LIV
Liverpool
Premier League
31.03.2024
15:00
BHA
Brighton & Hove Albion
 
Osób online 1202

Piłkarz: Graeme Souness

Dekada 1970
Data urodzenia 1953-05-06
Miejsce urodzenia Edinburgh
Data debiutu 14 stycznia 1978 przeciwko West Bromwich Albion (wyjazd) Division One: zwycięstwo 1-0
Inne kluby Tottenham Hotspur, Middlesbrough, Sampdoria, Rangers (gracz/manager), Galatasaray (manager), Southampton (manager), Torino (manager), Benfica (manager
Występy 358
Bramki 56

Życiorys

Graeme Souness spędził w Liverpoolu sześć niezwykle szczęśliwych sezonów, kiedy triumfował będąc jakby ‘sercem’ całego zespołu. Zapamiętany został jako gracz z niezwykłą delikatnością gry, a jednocześnie mocą i subtelnością, jaką można było zobaczyć w niemal każdym występie zawodnika.

Souness wraz z Kennym Dalglishem i Alanem Hansenem nazywany jest jednym z wielkich nabytków Boba Paisley’a. Do Liverpoolu przybył z Middlesbrough w styczniu 1978 za kwotę 352 tys. funtów Pięć miesięcy później wystąpił w meczu Pucharu Europy, gdzie zdobył ważną dla zespołu bramkę. Można powiedzieć, że ogólnie podczas kariery na Anfield Graeme spisywał się świetnie, a gdy Paisley powstrzymał trochę jego wybuchowy temperament stał się graczem ogromnej klasy.

W 1984 roku przeniósł się do Włoszech, ale niedługo później wrócił do Wielkiej Brytanii, do zespołu Glasgow Rangers jako gracz, a później trener. Nie było zdziwienia, gdy objął on stanowisko trenera, jako zastępca Kenny’ego Dalglisha. Było to bowiem oczywiste, że to właśnie on otrzyma stanowisko menadżera Liverpoolu. Sam Souness natomiast bardzo entuzjastycznie przyjął powierzone mu zadanie.

Jednak jego pełnienie funkcji managera w klubie stawało się pracą pełną pomyłek, gry medialnej i złych decyzji transferowych, czym przyprawił sobie wielu wrogów. Dojrzałość Sounessa w klubie nie obyła sie jednak bez sukcesów, jakie odniósł z klubem. Liverpool zdobył FA Cup w 1992 roku, a odbyło się to w momencie, gdy groziła mu operacja serca.

Souness zepsuł ten triumf przez rozgłos w gazecie The Sun. Pózniej wyjaśniał tą historię w 1999 roku, w wywiadzie dla Garth Crooks: "Poniewaz gra potoczyla sie do karnych, gazety nie ustalily ostatecznego terminu wywiadu. Ten obraz [Sounessa z jego przyszłą żoną] ukazał się w gazecie w środe - kiedy była rocznica katastrofy Hillsborough. Powinienem nie pozwolic ukazaniu się tego artykulu.

Zawsze bede żałował tego co się stało. Nie kontrolowalem tego. Bylem w szpitalu na operacji, która zagrazala mojemu zyciu. To byla glupia pomylka, ale kiedy ktos mówi do ciebie, w wieku 37 lat, ze za niedlugo bedziesz mial operacje serca i mozesz umrzec, jak zareagowalbys? Zareagowalem najgorzej jak moglem i bede tego zalowal do konca mojego zycia. Przepraszam ludzi z Merseyside, których obrazilem".

W grudniu 1999 roku Souness znów powrócił do tej sprawy: "powiedzialem to wszystko we właściwym miejscu, jednak w niewłasciwym czasie". Wyjasnia: "Po tym co się stało chciałem udowodnić, że nie można mnie winić za wszystkie problemy... mój problem tkwił w tym, że za szybko chciałem pozmieniać zespół." Przyznaje, że byłem wstrząśnięty nastawieniem zawodników, tym że było takie profesjonalne. Zauważyłem niepokojącą zmiane nastrojów w szatni. Nie mogłem zaakceptować braku determinacji i ognia walki podczas gdy grali dla Liverpoolu."

Mimo sentymentu wielu fanów do niego, jego decyzje były czasami żałosne, z Paulem Stewartem i Torbenem Piechnikiem na czele, których bardzo faworyzował. Przemieszczenie "Boot Room" przez Sounessa było uważane za jedno z pomyłek - jednak w rzeczywistości był to pomysł dyrektorów, a Dalglish i Souness nie byli w tym czasie pomysłodawcami tego przedsięwzięcia.

Wszystko to co zrobił zostało przejęte przez Ronnie'go Morana. Zmiany, które wprowadził Souness nie znalazły pokrycia w rzeczywistości. Zmiana małego sklepiku w wielkie centrum stało się symbolem sfrustrowanych kibiców, było symbolem końca amatorskiego podejścia do zarządzania klubem.

Souness jest inteligentnym i mocno zmotywowanym człowiekiem, budzącym strach w klubie kapitanem i dawał całego siebie podczas pracy jako manager. Ze smutkiem pamięć o nim gaśnie, ale być może jego błędy zostaną wybaczone w samą porę, i cenne zwycięstwo w FA Cup da mu zasłużony szacunek.