LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 955

LFC.pl z wizytą u YNWA Irish Reds


Biorąc pod uwagę to, że kibice Liverpoolu FC rozrzuceni są po całym świecie, można powiedzieć, że Irlandczycy, zwłaszcza ci, którzy mieszkają na wschodnim wybrzeżu Irlandii, mają do Liverpoolu przysłowiowy rzut beretem. Jednak to nie bliskość geograficzna stanowi o niesamowitej sile więzi łączących mieszkańców Zielonej Wyspy z klubem i miastem, w którym on się znajduje.

Spacerując ulicami Dublina i innych irlandzkich miast i miasteczek, można zauważyć wiele osób noszących barwy angielskich klubów. Dominuje oczywiście „czerwona trójca” Liverpoolu, Manchesteru United i Arsenalu, nie trudno jednak zobaczyć i takich, którzy noszą koszulki Chelsea, Manchesteru City, Leeds, Aston Villi czy West Ham United. Trudno się temu dziwić, bo przecież więzi łączące Irlandię z Anglią są bardzo silne: historia (często bardzo bolesna), ten sam język, czy bardzo liczna, irlandzka diaspora zamieszkująca Wielką Brytanię. Nie bez znaczenia jest też tutaj słabość irlandzkiej ligi – większość młodych talentów bardzo szybko staje się celem angielskich klubów i tylko nieliczni, którzy występują w klubach League of Ireland Premier Division, mają szansę na grę w reprezentacji narodowej Irlandii. Stąd piłkarze irlandzkiego pochodzenia stanowią jedną z najliczniejszych grup w angielskim futbolu.

By dowiedzieć się czegoś więcej na ten temat wysłannik redakcji lfc.pl spotkał się z Edem Fitzsimonsem, założycielem i liderem największego fanklubu Liverpoolu FC w Irlandii, którego siedziba mieści się w Stoneboat Pub przy Sundrive Road w Dublinie. Przedstawiamy państwu treść przeprowadzonej rozmowy.

Dzień dobry Ed

Dzień dobry.

Czy mógłbyś opowiedzieć pokrótce, jak to wszystko się zaczęło?

Razem z moim bratem Brianem w latach 2004-2006 oglądaliśmy mecze Liverpoolu w naszym lokalnym pubie The Tram, przy James Street i zauważyliśmy, że liczba fanów Liverpoolu rośnie. Pewnego dnia stwierdziliśmy, że można by zorganizować klub ich zrzeszający. Wielu ludzi było tym zainteresowanych. Zorganizowaliśmy pierwsze spotkanie, na którym pojawiło się pięćdziesiąt osób. Jakiś czas później mój brat musiał z tego zajęcia zrezygnować, ale ja dalej to prowadziłem i nasz klub ciągle się rozrastał. W chwili obecnej mamy ponad 300 osób, komitet klubowy liczący dziewięć osób wykonujących różne prace dla klubu, zatrudniamy dwie sekretarki, które zajmują się naszą korespondencją m. in. do Liverpoolu, skarbnika oraz człowieka, który odpowiedzialny jest za nasze wyjazdy.

A na czym polega twoja praca?

Ja zajmuje się między innymi mediami. Jak wiesz są pewni dziennikarze, z którymi nie możemy rozmawiać - to taka złota zasada obowiązująca fanów Liverpoolu na całym świecie. Kiedyś coś takiego się wydarzyło, zdecydowałem więc, że zajmę się mediami i będę kontrolował nasze kontakty z nimi. Nikt z klubu nie może rozmawiać z pewnymi osobami. Jest bardzo ważne, żeby mieć tutaj wszystko w odpowiednim porządku, ponieważ jeśli zrobimy coś nie tak, odbije się to na nas w zwielokrotniony sposób. Nazwy nie muszę podawać - wiemy o kogo chodzi.

Czy możesz teraz opowiedzieć coś więcej na temat waszej działalności? Oglądacie wspólnie mecze, ale oprócz tego są jeszcze inne rzeczy...

Zacznę od tego, że każdy jest tutaj mile widziany - żeby oglądać z nami mecze, nie musisz być członkiem klubu, ale generalnie musisz być fanem Liverpoolu. Jeśli nie jesteś, to też możesz przyjść w towarzystwie przyjaciela, który jest fanem Liverpoolu. Osoby nie związane z Liverpoolem obowiązuje jedna zasada: nie można nosić barwy innego klubu.

To wydaje się dość sprawiedliwe...

Tak, tak uważam. Ja sam nie poszedłbym do klubu kibiców innego zespołu w koszulce Liverpoolu.

A jak z waszymi wyjazdami na mecze?

Razem z komitetem wybieramy 10 meczów - nie wliczam w to meczów pucharowych, chodzi o spotkania ligowe. Z owych dziesięciu wybieramy potem osiem i zwykle organizujemy cztery wyjazdy przed Bożym Narodzeniem i cztery po. Oprócz tego staramy się zorganizować jakieś wyjazdy na mecze pucharowe.

Domyślam się, że celem waszych wyjazdów jest nie tylko Anfield.

Nie, nie tylko, ale większość z nich to wyprawy na mecze w Liverpoolu, ponieważ bardzo ciężko jest dostać bilety na mecze wyjazdowe. W tym sezonie byliśmy np. na wyjazdowym spotkaniu z Wolves - była to mała 10-osobowa grupa, ale to i tak dobrze. Nie mamy problemów z biletami na Anfield, ale te na mecze wyjazdowe jest ciężko dostać, ponieważ wiele osób się o nie stara, gdyż uczestnictwo w spotkaniach wyjazdowych uważane jest jako kolejny etap na drodze najbardziej zagorzałych fanów klubu.

Dla mnie największą rzeczą w waszej działalności są spotkania z wielkimi Liverpoolu. Udało wam się sprowadzić kilka znaczących osób...

Tak, mieliśmy już tutaj Kenny'ego Dalglisha, Gary'ego McAllistera, Dietmara Hammana czy Iana Rusha.

Jak do tego doszło?

Udało mi się stworzyć naprawdę silne powiązania z fanami bazującymi wokół Anfield. Jestem z nimi naprawdę zaprzyjaźniony i kiedy tam jadę nie zatrzymuje się w hotelach, ale w ich domach - wiąże nas przecież wspólne zainteresowanie Liverpool FC. To bardzo silne więzi. Niektórzy z tych ludzi należą do komitetu Spirit Of Shankly która to grupa została założona kilka lat temu, by pomóc fanom w osiągnięciu ich celów związanych z działalnością klubu, a także przeciw niemu, kiedy jego właścicielami byli Hicks i Gillett. Tak było na początku - przeciwko właścicielom, teraz jest już tylko ramię w ramię z klubem.

Czy myślisz, że pomogli by oni także polskim kibicom bardziej zaangażować się w sprawy klubu?

O tak! Bardzo polecam ich każdemu fanklubowi kibica. W tym momencie mają oni tak silne związki z klubem, że są właściwie jego częścią.

Rozumiem, że pomagali wam w organizowaniu spotkań z wielkimi LFC?

Tak, współpracuję z tymi ludźmi, by móc sprowadzić tutaj legendy klubu. W tym momencie mam niemal wszystkich wielkich w kontaktach w moim telefonie. Z Philem Thompsonem rozmawiam osobiście przynajmniej raz na miesiąc, podobnie z Didim Hammanem. Kiedy ktoś z nich przyjeżdża do Irlandii - choćby na krótko - daje nam znać, a my staramy się z nimi spotkać i sprawić, by poczuli się jak w domu.

Ed Fitzsimons

Czy oprócz związków z SOS macie jakieś własne dojścia do klubu?

Tak, mamy bardzo dobre stosunki z klubem. Mieliśmy to szczęście, że udało nam się spotkać tutaj jakieś półtora roku temu z Ianem Ayrem, dyrektorem zarządzającym. Wiedzą, że istniejemy, wiedzą o naszej działalności - współpraca między nami jest naprawdę dobra.

A jak wygląda fandom Liverpoolu w Irlandii?

Liverpool jest prawdopodobnie najbardziej popularnym klubem angielskim w Irlandii. W samym Dublinie istnieje 5 fanklubów a w całym kraju – o ile pamiętam - 35. Dla porównania klubów Manchesteru United jest 20. Oczywiście ważne jest też, ile osób zrzeszają te kluby. Natomiast jeśli chodzi o Irlandię Północną, to Manchester United jest znacznie popularniejszy.

Domyślam się, że pewien wpływ na to ma postać Georga Besta...

Tak, masz rację.

Współpracujecie w jakiś sposób z pozostałymi fanklubami?

Tak, oczywiście. Myślimy nawet o zorganizowaniu czegoś w rodzaju zlotu wszystkich fanklubów. Na ten temat rozmawiał ze mną Ian Ayre i pytał o możliwość zebrania wszystkich razem. Jest to naszym celem w najbliższej przyszłości i kto wie, ale być może za kilka lat będziemy wszyscy pod jednym szyldem. Trzeba jednak pamiętać, że wielu ludzi związanych jest ze swoimi fanklubami od wielu lat i mogą nie być skorzy do rezygnowania z nich. Będziemy się starać i zobaczymy, jak to wyjdzie.

Wracając do pozycji Liverpoolu w Irlandii – powiedziałeś, że jest on najbardziej popularnym ze wszystkich angielskich klubów. Czy możesz powiedzieć, czym jest to spowodowane?

Tak, z całą pewnością Liverpool jest najbardziej popularny. Jest to związane z historią Irlandii, a zwłaszcza okolic Dublina i wschodniego wybrzeża wyspy, czyli obszarów leżących bardzo blisko Liverpoolu. Jak wiesz, bardzo wielu Irlandczyków wyemigrowało właśnie do tego miasta i w chwili obecnej – jak wynikało z ostatnich badań – ponad 70 procent mieszkańców Liverpoolu przyznaje się do irlandzkich korzeni. Wielu z tych, z którymi miałem okazję rozmawiać nawet nie kibicuje Anglii – jeśli w mistrzostwach świata, czy Europy gra reprezentacja Irlandii, to właśnie ją wspierają. Nie wiem, czy wiesz, ale LFCTV ma taki program, w którym przedstawiono dziesięć najbardziej nielubianych przez Liverpool zespołów – reprezentacja Anglii zajęła w nim ósme miejsce. Myślę, że to mówi coś na temat samego miasta. Tam świętuje się bardziej Dzień Św Patryka, niż Dzień Św Jerzego.

Ma to dla mnie związek z tym, co powiedział Carragher w swej autobiografii: „God Save The Queen” nie przyspiesza bicia mego serca, co innego z „You’ll Never Walk Alone”.

Tak, w pewien sposób wyraził to, co wielu mieszkańców Liverpoolu czuje. Przez wiele lat, podczas ery Margaret Thatcher, Liverpool był miastem odtrąconym. Ona ich nie lubiła. Zostawiła miasto, nie udzieliła wsparcia finansowego, by poprawić sytuację.

Byli i tacy piłkarze, którzy urodzili się wprawdzie w Anglii, jednak zdecydowali się na grę w reprezentacji Irlandii.

O tak – jak choćby Jason McAteer. Zresztą, Steven Gerrard, czy nawet Wayne Rooney mają irlandzkie korzenie.

Zdziwiło mnie jednak to, co odkryłem, przeglądając jedną ze stron internetowych - okazało się, bowiem, że o wiele więcej Irlandczyków grało choćby dla Manchesteru United, niż dla Liverpool FC...

Tak, masz rację. Jest to związane z przeszłością i pewnym mitem, który bardzo długo był podtrzymywany. Wśród ludzi panowała opinia, iż Liverpool jest przede wszystkim klubem protestanckim, podczas gdy Everton postrzegany był jako klub katolicki. Ten mit zrodził się w chwili, kiedy Everton został zmuszony do opuszczenia pierwotnego miejsca i kiedy został utworzony Liverpool FC. Wielu ludzi mówiło wtedy, że klub był protestancki ze względu na swoje początki i osobę właściciela terenu. I było w tym sporo racji, jednak to Everton, zwłaszcza ze względu na ich niebieskie, protestanckie stroje, był naprawdę protestanckim klubem.

Na szczęście, w ciągu ostatnich 30 lat, ten sposób patrzenia - przez pryzmat religii - odszedł na plan dalszy, co jest dobre dla wszystkich. Liverpool jest bardzo bezpiecznym miastem, po którym można swobodnie spacerować. Irlandczyków nie spotykają tam żadne problemy, dlatego lubią odwiedzać to miasto. Nawet moi znajomi, którzy wspierają naszych zagorzałych przeciwników z Manchesteru, nie zatrzymują się tam, lecz właśnie w Liverpoolu, mieście, które jest o wiele bardziej żywe, bardziej przyjazne dla Irlandczyków. Często, podczas sprzeczek z kibicami United mówiłem im: ok, skoro jesteś kibicem United, zatrzymaj się w Manchesterze.

O właśnie, chciałbym zapytać o relacje między kibicami różnych drużyn. To co mnie zdziwiło, zaraz po mojej przeprowadzce do Irlandii, było to, że potrafią oni oglądać mecze wspólnie, bez żadnych problemów. Nie pamiętam, żebym widział kiedyś jakieś przepychanki.

Mieliśmy tego typu sytuacje w latach osiemdziesiątych i na początku dziewięćdziesiątych. Z oglądaniem pewnych meczów były problemy. Widziałem wiele paskudnych sytuacji w przeszłości, na szczęście to minęło. Ludzie chcą się po prostu dobrze bawić.

A czy w waszym fanklubie macie problemy z wrogością w stosunku do innych klubów?

Mieliśmy tego typu problemy w przeszłości. Byli tacy, którzy wyrażali swoje opinie dość dosadnie. Trzeba jednak mieć to pod kontrolą. Trzeba szanować innych.

W jaki sposób radzicie sobie z tego typu sytuacjami?

Generalnie wygląda to tak, że za pierwszym razem zostaje ci udzielona reprymenda. Jeśli zrobisz coś takiego po raz drugi, zostajesz zawieszony na miesiąc. Przy trzecim razie zostajesz wydalony z klubu.

Coś takiego miało miejsce?

Nie, szczęśliwie skończyło się na kilku reprymendach. Wiesz, chodzi o to, że nasi członkowie jadą na mecze jako ambasadorowie Irlandii, reprezentujący Liverpool FC, dlatego muszą się odpowiednio zachowywać. Jeśli nie będą, to odbije się na nas. Ludzi da się namierzyć po numerze biletu, więc z pewnością ktoś z Liverpoolu zadzwoniłby do mnie z pytaniem, czy to był ktoś z naszych.

W Irlandii mieszkam od ponad dziewięciu lat i kilka razy miałem okazje spotkać Irlandczyków, nawet kibiców The Reds, którzy byli zdziwieni, że ja, ktoś z Polski, kibicuje Liverpoolowi. Czy dla ciebie też jest to dziwne?

Osobiście doskonale to rozumiem, zwłaszcza, że spotkałem kibiców Liverpoolu, którzy pochodzili z różnych stron świat. Jednak istnieje w Irlandii mały procent ludzi, niecierpiących tych, którzy kibicują angielskiej piłce nożnej. Oni pewnie zastanawiają się, dlaczego znalazłeś się w Irlandii skoro jesteś fanem Liverpoolu. To ludzie, którzy kierują się stereotypami, na szczęście jest ich niewielu. Po prostu zostaw ich, nie przejmuj się. Trzeba rozumieć to, że Liverpool FC to marka rangi światowej, która ma kibiców wszędzie.

Ok, w takim razie chciałbym ci zadać pytanie, na które być może nie będziesz chciał odpowiedzieć.

Jakie?

Czy byłeś w takiej sytuacji, że jakiś Irlandczyk zapytał: jak możesz kibicować angielskiemu klubowi? Jak powiedziałem – wiem, że to może być trudne pytanie, więc jeśli nie chcesz, to nie odpowiadaj.

O nie, to nie jest trudne pytanie. Właściwie, to cieszę się, że mogę o tym rozmawiać. Widzisz, to, dlaczego stałem się fanem Liverpoolu ma związki z historią. Liverpool to takie buntownicze miasto wewnątrz Anglii i wielu jego mieszkańców kibicuje Irlandii. Tutaj wielu ludzi tego nie rozumie – zakładają, że oni są Anglikami, bo tam się urodzili, oni mają jednak irlandzkie korzenie. Uwielbiają tutaj przyjeżdżać, lubią Guinnessa, irlandzką muzykę i dobrą zabawę. Pierwsza parada z okazji Dnia Św Patryka, jaką zorganizowano w Anglii, odbyła się w Liverpoolu. To historia. Wielu ludzi w Irlandii jej nie zna, ale gdyby znali, to – gwarantuje – niewielu z nich wspierałoby Manchester United.

The Stone Boat Pub w Dublinie - obecna siedziba YNWA Irish Reds

Ed, jeśli pozwolisz poruszę jeszcze jeden temat, już niezwiązany z Liverpoolem. Zbliżają się mistrzostwa Europy. Nie będę ukrywał, że bardzo się cieszę, że Irlandia rozegra swoje mecze grupowe właśnie w Polsce. Myślę, że to świetna sprawa zarówno dla Irlandii jak i Polski.

A ja myślę, że znajdzie się wielu Polaków, którzy będą kibicować Irlandii?

O tak, z całą pewnością – ja na pewno (śmiech).

Wiesz, rozmawiałem z wieloma znajomymi, którzy wybierają się do Polski i powiem szczerze, że cieszą się bardzo z tego, że właśnie tam będą – z całym szacunkiem dla Ukrainy. Oni po prostu chcieli być w Polsce.

Zwłaszcza, że nasze kraje łączą teraz dość mocne więzi...

Tak, a do tego Irlandczycy bardzo się cieszą, że Anglicy grają na Ukrainie (śmiech).

No tak, mają problem, bo będą mieszkać w moim mieście, Krakowie, a mecze rozgrywają właśnie tam. Ja jednak chciałem cie zapytać o to, jak widzisz Irlandię w tym turnieju?

Jeśli mam być szczery... boli mnie, to co mam powiedzieć, ale... nie sądzę, żeby poszło im dobrze. Moje serce chce, żeby im się wiodło, ale rozum mówi, że tak nie będzie...

No tak, Hiszpania...

Hiszpania to prawdziwe wyzwanie. Rozmawiałem z Rafą Benitezem jakiś czas temu i zapytałem go, co najlepszego może zrobić Irlandia, a on powiedział „Odwołajcie mecz” (śmiech)... Hiszpania to faworyt większości. Jeśli chodzi o Chorwację, to myślę, że będzie trudniej niż z Włochami. Wiesz, Irlandia zawsze jakoś sobie z Włochami radziła...

No i macie Trapattoniego...

Tak... Wiesz, Włosi albo grają bardzo dobrze, albo źle... Nie ma czegoś pomiędzy. Irlandia może z nimi powalczyć. Ale jeśli chodzi o Chorwację, to myślę, że mogą być czarnym koniem turnieju...

Czy jest coś, co chciałbyś powiedzieć na zakończenie naszej rozmowy?

Tak, do fanów Liverpoolu w Polsce: kibicujcie dalej naszemu klubowi, może uda się nam kiedyś spotkać na Anfield. A jeśli kiedykolwiek będziecie mieli okazje być w Irlandii, wpadnijcie do Stoneboat Pub na Kimmage w Dublinie. Wszystkiego najlepszego, trzymajcie się!

Z Edem Fitzsimonsem rozmawiał Asfodel

Jest niemal pewne, że wśród ponad stu tysięcy Polaków mieszkających w Irlandii, znajdą się tacy, którzy są kibicami Liverpoolu. Jak zapewnił mnie Ed, wszyscy są mile widziani w jego klubie. Gdyby ktoś z Państwa miał ochotę dowiedzieć się czegoś więcej na temat Irish Reds, lub chciał do nich dołączyć, proszę odwiedzić ich stronę: http://www.ynwairishredssc.com/

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (8)

diablinadali 21.05.2012 19:23 #
Wybaczcie, to jest tak cholernie długie że nawet tego nie przeczytałem ;/
Stone 21.05.2012 19:37 #
Bardzo interesujący artykuł. Przede wszystkim pomagający poszerzyć horyzonty. Nie miałem pojęcia, iż w Irlandii istnieją tak silne fankluby The Reds. Ciekawie narysowane tło historyczne i przede wszystkim okazanie kultury kibicowskiej. Dość inspirujące i mam nadzieję, przydatne dla polskich grupy zrzeszających fanów Liverpoolu. Dzięki Asfodelu za ciekawą lekcję.

Ps. Panowie, naprawdę takie artykuły pokazują wiele ciekawych aspektów związanych z klubem. Wiem, że mniej bolesne jest przeczytanie krótkiego newsa z tendencyjną wypowiedzią piłkarza, lub obejrzenie filmiku, ale czasem warto się przemóc i poszerzyć swoją wiedzę. Polecam lekturę.
diablinadali 21.05.2012 19:55 #
Za namową guzio112 postanowiłem przeczytać artykuł i powiem Wam, że naprawdę warto. Jest kawałek historii i fakty o których do tej pory nie wiedziałem. Najbardziej rozśmieszył mnie fragment o Euro i Hiszpanii jako grupowym rywalu Irlandii:
"Rozmawiałem z Rafą Benitezem jakiś czas temu i zapytałem go, co najlepszego może zrobić Irlandia, a on powiedział „Odwołajcie mecz” (śmiech)"
Hehe, stary dobry Rafa :)
elpistoliero 21.05.2012 21:43 #
Ja wiem, ze to nie na temat, ale mam do was pytanie Czy Benitez jest wgl brany pod uwage co do nowego menadzera L.F.C. ?
DWT-Adas 21.05.2012 21:53 #
@elpistoliero:

Tylko przez kibiców. Przez właścicieli już nie, przynajmniej na tę chwilę, dopóki są inni kandydaci.
elpistoliero 21.05.2012 22:01 #
Dzięki DWT-Adas, mam nadzieje, ze wezme go pod uwage ;D
Eric5 21.05.2012 22:39 #
Bardzo ciekawy artykuł. Tak przyjemnie mi się go czytało że mimo jego długości przeczytałbym jeszcze "kilka" linijek.
fler 22.05.2012 21:53 #
Swietny artykul, jeden z lepszych jakie tutaj czytalem. Oby wiecej takich.

Pozostałe aktualności

Luis Díaz graczem meczu z Młotami  (0)
29.04.2024 01:20, AirCanada, własne
Skrót meczu  (0)
29.04.2024 00:28, Piotrek, liverpoolfc.com
Shearer: Mo może czuć się pokrzywdzony  (6)
28.04.2024 19:22, B9K, Liverpool Echo
Quansah po meczu z West Hamem  (0)
28.04.2024 15:48, Wiktoria18, liverpoolfc.com
Media po spotkaniu z West Hamem  (0)
28.04.2024 15:13, Fsobczynski, thisisanfield.com
Redknapp: Czas Salaha w klubie dobiega końca  (9)
28.04.2024 10:40, Ad9am_, Sky Sports
Salah odmawia wywiadu i zaskakuje w mediach  (46)
27.04.2024 20:44, BarryAllen, Liverpool Echo