LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1084

Podsumowanie 17. kolejki


Kolejna pasjonująca seria spotkań już za nami. Piłkarze zamiast brać udział w przygotowaniach świątecznych, jak zwykle musieli rywalizować o punkty w Premier League. Liverpool nie sprawił sobie najlepszego prezentu pod choinkę, ponieważ tylko zremisował z drużyną Wigan. A jakie nastroje po tej kolejce panują u naszych ligowych sąsiadów?

We wtorek odbyły się dwa spotkania w Premier League. W pierwszym z nich Wolverhampton podejmowało na własnym boisku beniaminka z Norwich. Goście znakomicie rozpoczęli to spotkanie, ponieważ już w 12. minucie do siatki trafił Andrew Surman. Piłkarze gospodarzy zdołali jednak wyrównać jeszcze przed przerwą. W 37. minucie swoją pierwszą bramkę w tym sezonie Premier League zdobył napastnik, Sylvan Ebanks-Blake. Remis utrzymywał się aż do 76. minuty, kiedy to Steve Morison idealnie znalazł w polu karnym Simeona Jacksona. Kanarki z prowadzenia nie cieszyły się zbyt długo, bo już sześć minut później wyrównującą bramkę zdobył Ronald Zubar. Jeszcze w doliczonym czasie gry Wilki były bliskie zdobycia zwycięskiego trafienia, ale najpierw z kilku metrów nie strzelił Ward, a następnie strzał Milijasa przeleciał obok słupka. Tym samym zespół Wolves nie wygrał w tym sezonie jeszcze żadnego spotkania z beniaminkiem na Molineux Stadium.

Wolves 2 – 2 Norwich City

12' Surman A., 37' Ebanks-Blake S., 76' Jackson S., 82' Zubar R.

W drugim wtorkowym spotkaniu zmierzyły się dotychczas najgorsze drużyny w Premier League. Blackburn na Ewood Park podejmowało Bolton. Dla obu drużyn liczyło się tylko zwycięstwo, co można było zauważyć na boisku. Od początku stroną przeważającą byli goście, którzy już w 5. minucie objęli prowadzenie po bramce Marka Daviesa. Kłusaki nie zaprzestawały atakom, co dało kolejną bramkę. W 30. minucie wynik podwyższył Nigel Reo-Coker. Zespół gospodarzy dopiero po przerwie ruszył do konkretnych ataków, a pierwszą okazję, aby zmniejszyć prowadzenie Boltonu miał Steven N'Zonzi. Piłka po jego strzle przeleciała jednak nad poprzeczką bramki Jussi Jaaskelainena. W 67. minucie kontaktową bramkę zdobył najlepszy strzelec gospodarzy w tym sezonie, Yakubu. Choć Rovers w dalszym ciągu atakowali, to jednak nie udało im się odwrócić losów spotkania. Najlepszą okazję już w doliczonym czasie gry miał Christopher Samba, który strzałem głową był bliski szczęścia. Blackburn w ten sposób spadło na ostatnie miejsce w tabeli, co komplikuję ich sytuację, ponieważ tylko raz zespół, który w Wigilię był ostatni utrzymał się w lidze.

Blackburn 1 – 2 Bolton

5' Davies M., 30' Reo-Coker N., 67' Yakubu.

W środowy wieczór odbyła się większość spotkań tej kolejki. W jednym z nich Aston Villa na własnym boisku podejmowała Arsenal. Gospodarze lepiej rozpoczęli ten mecz i już w 6. minucie stanęli przed szansą na prowadzenie, jednak strzał Agbonlahora obronił Szczęsny. Z czasem to Kanonierzy przeszli do ofensywy, co w 17. minucie zaowocowało bramką z rzutu karnego wykorzystanego przez najlepszego strzelca Premier League tego sezonu, Robina van Persiego. Do przerwy wynik już nie uległ zmianie. Drugą połowę znów lepiej rozpoczęli The Villans, którzy w 54. minucie doprowadzili do wyrównania, po bramce Marca Albringhtona. Strzelec bramki przeszedł tym samym do historii, ponieważ było to trafienie numer 20 000 w Premier League. W następnych minutach obie drużyny stwarzały sobie dogodne sytuację do strzelenia bramki, ale dopiero w 87. minucie były zawodnik The Reds, Yossi Benayoun wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie, które utrzymało się już do końca meczu.

Aston Villa 1 – 2 Arsenal

17' R.v.Persie, 54' Albringhton M., 87' Benayoun Y.

W następnym spotkaniu lider tabeli, Manchester City podejmował na Etihad Stadium zespół Stoke City. Absolutnym faworytem tego meczu byli gospodarze, którzy od razu przeszli do ataków. Pierwszą groźną akcję The Citizens stworzyli w 15. minucie, kiedy po strzale Johnsona piłka trafiła w poprzeczkę. W 29. minucie goście już nie mieli tyle szczęścia, a ładną wymianę podań strzałem z bliskiej odległości wykończył Sergio Aguero, choć wcześniej do siatki mógł trafić Kompany. Kilka minut później gospodarze podwyższyli wynik spotkania. Błąd w wyprowadzaniu piłki z własnej połowy popełnili goście, co perfekcyjnie wykorzystał Adam Johnson, strzelając zza pola karnego. Prawie identyczną bramkę gospodarze strzelili jeszcze w 54. minucie, jednak wtedy zdążyli wymienić jeszcze dwa podania, zanim piłkę w siatce z najbliższej odległości ponownie umieścił Aguero. Manchester stworzył sobie jeszcze dobrą okazję w 69. minucie, ale Gareth Barry nie zdołał pokonać bramkarza gości. The Citizens w dalszym ciągu są nie do zatrzymania na własnym boisku, gdzie wygrali dotychczas wszystkie spotkania.

Manchester City 3 – 0 Stoke City

29' Aguero S., 36' Johnson A., 54' Aguero S.

Newcastle w tej serii spotkań zmierzyło się z podopiecznymi Roya Hodgsona, West Bromwich Albion. Mecz był toczony w kapitalnym tempie, a kibice nie mogli narzekać na brak emocji. Początek był dosyć wyrównany, ale w 20. minucie, to goście wyszli na prowadzenie. Po bardzo dobrym podaniu Chrisa Brunta z głębi pola do piłki dopadł Peter Odemwingie, który bez większych problemów pokonał bramkarza gospodarzy. The Baggies nie cieszyli się zbyt długo z prowadzenia, ponieważ w 34. minucie był już remis. Bramkę wyrównującą z rzutu wolnego zdobył najlepszy strzelec Srok, Demba Ba. Goście nie załamali się straconą bramką, co ponownie dało im prowadzenie w tym meczu. Z rzutu wolnego dośrodkował Chris Brunt, a następnie Paul Scharner zgrał głową piłkę wzdłuż bramki, gdzie był Gareth McAuley. W drugiej połowie wynik uległ zmianie dopiero w 81. minucie, po drugim trafieniu Demby Ba. Goście jednak w tym dniu byli nie do złamania, ponieważ po raz trzeci wyszli na prowadzenie w 85. minucie. Zwycięską bramkę zdobył Paul Scharner.

Newcastle 2 – 3 West Brom

20' Odemwingie P., 34' Ba D., 44' McAuley G., 81' Ba D., 85' Scharner P.

Queens Park Rangers podejmowało na własnym stadionie zespół Sunderlandu. Kibice nie mogli narzekać na brak emocji i bramek. Mecz toczony był w szybkiej atmosferze i do końca fani obu zespołów drżeli o wynik, ale po kolei. Początek spotkania należał do gości. Zespół Martina O'Neilla starał się narzucić własny styl gry. W 20 minucie do siatki po bardzo dobrze wykonanym rzucie rożnym trafił Nicklas Bendtner. Druga bramka dla Sunderlandu padła w 53 minucie. Po błędzie defensorów Rangers w środkowej strefie boiska piłkę przejął Stephane Sessegnon i po bardzo ładnej, szybkiej indywidualnej akcji zdobył bramkę. Gospodarze nie zamierzali pogodzić się z takim wynikiem. Odpowiedzieli po 10 minutach. Strzelcem bramki został Heidar Helguson. Beniaminek złapał wiatr w żagle. Już w 67 minucie zgromadzeni na stadionie fani gospodarzy mogli cieszyć się z bramki wyrównującej autorstwa Jamiego Mackie. Wydawało się, że Rangersi pójdą za ciosem i zgarną trzy punkty, jednak to Sunderland zdobył zwycięską bramkę. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Wes Brown strzałem głową umieścił piłkę w siatce i zapewnił wręczył fanom Czarnych Kotów miły świąteczny prezent.

Queens Park Rangers 2 - 3 Sunderland

19' Bendtner N., 53' Sessegnon S., 63' Helguson H., 67' Mackie J., 89' Brown W.

Na Craven Cottage zawitał Manchester United. Faworyt spotkania był jeden. Drużyna Alexa Fergusona nie miewa problemów ze skutecznością, więc mecz z Londyńczykami należał do miłych, łatwych i przyjemnych. Już w 5 minucie po indywidualnej akcji Nani wyłożył piłkę Welbeckowi, a młody Anglik nie miał najmniejszych problemów z trafieniem do siatki. W 28 minucie Czerwone Diabły zadały kolejny cios. Po dośrodkowaniu Giggsa bramkę głową zdobył bardzo aktywny w tym spotkaniu Nani. Jeszcze przed przerwą udało się ekipie Fergusona strzelić kolejnego gola. Nani ponowni zabawił się z obrońcami rywali podał do Giggsa, którego strzał po rykoszecie znalazł drogę do bramki. W drugiej odsłonie obraz gry nie uległ zmianie. Manchester niepodzielnie rządził na boisku. Czerwone Diabły udokumentowały swoją przewagę dopiero pod koniec drugiej odsłony. W 88 minucie kapitalny strzał Rooneya znalazł drogę do siatki. W 90 minucie wynik spotkania ustalił bardzo efektownym strzałem piętką z bliskiej odległości Berbatov. Manchester rozgromił rywala i dołożył do swojego dorobku kolejne 3 punkty.

Fulham 0 - 5 Manchester United

5' Welbeck D., 28' Nani, 43' Giggs R., 88' Rooney W., 90' Berbatov D.

Pogrążony w kryzysie Everton podejmował ekipę Swansea. Mecz do najciekawszych nie należał. Na pierwszą okazją musieliśmy czekać aż do 33 minuty, kiedy to Saha groźnie główkował. Następnie gospodarze stworzyli sobie dwie kapitalne okazje do zdobycia bramki, jednak dwa razy z pojedynków sam na sam zwycięsko wychodził bramkarz Łabędzi . Zawodnicy z Liverpoolu dopięli swego w 60 minucie spotkania. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego znakomitym strzałem głową popisał się Leon Osman. Swansea nie potrafiło narzucić swojego stylu gry i poważnie zagrozić rywalom. Mecz zakończył jednobramkowym zwycięstwem Evertonu.

Everton 1 - 0 Swansea

60' Osman L.

Jak wiadomo, mecze na szczycie Premier League w tym sezonie nie zawodzą. Tak było i tym razem, gdy trzeci Tottenham podejmował na White Hart Lane czwartą w tabeli Chelsea. Oba zespoły prezentowały się ostatnio nienajgorzej, więc zapowiadało się wyśmienite widowisko. Spotkanie obiecująco rozpoczęli gospodarze – już w 8 minucie po prostopadłym zagraniu Bale'a piłkę do siatki skierował Adebayor. To zmotywowało „The Blues”, którzy już w 23 minucie wyrównali po bramce Sturrige'a. Goście mieli szanse na szybkie wyjście na prowadzenie, ale Drogba w 28 minucie trafił tylko w słupek. Chelsea miała jeszcze jedną znakomitą sytuację w 87 minucie, ale Ramires nie był w stanie skierować piłki głową z 5 metrów w światło bramki. Bohaterem spotkania został John Terry, który uratował jeden punkt wybijając piłkę z linii bramkowej po strzale Adebayora, który znów dostał idealne podanie od Bale'a. Mecz zakończył się wynikiem 1-1. Był to zdecydowanie najlepszy mecz kolejki, towarzyszyły nam częste zmiany sytuacji. Część spotkania przeważali gospodarze, część goście. Z wyniku zapewne najbardziej zadowolone pewnie będą oba kluby z Manchesteru, które uciekają od reszty stawki.

Tottenham 1 - 1 Chelsea

8' Adebayor E., 23' Sturridge D.

W tworzeniu artykułu brał również udział Redaktor Stone.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Liverpool wraca do Ligi Mistrzów  (5)
02.05.2024 23:39, BarryAllen, liverpoolfc.com
Jaros z Pucharem Austrii  (1)
02.05.2024 13:27, Ad9am_, liverpoolfc.com
Wieść, na którą John W. Henry czeka od lat  (5)
02.05.2024 10:54, Bartolino, Liverpool Echo
Koniec sezonu dla Bobby'ego Clarka  (0)
01.05.2024 19:11, Margro1399, liverpool Echo