LIV
Liverpool
Champions League
05.11.2024
21:00
LEV
Bayer Leverkusen
 
Osób online 1407

Komitet zaczyna przynosić efekty

Artykuł z cyklu Artykuły


Przychodzi taki moment, gdy powtórna ocena staje się konieczna, gdy wszystko, co uważaliśmy za wyjaśnione wymaga ponownych rozważań, a prawdy oczywiste z przeszłości zaczynają budzić wątpliwości. Dla komitetu transferowego Liverpoolu ten moment nadszedł prawdopodobnie teraz. Początkowo powszechnie był uważany jako niepowodzenie wynikające ze źle skrojonej strategii, jednak obecnie pojawiają się oznaki, że wysiłek komitetu zaczyna przynosić efekty. Pojawia się inny krajobraz, który wydawał się mało możliwy, a wręcz nierealny jeszcze sześć miesięcy temu.

Piłkarze, którym groziło skreślenie za kadencji Brendana Rodgersa – szczególnie byli to Emre Can, Roberto Firmino, Divock Origi i Alberto Moreno – zaczynają rozwijać skrzydła pod okiem Jürgena Kloppa. To nie znaczy oczywiście, że poprzednie pomyłki komitetu można uznać za niebyłe. Wiele transferów takich jak Iago Aspas, Luis Alberto czy Javier Manquillo nie wypaliło, aczkolwiek ta trójka spisuje się przyzwoicie w tym sezonie odpowiednio dla Celty Vigo, Deportivo La Coruña i Olympique Marsylia.

Jednak to rzuca inne światło na pewne sprawy. Koncepcja pozyskiwania młodych i obiecujących zawodników w celu zwiększenia ich potencjału w Liverpoolu nie wydaje się już błędna, jak to miało miejsce wcześniej. Częściowo wynika to z upływu czasu, który pozwolił zgromadzić doświadczenie, poprawić niedociągnięcia i umożliwić rozwój. W niektórych przypadkach, wśród których Origi to najbardziej jaskrawy przykład, werdykt był wydany zbyt szybko. Ci, którzy go skreślali, gdy ten ledwo skończył 20 lat, wychodzą na głupców po ostatnich występach belgijskiego napastnika.

Oczywiście nie każdy musi bić się w pierś. Wszyscy, którzy oglądają futbol w oparciu o terminarz gier, lecz nie mają dostępu do treningów lub wglądu w wewnętrzne funkcjonowanie klubu mogą oceniać zawodników tylko na podstawie tego, co widzą w dniu meczu. Dla większości kibiców, którzy oglądali Liverpool na początku tego sezonu oraz w poprzedniej kampanii, istniały uzasadnione powody, aby kwestionować i krytykować słuszność takich transferów jak Can, Origi, Moreno czy Firmino. Z różnych powodów cała czwórka miała trudność, żeby uzasadnić nadzieję, którą klub w nich pokładał i chociaż oceny każdego z nich teraz wydają się być przedwczesne i zbyt surowe, to wyciągano jest wyłącznie na podstawie tego, co widzieli ludzie.

Can był mało wytrzymały i w efekcie wydawał się nieprzystosowany do roli środkowego pomocnika. Moreno stanowił ciężar dla defensywy i miał tą niefortunną zdolność, że znajdował się w niewłaściwym miejscu i o niewłaściwej porze. Firmino był graczem bez określonej roli. Nie był ani 10-tką, ani 9-tką, ani skrzydłowym i napotykał trudności, żeby przystosować się do intensywności angielskiego futbolu. Origi, który dużo biegał, potrzebował szlifu, a co ważniejsze, bramek. Na swój sposób każdy z nich nie spełniał standardów wymaganych od zawodnika Liverpoolu. Sprawiali wrażenie słabych transferów i byli skreślani przez niektórych.

A zatem jak ta czwórka zaczęła być postrzegana nie tylko jako ekscytująca część przyszłości Liverpoolu, lecz także jako fundamentalny element teraźniejszości? W dużym uproszczeniu przybycie Kloppa odmieniło dla każdego z nich wszystko. Wcześniej mieli menedżera, który nie był przekonany do ich talentu, a teraz mają szkoleniowca, który chce budować wokół nich drużynę. Wiara, którą Klopp w nich pokładał, zaczyna procentować. Co prawda żaden z tej czwórki nie jest jeszcze na tyle blisko, że można mówić o kompletnym piłkarzu, lecz wszyscy poczynili wystarczające postępy, by nawet najbardziej zagorzali krytycy zaczęli wątpić w swoje własne oceny.

Żaden z tych indywidualnych postępów nie powinien być postrzegany jako potępienie Rodgersa. W trakcie swojej kadencji na stanowisku menedżera Liverpoolu, a także jeszcze przed zatrudnieniem, były szkoleniowiec Swansea powtarzał, że nie czuje się komfortowo, gdy klub sprowadza zawodników, których on sam nie wskazał. Rodgers nie zgodził się na zatrudnienie dyrektora ds. futbolu, dlatego klub ustanowił komitet transferowy. W rezultacie doszło do podziału władzy, co doprowadziło do napięć, które były widoczne przez cały okres jego kadencji. To, czy ten system jest dobry czy zły, pozostaje jeszcze kwestią otwartą, jednak jeśli menedżer, który znajduje się w samym jego centrum, nie wierzy, że można w ten sposób pracować, to taki projekt jest skazany na porażkę.

Zalety Kloppa mają charakter wieloaspektowy. Po pierwsze pracował wcześniej w oparciu o model, w którym nie tylko on miał znaczący wpływ na politykę transferową. Po drugie pokazał już, zarówno w Borussii Dortmund, jak i w Mainz, że jednym z jego najlepszych atrybutów jest praca ze wschodzącymi gwiazdami, które potem zamieniał w znakomitości. Dlatego też system Liverpoolu pasuje do niego w taki sposób, w jaki nigdy nie pasował do Rodgersa. Kolejny istotny element jest taki, że Klopp jest wolny od politycznych następstw, spowodowanych sposobem, w jaki Liverpool pozyskał zawodników, którzy teraz się wyróżniają. Niemiecki szkoleniowiec nie żywi urazy, że klub sprowadził tych piłkarzy, nie ma też poczucia, że Liverpool powinien kupić innych graczy lub że jego własna ocena nie została należycie poparta. Bagaż, który Rodgers ciągnął za sobą, co wpłynęło na jego proces decyzyjny oraz jego wiarę w zawodników będących w jego dyspozycji, w żadnym stopniu nie ma odniesienia do jego następcy. Klopp ma czystą kartotekę i korzyści płynące z tego, że pracuje z piłkarzami, lecz nie jest odpowiedzialny za ich ściągnięcie do Liverpoolu. Wykorzystuje to w sposób maksymalny.

Korzyść, jaką odnieśli Can i Origi, polega głównie na lepszej kondycji. Ten pierwszy stracił na wadze i podniósł swoją wytrzymałość, zaś ten drugi przybrał na wadze (co najmniej pięć kilogramów według słów Kloppa) i poprawił swoją siłę. Zmiany w indywidualnych zajęciach treningowych przynoszą efekty i obaj stają się coraz bardziej znaczącymi postaciami w drużynie Liverpoolu. Firmino, który nie był chciany przez Rodgersa, wielokrotnie słyszał do Kloppa, że jest w stanie pokazać formę, dzięki której niemiecki szkoleniowiec stał się wielbicielem jego talentu, gdy obaj byli w Bundeslidze i ta wiara procentuje. Moreno, który choć wciąż jest podatny na pomyłki w defensywie, jest obecnie podstawowym lewym obrońcą Liverpoolu. Klopp uwielbia zawodników, którzy tryskają energią i Moreno, który skorzystał na nieustannej pracy nad jego grą pozycyjną, do nich należy. Poprawa w przypadku całej czwórki jest, jeśli nie ustawiczna, to na pewno wyraźna.

Jeśli chodzi o komitet transferowy, to klub ma teraz menedżera, który sprawia, że praca kolektywu ma sens. Strategia, która wcześniej wydawała się skazana na porażkę, ma teraz wystarczająco przykładów, aby zmusić jej przeciwników do refleksji. Gdy Liverpool podejmie Borussię Dortmund w czwartek wieczorem, kilka nabytków komitetu będzie miało dużą rolę do odegrania. Origi, Can i Moreno prawie na pewno wybiegną od pierwszych minut, tymczasem Firmino i Daniel Sturridge grają wystarczająco dobrze, aby poczuć rozżalenie, jeśli znajdą się tylko na ławce rezerwowych. Jeśli Liverpool awansuje do półfinału Ligi Europy kosztem jednego z najsilniejszych zespołów w Europie, Klopp słusznie będzie mógł zbierać pochwały. Jednak być może tak bardzo krytykowany komitet też powinien otrzymać jakieś uznanie. Jeśli komitet ma zbierać słowa krytyki za transfery, które nie wypaliły, to również należy go chwalić za piłkarzy, co do których miał rację.

Tony Barrett



Autor: Damian
Data publikacji: 12.04.2016 (zmod. 02.07.2020)