EVE
Everton
Premier League
24.04.2024
21:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1144

Klęska Polaków boli mniej niż porażki Liverpoolu

Artykuł z cyklu Artykuły


Reprezentacja Polski pożegnała się z Euro 2020 bardzo szybko. Trzy mecze i do domu, bardzo dobrze znany scenariusz kibicom naszej kadry. Ale czy porażka drużyny narodowej boli was tak samo, jak niepowodzenia ukochanego klubu? 

Życie kibica możemy podzielić na wspieranie klubu oraz reprezentacji, z którą łączą nas wielkie piłkarskie święta między sezonami. Jednego jesteśmy właśnie świadkami. Jest to jednak tylko ułamek naszej kibicowskiej egzystencji, bowiem cały rok żyjemy od weekendu do weekendu, aby emocjonować się rozgrywkami klubowymi.

Drużyny narodowe rywalizują ze sobą dając fanom futbolu chwilę wytchnienia od codziennych obowiązków. Przez miesiąc pozwalamy odpocząć swojej głowie od stresu związanego z dopingowaniem ukochanemu Liverpoolowi. Zwłaszcza po takim sezonie jak ten 2020/2021. Oczywiście najzdrowiej byłoby, żebyśmy odpuścili sobie na kilka miesięcy piłkę nożną, ale większość z nas jest po prostu od niej uzależniona. 

Mistrzostwa Europy to idealna okazja, żeby dalej faszerować się futbolem na najwyższym poziomie, a jednocześnie nie martwić się o wielbiony przez nas klub. Chyba, że jesteście jednymi z tych, którzy bardziej irytują się, gdy nie idzie reprezentacji narodowej niż the Reds. 

Dla mnie porażka Polaków na Euro 2020 jest oczywiście przykra, ale nie spędza mi to snu z powiek tak, jak w przypadku porażki Liverpoolu w Lidze Mistrzów z Realem Madryt lub klęski z Burnley na Anfield, pierwszej od kwietnia 2017 roku w Premier League. 

Po przegranym finale w Kijowie po policzku spływały mi łzy, po przegranym ćwierćfinale w tym roku czułem złość z powodu niewykorzystanych sytuacji w rewanżu przeciwko madrytczykom. Przez tydzień chodziłem później i analizowałem, co by się działo, gdyby Salah trafił zaraz na początku spotkania, albo Gini Wijnaldum nie przeniósłby piłki nad poprzeczką w końcówce pierwszej połowy. Nie wspominając już o stanie mojego zdrowia psychicznego, kiedy Crystal Palace odrabiało w 2014 roku straty na Selhurst Park. Patrzenie na tabelę w 2019 roku, kiedy Liverpool miał na koncie 97 punktów, a mimo to zostawał tylko wicemistrzem kraju, także nie należało do najprzyjemniejszych.

O porażkach i sukcesach Liverpoolu mogę rozmawiać godzinami. Reprezentacja to dla mnie zupełnie inna bajka. Na początku był smutek i żal, a teraz skupiony jestem już tylko na tym, co czeka podopiecznych Jürgena Kloppa w nowym sezonie. Z racji tego, że kocham Premier League w dalszej fazie turnieju będę kibicował Anglikom, których spotkanie ze Szkotami przypomniał mi, że mimo szalonego sezonu, który skończył się zaledwie miesiąc temu, powoli zaczynam tęsknić za weekendami z najlepszą ligą świata i nie mam tu na myśli polskiej ekstraklasy. 



Autor: Piotr Grymm
Data publikacji: 24.06.2021