LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1102

Część VIII

Artykuł z cyklu Kevin Keegan


Następnego dnia wracaliśmy do Anglii, czemu towarzyszyło wiele plotek. Miałem podbite oko z powodu głupiej zabawy w basenie z Philem Nealem, ale zanim dotarliśmy do domu, mówiono już o bójce. Zawsze musi znaleźć się jakaś nieprzychylna historia.

Rzeczywiście, czasem na treningach Liverpoolu zdarzały się przepychanki, będące efektem wielkiej rywalizacji. Gdy przed treningowym meczem dzieliliśmy się na drużyny, zawsze pierwszym wyborem był Tommy Smith. Jego obecność stanowiła swojego rodzaju polisę ubezpieczeniową.

Czasem żartuję, że kiedy do tego dochodziło, nagle ktoś zaczynał kuleć z powodu problemów z udem. Oczywiście nie jest to prawda, jednak nie można zaprzeczyć, iż do tego typu gier podchodziliśmy bardzo poważnie. Nie zawsze wszyscy byli ze sobą w przyjacielskich stosunkach, to nie możliwe. Mogę uczciwie przyznać, że Tommy Smith i Emlyn Hughes nie lubili się zbytnio, a gdy dochodziło do bezpośrednich konfrontacji, między nimi zawsze iskrzyło. To odwieczna chęć przetrwania, obecna w każdym klubie. Tommy miał siłę, a Emlyn był jego konkurentem. Na szczęście, jako piłkarze wzajemnie się szanowali i nigdy nie pozwolili, by ich rywalizacja przeniosła się na boisko.

Ta dziwna relacja stanowiła wyjątek. Poza tym, Anfield było radosnym miejscem. Byliśmy profesjonalistami i ciężko trenowaliśmy, ale nie przypominaliśmy mnichów, bezgranicznie oddanych swojej pracy. Piłkarze w Anglii zawsze lubili się spotykać, wypić kilka piw. Jednym z najpopularniejszych towarzyskich punktów roku było przyjęcie świąteczne w klubie, którego Tommy Smith był współwłaścicielem. Nie zakładaliśmy fantazyjnych strojów, jak ma to miejsce obecnie i z pewnością nie pozwalaliśmy fotografom na robienie zdjęć.

Spotkania te miały charakter wybitnie prywatny. Po jednym z nich, wraz z moim najlepszym kolegą z Liverpoolu, Peterem Cormackiem, podjęliśmy głupią decyzję o powrocie do domu jego samochodem. Gdy mijaliśmy Royal Liver Building, Peter zamiast w lewo, skręcił w prawo. W ten oto sposób zmierzaliśmy tunelem pod Mersey pod prąd. Policjanci widzieli to w swoich kamerach, zatrzymali nas i pomogli wrócić do domu. Nie jest to powód do dumy, ale w tamtych czasach takie rzeczy uchodziły na sucho. Policja nie była pod taką presją, nie zwracano na to uwagi, niezależnie od tego czy trafiali na celebrytę czy Joe Bloggsa (angielski odpowiednik przysłowiowego Kowalskiego - przyp.tł.).

Na Anfield byłem tak szczęśliwy. Klub był wspaniały i jestem dumny z faktu bycia z nim kojarzonym. Straciłem kontakt z Liverpoolem, głównie dlatego, iż nie powracałem tam. Wolę pamiętać go takim, jak był za moich czasów. Mam swoje osobiste wspomnienia i to wszystko, czego potrzebuję.



Autor: Olka
Data publikacji: 04.09.2011 (zmod. 02.07.2020)