LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1038

Opowieść o tym, co mogło się wydarzyć

Artykuł z cyklu Artykuły


Mohamed Salah stał z rękami na biodrach, patrząc się w dal wzrokiem pozbawionym nadziei. Jego plan zemsty nie powiódł się.

Andy Robertson opadł na murawę Stade de France i usiadł z opuszczoną głową. Virgil van Dijk naciągnął na oczy koszulkę, by ukryć swoje łzy.

To była druzgocąca scena. Gdy tylko zobaczyli, jak Real Madryt wznosi swój 14. Puchar Mistrzów, piłkarze oraz sztab Liverpoolu zniknęli wewnątrz tunelu.

Jürgen Klopp przełamał ciszę w szatni przemową, ale nie było poprawy nastrojów.

- Powiedziałem chłopakom, że i tak czuję dumę, ale widziałem, ze w tamtym momencie byłem w tym odosobniony - powiedział Klopp.

- Chłopaki będą potrzebowali trochę więcej czasu, rozumiem to.

Sezon, w którym Liverpool mógł zdobyć wszystko, ostatecznie zakończył się ogromnym rozczarowaniem. Nie było siódmego Pucharu Europy, ani potrójnej korony, która byłaby nawiązaniem do największych sukcesów w historii klubu.

Po tym, jak The Reds przegrali w niedzielę o włos tytuł Premier League, poprzedniej nocy przegrali finał Ligi Mistrzów, który tak naprawdę powinni wygrać. Dwa przygnębiające ciosy w odstępie tygodnia. Dwa największe trofea wymknęły im się z rąk i to w momencie, w którym wydawało się, że są w zasięgu.

Co za przykra na wielu poziomach noc dla fanów Liverpoolu, którzy przed finałem zamienili Paryż w tętniące życiem morze czerwieni.

Musieli zmierzyć się z chaosem i niebezpieczeństwem panującymi pod stadionem ze względu na błędy organizacyjne UEFA i francuskiej policji, która na oślep używała gazu łzawiącego.

Robertson, którego rodzina i przyjaciele byli uwięzieni w tłumie pod stadionem, ocenił całą sytuację jako „bałagan”. Liverpool domaga się skrupulatnego śledztwa w tej sprawie.

Zdobycie dubletu krajowych pucharów nie jest czymś, na co można kręcić nosem, ale wydaje się, że to niewielka nagroda dla zespołu, który przez tak długi czas grał na tak wysokim poziomie.

Nie powinniśmy zapominać, jak wyjątkowa była to podróż, tylko dlatego, że jej meta okazała się być inna niż ta, na którą mieliśmy nadzieję. Były po drodze momenty, które warto wspominać. Jednak brutalna rzeczywistość jest taka, że almanachy sportowe w przyszłości pokażą, iż Liverpool w sezonie 2021/22 zawodził wtedy, gdy było to najważniejsze.

Owszem, trafili na natchnionego Thibauta Courtoisa, który popisywał się niesamowitymi interwencjami, by zatrzymać zarówno Mo Salaha jak i Sadio Mané. Jednak Liverpool nie zbliżył się nawet do swojego najwyższego poziomu.

The Reds zapłacili cenę za to, że nie udokumentowali okresów swojej dominacji bramką. Brakowało im zdecydowania i opanowania pod bramką rywali, a stałe fragmenty, które dały im w tym sezonie 26 goli, tym razem ich zawiodły.

Będzie mnóstwo żalu. Nie wykorzystano tak wielu obiecujących sytuacji. Real Madryt ma oczywiście wiele atutów, ale otrzymał pomocną dłoń.

Być może liczba 63 meczów w ciągu sezonu okazała się zbyt duża. Drużyna Carlo Ancelottiego z pewnością miała spokojniejsze przygotowania do tego finału, zdobywając tytuł mistrzowski La Liga miesiąc temu.

Prawdę mówiąc, The Reds wyglądali na zmęczonych w ostatnich tygodniach.

Nie było dla nich taryfy ulgowej. Harmonogram był nieubłagany, a Salah, Van Dijk, Fabinho i Thiago mieli problemy z kontuzjami. Niektórzy jechali już na oparach.

- Czy to możliwe, by w 63. meczu sezonu zagrać swój absolutnie najlepszy futbol? Nie wiem, ale widziałem dużo dobrych rzeczy w naszej grze. Mój zespół był żądny zwycięstwa, grał z dużą pasją. Naprawdę bardzo się staraliśmy, ale nie zostaliśmy za to nagrodzeni - mówił Klopp.

Biorąc pod uwagę fakt, że podopieczni Kloppa zdobyli w tym sezonie najwięcej goli w historii klubu we wszystkich rozgrywkach (147), szalone wydaje się to, że nie zdobyli gola w żadnym z trzech finałów trwających w sumie 330 minut - zarówno w finale Carabao Cup jak i FA Cup do zwycięstwa potrzebowali rzutów karnych. W trakcie tych trzech spotkań The Reds oddali 61 strzałów, w tym 17 w światło bramki, a ich xG wyniosło 5,7.

Z pewnością nie pomogła posucha strzelecka Salaha w drugiej połowie sezonu. Przed styczniowym wyjazdem na Puchar Narodów Afryki Egipcjanin strzelił 23 gole w 26 występach dla Liverpoolu. Od powrotu do klubu w lutym zdobył zaledwie osiem bramek w 25 meczach, z czego trzy po rzutach karnych. Jednak dzięki skuteczności w pierwszych miesiącach kampanii udało mu się zdobyć nagrodę Złotego Buta Premier League na spółkę z Heung-min Sonem z Tottenhamu.

Salah oddał przeciwko Realowi Madryt sześć celnych strzałów - najwięcej spośród wszystkich uczestników finału Ligi Mistrzów - ale nie potrafił pokonać Courtoisa.

Mane wziął na siebie odpowiedzialność za strzelanie w ciągu ostatnich miesięcy - 13 z 23 goli dla Liverpoolu w tym sezonie strzelił po tym, jak poprowadził Senegal do zwycięstwa w rzutach karnych nad Egiptem Salaha - jednak po mocnym początku w Paryżu jego wpływ na obraz gry zmalał.

Diogo Jota, trzeci najlepszy strzelec Liverpoolu, zakończył swój drugi sezon w klubie z 21 golami na koncie, ale tylko cztery z nich padły po walentynkach. Obniżka lotów u Joty wynika po części z tego, że sprowadzony w styczniu Luis Díaz, który z marszu wszedł na swój wysoki poziom na Anfield, zajął jego miejsce w pierwszej jedenastce, jednak w finale Kolumbijczyk ożywał tylko sporadycznie.

Błędem byłoby zrzucanie winy za gola wyłącznie na Trenta Alexandra-Arnolda po tym, jak Vinicius Junior odskoczył od niego na dalekim słupku, by tuż przed upływem godziny spotkania zdobyć, jak się okazało, jedynego gola tego wieczoru. Prawy obrońca był świetny w tym sezonie, kończąc sezon z wynikiem 18 asyst.

Większym problemem było powolne rozpoczęcie drugiej połowy w wykonaniu Liverpoolu i napięcie towarzyszące całemu zespołowi w dążeniu do wyrównania, podczas gdy każda kontra Realu groziła zabiciem meczu.

Największym pozytywem tego wieczoru była imponująca dyspozycja Ibrahimy Konaté, który wrócił do swojego rodzinnego miasta. Młody stoper, który w zeszłym tygodniu świętował dopiero 23. urodziny, z pewnością odpłacił się za to, że Klopp w niego uwierzył i postawił na niego od pierwszej minuty kosztem Joëla Matipa. Na podstawie debiutanckiego sezonu w Liverpoolu można śmiało powiedzieć, że Francuz ma przed sobą świetlaną przyszłość.

- Klub jest w dobrym momencie, spróbujemy znowu - podkreślał Klopp.

- Chłopaki są naprawdę nastawieni na rywalizację. Mają niezwykłe nastawienie, to fantastyczna grupa. Gdzie jest następny finał? W Istanbule? Bookujcie hotele.

Kloppowi udało się wywołać idealną odpowiedź na przegrany finał Ligi Europy w Bazylei podczas swojej debiutanckiej kampanii 2015/16 oraz na porażkę w Kijowie dwa lata później. Z pewnością zadba o to, żeby ból wczorajszej nocy został wykorzystany w podobny sposób.

Jednak to będzie bolało przez całe lato.

Trzy finały pucharów, 92 punkty w Premier League i tylko cztery porażki w 63 meczach... Mimo wszystko sezon 2021/22 ostatecznie przejdzie do historii jako opowieść o tym, co mogło się wydarzyć.

tłum. red. Bartolino



Autor: James Pearce
Data publikacji: 29.05.2022