LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 924

Angielska prasa o meczu


Nie tylko kibice The Reds zachwycają się wczorajszym pokonaniem Chelsea na Anfield. Oto, co o niedzielnym meczu napisali najważniejsi dziennikarze piłkarscy opisujący na co dzień wydarzenia w Premier League.

Nikt nie da się ponieść euforii po trzech ligowych zwycięstwach z rzędu, ale czuć, jak ostrożny optymizm znów przenika całe Anfield. Jest nowy właściciel i jest nowy impet, na który kibice tak bardzo czekali. Wczoraj można było zobaczyć coś nowego i wyczekiwanego w Fernando Torresie. Tak samo, jak na The Kop. Kopites skakali, tańczyli i śpiewali przez cały mecz sławiąc swojego idola, który rozbił obronę mistrza kraju na małe, niebieskie kawałeczki.

Henry Winter, The Telegraph

Jeżeli hiszpański snajper jest bez formy, niech Bóg chroni obrońców rywali, kiedy wejdzie na swój poziom. To, co widzieliśmy było prawie tym samym, dawnym Torresem z najlepszymi zagraniami, świetnym poruszaniu się na boisku, instynktem i świeżością. Było to za wiele na Chelsea, której wszystkie słabości El Nino odsłonił w pierwszej połowie. Trochę ponad trzy lata temu, w meczu z Chelsea Torres otworzył swój strzelecki dorobek w Liverpoolu. Wczoraj można było usłyszeć echo tamtego wspaniałego wydarzenia. Ciężko nie zauważyć, że jego druga bramka, która bez wątpienia przypieczętowała zwycięstwo The Reds padła dokładnie z tego samego miejsca, w tą samą bramkę co trafienie z 19. sierpnia 2007.

David Maddock, Daily Mirror

Plan Hodgsona na ten mecz zakładał nie tylko zupełne wyłączenie ataku Chelsea, ale dał także Torresowi wsparcie, o które hiszpański as błagał od wielu miesięcy. W zeszłym tygodniu na Reebok Stadium, kiedy na boisku pojawił się w miejsce kontuzjowanego Cole’a Ngog, Torres od razu zaczął grać lepiej. Rezultat- cudowna asysta przy bramce Maxiego. Tym razem na El Nino podziałał powrót Dirka Kuyta i to między innymi jego pomoc z przodu dała Hiszpanowi możliwość pogrążenia mistrzów dwoma doskonałymi uderzeniami.

Andy Hunter, The Guardian

Od jakiegoś czasu można było poczuć, że niedługo The Reds zaprezentują nam coś naprawdę specjalnego. Tajemnica znalazła swoje rozwiązanie w najlepszym możliwym terminie. Wczoraj Liverpool pokonał Chelsea i ma w niedalekim zasięgu miejsce w TOP 4. To niesamowity zwrot akcji. Anfield było takie, jak powinno być. Bez protestów, skarg, znudzonych właścicieli, tylko jedna wielka zjednoczona masa ludzka wspierająca gospodarzy, aby ponownie wprawili ją w ekstazę. Dzięki skuteczności zawodników, najsłynniejsza trybuna w kraju wróciła do życia.

Dominic King, Liverpool Echo

W pierwszej połowie Torres dwukrotnie uwydatnił słabość Chelsea na wyjazdach dodają swoją ogromną zasługę do zażegnania kryzysu przez Liverpool. Drugi gol, fantastyczny, podkręcony strzał na sam koniec pierwszej części gry dał zwycięstwo nad liderami i najlepszy mecz The Reds za czasów Hodgsona.

Paul Joyce, The Express

Wszystkie bannery, które powiewały radośnie na Anfield po końcowym gwizdku pokazywały nastroje fanów, ale jeden z nich szczególnie pasował do sytuacji. „Forma jest chwilowa, klasa jest wieczna”. Normalnie byłby to tylko jeden z elementów stadionowego pejzażu, ale tym razem idealnie wyrażał to, co musieli myśleć kibice widząc, jak ich ulubieńcy we wspaniałym stylu kontynuują powrót w odpowiednie rejony tabeli.

Ian Doyle, Daily Post

Torres, borykający się z problemami zdrowotnymi i starający się znaleźć formę od Mundialu wrócił w najlepszym stylu, aby po raz kolejny pogrążyć Chelsea. Za sprawą Hiszpana aktualni mistrzowie mają już tylko dwa punkty przewagi nad wiceliderem, a Liverpool powrócił do pierwszej dziesiątki klubów Premier League. Przy pierwszej bramce El Nino z finezją wykończył akcję po podaniu Kuyta, a jego drugi gol był prawdziwym podkręconym majstersztykiem, któremu Petr Cech przyglądał się wmurowany w ziemię. Hiszpański snajper wystąpił przeciwko zespołowi z zachodniego Londynu po raz ósmy i już siedem razy pokonywał bramkarza rywali.

Phil McNulty, BBC Sport

W Liverpoolu szereg graczy zagrał na naprawdę wysokim poziomie. Dirk Kuyt zagrał po prostu niesamowicie jak na gracza występującego w swoim pierwszym meczu po kontuzji, Meireles ma za sobą chyba najlepsze zawody w koszulce Liverpoolu, podobnie jak Martin Kelly, który awaryjnie zastąpił Johnsona na prawej obronie. To jednak niezniszczalny Holender posłał idealną piłkę w pole karne Chelsea w 11. minucie i Torres po prostu nie mógł zmarnować takiej piłki.

Matt Lawton, Daily Mail

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Liverpool wraca do Ligi Mistrzów  (1)
02.05.2024 23:39, BarryAllen, liverpoolfc.com
Jaros z Pucharem Austrii  (1)
02.05.2024 13:27, Ad9am_, liverpoolfc.com
Wieść, na którą John W. Henry czeka od lat  (4)
02.05.2024 10:54, Bartolino, Liverpool Echo
Koniec sezonu dla Bobby'ego Clarka  (0)
01.05.2024 19:11, Margro1399, liverpool Echo
Achterberg po 15 latach opuści klub  (16)
01.05.2024 13:54, AirCanada, The Athletic