TOT
Tottenham Hotspur
Premier League
20.12.2025
18:30
LIV
Liverpool
 
Osób online 1004

Jak Ekitike stał się numerem jeden w ataku

Artykuł z cyklu Artykuły


Hugo Ekitike desperacko próbował rozciągnąć mięśnie i pozbyć się skurczów na krótko przed tym, jak na tablicy arbitra technicznego pojawił się numer 22, oznaczający zmianę w 78. minucie sobotniego meczu.

Widok wyczerpanego francuskiego napastnika schodzącego z boiska wywołał owację na stojąco ze strony kibiców na Anfield, którzy w ten sposób podziękowali dwukrotnemu strzelcowi bramek w spotkaniu z Brighton & Hove Albion.

Po wydarzeniach z poprzedniego tygodnia narrację miał zdominować Mohamed Salah. To jednak forma Ekitike daje podstawy do wiary, że zespół Arne Slota może podtrzymać mini-odrodzenie z ostatnich tygodni i zachować ofensywną siłę także podczas nieobecności Salaha, który w najbliższym czasie wyjedzie na Puchar Narodów Afryki z reprezentacją Egiptu.

Już drugi weekend z rzędu letni nabytek z Eintrachtu Frankfurt, za którego Liverpool zapłacił 79 milionów funtów (107 mln dolarów), zdobył dwa gole w meczu Premier League.

Tydzień wcześniej na Elland Road 23-latek nie doczekał się należnego uznania za znakomity występ przeciwko Leeds United, ponieważ Liverpool kompletnie rozpadł się defensywnie w ostatnim kwadransie spotkania, roztrwaniając prowadzenie 2:0 i remisując 3:3, co kosztowało drużynę dwa punkty.

Tym razem, w starciu z Brighton, The Reds dowieźli przewagę do końca, wygrywając 2:0. Ekitike chłonął aplauz trybun, a przyśpiewka na jego cześć — śpiewana przez kibiców The Kop na melodię „Do The Conga” brytyjskiego zespołu Black Lace — już zdążyła stać się jednym z ulubionych elementów meczowej atmosfery.

Liczby robią wrażenie. Tylko Daniel Sturridge (osiem goli) strzelił więcej bramek w swoich pierwszych 10 występach w podstawowym składzie Liverpoolu w Premier League niż Ekitike, który ma ich siedem. Taki sam dorobek miał Mohamed Salah, a tuż za nimi plasują się Robbie Fowler i Sadio Mané (po sześć). To wyjątkowo prestiżowe grono.

Łącznie 10 goli w 23 występach we wszystkich rozgrywkach sprawia, że Ekitike jest pierwszym piłkarzem Liverpoolu, który szybciej niż Salah (pięć bramek) osiągnął dwucyfrową liczbę trafień w sezonie od czasu mistrzowskiej kampanii Mané z 2019/20.

Francuz imponuje skutecznością. Jego siedem ligowych bramek padło przy współczynniku xG na poziomie zaledwie 4,4, a skuteczność strzałów wynosi 23 procent. Wśród piłkarzy Premier League, którzy rozegrali w tym sezonie co najmniej 500 minut, tylko Erling Haaland z Manchesteru City może pochwalić się lepszym wskaźnikiem goli z gry na 90 minut — 0,72.

Tych atutów nie omijają również koledzy z drużyny.

— Jest bezlitośnie skuteczny — przyznał po sobotnim meczu kapitan Liverpoolu i środkowy obrońca Virgil van Dijk.

— Jego gole są niezwykle ważne, podobnie jak ogrom pracy, jaką wykonuje na boisku. Wymaga od siebie bardzo dużo, a my również mamy wobec niego wysokie oczekiwania.

— To nie jest łatwy sezon, więc fakt, że przyszedł i notuje takie liczby, zasługuje na uznanie. Tego właśnie potrzebujemy. Musi zachować spokój i dalej ciężko pracować — dodał Holender.

Rywalizacja w ataku od początku zapowiadała się niezwykle interesująco. Przyjście Ekitike w lipcu zbiegło się bowiem z transferowym trzęsieniem ziemi — Liverpool pobił brytyjski rekord, sprowadzając na początku września, w ostatnim dniu okna transferowego, Alexandra Isaka z Newcastle United za 125 milionów funtów.

Slot wielokrotnie podkreślał, że posiadanie w kadrze dwóch napastników klasowych 'dziewiątek' to luksus, a nie problem — zwłaszcza biorąc pod uwagę jego determinację, by w tym sezonie częściej rotować składem i oszczędzać zawodników niż w mistrzowskich rozgrywkach 2024/25, które były jego debiutem na ławce Liverpoolu. Duże nazwiska i astronomiczne kwoty transferowe niosą jednak ze sobą naturalne oczekiwanie regularnej gry, tym bardziej że wyraźna hierarchia w ataku wciąż się nie wykrystalizowała.

Ekitike zdołał wypracować sobie przewagę już na starcie sezonu, podczas gdy Alexander Isak, 26-letni reprezentant Szwecji, musiał odbudowywać formę fizyczną po burzliwym lecie i strajku, który miał pomóc w wymuszeniu transferu na Anfield.

Sześciokrotny reprezentant Francji wszedł do zespołu z impetem, strzelając gola w każdym z trzech pierwszych występów. Ten obiecujący początek został jednak zahamowany we wrześniu, gdy Ekitike obejrzał drugą żółtą kartkę — a w konsekwencji czerwoną — za zdjęcie koszulki po zdobyciu zwycięskiej bramki w meczu Pucharu Ligi z Southampton. Zawieszenie na ligowy wyjazd do Crystal Palace cztery dni później otworzyło Isakowi drogę do pierwszego występu w wyjściowym składzie w Premier League.

Ekitike nie trafił do siatki w lidze pomiędzy derbowym starciem z Evertonem 20 września (w którym zdobył decydującą bramkę przy wygranej 2:1) a golem otwierającym wynik meczu z Leeds 6 grudnia. W trakcie tej ośmiomeczowej posuchy ligowej tylko trzykrotnie zaczynał jednak spotkania w podstawowym składzie.

Jego odsunięcie na ławkę rezerwowych mogło wydawać się surowe, zwłaszcza że Isak, preferowany w tym okresie na szpicy, miał wyraźne problemy z wywarciem odpowiedniego wpływu na grę.

Nawet gdy Szwed wreszcie przełamał strzelecką niemoc w wyjazdowym zwycięstwie z West Ham United, zanotował zaledwie 12 kontaktów z piłką w ciągu 67 minut spędzonych na murawie London Stadium. Trzy dni później, w kolejnym meczu u siebie z Sunderlandem, dołożył do tego tylko jedno dodatkowe zagranie w ciągu 18 minut gry.

Narracja o konieczności aklimatyzacji Isaka po opuszczeniu dużej części okresu przygotowawczego zaczyna tracić na wiarygodności, zwłaszcza że zbliżamy się do półmetka sezonu.

W przeciwieństwie do Szweda, który często czeka, aż piłka 'sama go znajdzie', Ekitike aktywnie narzuca się grze. Stanowi fizyczny punkt odniesienia w ataku, umiejętnie wykorzystując warunki fizyczne do walki z obrońcami i łączenia formacji. Równie swobodnie porusza się w bocznych sektorach, jak i atakuje przestrzeń za linią defensywy, korzystając z szybkości i siły.

Zeszłotygodniowe spotkanie Ligi Mistrzów z Interem było zaledwie drugim przypadkiem, gdy Slot wystawił Ekitike i Isaka razem od pierwszej minuty. Ustawienie 4-4-2 z rombem w środku pola uczyniło Liverpool bardziej zwartym zespołem, ale dwaj napastnicy nie wymienili między sobą ani jednego podania, a jakiejkolwiek chemii między nimi trudno było się doszukać. Gdy w połowie drugiej połowy szkoleniowiec sięgnął po zmiany, nikogo nie zaskoczyło, że to Isak opuścił boisko.

W meczu z Brighton w wyjściowej jedenastce kosztem Isaka pojawił się Florian Wirtz, a Slot przeszedł na system 4-2-3-1. Widoczne były pierwsze oznaki rosnącego zrozumienia między byłym rozgrywającym Bayeru Leverkusen a Ekitike — ofensywa Liverpoolu funkcjonowała znacznie płynniej.

Francuz to napastnik kompletny. Tylko João Pedro z Chelsea notuje w tym sezonie Premier League więcej udanych dryblingów na 90 minut wśród środkowych napastników (3,5), a jedynie Erling Haaland i Igor Jesus z Nottingham Forest oddają więcej strzałów na mecz niż jego średnia 3,1. Krótko mówiąc: Ekitike potrafi robić różnicę.

Na sytuację wpływa wiele czynników, jednak trudno uznać za przypadek fakt, że Liverpool wygrał siedem z dziesięciu ligowych spotkań, które Ekitike rozpoczynał w podstawowym składzie, oraz zaledwie jedno z sześciu, w których go w nim zabrakło.

— Ludzie skupiają się głównie na golach Hugo, które są oczywiście bardzo ważne, ale ja widzę też coś innego: z meczu na mecz staje się coraz silniejszy — mówił Slot w pomeczowej rozmowie z klubowymi mediami LFC.TV.

— Coraz trudniej jest rywalom odebrać mu piłkę. Ma też coraz więcej energii, by nieustannie biegać zarówno z piłką, jak i bez niej.

— Wielu zawodników, których sprowadziliśmy latem, musiało przystosować się do gry zarówno w Premier League, jak i w Lidze Mistrzów, nie tylko pod względem piłkarskim, ale także intensywności i przygotowania fizycznego — dodał trener.

Przy pełnym tygodniu przygotowań przed sobotnim wyjazdem na mecz z Tottenhamem Hotspur oraz kolejnych siedmiu dniach do domowego spotkania z walczącym o utrzymanie Wolverhampton Wanderers, rotacja składem nie będzie konieczna.

Ekitike ugruntował swoją pozycję jako lider linii ataku Liverpoolu, pozostawiając Isaka — przynajmniej na razie, w jego cieniu.

James Pearce



Autor: Bartosz_Becker
Data publikacji: 16.12.2025