LIV
Liverpool
Premier League
31.03.2024
15:00
BHA
Brighton & Hove Albion
 
Osób online 982

02.05.2015 Liverpool 2:1 QPR

Artykuł z cyklu Oceny LFC.pl


Liverpoolowi udało się wreszcie przełamać i po serii niezbyt dobrych występów, podopieczni Brendana Rodgersa zdołali wygrać dwa do jednego z ekipą Queens Park Rangers. Spotkanie obfitowało w dramatyczne zwroty akcji a trzy punkty wywalczyliśmy sobie dopiero w ostatnich minutach spotkania. Jak zagrali The Reds?

Simon Mignolet: 6,5/10

Niestety nie udało się zachować czystego konta, jednak Złote Rękawice cały czas są w zasięgu naszego Belga. Przy straconej bramce mógł zachować się nieco lepiej, jednak strzał Fera był z tych nieprzewidywalnych, na domiar złego, kilku zawodników The Reds ustawiło się w taki sposób, że Simon zobaczył futbolówkę dopiero w ostatnim momencie, gdy było już za późno aby coś zdziałać. Coraz pewniej radzi sobie na przedpolu, w pozostałych interwencjach – bezbłędny.

Glen Johnson 4,5/10

Po raz kolejny nie przekonał do siebie, choć trzeba mu oddać, że tym razem jego współpraca z Lovrenem (o ironio) wyglądała o wiele lepiej niż kilka dni temu. Nie wsławił się niczym nadzwyczajnym w ofensywie, poświęcając większość swojej uwagi temu, aby nie dawać mijać się niczym kołek szybkim, umiejętnie grającym z kontry zawodnikom QPR. Najbliżej pola karnego gości znajdował się chyba wtedy, gdy pędził jak szalony aby dołączyć do świętującego zwycięską bramkę Stevena Gerrarda.

Martin Škrtel: 7/10

Z tyłu na zero. Trudno winić Słowaka za dopuszczenie Fera do oddania strzału, który ostatecznie doprowadził do remisu. W okolicy był jeszcze Lovren, Johnson a na linii stał Sterling. Żaden z nich nie przejął futbolówki. Wielki plus za załatwienie nam rzutu karnego, choć trochę brakowało tych brawurowych wjazdów w pole karne gości przy stałych fragmentach gry. Martin niczego nie zawalił, po prostu zanotował solidny występ, gdzie momentami jego zachowania wyglądały tak, jakby bał się puścić wodze fantazji, troszcząc się o to, czy kolega Lovren niczego nie zdąży między czasie spartaczyć.

Dejan Lovren: 6,5/10

Zagrał po prostu poprawnie. Odnajdywał się w defensywie, kilka razy nieźle wychodząc spod presji, notując wiele wygranych pojedynków główkowych. Co szczególnie cieszy, wreszcie nie dawał się wkręcać w glebę zawodnikom drużyny przeciwnej. Bliski zdobycia gola po świetnej wrzutce Gerrarda z rzutu rożnego. Strzał był mocny, celny i mierzony… tyle że wprost w bramkarza.

Emre Can: 6,5/10

Dobry występ młodego Niemca. Po faulu na nim sędzia odgwizdał rzut wolny, który niemal przekuł na gola Steven Gerrard. Umiejętnie łączył obowiązki obrońcy i środkowego pomocnika, posyłając kilka ciekawych, nietuzinkowych piłek. Cichy bohater zakończonych już zawodów, stale wywierający presję na zawodników gości. Jeśli Emre utrzyma zwyżkującą formę i rozwinie się jeszcze bardziej pod kątem piłkarskim, w kolejnym sezonie może być jednym z filarów Liverpoolu.

Jordan Henderson: 6,5/10

Pięknie współpracował z Coutinho i – co ciekawe – Lambertem. Temu drugiemu wypracował dwie stuprocentowe sytuacje strzeleckie. W środku pola niepodzielnie rządził i dzielił, jednak w tym meczu zostanie zapamiętany z doskonałego, ponad 40-metrowy przerzut, którego ani Lallana ani Sterling, mimo przewagi liczebnej w polu karnym QPR, nie zdołali zamienić na gola. Solidne zawody wicekapitana.

Adam Lallana: 6,5/10

Kilka razy pokazał swój ponadprzeciętny talent, drybling i zrywność, jednak w ostatecznym rozrachunku każdą indywidualną akcję ofensywną Lallany można podsumować słowami „z dużej chmury mały deszcz”. Raz nieco przypadkowo znalazł się sam na sam z golkiperem gości, jednak nie zdołał posłać futbolówki nawet w światło bramki. Stać go na więcej.

Steven Gerrard: 7/10

Gdyby oceniać poczynania Gerrarda przez pryzmat dramatycznie wykonanego rzutu karnego, byłoby 1/10. Trzeba mu jednak oddać, że w starciu z QPR czuł się jak ryba w wodzie. Nagle odżył, prezentując zgromadzonym na Anfield fanom kilka ciekawych piłek ze swojego bogatego portfolio. Otarł się o gola z rzutu wolnego w pierwszej połowie, nieźle bił rzuty wolne, niczego wielkiego nie zawalił w tyłach. Ostatecznie wynagrodzony w 87. minucie, wbijając zwycięską bramkę po strzale głową z bliskiej odległości. Było po prostu dobrze. Szkoda, że tak nie grał przez cały sezon, bo wtedy bylibyśmy o kilka punktów do przodu.

Phillippe Coutinho: 8,5/10, MOTM

Forma Brazylijczyka zwyżkuje jak szalona. Doskonały gol, bez dwóch zdań jeden z ciekawszych w tej kolejce BPL, asysta z rzutu rożnego, garść ciekawych kiwek, cofanie się po piłkę na przedpole naszego pola karnego, pokazywanie się kolegom i kreowanie sytuacji to tylko kilka z pozytywów, jakimi Coutinho oczarował nas w tym meczu. Bez dwóch zdań, zagrał świetne zawody podczas których jeszcze kilkakrotnie otarł się o sytuacje bramkowe.

Raheem Sterling: 5/10

Biegał, machał rękami i nogami, starał się, jednak gdy znalazł się w konkretnej sytuacji to albo wybierał złe rozwiązania albo nie potrafił umieścić piłki tuż obok wmurowanego w płytę boiska, bezradnego bramkarza QPR. Można odnieść nieodparte wrażenie, że progres formy Coutinho idealnie pokrywa się z regresem Raheema, który poza boiskowymi wydarzeniami musi zapewne bić się jeszcze z myślami dotyczącymi swojej przyszłości na Anfield.

Rickie Lambert: 6,5/10

Zagrał po raz pierwszy od czasów epoki plejstoceńskiej w wyjściowym składzie Liverpoolu i zaprezentował się całkiem nieźle. Kilka celnych strzałów w światło bramki z których jeden sprawił golkiperowi niewielkie problemy, nie grał egoistycznie, czego najlepszym dowodem jest świetna, prostopadła piłka do Coutinho, którą ten drugi przekuł na pięknego gola. Co może wydać się fanom Liverpoolu do pewnego stopnia abstrakcyjne, trzymał linię spalonego i wywierał presję na obrońców Queens Park Rangers. W tym meczu umiejętnie pokazał, że koszulka z liver birdem na piersi naprawdę coś dla niego znaczy. Nie oszczędzał się.

Rezerwowi:

Jordon Ibe: 6/10

Po nieco ponad godzinie gry zmienił Adama Lallanę i na wahadle sprawdził się całkiem dobrze. Uspokoił grę, szukał kolegów, kilka razy zdołał wkręcić defensorów QPR w glebę, zdobywając dla kolegów z drużyny przestrzeń do rozgrywania piłki.

Lazar Marković: 6/10, wyjściowa

Dostał sześć minut w trakcie których odnotował kilka kontaktów z futbolówką.

Lucas Leiva: 6/10, wyjściowa

Na placu gry spędził około czterech, pięciu minut. Czekamy na więcej.



Autor: Kinio25
Data publikacji: 04.05.2015 (zmod. 02.07.2020)