LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1089

Obszerny wywiad z Carrą i Steviem


Jamie Carragher i Steven Gerrard znaleźli się w niedzielę na kanapie, w fascynujący sposób opowiadając o swoich karierach, burzliwym sezonie na Anfield, nowych piłkarzach i swojej przyszłości. Poniżej prezentujemy najlepsze fragmenty rozmowy.

O kapitanie reprezentacji Anglii...

Steven Gerrard: Jestem zadowolony, że został nim John Terry, ponieważ wiem, ile to dla niego znaczy. Był sfrustrowany odkąd stracił opaskę kapitańską, więc musieliśmy uszanować decyzję menedżera i po prostu ruszyć dalej. Wygraliśmy w meczu z Walią, więc wszyscy możemy już zostawić temat kapitana drużyny. Jest nam oczywiście przykro z powodu Rio (Ferdinanda), ponieważ nie zrobił nic złego, aby utracić opaskę. Menedżer rozmawiał ze mną i wyjaśnił, co chce zrobić - nie musiał jednak tego czynić.

Jamie Carragher: John Terry był świetnym kapitanem i wciąż nim będzie. Jeśli Fabio Capello uważa, że to dobra decyzja, to musi ją podjąć - nieważne, jak wielka krytyka wtedy na niego spadnie.

O faulu na Nanim...

JC: To był okropny faul. Przeprosiłem tego chłopaka po meczu. Na szczęście, myślę, że po tygodniu znów trenował. On był jednym z najlepszych graczy w tym roku - nie tylko w Manchesterze United, ale i w całej lidze. Ja po prostu wróciłem na obronę, a on właśnie zmienił stronę. Nie jestem głupi - wiem, że 'Fergie' myślał - 'Niech idzie na niego'. Pomyślałem więc, że spróbuję podejść tak blisko, jak tylko mogę. Piłka lekko mu uciekła i myślałem, że mogę ja przejąć. Pokonaliśmy Manchester United, wielkie zwycięstwo - jednak ten blask nieco później zgasł, kiedy obejrzałem tę sytuację. Rozmawiałem z Michaelem Owenem kilka dni później by dowiedzieć się, jak ten chłopak się czuje i byłem zadowolony, że wszystko z nim w porządku.

O debiutach...

SG: Czyściłem ich buty (kiedy Jamie zaliczył swój pełny debiut przeciwko Aston Villi). Byłem tam, kiedy strzelił bramkę i czyściłem wszystkie ich buty dzień wcześniej. Oczywiście, fantastycznie było dla mnie zobaczyć, jak miejscowy chłopak strzela bramkę i zacząłem sobie myśleć, 'Jeśli on potrafi to zrobić, to ja również mogę!'.

JC: Wiedziałem, że to nadchodzi! (śmiech) W noc przed meczem, przygotowywałem się na to, iż zagram na obronie, ponieważ nasz nowy nabytek, Bjorn Kvarme, miałe problemy z otrzymaniem pozwolenia na pracę. Nie miałem wtedy telefonu komórkowego, więc nikt mi nie powiedział, że jego pozwolenie przyszło około godziny 18. Udałem się więc na mecz z myślą, że zagram, a okazało się, że nie ma mnie w składzie. Wtedy Patrik Berger zachorował i zagrałem jako pomocnik.

SG: Mój pełny debiut w Premier League był wielkim szokiem. Marzysz, aby dostać się do takiego etapu, a przez 52 minuty to było dla mnie piekło. Nie czułem się wystarczająco sprawny i dobry, David Ginola był zbyt silny i czułem się, jak chłopiec wrzucony do gry mężczyzn. To była pobudka. Myślałem, że nie byłem wystarczająco dobry, jednak miałem odpowiednich ludzi wokół mnie, doświadczonych graczy - Jamiego Redknappa i Robbiego Fowlera. Gerard Houllier był fantastyczny, położył na mnie rękę i dał mi kilka ważnych rad. Stałem się dużo silniejszy w tamtych dniach.

JC: Jeśli chodzi o mnie, to zawsze mówię, że Stevie był najlepszym piłkarzem, który grał dla tego klubu, jednak teraz nie mogę tego powiedzieć, bo Kenny jest menedżerem! Ja uważam, że Stevie na tym etapie swojej kariery jest w czwórce lub piątce najlepszych graczy na świecie.

O grze dla Liverpoolu...

JC: Dlaczego miałbym chcieć odejść? Gram dla jednego z największych klubów na świecie, jestem miejscowym chłopakiem, mam wokół siebie swoją rodzinę i mogę grać każdego tygodnia. Prawdopodobnie Stevie jest w innej sytuacji, ponieważ kluby z całego świata chcą mieć go u siebie - ja nigdy nie miałem takiego zainteresowania. Miał ważne decyzje do podjęcia w określonym czasie, jednak pozostał lojalny wobec klubu. Tu nie chodzi tylko o wygranie Ligi Mistrzów - zwyciężasz, a twoja rodzina i przyjaciele są z tobą, kiedy wracasz to widzisz, jak wiele osób było w to zaangażowanych. Czujesz, jakby twoja rodzina i przyjaciele byli częścią trofeów, które wygrałeś. Wygrywanie pucharów w klubie, w którym dorastałeś ma o wiele większe znaczenie.

SG: To było dobrze udokumentowane, kiedy moja głowa była pełna zawirowań w czasach, gdy kluby interesowały się moją osobą, jednak teraz patrząc wstecz, cieszę się, że podjąłem właściwą decyzję. To uczucie, kiedy jako miejscowy chłopak wygrywasz trofeum, widzisz swoich znajomych, swoją rodzinę i przyjaciół, którzy świętują razem z tobą - jest nie do zastąpienia. To lepsze niż zdobywanie pucharów w klubach, które nie są z twoich okolic.

O fanach...

SG: Uważamy, że mamy najlepszych fanów na świecie. Europejskie noce na Anfield - po prostu trzeba tam być i tego doświadczyć. Wsparcie, jakie otrzymujemy od fanów na boisku i poza nim jest niewiarygodne. Chcielibyśmy wygrać dla tych kibiców kilka pucharów więcej zanim zakończymy kariery.

JC: Nigdy nie grałem, kiedy kibice stali na 'The Kop', ale to budzi się do życia podczas europejskich nocy. Ciężko będzie w tym sezonie wywalczyć prawo do startu w europejskich pucharach, jednak ja jestem zdesperowany aby to osiągnąć, przede wszystkim dla tych pięknych nocy - to jest coś, co będziemy zawsze pamiętać, nawet gdy zakończymy już przygodę z piłką.

O golu z Olympiakosem...

SG: Widziałem tę bramkę wiele, wiele razy, ale nie przypisuję jej tylko sobie. Jestem z tego naprawdę dumny, to był fantastyczny strzał i okazało się, jak ważna to była bramka. Jeśli odpadlibyśmy w następnej rundzie, to ludzie nie mówiliby o tym tak, jak robią to teraz. A w związku z tym, że wygraliśmy Ligę Mistrzów, ludzie mówią o tym tak, jak o bramce Davida Fairclough przeciwko Saint Etienne. Jestem bardzo dumny z tego gola.

O Stambule...

JC: Jak podnieść graczy na duchu w przerwie meczu? To trudne. Bardzo ważną rzeczą była zmiana formacji na trzech obrońców. Wprowadzenie Didiego Hamanna zrobiło wielką różnicę.

SG: Moja bramka i rzut karny przyszły dlatego, gdyż wiedziałem, że mam Xabiego Alonso i Didiego Hamanna za sobą.

JC: Gdy strzeliliśmy drugiego gola, pomyślałem, że mamy szansę. Pierwsza bramka była tylko trochę na odzyskanie honoru, jednak gdy zdobyliśmy drugą, wiedziałem, że strzelimy także trzecią. Mogłeś zauważyć to na naszych twarzach. To, co my czuliśmy w pierwszej połowie meczu, oni czuli w drugiej, czyli - co się tutaj dzieje? Jednak ich dyspozycja, poza tymi dziesięcioma minutami (kiedy strzeliliśmy trzy gole), była prawdopodobnie jedną z najlepszych, jaką mogłeś zobaczyć w finale europejskiego pucharu.

SG: Fani śpiewali 'You'll Never Walk Alone' i wspierali nas, kiedy zupełnie wypadliśmy z gry, więc chcieliśmy przynajmniej strzelić jedną bramkę, podjąć walkę i spróbować skończyć z honorem. W przerwie meczu praktycznie wcale nie wierzyliśmy, że uda nam się wygrać, jednak Milan rozpadł się na 10 minut - wyglądało to identycznie, jak nasza sytuacja w pierwszej połowie. Liczyłem na serię rzutów karnych, ponieważ mieliśmy dobrych strzelców z jedenastego metra: Didi, Riise, Alonso i Cisse zawsze pewnie wykonywali karne. Ja również czułem się pewnie i chciałem strzelać pierwszą 'jedenastkę' - jednak Rafa ustalił kolejność, a ja miałem strzelać piąty.

O Royu Hodgsonie...

SG: On jest dobrym człowiekiem i fantastycznym trenerem - po prostu nie wyszło mu w Liverpoolu. Piłkarze nie pracowali konsekwentnie dla niego. My, jako gracze możemy wziąć za to odpowiedzialność. Nie do przyjęcia dla Liverpoolu jest być poza miejscem gwarantującym występy w Europie i nie można po prostu wytykać palcem menedżera - musimy spojrzeć na siebie.

JC: Rok temu skończyliśmy sezon na siódmej pozycji i dlatego Rafa odszedł. Utraciliśmy również Mascherano, który był dla nas bardzo ważnym graczem. Odszedł jeden z najlepszych piłkarzy zespołu, który był siódmy w tabeli. Staramy się odbudować Liverpool, jednak czasami jako grupa nie jesteśmy wystarczająco dobrzy. Właśnie dlatego w styczniu przyszli nowi zawodnicy i teraz z Andym Carrollem, Luisem Suarezem oraz nowymi właścicielami wszystko wygląda dobrze.

O fanach nie chcących Roya Hodgsona...

SG: Myślę, że oni bardziej ubóstwiają Kenny'ego Dalglisha i kiedy została podjęta decyzja, że Rafa ma odejść, nastąpiło wiele spekulacji. Rijkaard i Deschamps byli łączeni z klubem, jednak w tym wyścigu było dwóch liderów - Dalglish i Hodgson, a kibice absolutnie kochają Kenny'ego. Za każdym razem, gdy przytrafiło się kilka złych wyników, taktyka była może nieco błędna lub traciliśmy bramkę, fani cały czas bronili menedżera.

O powrocie Kenny'ego...

SG: To fantastyczne mieć Kenny'ego z powrotem, on potrafi wyprowadzić klub z dołka, połączyć wszystkich razem. Cieszymy się z treningów oraz meczów i nie będzie niczego lepszego od wygrania jakiegoś trofeum w ciągu najbliższych kilku lat. To fantastyczne pracować z nim i my wszyscy walczymy o to samo. Mamy nadzieję, że zaprowadzi nas na miejsce, do którego należymy. Nie ma lepszej osoby, która może stać na czele tego przedsięwzięcia. Chłopaki cieszą się z treningów, a kiedy trenujesz dobrze, to przenosisz to także na boisko.

JC: Fani są ogromną częścią Liverpoolu - są równie ważni, jak piłkarze. To bardzo dobrze zintegrowana społeczność. Kiedy wszyscy są razem, w tym momencie możemy być nie do powstrzymania. Widzieliśmy to w niektórych pucharowych finałach: może powinniśmy przegrać niektóre z nich, jednak tak się nie stało, ponieważ piłkarze i kibice trzymali się razem.

O Raulu Meirelesie...

SG: Były czasy, kiedy Roy wystawiał Raula bardziej na bokach boiska i wyglądało na to, że on nie chciał tam grać. Kenny wystawia go bardziej z przodu i Raul wygląda, jakby się tym rozkoszował. Jednak ja myślę, że była to kwestia przyzwyczajenia się Raula do ligi i zaaklimatyzowania się w kraju, aniżeli tego dla kogo grał. Jeśli Roy nadal byłby trenerem, to wciąż moglibyśmy oglądać dobrą dyspozycję Raula Meirelesa, ponieważ jest on czołowym piłkarzem.

O porównaniu Luisa Suareza z Fernando Torresem...

SG: Jest to trudne pytanie w tej chwili. Suarez zagrał tylko kilka meczów dla Liverpoolu. Radzi sobie fantastycznie i wiemy, że będzie czołowym zawodnikiem. Trenowałem z nim i grałem w tych kilku spotkaniach - jest silny, świetnie radzi sobie z piłką, technicznie jest bardzo dobry i będzie strzelał bramki. Jednak Fernando również był przerażająco dobry w swoim pierwszym sezonie. Oni są świetnymi piłkarzami. Powiedziałbym, że Liverpool jest teraz w lepszej sytuacji, posiadając dwóch świetnych napastników, a nie jednego. Fernando jest znakomitym piłkarzem i cieszyłem się, grając za jego plecami, jednak jeśli zapytasz mnie - 'Czy chciałbyś mieć obok siebie Fernando Torresa, Luisa Suareza czy Andy'ego Carrolla?' - ja wziąłbym dwóch, a nie jednego.

O odejściu Torresa...

SG: Czuliśmy się nieco zawiedzeni, podobnie jak kibice. Był czołowym zawodnikiem i przyjacielem. Chcieliśmy go zatrzymać, ale podjął decyzję i musimy to uszanować. Tylko on wie, czy schował swoje narzędzia i tylko on może wyjaśnić, dlaczego jego forma nie była tak dobra w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Jednak znając Fernando, myślę, że to nie był przypadek. Uważam, że po prostu chciał zmiany. To smutne, w jakich okolicznościach odszedł, ponieważ był ubóstwiany przez fanów, ludzi związanych z klubem i nas, piłkarzy.

JC: On zawsze był sobą, nawet gdy co chwilę strzelał bramki. To nie było tak, że zmienił mu się charakter. Po Mistrzostwach Świata prawdopodobnie zdaliśmy sobie sprawę z tego, że jakaś część jego chciała odejść. Potem porozmawiał z klubem i zdecydował się zostać, jednak nie wyszło to dobrze. Rozczarowujące było to, że stało się to tak późno w tym okienku transferowym. Na szczęście, Damien Comolli i właściciele mieli dla nas kogoś innego. To piłka nożna, dostaliśmy ogromną sumę i mamy przy okazji dwóch nowych piłkarzy.

O reszcie sezonu...

SG: Miejmy nadzieję, że będzie przebiegał tak samo, jak ostatnie kilka tygodni, jeśli chodzi o ligę. Nasza forma jest bardzo dobra w ciągu ostatnich 10 meczów. Chcemy zakończyć sezon tak wysoko, jak to będzie możliwe. Tottenham jest nadal zaangażowany w Ligę Mistrzów, Manchester City miał ostatnio problemy i chcemy dalej wywierać na nich presję.

O utrzymywaniu kontaktu z byłymi zawodnikami...

JC: Utrzymuję trochę kontakt z Samim Hyypią. Zawsze jest czterech lub pięciu piłkarzy, z którymi utrzymujesz kontakt. U mnie są to: Danny Murphy, Michael Owen, Jamie Redknapp, Didi Hamann, Sami Hyypia i Robbie Fowler. Zobacz, co Danny Murphy zrobił dla Fulham - kapitan, finał Ligi Europy. Zrobił tam tyle, co dla Liverpoolu.

SG: Myślę, że Danny opuścił klub za szybko. Uważam, że miał możliwość grania przez kilka lat więcej - może nie co tydzień, ponieważ w Liverpoolu jest trzech lub czterech czołowych zawodników na każdą pozycję.

O Robbiem Keane'ie...

SG: On jest czołowym piłkarzem i byliśmy załamani tym, że nie wyszło mu w Liverpoolu. Chcieliśmy, żeby został trochę dłużej. Może z innym menedżerem by się to udało.

O rekordowych występach...

JC: Bicie rekordów oznacza, że wciąż jestem w zespole i mam swój wkład w drużynę. Będę zaszczycony, jeśli zakończę karierę w Liverpoolu. Za każdym razem, gdy widzę Iana Callaghana (rekord 857 występów) mówię mu, że musiał chyba też liczyć pięcioosobowe gierki na treningach! On jest wspaniałym człowiekiem i nie sądzę, żeby jego rekord został pobity - i zasłużenie, bo jest bardzo miłym facetem.

SG: Wystarczy być na tej liście, kiedy widzisz niektóre nazwiska. Samo przebywanie w takim towarzystwie jest pochlebne dla nas obu.

O zostaniu menedżerem...

JC: Gdybym poszedł w tym kierunku, zarządzanie Liverpoolem byłoby dla mnie szczytem. Im jestem starszy, tym mniej myślę, aby to zrobić. Myślę o mojej rodzinie. Byłem szczęśliwy, że nigdy nie musiałem się nigdzie przenosić.

SG: Jestem trochę młodszy od Jamiego, więc mam więcej czasu, aby o tym myśleć, jednak on ma wiedzę. Jamie po prostu kocha piłkę nożną i jego mały chłopak jest dokładnie taki sam. Kiedy widzę tego malca w Melwood, zawsze czyta czasopisma. Czy mogę z nim zagrać?

JC: Nie odebrałbym go!

SG: Byłoby wspaniale, gdyby pewnego dnia każdy z nas miał taką możliwość, jednak do tego daleka droga.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Liverpool - Tottenham Hotspur: Wieści kadrowe  (0)
04.05.2024 11:55, Wiktoria18, liverpoolfc.com
Wczorajszy trening - wideo  (0)
03.05.2024 20:18, Piotrek, liverpoolfc.com
Klopp: Nie ma już żadnej presji  (7)
03.05.2024 16:17, Bartolino, liverpoolfc.com
Statystyki przed meczem z Tottenhamem  (0)
03.05.2024 12:21, Fsobczynski, liverpoolfc.com
Van Dijk może nie zagrać z Tottenhamem  (25)
03.05.2024 11:35, Bajer_LFC98, liverpoolfc.com
Zdjęcia z czwartkowego treningu The Reds  (0)
03.05.2024 10:27, Bartolino, liverpoolfc.com