.

W połowie ubiegłej dekady, kiedy Liverpool wygrywał młodzieżowe puchary jeden za drugim, drużyny wyglądały jak kolektyw rzetelnych, ciężko pracujących profesjonalistów, którzy walczyli jeden za drugiego, jednak mało któremu można było wróżyć wspaniałą karierę.

Myślę, że czterech czy pięciu gra obecnie w Championship, ale żaden nie utrzymał miana czołowego gracza (Miki Roque niestety tragicznie zmarł). Biorąc pod uwagę, że tak mało piłkarzy ze wszystkich klubów robi karierę w Premier League warto zauważyć, że prawie połowa zwycięzców FA Youth Cup z 2006 roku gra w Championship, a większość innych wciąż gra w piłkę. Jednak nie byli to gracze, którzy mogli regularnie zagościć w jedenastce Liverpoolu.

Kiedy jednak spojrzę na młodzieżową ekipę sprzed 18 miesięcy, pisałem że gdyby jakimś cudem utrzymać ten skład razem przez pięć-sześć lat, mógłby zostać silną ekipą w Premier League. Mieli styl i balans - Rodolfo Borrell nadał młodym The Reds kształtu.

Realia są takie, że nie każdy rozwinie się tak jak oczekujesz i zawsze ktoś zapowiadający się na wspaniałego piłkarza może się wypalić. Ale patrząc na Suso, Sterling i Wisdoma, można było wyczuć potencjalną wielkość. Czuło się, że są ciut lepsi od tych, którzy już się przez Akademię przewinęli. Byli częścią zbalansowanej drużyny, jednak posiadała ona też swoje gwiazdy. Na szczęście nie tylko oni wyglądali jak przygotowani na wspaniałą karierę.

Jack Robinson już został najmłodszym piłkarzem Liverpoolu, a po nim w pierwszej drużynie grał Jon Flanagan. Conor Coady to silny, wszechstronny gracz, a Adam Morgan wydaje się być najbardziej naturalnym strzelcem jaki wyszedł z Akademii od lat 90. Również Stephen Sama pokazywał się z dobrej strony, a ciut dalej na boisku błyszczał Krisztian Adorjan. Również Michael Ngoo ukazał się jako unikalny typ napastnika (Shelvey nigdy nie grał w młodzieżowej drużynie, mimo że wciąż ma tylko 20. lat).

Jeśli nikt poza Suso, Sterlingiem i Wisdomem nie zagości w Liverpoolu na dłużej to i tak będzie świetny wynik dla Akademii. Mimo to wciąż należy powiedzieć, że kilku zawodników ma szansę na zostanie bardzo dobrymi piłkarzami (a to bez wspominania o nowych gracach, którzy przybyli przez ostatnie 18 miesięcy).

Najważniejsze dla graczy w wieku 18-20 lat przy awansie do pierwszej drużyny jest to, by im pomóc. Obecnie młodzi piłkarze Liverpoolu zdobywają doświadczenie w pierwszej drużynie. Przez to oczywiście zwiększają swoje szanse na zostanie w przyszłości podstawowymi zawodnikami.

Czy The Reds by wygrali, zremisowali lub przegrali ze Stoke, wciąż rzeczy napisane powyżej byłyby prawdą. W związku z tym z czasem Liverpool zacznie wygrywać. Coraz częściej.

Paul Tomkins



Autor: TPK
Data publikacji: 12.10.2012 (zmod. 02.07.2020)