EVE
Everton
Premier League
24.04.2024
21:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1174

Z powrotem na obrany kurs

Artykuł z cyklu Artykuły


Tydzień temu Liverpool zsunął się na czwarte miejsce w tabeli po żenującej porażce z Hull City. Często się jednak mówi, że siedem dni w futbolu to bardzo długi czas.

Tak więc znajdujemy się teraz dziewięć goli, sześć punktów i dwie wygrane the Reds później a drużyna znowu okupuje drugie miejsce. Pomyłki innych też się do tego przyczyniły, ale czerwoni wywiązali się ze swoich zadań bardzo dobrze, a wygrana z West Hamem to jeden z najlepszych występów podopiecznych Rodgersa w sezonie.

Tabela znowu wygląda dobrze z perspektywy Liverpoolu. Wyglądałaby jeszcze lepiej, gdyby nie trafiła się porażka z Hull, ale Chelsea i Manchester United starają się pilnować, by takie wpadki nie były zbytnio odczuwalne. Czerwoni, żeby w pełni odpokutować klęskę z KC Stadium powinni zgarnąć pełną pulę na jednym z cięższych obiektów, a okazji już niedługo będą mieli bardzo dużo. Dobrze, że forma u siebie wygląda przyzwoicie. Wydaje się, że jakakolwiek drużyna z miejsc powyżej ósmego może przyjechać na Anfield, by opuścić je z bagażem trzech, czterech, czy pięciu bramek. Na wyjazdach jest gorzej, ale przed the Kop czerwoni grają bardzo dobrze. Norwich i West Ham mogą temu poświadczyć.

Tak jak oczekiwano, Młoty postawiły wszystko na obronę, a swoich szans chcieli szukać ze stałych fragmentów. W zeszłym sezonie bronili bardzo dobrze i opuścili Liverpool z punktem po bezbramkowym remisie. Teraz, gdy kończyła się pierwsza połowa, wydawało się, że trzymają się konsekwentnie planu i dają radę. Guy Demel dość pechowo skierował piłkę do własnej bramki i pozwolił, żeby napięcie na stadionie opadło. Liverpool zasługiwał na taki szczęśliwy moment. Trudno się gra, gdy drużyna przeciwna broni się jedenastką zawodników. The Reds dobrze rozgrywali i konstruowali fajne akcje. Pod bramką brakowało skuteczności, głównie Sterlingowi.

Nie można go zbytnio krytykować, bo zaliczył pozytywny występ. Jasne, brakowało mu zimnej krwi, ale wydaje się, że Raheem Sterling powraca. Ten sam, który wdarł się do składu rok temu. Ten, który grał dobrze, szybko, bezpośrednio i bez kompleksów. Szkoda, że nie strzelił bramki. Ozdobiłby tym dobry mecz i zrobił sobie prezent na swoje dziewiętnaste urodziny, które obchodzi dzisiaj.

Sterling był jednym z trzech nieregularnie występujących piłkarzy, którzy powinni otrzymać miejsce w zespole. To dobra wiadomość dla Brendana Rodgersa, ponieważ mógł na brak głębi składu narzekać.

Drugim był Joe Allen, który miał coś do udowodnienia i zagrał bardzo dobrze z Młotami. Z Norwich zagrał przyzwoicie, ale z West Hamem był chyba najlepszym graczem Liverpoolu. To był ten Allen, który zaczął karierę w Liverpoolu we wspaniałym stylu zanim nie zatrzymała go kontuzja. Walijczyk wydaje się być teraz pewniakiem do składu. Wypaść może za to Lucas Leiva, albo Allen przesunięty zostanie do przodu, gdy uraz Stevena Gerrarda okaże się być czymś poważnym.

Trio to zamyka Mamadou Sakho, który zagrał zamiast chorego Aggera. Duńczyk mógł się poczuć jeszcze gorzej po występie zastępującego go kolegi. Francuz był bezbłędny w defensywie, spokojnie rozprowadzał piłkę i zdobył bramkę. Pokazał, że można na niego stawiać i jeśli w przyszłym tygodniu usiądzie na ławce, to może mówić o wielkiej krzywdzie.

Liverpool zasłużenie i spokojnie zgarnął pełną pulę, ale był moment, gdy gra wyglądała niepewnie. Jasne, Rodgers wprowadził Kelly'ego za Flanagana w obawie przed powietrznym szturmem bramki. Pomimo straty Gerrarda przy stanie 2:0, Liverpool rozgrywał najlepszy moment zawodów. Przez dziesięć minut grali niebywale. Później jednak przyszła stracona bramka z niczego, ale chwała Suárezowi za gola zdobytego głową.

Potem Urugwajczyk zdobył bramkę po rykoszecie, która zostanie zapisana jako samobój O'Briena, a napastnik Liverpoolu dalej imponuje geniuszem. Może nie strzelił czterech goli, ale rozegrał świetne zawody i oglądało się go z przyjemnością.

Kevin Nolan też zrobił swoje, żeby the Reds mogli dowieźć korzystny rezultat do końca. Atak na Hendersona, za który obejrzał czerwoną kartkę świadczy o wielkiej frustracji. Nie pasuje do niego takie zagranie, ale Anglik przeżywa ostatnio ciężkie chwile.

Gra Liverpoolu była lepsza niż w ostatnich tygodniach. Może wynik nie przekonuje tak bardzo jak ten z Norwich, to jednak możemy mówić o lepszym na wielu płaszczyznach występie i właściwych podwalinach pod ciężkie spotkania, które czekają czerwonych. Teraz wydaje się, że porażka z Hull miała miejsce bardzo dawno temu, ale nie wiemy co nas czeka za tydzień.

David Usher



Autor: PhillieO
Data publikacji: 08.12.2013 (zmod. 02.07.2020)