LIV
Liverpool
Premier League
31.03.2024
15:00
BHA
Brighton & Hove Albion
 
Osób online 850

Co łączy Thiago z Anfield?

Artykuł z cyklu Artykuły


Thiago Alcântara wystąpi przed publicznością na Anfield po raz pierwszy jako piłkarz Liverpoolu już w ten weekend, gdy The Reds zmierzą się w ostatniej kolejce z Crystal Palace. Jednak po raz pierwszy atmosfery tego słynnego stadionu Hiszpan zasmakował wiele lat temu.

"Wow" - tak w rozmowie ze Sky Sports Thiago zareagował na wspomnienie meczu Pucharu UEFA z 1998 roku, w którym Celta Vigo (zespół jego ojca, ówczesnego mistrza świata) grała przeciwko Liverpoolowi ze Stevenem Gerrardem i Jamie'em Carragherem w składzie. Tego wieczoru Celta wyeliminowała z turnieju gospodarzy. Siedmioletni Thiago obserwował ten spektakl z trybun z szeroko otwartymi oczami.

- Jestem uzależniony od futbolu już od czasów młodości - angielski futbol, włoski, hiszpański. To było jednak moje jedyne doświadczenie kibicowania na stadionie - dodał Thiago.

- To jedno z moich najsilniejszych wspomnień, ponieważ to był bardzo szczęśliwy wieczór dla zespołu mojego taty. Teraz chciałbym przeżyć podobne chwile z tymi niesamowitymi kibicami na tym niesamowitym stadionie - ale tym razem jako piłkarz.

Ten czas się zbliża.

Dwadzieścia trzy lata po swojej pierwszej wizycie na Anfield Thiago będzie mógł cieszyć się perspektywą zagrania przed 10 tysiącami fanów na trybunach, podczas gdy Liverpool będzie chciał zakończyć trudny sezon mocnym akcentem. To pewne, że każdy z obecnych na stadionie kibiców oglądając Thiago, będzie czuł to samo, co on w młodości.

Niewiele nabytków wzbudziło większe emocje niż Hiszpan przychodzący z łatką seryjnego zwycięzcy i światowej klasy kreatora gry, który czasami wydaje się grać w pomocy na swoim własnym poziomie. Jednak jego pierwszy rok w Anglii nie był wcale taki łatwy.

Thiago przyszedł do klubu z Bayernu Monachium niemal z marszu po sierpniowym finale Ligi Mistrzów, w którym Bawarczycy pokonali PSG. We wrześniu zdiagnozowano u niego Covid-19, a w październiku przytrafiła mu się jeszcze kontuzja kolana. Gdy wreszcie wrócił do gry w styczniu, zastał zespół zdziesiątkowany przez urazy i próbujący odnaleźć formę.

Całe szczęście, Thiago nigdy nie należał do tych, którzy spuszczają głowę.

- Było ciężko, ale miałem gorsze momenty w swoim życiu. Spokojem, pracą i wytrwałością można rozwiązać każdą sytuację.

To dokładnie to, co zrobili Thiago i cały Liverpool.

Jürgen Klopp jeszcze w marcu określił awans do czołowej czwórki jako "niemal niemożliwy", jednak od tamtego czasu The Reds nie przegrali meczu w Premier League. Mało tego, środowe zwycięstwo pozwoliło im wyprzedzić Leicester i sprawiło, że przed ostatnią kolejką w sezonie mają swój los w swoich rękach.

- Patrząc wstecz na ten sezon, mieliśmy przed sobą wiele przeszkód, które musieliśmy pokonać - mówi Thiago.

- Tak było. Wielu ważnych zawodników było kontuzjowanych, musieliśmy stworzyć nowy zespół, nowy styl - wprawdzie bardzo podobny do tego dotychczasowego, jednak z innymi piłkarzami.

- Koniec końców, stworzyliśmy grupę, która walczy o miejsce w Lidze Mistrzów, więc to miłe.

Trzeba przyznać, że okoliczności były wymagające szczególnie dla Thiago, biorąc pod uwagę fakt, że musiał zaadaptować się do nowego kraju i ligi.

30-latek, który zyskał rozgłos w Barcelonie zanim podążył za Guardiolą do Bayernu, przyznaje, że adaptacja zajęła mu trochę czasu.

- Na początku byłem zaskoczony rytmem gry i długimi piłkami - mówi.

- Niektóre drużyny bardzo cenią sobie to, jak szybko długie piłki mogą prowadzić do stworzenia okazji na gola. Co za tym idzie, gdy piłka szybciej przemieszcza się do przodu, szybciej też wraca.

Thiago, mówiąc o "rytmie", nie ma na myśli tempa samej gry - to, zdaniem Hiszpana, jest takie samo w całej Europie - chodzi mu bardziej o szybkość wznawiania gry po każdym jej przerwaniu.

- Auty, rzuty rożne, auty bramkowe... Wszystko dzieje się tu szybciej i trzeba się do tego przyzwyczaić. Gdy w jednej sytuacji myślisz, że jest chwila na oddech, piłka już znowu jest w grze.

Patrząc obecnie na grę Thiago, nie powiedziałbyś, że zmiana ligi była dla niego trudna. Faktycznie, ostatnimi czasy pomocnik sprawia wrażenie, że wszystko poszło łatwo. Weźmy za przykład choćby jego ostatni gol z Southampton, przy którym pokazał swoje wszystkie znaki firmowe.

Sposób, w jaki kontrolował swój bieg, by upewnić się, że otrzymał podanie Roberto Firmino na małej przestrzeni. Sposób, w jaki prześlizgnął się obok Stuarta Armstronga, który musiał interweniować swoją gorszą nogą. I wreszcie sposób, w jaki użył wewnętrznej części buta - w jego przypadku to zawsze wewnętrzna część buta - żeby skierować piłkę w dolny róg bramki.

Świadomość i antycypacja. Inteligencja i wykonanie. To obszary, w których Thiago się specjalizuje. To te aspekty wysunęły się niedawno na pierwszy plan częściowo dzięki decyzji o przeniesieniu Fabinho z obrony, którą zabezpieczał przez większość sezonu, z powrotem do pomocy.

Obecność Brazylijczyka w pomocy pozwoliła Thiago grać swój naturalny futbol. To nie przypadek, że od początku roku Liverpool wygrał wszystkie siedem meczów, w których para wychodziła w środku pola razem od pierwszej minuty.

- Kiedy tu przyjechałem, wiedziałem, jakim piłkarzem jest Fabinho, czego dokonał tutaj, czy w Monako, ale nie znałem go osobiście - mówi Thiago.

- Jest bardzo sprytnym i inteligentnym zawodnikiem. Wie, gdzie być na boisku i cechuje się wielką siłą w pojedynkach. On jest tam, gdzie trzeba, jest silny i wygrywa dla nas wszystkie starcia.

- Czasami musi radzić sobie nie tylko ze swoim zawodnikiem, ale także z moim albo innego kolegi z drużyny, jednak wykonuje świetną robotę w defensywie. Widać też, że czasami idzie ofensywnie do przodu i robi to równie niesamowicie.

Thiago zdążył już dobrze zrozumieć się z Fabinho na boisku, ale przyznaje, że budowa więzi takich jak te, które miał z piłkarzami w Bayernie - gdzie znał niemal każdy ruch każdego ze swoich kolegów - będzie wymagała czasu.

- Byłem w Bayernie przez siedem lat. To wymaga czasu. Nie chodzi tylko o uczenie się swoich kolegów z zewnątrz. Chodzi o czas, gdy jesteś z nimi na treningu, widzisz ich umiejętności, ale także wady ich gry.

- Gra się z tym wszystkim i to dlatego futbol to piękny sport w ujęciu zespołowym - ponieważ możesz być lepszy także dzięki lepszemu wykorzystaniu umiejętności swoich kolegów.

A co z umiejętnościami menedżera?

- Był świetny od samego początku - mówił Thiago na temat Kloppa, z którym wielokrotnie mierzył się podczas pierwszych dwóch sezonów w Bayernie, gdy Niemiec trenował Borussię Dortmund.

- Jest osobą uwielbianą w naszym zespole, w naszym klubie, a także w mieście. Jest intrygujący, a jednocześnie spokojny. Lubi ciężką pracę, ale przy tym potrafi też zażartować.

- To bardzo ciekawe móc uczyć się i rozwijać u jego boku.

Thiago uważa, że ​​wiele się nauczył w trakcie sezonu, który, co dość niezwykłe, będzie dla niego pierwszym w seniorskiej karierze sezonem bez trofeum. Jest to także dopiero drugi jego sezon w ciągu ostatnich 11 lat, w którym nie udało mu się zdobyć tytułu mistrzowskiego.

Niewielu piłkarzy wie lepiej, czego potrzeba, żeby odnieść sukces, niż Thiago, a tegoroczna sytuacja Liverpoolu przypomniała mu, jak trudne może być to zadanie.

- Uczucie, które towarzyszy mi w tym roku w związku z brakiem tytułu bądź trofeum, mówi o tym, jak trudno jest to osiągnąć. Najważniejsze to pozostać głodnym sukcesu, ale jednocześnie rozwijać się i dostosowywać do sytuacji, ponieważ nawet jeśli dałeś z siebie sto procent w zeszłym roku, to w następnym to może nie wystarczyć.

- Wciąż musisz się rozwijać i uczyć nowych rzeczy. Musisz ciągle być tym samym zawodnikiem grającym na sto procent, jednocześnie wciąż dodając coś nowego do swojego repertuaru.

Thiago z pewnością robi to w swoim nowym otoczeniu, jednak doświadczony pomocnik podkreśla, że trofea nie są jego jedyną motywacją.

- Dla mnie doświadczenie, które tutaj zdobyłem, jest moim trofeum w tym roku - mówi.

- Dołączenie do tej drużyny, codzienne treningi z tymi zawodnikami, dołączenie do ligi, poznanie wielu nowych stadionów i gra przeciwko wspaniałym drużynom… Myślę, że te uczucia są bardzo ważne.

W tej chwili jednak wszystko kręci się wokół niedzielnego spotkania na Anfield, gdzie trzeba dokończyć robotę na oczach kibiców - podobnie jak wiele lat temu zrobił to jego ojciec.

Nick Wright



Autor: Bartolino
Data publikacji: 22.05.2021