LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1359

Tajemnicza teoria Moneyball


Zapraszamy Państwa do lektury bardzo ciekawego i obfitującego w liczby artykułu Andrew Beasleya, który spogląda na metody i efekty pracy Damiena Comolliego od strony czysto statystycznej.

W ostatniej rubryce "Tajemniczego Gracza" w The Guardianie anonimowy zawodnik Premier League napisał kilka interesujących rzeczy o statystykach, które najbardziej ceni były pracownik Liverpoolu, Damien Comolli:

"Damien Comolli w dużym stopniu opierał się na tzw. filozofii Moneyball (która niestety "wdarła" się także do mojego klubu). Według tej teorii drużyna, która wygra więcej niż 40 pojedynków główkowych, dośrodkuje piłkę więcej niż 30 razy lub uzyska ponad 12 odbiorów w tercji przeciwnika, prawie zawsze wygra mecz."

Zafascynowała mnie ta informacja. Jest to pierwsza dawka liczb dotyczących Moneyball, a jej potencjalny wpływ na transfery i taktyki może wreszcie wyjść z gabinetów statystyków i zostać dostrzeżony przez cały świat.

Skoro Tajemniczy Gracz twierdzi, że teoria ta jest stosowana w jego klubie, można z dużym prawdopodobieństwem założyć, że wie o czym mówi - nawet jeśli nie wydaje się być fanem tego podejścia.

Nie udało mi się uzyskać dostępu do ilości wygranych pojedynków główkowych, ale byłem w stanie dotrzeć do kompletnych danych na temat dośrodkowań i odbiorów by sprawdzić, czy Tajemniczy Gracz mówi prawdę o magii liczb, mającej być kluczem do zwycięstwa. Dzięki zdobytym informacjom postaram się także ocenić jaki wpływ miał Comolli na grę na Anfield.

Czytając o teorii odbiorów i liczbie 12, która ma dawać sukces, byłem zawiedziony tym, że Liverpool jeszcze nie uzyskał takiej liczby w tym sezonie (bezbramkowy remis na Anfield z Tottenhamem przyniósł ich najwięcej - dziewięć). Średnia 3.31 odbioru w tercji przeciwnika na mecz również wydaje się więc o wiele za niska.

Było tak do momentu, w którym spojrzałem na statystyki pozostałych drużyn. Mimo ogromnej różnicy w stosunku do potencjalnie idealnej liczby dwunastu odbiorów, Liverpool prezentuje się w tym aspekcie najlepiej w lidze.

Tajemniczy Gracz być może pomylił się co do liczby w tej konkretnej statystyce. Możliwe też, że uzyskanie 12 odbiorów w tercji przeciwnika jest dużo trudniejsze do zrealizowania niż 30 dośrodkowań czy czterdzieści wygranych główek w meczu, ale przodownictwo The Reds w tym aspekcie skłania do stwierdzenia, że Comolli musiał zwracać uwagę na ilość odbiorów.

Niestety dane dotyczące tej statystyki są dostępne tylko dla obecnego sezonu, więc na wykresie będzie zaledwie dwadzieścia punktów odniesienia, ale relacja między punktami na mecz, a ilością odbiorów przez ostatnie pół godziny gry zdaje się potwierdzać teorię Comolliego.

Podobnie jak w kilku innych rzeczach w tym sezonie (strzały w obramowanie bramki i ilość goli z czystych sytuacji są jednymi z nich), Liverpool odstaje tutaj delikatnie od wartości oczekiwanej, ponieważ z pewnością zasłużyli w tym sezonie na odrobinę więcej punktów, co należy wziąć pod uwagę przy analizie wykresu.

Oczywiście ilość danych dotyczących odbiorów jest ograniczona, ale obecnie można łatwo zauważyć, że 15 z 20 drużyn zachowało bardzo podobny stosunek punktów na mecz do wspomnianych odbiorów. W związku z tym można śmiało stwierdzić, że jeśli Liverpool będzie kontynuował pracę nad tym aspektem gry, to rezultaty mogą być bardzo pozytywne.

Z racji braku danych z zeszłego sezonu nie mogę niestety stwierdzić jak prezentowali się w odbiorach zawodnicy kupieni przed poprzednim sezonem. Jednakże patrząc na liczby z obecnego sezonu można zobaczyć, że nowi zawodnicy (a zwłaszcza Jordan Henderson) często biją na głowę "starą gwardię" Anfield w tym aspekcie:

Podczas gdy Shelvey przy swoim ograniczonym czasie gry uzyskał dobry wynik w tej statystyce, prawdziwą gwiazdą jest tutaj Luis Suarez. Jego 23 odbiory to najwyższa liczba spośród wszystkich graczy Premier League w tym sezonie, a prawdę mówiąc jedynie pięciu innych graczy zdołało uzyskać powyżej 15 odbiorów. Jeśli ta statystyka jest na tyle ważna, na ile wygląda, to Suarez jest absolutnie kluczowym elementem gry Liverpoolu.

Oczywiście nie da się jednoznacznie stwierdzić jak duży wpływ miał Comolli na ilość odbiorów, jednak liczby zdają się potwierdzać to, co mówił o nim Tajemniczy Gracz. Jak wygląda to dla dośrodkowań? Oto ilość dośrodkowań The Reds przez ostatnie cztery lata:

Wyraźnie widać jak wiele razy Liverpool dośrodkowywał w tym sezonie (który był pierwszym "pełnym" sezonem Comolliego w klubie) w porównaniu do poprzednich lat. Interesujący jest fakt, że liczba 30.3 dośrodkowania na mecz zrównuje The Reds z magiczną barierą dotyczącą dośrodkowań, którą nakreślił w swoim tekście Tajemniczy Gracz.

Biorąc pod uwagę dane z ostatnich sezonów, tylko Manchester United w latach 2009/2010 był w stanie dośrodkowywać częściej niż Liverpool obecnie, a w dodatku ich wynik był lepszy zaledwie o 0,1.

Rozkładając zeszły sezon na czynniki pierwsze otrzymujemy następujące liczby: drużyna pod wodzą Hodgsona uzyskała średnio 22.8 dośrodkowania na mecz, a po przyjściu Kenny'ego Dalglisha liczba ta wynosiła 20,5 na mecz.

Oczywiście nie wiemy kto i w jakim stopniu jest odpowiedzialny za poszczególne zmiany taktyczne w drużynie, jednak prawie 50% wzrost liczby dośrodkowań zanotowany przez ekipę Dalglisha jest doskonałym matematycznym dowodem na to, że drużyna radykalnie zmieniła sposób gry.

Teoria Moneyball stwierdza, że uzyskanie ponad 30 dośrodkowań w jednym meczu w większości wypadków da drużynie zwycięstwo. Zobaczmy więc jak wygląda to u The Reds w tym sezonie. Interesujący jest fakt, że żadna drużyna nie zdołała jeszcze przełamać tej bariery w meczach z Liverpoolem w tym sezonie. Oto tabelka z meczami ligowymi The Reds, w których uzyskali ponad 30 dośrodkowań:

Liverpool być może stosuje się do tej zasady strategii Moneyball, jednakże nie przynosi to za dobrych efektów. Jedynie dwa zwycięstwa w piętnastu meczach - i żadnej wygranej w dziewięciu meczach z najwyższą liczbą dośrodkowań - i rozczarowujące 0,93 punktu na mecz. Zdobywając 0,93 punktu na mecz w praktycznie każdej lidze zajmiesz miejsce w strefie spadkowej.

Patrząc na to z drugiej strony, The Reds uzyskali 1,71 punktu na mecz kiedy dośrodkowywali 30 razy lub mniej. Taka zdobycz wystarczała na zdobycie czwartego miejsca w trzech z ostatnich pięciu sezonu i jest z pewnością dużo bliżej miejsca, w którym chce być Liverpool.

Wygląda więc na to, że ten fragment teorii Moneyball nie ma żadnego przełożenia na praktykę. Czy tak duża rozbieżność punktów na mecz mogła odegrać rolę w zwolnieniu Damiena Comolliego?

Należy jednak wziąć też pod uwagę fakt, że w kilku z trzynastu wymienionych wyżej meczy, w których Liverpool nie zdołał wygrać, z przebiegu gry zasługiwał na trzy punkty, więc być może teoria dośrodkowań wciąż ma szansę być dobra.

Skonstruowałem wykres danych dotyczących dośrodkowań i średniej punktów na mecz z ostatnich czterech sezonów dla każdej drużyny Premier League i pokazuje on, że w pewnym stopniu przynosi to efekty.

Jeśli odważymy się na założenie, że Manchester United wygra ligę w tym sezonie, wtedy można zauważyć, że każdy mistrz z ostatnich czterech sezonów (oraz Liverpool z lat 2008/2009, najlepszy pod kątem punktów na mecz wicemistrz w historii) dośrodkowywał piłkę co najmniej 26.3 raza na mecz, przy średniej ligowej 23,1 dośrodkowania. Być może teoria dośrodkowań nie jest wcale aż taka zła?

Niemądrym będzie oczekiwanie efektów po samych dośrodkowaniach, przecież samo wrzucanie piłki w pole karne nie da zwycięstwa. Liczy się jakość dośrodkowań, ilość graczy w polu karnym, która może dośrodkowanie wykorzystać... a może po prostu najlepsze drużyny wykonują więcej dośrodkowań, ponieważ są częściej przy piłce i zyskują przewagę, przez co nawet przy nieprzywiązywaniu wagi do gry skrzydłami i dośrodkowań uzyskają większy wynik niż reszta ligi? Bez względu czy rzeczywiście jest to dobra metoda na grę, liczby w dużym stopniu potwierdzają słowa Tajemniczego Gracza.

Spoglądając na ilość dośrodkowań poszczególnych piłkarzy Liverpoolu być może będziemy w stanie wytłumaczyć dlaczego niektórzy zawodnicy byli faworyzowani przy wybieraniu składu przez Kenny'ego:

To tylko moje czyste spekulacje, ale jeśli Comolli i Dalglish założyli, że częste dośrodkowania będą kluczem do wygrywania - a liczby sugerują, że mogło tak być - to powyższa tabelka jest idealnym wytłumaczeniem dlaczego piłkarze tacy jak Henderson i Downing grali więcej niż Kuyt czy Maxi.

Jeśli spojrzymy na liczby z sezonu 2010/2011, zarówno dla piłkarzy Liverpool z tamtego sezonu, jak i dla zawodników kupionych dopiero latem, ciężko jest nie zauważyć, że większość nowych graczy wypada dużo lepiej pod kątem częstotliwości dośrodkowań niż ich nowi koledzy, więc mogło mieć to spore znaczenie przy dokonywaniu transferów:

Warto także odnotować, że Downing, Henderson i Adam najczęściej dośrodkowywali piłkę w swoich klubach w zeszłym sezonie. Od dawna mówi się o tym, że umiejętność stwarzania sytuacji partnerom była najbardziej ceniona podczas zakupów zeszłego lata, jednak te numery pokazują, że liczy się również sposób, w jaki te okazje były stwarzane.

Jeśli jednak mam rację, to czy spadek dośrodkowań Downinga i Hendersona w stosunku do zeszłego sezonu nie powinien być powodem do obaw? A może istotny jest tu fakt, że obecnie są tylko jedną z wielu opcji przy wyborze dośrodkowującego, podczas gdy w swoich poprzednich klubach wiedli prym w tym aspekcie, włączając w to rzuty rożne i wolne?

Po zapoznaniu się z liczbami mogę nie wiedzieć kim jest Tajemniczy Gracz, ale jestem pewny, że posiada rzeczową wiedzę na temat specyficznej teorii Moneyball i jej potencjalnego wpływu na Liverpool.

Podsumowując wyraźną zmianę taktyki w stosunku do zeszłego sezonu opartą na powyższych wyliczeniach ułożyłem własną teorię - Comolli dostarczył statystyki na skuteczność pewnych metod gry, które miały przynieść sukces w tym sezonie. Przekonał nimi FSG i Dalglisha, a drużyna zaczęła realizować kluczowe założenia Moneyball. Jednak z biegiem czasu okazało się, że nie przynosi to oczekiwanych rezultatów, przez co Comolli wyleciał, a Dalglish został.

Nie chodzi mi o to, że Comolli dobierał taktykę i graczy w oparciu o własne numerki, a Dalglish był tylko marionetką, jestem daleko od tego stwierdzenia. Jednak sądzę, że mógł skutecznie przekonać zarząd o wadze wykorzystywania statystyk na własną korzyść i również Dalglish mógł mu uwierzyć.

Ostatecznym sprawdzianem mojej teorii będzie gra Liverpoolu w przyszłości. Jeśli The Reds wrócą do stylu gry prezentowanego pod wodzą Dalglisha w zeszłym sezonie, który notabene w tamtym okresie dawał im trzecie miejsce w Premier League i uda im się osiągać równie dobre rezultaty co wtedy, to zwolnienie Comolliego będzie uzasadnione.

Na tym etapie jest to jednak wielki znak zapytania.

Andrew Beasley

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (13)

hoster 17.04.2012 19:46 #
Tyle w tym nauki i cyfr że odbiera to całkowicie magię piłki nożnej, To tak jak mielibyśmy oglądać mecz i liczyć dośrodkowania i nagle dobijamy do tej określonej liczby i nagle wiemy że wygramy. Bez sensu. Być może cała ta taktyka zdała by egzamin gdyby nasi zawodnicy chociaż połowę strzałów w obramkowanie zamienili na gole.
Trochę to jednak układa się w całość bo kiedy Kenny przyszedł w styczniu graliśmy całkowicie inaczej niż w tym sezonie. Ale czy to na pewno to? Comolliego nie ma, Kenny i Steve będą zarządzać drużyną to się przekonamy.
LuisS 17.04.2012 20:03 #
Nie jestem zwolennikiem takiego sposobu dobory graczy, ale dla zainteresowanych polecam film "Moneyball" z Bradem Pittem, który na pewno pomoże w zrozumieniu o co tak naprawdę chodziło Comolliemu
Lfc-FreaK 17.04.2012 20:16 #
Jakoś nie przekonuje mnie to. Fakt, że jeśli spełnia się pewne założenia, można przybliżyć prawdopodobieństwo wygranej, ale mówimy to o piłce nożnej. Tutaj na wygraną w każdym meczu głownie wpływa: taktyka, jakość, momenty geniuszu któregoś z graczy, czy -uwaga- zwykłe szczęście! A nie jakieś "wzory" :P
Light 17.04.2012 20:22 #
Przyznam , że nic z tego nie rozumiem .
hoster 17.04.2012 20:45 #
"Niemądrym będzie oczekiwanie efektów po samych dośrodkowaniach, przecież samo wrzucanie piłki w pole karne nie da zwycięstwa. Liczy się jakość dośrodkowań, ilość graczy w polu karnym, która może dośrodkowanie wykorzystać... "

To też jest fragment godny uwagi bo u nas w polu karnym jest max 2 zawodników a najczęściej jeden po za tym czasami mam wrażenie że sędzia chce bardziej nadążyć za naszą akcją niż zawodnicy.
AustralianMagic 17.04.2012 20:52 #
Z tym, ze dośrodkowaniami można wygrać mecz, to zgadzam się w pełni, ale jeśli 8/10 przelatuje 6m na polem karnym, albo wypada na boisko, 1/10 jest na poziomie na którym główką popisałby się hobbit, a 1/10 dojdzie do adresta, to jednak cudów oczekiwać nie można.
marchhare 17.04.2012 21:08 #
Jeśli to prawda, że coś takiego zakładaliśmy to bardzo się cieszę, że Comolli poleciał. Piłka to gra bardzo złożona i założenie, że osiągnięcie odpowiednich statystyk w paru elementach gry pozwoli wygrać mecz jest IMO zbytnim uproszczeniem tematu. Zaobserwowany związek jest i zapewne słuszny, ale nie są to absolutnie warunki wystarczające do wygrania meczu. Raczej są to po prostu elementy wskazujące na dobrze zagrane spotkanie, a nie bezpośrednie przyczyny zwycięstwa. Bo cytując klasyka chodzi o to, żeby strzelić o jedną bramkę więcej od przeciwnika. Nie o 30 crossów podczas meczu. Dobrze, że ta teoria nie ma statusu wiodącej i obowiązującej. Wtedy przeciętny mecz Premiership wyglądałby tak: dwie drużyny złożone z skrzydłowych i bandy Peterów Crouchów w środku zalewałyby się górnymi piłkami, żeby sobie nabić te 40 główek i 30 dośrodkowań. No i ostatnie 30 minut niezła rzeźnia, żeby nabić odbiory;) Jest jedna fajna informacja w tych statystykach. Kto by się spodziewał, że Suarez tak odbiera piłki? Jego wkład był zawsze widoczny, ale żeby tak odstawał od reszty to się nie spodziewałem.
Backpacker 17.04.2012 21:23 #
"Według tej teorii drużyna, która wygra więcej niż 40 pojedynków główkowych, dośrodkuje piłkę więcej niż 30 razy lub uzyska ponad 12 odbiorów w ostatnich 30 minutach gry, prawie zawsze wygra mecz.""
Comolli musi być idiotą, jeśli faktycznie opierał się na takim założeniu. Marchhare dobrze kombinuje parę postów niżej.
Jetzu 17.04.2012 22:18 #
Bardzo ciekawy artykuł, powiedziałbym że jeden z najciekawszych jakie ostatnio pojawiały się na tej stronie, pokazuje trochę światła na sprawę "moneyball" i ogólnych ruchów Liverpoolu.
PyrkaLFC 17.04.2012 22:56 #
"...drużyna, która wygra więcej niż 40 pojedynków główkowych, dośrodkuje piłkę więcej niż 30 razy...prawie zawsze wygra mecz" - to np. Barcelona powinna ciągle walczyć o utrzymanie, a miano drużyny wszech czasów powinno należeć np. do Stoke City ? (Nie żebym coś miał do Stoke, bo są w porządku tylko pierwsi przyszli mi na myśl ze wzg. na styl gry)... Kluby zabijały by się o Rorego Delap'a ;)
Oski_LFC 18.04.2012 01:06 #
Bez wątpienia interesujący artykuł, ale nie jestem zwolennikiem analizy statystycznej, gdyż w piłce nożnej są dużo ważniejsze aspekty. Oczywiście, statystyki czy inne liczy mogą nam w pewnym stopniu pomóc w działaniach, ale nie należy przywiązywać do tego tak wielkiej wagi, ponieważ efekty będą słabe, a najlepiej przekonał się o tym Liverpool, bo zakładam, że Comolli opierał się właśnie na tej metodzie.
CA26 18.04.2012 09:06 #
jeżeli to prawda to też nie stawia to w dobrym świetle Kenny'ego. bo to znaczy ze koncepcję gry trenerowi ustawia ktos inny. sorry, ale jakos nie widze ze ktos cos takiego pokazuje Wengerowi, Fergusonowi czy Mourinho, a oni bez wahania się zgadzają.
Jeszcze jedna rzecz, bo jak patrzyłem na grę naszych zawodników w tych słabszych meczach to wygląda ze cos w tym Moneybal w naszym Liverpoolul jest. Te bezsensowne wrzutki byle dosrodkować - wyglada, że w szatni Kenny wyznacza liczbę dosrodkowan przed meczem, np. ty Downing 10, Henderson ty masz 8, Bellamy 8, Enrique 8 itd. do 30. I oni wrzucają byle normę wyrobić, bez względu na to czy ma to sens czy nie (czyli czy napastnik w polu karnym jest czy nie ma)
trochę przerażający ten artykuł bo teoria Moneyball nie sprawdzi się w piłce, moim zdaniem..
Mersey 18.04.2012 09:59 #
CA26, status Dalglisha w Liverpoolu jest zupełnie inny niż status Wengera, Fergusona czy Mourinho. Przede wszystkim niepewna jest jego pozycja. Właściciele chcieli młodszego, perspektywicznego trenera, który związałby się z klubem na lata, a z braku laku wzięli legendę Liverpoolu, o której być może wcześniej w ogóle nie słyszeli. Po wykupieniu Liverpool stał się klubem, w którym zmiany zachodzą pod dyktando właścicieli.

Pozostałe aktualności

Slot: Możecie nazywać mnie Arne  (6)
04.05.2024 22:29, Vladyslav_1906, thisisanfield.com
Elliott podsumowuje sezon  (1)
04.05.2024 21:12, BarryAllen, liverpoolfc.com
Postecoglou przed meczem z Liverpoolem  (0)
04.05.2024 15:03, Mdk66, Sky Sports
Liverpool - Tottenham Hotspur: Wieści kadrowe  (0)
04.05.2024 11:55, Wiktoria18, liverpoolfc.com