LIV
Liverpool
Premier League
31.03.2024
15:00
BHA
Brighton & Hove Albion
 
Osób online 783

Jota, Firmino czy obaj?

Artykuł z cyklu Artykuły


Mohamed Salah i Sadio Mané są wypoczęci i głodni gry, dzięki czemu mistrzowie z sezonu 2019/20 dysponują siłą rażenia, aby ponownie powalczyć o tytuł w Premier League.

Jürgen Klopp może i pozbył się w tym roku okularów, ale z jego twarzy nie zniknął szeroki, perłowobiały uśmiech.

Na widoku wszystkich znajdował się on w zeszłą sobotę, kiedy Liverpool rozpoczął nową kampanię w Premier League w imponującym stylu.

- Niemal idealny - tak Klopp ocenił występ The Reds na Carrow Road, w którym pokonali Norwich City 3:0.

- Możemy grać lepiej, to jasne, ale w meczu otwarcia liczy się przede wszystkim wynik.

Pozytywów nie trzeba było długo szukać. Można wspomnieć chociażby o pierwszych dziewięćdziesięciu minutach Virgila van Dijka od października zeszłego roku, debiucie w wyjściowej jedenastce w meczu Premier League Kostasa Tsimikasa czy widoku 2669 zdzierających gardła kibiców The Reds na meczu wyjazdowym po raz pierwszy od 18 miesięcy.

To spotkanie dało też do myślenia. Zwłaszcza w ataku, gdzie pojawił się pozytywny, ale jednak dylemat.

Problemy pierwszego świata, co? Podczas gdy rywale polują na tego nieuchwytnego, bardzo drogiego zawodnika, który zagwarantuje 20 bramek w sezonie, Klopp może być zadowolony z faktu, że w tym sezonie dysponuje aż czterema zawodnikami, którzy są zdolni osiągnąć takie statystyki.

Napastnicy Liverpoolu nie musieli szukać formy zbyt długo. Trzech z nich - Diogo Jota, Mohamed Salah i Roberto Firmino - wpisało się na listę strzelców w starciu z Norwich, a ten jeden, któremu się to nie udało, Sadio Mané, zaprezentował się w taki sposób, że głosy mówiące o jego upadku można uznać za zdecydowanie przedwczesne.

Salah zasłużenie zgarnął uznanie za ten mecz, Egipcjanin został bowiem pierwszym zawodnikiem w erze Premier League, któremu udało się strzelić bramkę w pięciu meczach otwarcia z rzędu, zanotował też trafienie w setnym różnym meczu w barwach The Reds. - Dobrze jest mieć go u siebie - powiedział z uśmiechem Klopp po meczu, co można uznać za pierwsze żartobliwe niedopowiedzenie w sezonie.

Salah jest oczywiście pewniakiem do pierwszego składu w tym sezonie, z ciekawością można jednak obserwować w jaki sposób Klopp będzie rotował na pozostałych pozycjach w ataku, interesująca jest zwłaszcza kwestia tego, czy Jota zajmie na stałe miejsce w wyjściowej jedenastce kosztem Mané lub Firmino.

Początek kariery reprezentanta Portugalii na Anfield jest z pewnością imponujący. Jego pierwszy sezon w Merseyside zaowocował trzynastoma trafieniami we wszystkich rozgrywkach pomimo faktu, że kontuzja kolana wykluczyła go z gry na ponad dwa miesiące.

To właśnie Jota rozpoczął strzelanie w pojedynku z Norwich, najszybciej zareagował w polu karnym i dopadł do futbolówki po tym jak Salah, umyślnie czy nie, wszedł w kontakt z piłką. Jota ma wiele dobrych cech, a świetne wykończenie akcji jest jedną z nich.

- Potwór w pressingu - tak opisał go Pep Lijnders, asystent menedżera Liverpoolu. Lijnders miał bardzo duży wpływ na decyzję o ściągnięciu Joty zeszłego lata, otrzymał bowiem świetne opinie na temat zawodnika zarówno od swoich kontaktów w Portugalii, jak i z departamentu skautingu Liverpoolu.

Ostatecznie jego transfer z Wolves może kosztować Liverpool 45 milionów funtów (62 miliony dolarów), jednak wygląda na to, że to będą dobrze wydane pieniądze. - Jest idealny - powiedział rok temu we wrześniu w wywiadzie dla Goal Kevin Thelwell, były dyrektor sportowy Wolves, a jego słowa okazały się znaczące.

- Mówiłem do niego: 'Diogo, jesteś Brytyjczykiem!' - dodał Thelwell. - Mógłby wbiec w ceglaną ścianę, ale zaraz wstanie i ruszy dalej, bez problemu.

Forma Joty oraz łatwość, z jaką wpasował się do drużyny oznacza, że po raz pierwszy Klopp dysponuje piłkarzem, który może zagrozić jego uznanemu, ofensywnemu tercetowi. Wszechstronność Portugalczyka - z Norwich zagrał na pozycji numer dziewięć, ale równie dobrze może występować na obu skrzydłach lub jako jeden z dwójki napastników - oznacza, że zwłaszcza Firmino musi zacząć oglądać się za siebie.

Dobra wiadomość jest taka, że wygląda na to, że Brazylijczyk przepracował już swoją słabszą formę z zeszłego roku. W ostatnim sparingu przedsezonowym Liverpoolu wyglądał świetnie, przełożył tę formę również na mecz otwarcia nowej kampanii, na Carrow Road wszedł na murawę z ławki rezerwowych na ostatnie pół godziny meczu i pomógł osiągnąć zwycięstwo nad Norwich.

Powrót kibiców na stadiony zdaje się pomóc w przełamaniu byłego zawodnika Hoffenheim. - On potrzebuje publiczności - powiedział jeden z pracowników sztabu The Reds w zeszłym tygodniu. Klopp z pewnością liczy na jego dalszą odbudowę - potrzebuje zdecydowanie więcej, niż dziewięć bramek, które Firmino zaoferował w zeszłym sezonie.

To samo tyczy się Mané, który co prawda strzelił w sumie 16 goli, jednak jego konsekwencja, zwłaszcza w wykończeniu akcji, opuściła go mniej więcej na przełomie roku. Senegalski gwiazdor zakończył zeszły sezon w dobrym stylu, w ostatniej kolejce zdobył bramki, które pozwoliły drużynie zakwalifikować się do Ligi Mistrzów i podobnie jak Salah powinien czerpać korzyści z pełnego, nieprzerwanego cyklu przygotowawczego.

Niewielu jest zawodników bardziej skutecznych od tej dwójki, a mając do dyspozycji jeszcze Jotę i Firmino Klopp wie, że ma możliwości wygrać praktycznie każdy mecz.

Czy będziemy mieli w pewnym momencie możliwość obejrzenia tej czwórki rozpoczynającej mecz razem? Tak było w zeszłym sezonie, chociażby w starciu z Manchesterem City, a jeżeli linie obrony i pomocy ominą w tym sezonie tak dotkliwe problemy z kontuzjami, to stosowanie formacji 4-2-3-1 będzie możliwe i kuszące, zwłaszcza w trudniejszych spotkaniach.

Wiele mówiło się o głębi składu Liverpoolu, czy raczej jej braku, sugerowano też, że idealny scenariusz zakłada pozyskanie jeszcze jednego zawodnika ofensywnego.

Być może Takumi Minamino, który imponował w trakcie przygotowań przedsezonowych, mógłby wypełnić tę lukę, ekscytujący jest też potencjał nastolatków Harveya Elliotta oraz Kaide Gordona, którzy rozwijają się błyskawicznie.

Może Liverpool rozejrzy się po rynku transferowym przed końcem miesiąca i zapewni Kloppowi jeszcze jeden element do jego ofensywnego arsenału.

Jeśli jednak tak się nie stanie, to nie będzie to koniec świata. On już ma swoją Fantastyczną Czwórkę, a jeżeli ci zawodnicy będą skuteczni, to The Reds z pewnością powalczą o najwyższe laury w tym sezonie.

Neil Jones



Autor: Mdk66
Data publikacji: 18.08.2021