AVL
Aston Villa
Premier League
13.05.2024
21:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1340

Podsumowanie 2. kolejki w lidze


Druga seria spotkań ligowych za nami. Kolejny raz nie zabrakło licznych emocji, które nieodparcie łączone są z ligą angielską. Kibice Liverpoolu mieli piękny powód do satysfakcji, radości, uśmiechów i dumy. Jednak jakie nastroje towarzyszą fanom innych zespołów?

Sunderland 0 - 1 Newcastle

62' Taylor, R.

Bez wątpienia emocjonującym spotkaniem był mecz rozgrywający się na Stadium of Light. Zespół Sunderlandu podejmował na swoim terenie ekipę Newcastle, która w pierwszej kolejce zremisowała z kandydatem do TOP4, Arsenalem Londyn. Zespół Czarnych Kotów przejął inicjatywę już od pierwszych minut spotkania, a świetnym tego przykładem może być atomowy strzał napastnika Sunderlandu, Sessegnona, który to strzał z wielkim trudem obronił golkiper gości. Chwilę później ten sam zawodnik uczestniczył w kolejnej akcji, która pokazała jego piekielną szybkość i niebanalny drybling. Ostatecznie uderzenie, które oddał napastnik gospodarzy, okazało się niecelne i bardzo słabe jakościowo. Jednak kibice obu zespołów, którzy zgromadzili się na stadionie Sunderlandu w liczbie 47751 osób, nie mieli na co narzekać w dalszej części spotkania. Swoją decyzją kolejny już raz nie popisał się uwielbiany w Polsce sędzia, Howard Webb, który nie odgwizdał ewidentnego karnego dla zespołu gości. Po uderzeniu głową jednego z graczy Newcastle piłka odbiła się od ręki obrońcy Sunderlandu idealnie metr przed bramką. Warto dodać, że gdyby nie to zagranie piłka bez dwóch zdań znalazłaby się w bramce, gdyż golkiper gospodarzy kompletnie nie zareagował na strzał oddany przez rywali. Od tego momentu gra wyraźnie się zaostrzyła, a zawodnicy częściej skupiali swoją uwagę na prowokowaniu rywali, a nie na grze w piłkę nożną. Po serii faulów piękny strzał z daleka oddał piłkarz Newcastle, Cabaye, jednak i w tej sytuacji niepokonany okazał się bramkarz gospodarzy, Mignolet, który piłkę sparował nad poprzeczkę. Pod koniec pierwszej połowy prowadzenie próbował dać swojemu zespołowi Gyan, jednak i jego strzał został wybroniony przez Krula.

Druga połowa to dobra gra obu zespołów, które umiały stworzyć dogodne okazje do strzelenia gola. Jednak dopiero w 62 minucie kibice doczekali się bramki. Pięknym strzałem z rzutu wolnego popisał się obrońca Newcastle, Taylor, który umieścił piłkę w samym oknie bramki strzeżonej przez Mignoleta. Od tej chwili zespół gości prowadził w spotkaniu na Stadium of Light, i prowadzenia tego nie oddał do ostatniego gwizdka. Warty jest jednak odnotowania fakt, że spotkanie to przedwcześnie zakończył obrońca Sunderlandu, Bardsley, który po ostrym wejściu w nogi rywala otrzymał drugi żółty kartonik.

Aston Villa 3 - 1 Blackburn

12' Agbonlahor, G., 25' Heskey, E., 52' Pedersen, M.G., 68' Bent, D.

Teraz przeniesiemy się na stadion Villa Park, gdzie 32319 fanów obu drużyn oglądało starcie Aston Villi z Blackburn. Bez wątpienia faworytem tego spotkania od początku była ekipa gospodarzy, co zresztą starała się udowodnić w każdej swojej akcji. Na pierwszą bramkę nie przyszło nam długo czekać. Już w 12 minucie fantastyczną akcją popisał się Agbonlahor, który po serii zwodów oddał piękny strzał po długim rogu i tym samym dał prowadzenie swojemu zespołowi. Na tym napastnik Aston Villi nie poprzestał. Kilka minut później ponownie próbował strzału z daleka, jednak tym razem uderzenie to bez problemu obronił bramkarz gości, Robinson. W 25 minucie kibice podopiecznych Alexa McLeisha zwiększyli prowadzenie na 2:0. Po ładnej akcji pozycyjnej piłkę w siatce umieścił rosły napastnik AV, Emile Heskey. Zespół gości cały czas zdawał się być drużyną cofniętą i przestraszoną.

Dopiero druga połowa przyniosła inne, lepsze oblicze Blackburn. Piękną akcją lewą stroną boiska popisał się skrzydłowy gości, Hoilett. Jego dokładne dośrodkowanie celnie wykorzystał pomocnik Rovers, Pedersen, który strzałem głową dał bramkę kontaktową swojej drużynie. Zespół McLeisha nie zraził się stratą gola. Mało tego – ruszył do ataku. Na efekt podrażnionej dumy nie przyszło nam długo czekać. Już w 68. minucie Darren Bent wykorzystał błąd obrońcy i zwiększył prowadzenie na 3:1. Reszta spotkania przebiegała pod dyktando napierających gospodarzy, którzy raz po raz atakowali bramkę Robinsona. Ostatecznie jednak wynik nie uległ zmianie.

Everton 0 - 1 QPR

31' Smith, T.

Z pewnością do sensacji doszło na stadionie Goodison Park, gdzie zespół Evertonu uległ drużynie QPR 0:1. Początek spotkania to nieśmiałe ataki obu drużyn. Jednak z czasem coraz lepiej prezentowała się ekipa gospodarzy. W 22 minucie drużyna Moyesa mogła objąć prowadzenie, jednak piękny strzał z rzutu wolnego Leightona Bainesa trafił w poprzeczkę. I być może właśnie ta akcja była przebudzeniem niemrawego zespołu Neila Warnocka, który w 31 minucie strzelił sensacyjną bramkę na 0:1. Po dłuższym szturmie na bramkę Howarda celnym strzałem po długim rogu popisał się Tommy Smith. Bramka ta wyraźnie podrażniła zespół z Liverpoolu, który od momentu straty gola zaczął okupować bramkę Kenny’ego. W drugiej połowie Everton wciąż napierał, ale nie przynosiło to żadnego skutku. Dogodną okazję na wyrównanie miał Cahill, ale świetnie broniący tego dnia golkiper gości nie dał się zaskoczyć i bronił każdy strzał podopiecznych Moyesa. Do ostatniego gwizdka wynik nie uległ zmianie i pulę trzech punktów zgarnął zespół Queens Park Rangers.

Swansea 0 - 0 Wigan

W sobotę miało również miejsce spotkanie Swensea – Wigan. Z interesującej strony pokazali się zawodnicy beniaminka, którzy dominowali praktycznie przez pierwsze 45 minut. Jedyne, czego w tym meczu zabrakło, to bramek. Zespół Łabędzi grał szybki futbol, który opierał się na wymianie kilku podań z pierwszej piłki. Jednak w drugiej połowie zespół Wigan obudził się z głębokiego snu i wziął za robotę. Mieli oni dwie dogodne okazje na strzelenie bramki, jednak oba uderzenia lądowały raz na słupku, drugi raz na poprzeczce. W 72 minucie spotkania sędzia podyktował słuszny rzut karny dla drużyny Wigan po faulu na napastniku gości w obrębie pola karnego. Jednak samo przyznanie karnego o niczym nie świadczy, a przekonał się o tym Watson, którego uderzenie obronił bramkarz Swansea, Vorm. Do końca spotkania wynik nie uległ zmianie, więc kibice zgromadzeni na Liberty Stadium zmuszeni zostali zadowolić się podziałem punktów.

Chelsea 2 - 1 West Brom

4' Long, S., 53' Anelka, N., 83' Malouda, F.

Sobotę z Premier League kończyło spotkanie, które odbywało się na Stamford Bridge. Zespół gospodarzy podejmował drużynę Roya Hodgsona, West Bromwich Albion. To był kolejny mecz, który pachniał sensacją. Już w 4 minucie okropny błąd Alexa w linii obrony wykorzystał Long, który po przejęciu piłki pokonał rezerwowego bramkarza Chelsea Londyn, Hilario. Duma The Blues została naruszona, co mogło skutkować jednym – rzuceniem się do ataku. I tak też właśnie zrobili podopieczni Boasa. Raz po raz zespół gospodarzy atakował bramkę strzeżoną przez Fostera. Dopiero w drugiej połowie indywidualne umiejętności Nicolasa Anelki doprowadziły zespół Chelsea do wyrównania. Francuz pięknym strzałem przy słupku pokonał bezradnego bramkarza WBA. Podopieczni Hodgsona nie odpuszczali – co jakiś czas udawali się pod bramkę Hilario, gdzie zazwyczaj stwarzali dość duże zagrożenie. Jednak to Chelsea ostatecznie strzeliła gola, który dał drużynie Chelsea trzy punkty. W 83 minucie fantastyczną akcją prawą stroną i wrzutką popisał się Bosingwa, który zagrał dokładną piłkę na nogę Maloudy. Ten z kolei nie miał większych problemów z zamianą podania na bramkę.

Bolton 2 - 3 Manchester City

26' Silva, D., 38' Barry, G., 39' Klasnic, I., 47' Dzeko, E., 63' Davies, K.

Na Reebok Stadium w ostatnim z serii niedzielnych meczy doszło do konfrontacji wspólnie liderujących drużyn. Bolton Wanderers, niespodziewany lider po 1 kolejce PL, podejmował Manchester City. Mecz w Boltonie był wyrównany, a gospodarze nie odpuszczali, mimo że od 26 minuty City prowadziło po golu Davida Silvy. Hiszpan właściwie stworzył gola z niczego. Uderzył zza pola karnego, a Jaaskelainen nie zdołał obronić piłki zmierzającej wprost w jego ręce. W rezultacie futbolówka odbiła się od bramkarza i wylądowała w siatce za jego plecami. W 38 minucie Sergio Aguero zaliczył drugą asystę w barwach City. Z rzutu rożnego podał po ziemi do czającego się zza polem karnym Garetha Barry'ego. Ten piorunującym strzałem z lewej nogi umieścił piłkę w prawym oknie bramki fińskiego bramkarza. Już w 39 minucie ekipa Boltonu strzeliła bramkę kontaktową. Klaśnić strzelał z pierwszej piłki po tym, jak w pole karne wrzucał mu ją Petrow – efektem tego przyjemna dla oka bramka, która zdecydowanie podniosła walory spotkania zdominowanego dotychczas przez inicjatywę The Citizens. W pierwszej minucie drugiej połowy ponownie do głosu doszli zawodnicy Roberto Manciniego. W 47 minucie po dwóch podaniach ze środka pola Edin Dżeko otrzymał piłkę tuż na skraju pola karnego, wbiegł z nią w szesnastkę i pewnym strzałem zmusił Jaaskelainena do wyjmowania futbolówki z siatki. W 63 minucie ponownie strzelali gospodarze. Do rzutu wolnego podszedł Petrow, wrzucił w pole karne, Kevin Davies wyskoczył wyżej, niż Joleon Lescott i precyzyjnym uderzeniem głową skierował piłkę do siatki tuż przy słupku. Joe Hart wyciągnął się jak struna, ale nie zdołał nawet musnąć futbolówki. Ostateczny wynik 2:3 i grad goli na zakończenie niedzieli.

Norwich 1 - 1 Stoke

37 de Laet, R., 90' Jones, K.

Mecz Norwich City ze Stoke zakończył się remisem 1:1. Gospodarze nie zdołali utrzymać prowadzenia wypracowanego dzięki dobrze wykonanemu rzutowi wolnemu. W 38 minucie Bradley Jones wrzucił piłkę w pole karne, a najwyżej wyskoczył do niej de Laet. Futbolówka uderzona głową po koźle wpadła do bramki, a bramkarz gości mimo dobrego refleksu minął się z nią na linii bramkowej. Gracze Stoke postanowili nadrabiać stratę gola i byli blisko dogodnego rezultatu w 59 minucie. Etherington idealnie strzelał z rzutu wolnego tuż za polem karnym, ale piłkę zmierzającą pod poprzeczkę jeszcze lepiej zdołał sparować John Ruddy. W 63 minucie sędzia podyktował rzut karny za faul na zawodniku Stoke City, dodatkowo karając Barnetta czerwoną kartką. Po obejrzeniu powtórki można stwierdzić, że sędzia mógł podjąć inną decyzję. Karny to nie zawsze 100-procentowa bramka, o czym dowiedział się Walters po tym, jak Ruddy bezbłędnie wybronił egzekwowaną przez niego jedenastkę.

W 87 minucie Kenwyne Jones zmarnował okazję, którą każdy zawodnik powinien zamienić na bramkę. Gracz niepilnowany w głębi pola karnego otrzymał prostopadłe podanie z prawej strony, ale posłał piłkę o zdrowe kilka metrów za wysoko, strzelając z najbliższej odległości.

Jones naprawił swój błąd w 93 minucie, kiedy po miękkiej wrzutce zza pola karnego zdobył gola będącego niemalże kopią trafienia z początkowej fazy meczu. Gracze Stoke grając skuteczniej powinni to spotkanie wygrać, a grającego w dziesiątkę beniaminka Premier League z pewnością ucieszy remis dający jeden punkt po ciężkim boju.

Wolves 2 - 0 Fulham

42' Doyle, K., 45' Jarvis, M.

W meczu Wolverhampton Wanderers z Fulham drużyna z Molinieux wygrała 2:0, a the Cottagers nie zdołali zdobyć punktów od początku nowej kampanii.W 29 minucie potyczki doszło do sytuacji, która zasługuje na miano kuriozalnej. Kevin Doyle zdołał okiwać w polu karnym Marka Schwarzera, ale posłał piłkę ponad poprzeczką niestrzeżonej przez nikogo bramki. W 42 minucie po krótkim rozegraniu rzutu rożnego i wrzutce w pole karne Kevin Doyle opanował piłkę w zamieszaniu pod bramką Fulham i zdołał umieścić ją w siatce po strzale z lewej nogi. W doliczonym czasie pierwszej połowy Wilki podwoiły prowadzenie. Piłkę wrzucał Stephen Hunt, a strzał głową oddany przez Rogera Johnsona dobijał na pustą bramkę Matt Jarvis. Blisko zdobycia trzeciego gola był w 63 minucie Jamie O'Hara. Zawodnik Wolves dopadł do piłki wybitej głową przez obrońcę Fulham, ale po jego woleju futbolówka spadła minimalnie za poprzeczką bramki gości. W 80 minucie Stephen Ward popisał się doskonałą interwencją w polu karnym, nie pozwalając Clintowi Dempseyowi na zdobycie pewnej bramki. Fulham nie może pochwalić się dobrymi statystykami w wyjazdowych meczach z Wolves, bo na Molinieux nie wygrali od 1995 roku.

Manchester United 3 - 0 Tottenham

61' Welbeck, D., 76 Anderson, 87' Rooney, W.

W poniedziałkowym meczu na Old Trafford broniący tytułu Manchester United rozbił 3:0 drużynę Harry'ego Redknappa. Już w 8 minucie bliski otarcia wyniku był Cleverley, ale przy jego strzale zza szesnastki świetną paradą popisał się Brad Friedel. Jedyną znaczącą szansę po stronie gości stanowiła główka Dawsona z 14 minuty. Obrońca Tottenhamu wyskoczył do piłki wrzucanej z rzutu rożnego, ale ta poszybowała ponad poprzeczką, zupełnie nie martwiąc Davida De Gei. W 61 minucie po wrzutce Cleverleya Danny Welbeck piekielnie mocno uderzył głową w lewy narożnik bramki. Goliper gości nawet nie drgnął. Wstyd się zachwycać, ale akcja United przy golu z 76 minuty musiała podobać się każdemu! Welbeck po dwójkowej akcji z Andersonem odgrywał mu piłkę piętą w polu karnym, a Brazylijczyk jedynie dokonał formalności. 87 minuta i kolejny gol zdobyty po główce. Ryan Giggs miękko zagrywał do Wayne'a Rooneya. Anglik na dobrą chwilę zawisł w powietrzu i bez problemu skierował piłkę do siatki. Manchester United wygrywa tym samym pierwszy mecz u siebie w tym sezonie, kompletnie rozbrajając londyńskie Koguty.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Skrót meczu  (0)
06.05.2024 13:45, Piotrek, liverpoolfc.com
Stu: Gakpo potrzebuje pewności siebie  (1)
06.05.2024 10:06, Loku64, thisisanfield.com
Keane: Jako zawodnik chciałbym grać dla Kloppa  (1)
06.05.2024 09:44, Ad9am_, Liverpool Echo
Postecoglou: Nie sądzę, że zagraliśmy źle  (2)
06.05.2024 09:31, RosolakLFC, Liverpool Echo
Fantastyczny comeback ekipy rezerw  (1)
05.05.2024 21:13, AirCanada, liverpoolfc.com
Elliott: Uwielbiam strzelać gole na Anfield  (4)
05.05.2024 21:06, AirCanada, liverpoolfc.com
Statystyki  (0)
05.05.2024 19:56, Zalewsky, SofaScore