LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1163

Podsumowanie 5. kolejki


W niedzielę byliśmy świadkami kompromitacji piłkarzy Liverpoolu, o której czerwoni kibice będą chcieli zapomnieć jak najszybciej. The Reds przegrali na White Hart Lane z drużyną Tottenhamu aż 4:0, a dodatkowo z boiska zostali wyrzuceni kolejno Charlie Adam i Martin Skrtel. A jak przebiegały inne mecze Premier League?

Mecze 5. kolejki Premier League otwierały drużyny Blackburn i Arsenalu. Wydawałoby się, że po ściągnięciu kilku piłkarzy w ostatnich dniach okienka i wygranej nad Swansea, Arsenal wszedł w końcu na dobrą drogę, jednak rzeczywistość okazała się brutalna. Kanionerzy już w 10. minucie wyszli na prowadzenie po dobrym prostopadłym podaniu Songa i strzale Gervinho. Jednak radość piłkarzy z Emirates nie trwała długo, gdyż 15 minut później podobnym zagraniem pochwalili się piłkarze Rovers i Yakubu trafił do siatki. To był dzień debiutanckich bramek w lidze gdyż w 33. minucie bramkę na 2:1 strzelił Mikel Arteta. Ramsey skierował podanie ze skrzydła na ok. 15 metr, a stamtąd Hiszpan huknął pod poprzeczkę. Szczęsny musiał wyjmować piłkę z siatki po raz drugi pięć minut po rozpoczęciu drugiej połowy. Piłka po dośrodkowaniu Rubena Rochiny spadając uderzyła nogę Alexa Songa i wpadła do bramki Arsenalu. Jak się okazało to był początek problemów Londyńczyków. W 59. minucie Yakubu znów trafił do siatki po kontrowersyjnej decyzji sędziego liniowego. Piłkarze Arsenalu byli przekonani o tym, że w momencie podania Yakubu znajdował się na pozycji spalonej, jednak arbiter pozostał niewzruszony i bramka została zaliczona. 10 minut później doszło do kolejnej katastrofy. Olsson po świetnym rajdzie prawą stroną boiska podawał delikatnie w środek pola karnego, jednak na drodze piłki stanął Kościelny, który wbił piłkę do własnej bramki. Kanonierzy odzyskali nadzieję na zdobycie chociażby jednego punktu po wspaniałym dośrodkowaniu Van Persiego i uderzeniu główką Chamakha w 84. minucie, jednak mecz zakończył się już wynikiem 4:3.

Blackburn 4:3 Arsenal

10’ Gervinho, 25’ Yakubu, A., 34’ Arteta, M., 50’ Song, A. (samobójcza), 59’ Yakubu, A., 68’ Kościelny, L. (samobójcza), 85’ Chamakh, M.

W kolejnym meczu Aston Villa na swoim stadionie podejmowała Newcastle United. Oba te zespoły do tej pory w tym sezonie nie przegrały meczu i jak się później okazało, ich przedłużyli tę passę. Piłkarze Newcastle już w 6. minucie byli bliscy trafienia do siatki, jednak silny strzał Yohana Cabaye minimalnie minął słupek. Aston Villa wyszła na prowadzenie w 13. minucie spotkania. Dośrodkowanie Barry’ego Bannana wpadło w pole karne, w którym Agbonlahor walczył z Coloccinim i Anglik po błędzie obrońcy Newcastle umieścił piłkę w bramce Tima Krula. 12 minut później mogło być 2:0, ale źle ustawił sobie nogę przy strzale Darren Bent i piłka minęła bramkę blisko słupka. Zaraz po przerwie kolejną świetną okazję mieli piłkarze z Villa Park, jednak kolejny raz, tym razem po strzale Abgonlahora, piłka tylko otarła się o słupek. Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić i 10 minut później było już 1:1.Wspaniałe dośrodkowanie Tiote spadło na głowę Leona Besta, ale jego strzał został obroniony przez Shaya Givena, jednak piłka trafiła jeszcze pod nogi napastnika Newcastle i ten z bliskiej odległości trafił do bramki.

Aston Villa 1:1 Newcastle

13’ Agbonlahor, G., 57’ Best, L.

Bolton, który przegrał swoje ostatnie trzy spotkania kolejno z Manchesterem City, Liverpoolem i Manchesterem United chciał w końcu dorzucić do swojego konta punkty w meczu z beniaminkiem Norwich City i odbić się od dna tabeli Premier League. Jednak to przyjezdni pierwsi strzelili bramkę w 37. minucie spotkania. Piłka wybita z rzutu rożnego została przedłużona do Steve’a Morisona, który uderzył prosto w swojego kolegę z drużyny Anthony’ego Pilkingtona, jednak ten szybko się zorientował i skierował szczęśliwie piłkę do siatki. Była to pierwsza bramka tego zawodnika w Premier League i pierwsza tego zespołu na Reebok Stadium. Chwilę później Norwich zdobyło drugiego gola. Kolejny stały fragment gry, tym razem rzut wolny i piłka idealnie posłana do Bradleya Johnsona zostaje przez niego skierowana głową do siatki. To nie był koniec problemów Boltonu, gdyż w doliczonych minutach pierwszej połowy za brzydkie, niesportowe zachowanie Klasnić wyleciał z boiska. Kłusacy byli w totalnej rozsypce, ale odrobinę nadziei przywrócił im były piłkarz Liverpoolu David N'Gog, który wywalczył rzut karny w 64. minucie. Petrow nie pomylił się i było już tylko 2:1. Ostatecznie nie udało się Boltonowi strzelić kolejnej bramki i oznaczało to, że przegrali piąty mecz z rzędu na własnym stadionie.

Bolton 1:2 Norwich City

37’ Pilkington, A., 42’ Johnson, B., 64’ Petrow, M.

Nasi sąsiedzi zza miedzy podejmowali w sobotę na Goodison Park drużynę Wigan Athletic. Dopiero po 30 minutach meczu miała miejsce pierwsze groźna sytuacja, w której padł gol dla Wigan. Franco Di Santo ładnie przepchnął się z obrońcą w okolicach pola karnego, zbiegł lekko do środka i potężnym strzałem pokonał Tima Howarda. Radość gości nie trwała długo, gdyż 2 minuty później gola z rzutu różnego strzelił Everton. Piłka po dośrodkowaniu najpierw uderzona została głową przez Tima Cahilla w poprzeczkę, a następnie odbiła się w stronę Jagielki, który już bez problemów umieścił ją w siatce. Dopiero w 84. minucie kibice zobaczyli kolejną bramkę. Tony Hibbert posłał idealną piłkę w pole karne i tę szansę wykorzystał rezerwowy drużyny the Toffies Apostolos Vellios, który wspaniale główkował i trafił do bramki. Radość gospodarzy mogła szybko zniknąć, gdyż wspaniałym, aczkolwiek przypadkowym lobem popisał się David Jones, jednak piłka uderzyła w poprzeczkę a zamieszania w polu karnym nie wykorzystali piłkarze Wigan. Sędzia tego spotkania doliczył aż 6 minut do regulaminowego czasu gry, ale mecz potrwał trochę dłużej i w 98. minucie w sytuacji sam na sam bramkę strzelił Royston Drenthe. Było to pierwsze domowe zwycięstwo Evertonu w tym sezonie.

Everton 3:1 Wigan

31’ Di Santo, F., 33’ Jagielka, P., 84’ Vellios, A., 90’ Drenthe, R.

W kolejnym meczu Premier League na swoim boisku Swansea City podejmowało drużynę Roya Hodgsona, West Bromwich Albion. Pierwsza bramka dla Łabędzi padła w 14. minucie po karnym podyktowanym za faul na Joe Allenie. Pomocnik Swansea bardzo ładnie wszedł w pole karne, ale został ścięty z murawą przez Paula Scharnera, a karnego pewnie wykorzystał Sinclair. Druga bramka padła zaledwie kilka minut później. Piłka z rzutu rożnego trafiła na głowę Sinclaira, który przepięknie ją przedłużył do Leroya Lity, a ten z najbliższej odległości trafił do bramki gości. West Bromwich miało świetną okazję w 32. minucie kiedy to Shane Long uderzył wspaniale zza pola karnego, jednak piłka minimalnie minęła poprzeczkę. Zaledwie 3 minuty po rozpoczęciu drugiej połowy było już 3:0. Michael Vorm posłał daleką piłkę spod swojego pola karnego, Leroy Lita zgrał ją idealnie do Dyera, a ten ładnie uderzył pomiędzy nogami Bena Fostera. Zwycięstwo Łabędzi było już pewne, co odebrało piłkarzom Hodgsona chęci do gry. W doliczonych już minutach meczu udało im się raz ładnie strzelić na bramkę Swansea, jednak bramkarz popisał się dobrą obroną i w ten sposób zapewnił sobie czyste konto w tym meczu.

Swansea 3:0 West Bromwich

14’ Sinclair, S., 24’ Lita, L., 49’ Dyer, N.

Ostatnim sobotnim meczem była potyczka Wolverhampton z QPR. Piłkarzom z Londynu wystarczyło 8 minut na strzelenie pierwszego gola. Po dobrym dośrodkowaniu w pole karne, piłkę do Joeya Bartona zgrał Shaun Wright-Philips i były piłkarz Newcastle strzelił z szóstego metra swoją debiutancką bramkę dla QPR. Niecałe dwie minuty później Londyńczycy cieszyli się już z kolejnej bramki. Wydawało się, że zagrożenie po dośrodkowaniu piłkarzy gości zostało oddalone, jednak piłka wybita przez Richarda Stearmana trafiła prosto do Alejandro Faurlina i pomocnik wspaniałym strzałem z lewej nogi trafił do siatki zaraz przy słupku. QPR miało kolejną szansę na strzelenie gola po tym jak w 36. minucie Joey Barton strzelał na bramkę Hennesseya, jednak był on minimalnie niecelny. Kolejną świetną okazję miał w 77. minucie spotkania Wright-Philips, który jednak uderzył w słupek. Dziesięć minut później padła trzecia bramka dla QPR. Po wspaniałym rozegraniu piłki przez piłkarzy z Londynu, lewy obrońca Armand Traore podał do znajdującego się w polu karnym DJ Campbella a ten wbił ją tylko do pustej bramki, strzelając tym samym swoją pierwszą bramkę dla QPR.

Wolverhampton 0:3 QPR

8’ Barton, J., 10’ Faurlin, A., 87’ Campbell, D.

W niedzielę swoje mecze rozgrywali główni rywale Liverpoolu w walce o pierwszą czwórkę. Jednym z nich było spotkanie Fulham z Manchesterem City. Drużyna z Manchesteru miała ochotę kontynuować swój dobry start w tym sezonie i bramka strzelona w 18. minucie na pewno pokazała, że tę drużynę na to stać. Dobre rozegranie piłki pomiędzy Barrym i Silvą zakończyło się podaniem do wychodzącego na czystą pozycję Aguero, który w sytuacji sam na sam trafił bez problemów. Wydawało się przez chwilę, że Argentyńczyk znajdował się na pozycji spalonej, ale był on idealnie ustawiony na linii spalonego. Zaledwie 9 sekund po rozpoczęciu drugiej połowy, piłka posłana z połowy Manchesteru trafiła na głowę Dżeko, który zgrał ja pod nogi Aguero, a Argentyńczyk nie zastanawiając się długo huknął z 16. metra w stronę bramki i mieliśmy już 2:0. City było na dobrej drodze do wygrania meczu, ale nieszczęście zaczęło się 10 minut później. Piłkarze Fulham w stylu swoich rywali rozegrali piłkę przed polem karnym przeciwnika i podanie od Dempseya wykorzystał wspaniałym, technicznym strzałem w samo okienko Bobby Zamora. Chwilę później w 61. minucie mogło być już 2:2, ale strzał Mousy Dembele obronił pewnie Joe Hart. Fulham dopięło swego w 75. minucie. Dobrą akcję w wykonaniu Londyńczyków zakończył mocnym strzałem kapitan Danny Murphy, piłka odbiła się od Vincenta Kompany’ego i niefortunnie wpadła do bramki piłkarzy Manchesteru. Hart kompletnie zmylony nie miał szans na dobrą interwencję w tej sytuacji.

Fulham 2:2 Manchester City

18’ Aguero, S., 46’ Aguero, S., 56’ Zamora, B., 75’ Murphy, D.

Kolejny mecz w niedzielę rozgrywali dwaj rywale, którzy zdążyli nam już napsuć krwi w tym sezonie czyli Sunderland i Stoke. Gospodarze szybko rozpoczęli zdobywanie goli, gdyż w 5. minucie mieliśmy już pierwszą bramkę. Dobrze z rzutu rożnego zagrywał Larsson, piłka przeleciała kawałek pola karnego, wpadła wprost pod nogi Titusa Bramble'a, a ten mocnym strzałem posłał ją w środek bramki. Strzał był na tyle mocny, że bramkarz nie utrzymał futbolówki i ta wpadła do siatki. Kłopoty piłkarzy Stoke dopiero się zaczęły. Kilka minut później Larsson ponownie dośrodkowywał w pole karne, gdzie czaił się już Bendtner. Duńczyk został uprzedzony przez Woodgate’a, jednak interweniując wpakował głową piłkę do własnej bramki i mieliśmy już 2:0. Nie minęło pół godziny meczu, a piłkarze ze Stadium of Light cieszyli się już z trzy bramkowego prowadzenia. Duński napastnik Sunderlandu odegrał przed polem karnym piłkę do Gardnera, który chwilę później strzelił nią na bramkę, ta odbiła się jeszcze od nogi Shawcrossa i przelobowała Begovicia. Najlepszy zawodnik tego meczu Larsson zdobył czwartą bramkę dla Czarnych Kotów w 58. minucie spotkania. Podyktowany został faul dla Sunderlandu na 16 metrze i do piłki podszedł właśnie Szwed. Wspaniale, technicznie uderzyła na bramkę i Begović nie miał szans na interwencję. Piłkarze Stoke mieli w końcówce meczu okazję na strzelenie bramki honorowej, ale strasznym kiksem popisał się Peter Crouch.

Sunderland 4 – 0 Stoke

5’ Bramble T., 11’ Woodgate J. (samobójczy), 28’ Gardner C., 59’ Larsson S.

Ostatni mecz niedzielny to hit kolejki, czyli pojedynek Manchesteru United z Chelsea. Piłkarze z Old Trafford nie przestraszyli się ani przez moment Londyńczyków, chcieli kontynuować serię zwycięstw w tym sezonie i już w 8. minucie zadali pierwszy cios. Ashley Young ładnie uderzył z rzutu wolnego w pole karne Chelsea i niekryty młody piłkarz Czerwonych Diabłów Smalling uderzył głową w bramkę i zdobył swojego pierwszego gola w Premier League. Chelsea było stroną, która więcej atakowała, ale to United strzeliło kolejną bramkę. Nani popisał się pięknym dryblingiem i przecudownym strzałem z 20 metra pokonał bramkarza Chelsea. Kilka minut później, na minutę przed przerwą, swoją bramkę, która przesądziła o losach meczu, strzelił Wayne Rooney. Czerwone Diabły ładnie zaatakowały drużynę Chelsea, pojawiło się małe zamieszanie w polu karnym, piłka wybijana z pola karnego uderzyła w Naniego, trafiła pod nogi Rooneya, a ten dokonał tylko formalności. Nadzieję na remis przywrócił już 30 sekund po przerwie Fernando Torres, który po świetnym prostopadłym podaniu Nicolasa Anelki, bez problemów pokonał młodego bramkarza Manchesteru. Radość piłkarzy Chelsea mogła nie trwać długo gdyż w 55. minucie został podyktowany karny dla piłkarzy Old Trafford. Jednak Rooney poślizgnął się przy wykonywaniu jedenastki i nadal było 3:1. Chelsea ciągle atakowało i idealną, stuprocentową okazję miał nasz były piłkarz Fernando Torres. Dostał dobre prostopadłe podanie od Ramiresa, pięknie wyminął kiepsko grającego De Geę, ale z bliskiej odległości nie trafił do siatki.

Manchester United 3:1 Chelsea

8’ Smalling, C., 37’ Nani, 45’ Rooney, W., 46’ Torres, F.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Slot: Możecie nazywać mnie Arne  (1)
04.05.2024 22:29, Vladyslav_1906, thisisanfield.com
Elliott podsumowuje sezon  (0)
04.05.2024 21:12, BarryAllen, liverpoolfc.com
Postecoglou przed meczem z Liverpoolem  (0)
04.05.2024 15:03, Mdk66, Sky Sports
Liverpool - Tottenham Hotspur: Wieści kadrowe  (0)
04.05.2024 11:55, Wiktoria18, liverpoolfc.com
Wczorajszy trening - wideo  (0)
03.05.2024 20:18, Piotrek, liverpoolfc.com
Klopp: Nie ma już żadnej presji  (7)
03.05.2024 16:17, Bartolino, liverpoolfc.com