Jak Szoboszlai stał się liderem zespołu
Artykuł z cyklu Artykuły
Jednym z symbolicznych obrazków z wygranego przez Liverpool 2:0 spotkania z Manchesterem City w lutym był ten, kiedy po ostatnim gwizdku sędziego Dominik Szoboszlai padł wyczerpany na kolana.
Pomocnik, który w najbliższą niedzielę wróci na Etihad wraz z ekipą obecnych mistrzów Anglii, miał wtedy za sobą wirtuozerski i niesamowicie wymagający występ - w trakcie meczu przebiegł 11,54 kilometra, najwięcej spośród piłkarzy Liverpoolu - w trakcie którego asystował przy otwierającym trafieniu Mohameda Salaha, a następnie spokojnym wykończeniem podwoił prowadzenie gości.
Menadżer Arne Slot zmienił wtedy formację i 'zagrał dwoma dziesiątkami', jedną z nich był wszechstronny Węgier, manewr ten dał Liverpoolowi zwycięstwo, dzięki któremu zespół powiększył swoją przewagę na szczycie tabeli do 11 punktów i w zasadzie zapewnił sobie triumf w lidze.
Dwa miesiące później drużyna ostatecznie rozstrzygnęła ten wyścig, a fundamentem tego sukcesu okazała się nowa linia pomocy, składająca się z Szoboszlaia, Alexisa Mac Allistera i Ryana Gravenbercha. Trio to dwa lata wcześniej ściągnął do klubu Jürgen Klopp po tym, jak The Reds zdecydowali się odpuścić pozyskanie Jude'a Bellinghama.
Szoboszlai świetnie pokazywał się w trakcie pierwszej połowy swojego debiutanckiego sezonu, jego znakiem firmowym stały się uderzenia niską piłką, takie jak w trakcie meczów z Aston Villą i Leicester, potem nieco przygasł, zwłaszcza ze względu na kontuzję uda, której nabawił się w okolicy Nowego Roku.
Następnie pomocnik zbyt szybko wrócił do gry, kiedy Liverpool wciąż walczył na czterech frontach, uraz odnowił mu się w czasie meczu z Chelsea i musiał opuścić kolejnych 12 spotkań, kolejny raz w składzie pojawił się dopiero w marcu, a trapionej kontuzjami ekipie Kloppa było coraz trudniej.
Pod uważnym okiem Slota Szoboszlai gra dużo bardziej regularnie, wydatną rolę pełni również sztab medyczny, który utrzymuje Węgra w topowej kondycji fizycznej, dzięki czemu w ubiegłym sezonie zagrał w 36 z 38 meczów Liverpoolu w Premier League, w których strzelił sześć goli i dołożył siedem asyst.
Mimo to w trwającej kampanii 25-latek wskoczył na jeszcze wyższy poziom i pomimo tego, że ze względu na urazy Conora Bradleya i Jeremiego Frimponga musiał kilka razy wystąpić na prawej obronie, wciąż jest jak do tej pory najbardziej wyróżniającym się graczem w ekipie Slota.
Było tak na początku sezonu, kiedy zespół zwyciężał, choć potrzebował do tego momentów indywidualnego geniuszu, jak choćby w starciu z Arsenalem na Anfield w sierpniu, kiedy pomocnik dał swojej drużynie zwycięstwo po niesamowitym golu z rzutu wolnego - jak do tej pory był to gol z trzeciej najdalszej odległości w tym sezonie, z ponad 29 metrów.
Podobnie było w trakcie ostatniej passy przegranych, Szoboszlai w każdym meczu wyróżniał się na plus na tle partnerów z zespołu - jak chociażby w trakcie przegranego 2:3 spotkania z Brentfordem - nie było więc zaskoczeniem, że kiedy zespół musiał wrócić na dobre tory przed szalenie ważnym tygodniem, prym wiódł właśnie Węgier.
Pomocnik strzelił gola i zanotował asystę w wygranym 5:1 starciu z Eintrachtem w Lidze Mistrzów, jednak najlepsze zachował na dwa warte nagrody Zawodnika Meczu pojedynki z Aston Villą i Realem Madryt na Anfield, dzięki czemu zespół wrócił do wygrywania.
W ubiegłą sobotę w spotkaniu z Aston Villą Szoboszlai po raz kolejny przebiegł więcej niż inni piłkarze zespołu (11,18 kilometra), z kolei we wtorek z Realem pod tym względem był drugi na boisku, asystował przy zwycięskim trafieniu Alexisa Mac Allistera, a także oddał pięć strzałów - w tym cztery celne - zanotował także trzy kluczowe podania.
Nie ma przypadku w tym, że kiedy Liverpool próbował zakończyć passę czterech przegranych ligowych meczów z rzędu, Slot postanowił wrócić do korzeni i postawił na taki sam środek pomocy jak w sezonie mistrzowskim.
Oznaczało to, że Szoboszlai nie wystąpi na prawej obronie, bo drużynie brakowało jego dynamiki i wybiegania w środku pola - warto zwrócić uwagę na to, jak w trakcie meczu z Aston Villą założył pressing i odzyskał posiadanie piłki na skraju pola karnego, dzięki czemu stworzył drużynie sytuację jeden na jednego - oznaczało to również, że pomocnik zagrał bliżej Salaha na prawej stronie ataku Liverpoolu, co natychmiast odblokowało Egipcjanina.
- Gra fantastycznie od samego początku sezonu - powiedział Slot przed niedzielnym wyjazdem na spotkanie z City. - Jednak dwa ostatnie mecze wyciągnęły z niego i z całego zespołu jeszcze więcej.
- Dominik ma wiele dobrych cech, jedną z nich jest jego gra bez piłki. W dwóch ostatnich starciach pod tym względem przeszedł samego siebie.
Menadżer Liverpoolu być może nie będzie chciał zmieniać ustawienia na spotkanie na Etihad [o ile nie będzie chciał zastosować tego samego manewru co w lutym], ponieważ wpływ Węgra na zespół jest tak duży, że jedyną szansą na utrzymanie miejsca w składzie przez sprowadzonego za 116,5 miliona funtów Floriana Wirtza wydaje się aktualnie być wygryzienie z niego Cody'ego Gakpo i gra na lewej stronie formacji ofensywnej.
Autor: Mdk66
Data publikacji: 08.11.2025
