LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1320

Winę za fuszerkę ponosi grono osób


Minął tydzień od wielkiej klapy Liverpoolu w ostatni dzień okienka. Po raz kolejny na Anfield zapanowały wewnętrzne rozgrywki i absurd. Można odstawić 'This is Anfield' i przyczepić napis 'This is chaos'. Najgorsze jest to, że tak łatwo można było tego uniknąć - pisze Tony Evans.

Brendan Rodgers do stycznia będzie musiał radzić sobie mając do dyspozycji zaledwie dwóch wyszkolonych napastników - Luisa Suareza i Fabio Boriniego. Żaden z nich nie rzuca się jednak w oczy jako ktoś, kto strzela 20 goli w sezonie. Andy Carroll został wysłany do West Ham United z przekonaniem, że Clint Dempsey go zastąpi. Tak się jednak nie stało, więc Liverpool ma nikłą moc w ataku. No chyba, że znajdzie się wolny agent.

Nazwiska, które krążą wokół sprawiają, że Dempsey mający 29 lat wygląda jak żółtodziób. Michael Owen, Emile Heskey i Alessandro Del Piero - to tylko niektóre z sugerowanych już rozwiązań. Mieli problem ze znalezieniem klubu, bo są ku temu powody. Trwoga przeniknęła na Anfield, ku uciesze pozostałych.

Większość reakcji gniewu u kibiców została skierowana na Fenway Sports Group. Przypuszcza się, że amerykańscy właściciele nie chcieli wydawać pieniędzy, pozostawiając Rodgersa z niewielką kadrą i siłą ognia. Smutna prawda brzmi inaczej. Nawet zagorzali krytycy FSG potrafią dostrzec, że chodzi nie tylko o pieniądze. Liverpool zaczął wrzesień, mając w kieszeni niewykorzystane pieniądze na transfery. Miną cztery długie miesiące zanim budżet zostanie przeznaczony na inwestycje w zawodników.

Jak to się stało? Kto jest winny? Trudno jest wskazać kogoś palcem. Odpowiedzialność za fuszerkę ponosi komitet.

Kiedy tylko Rodgers został już zatrudniony na początku lata, od początku zapowiadało się na okienko zorientowane na zmianę. Dirk Kuyt, Maxi Rodriguez i Craig Bellamy opuścili klub. Ich talent już przygasa, co czyni tę decyzję sensowną. Z drugiej jednak strony razem z nimi odeszły bramki, dlatego tak ważne było, by wzmocnić ten obszar.

Rodgers, podobnie jak wszyscy menedżerowie, chciał stworzyć drużynę na swój obraz. To jedyna słuszna droga, którą chce podążać. To na nim spoczywa odpowiedzialność za wyniki, dlatego powinien budować zespół wokół piłkarzy, którym ufa. Mimo tego Rodgers popełnił duży błąd sygnalizując reszcie, że Andy Carroll jest zupełnie zbędny.

W świecie futbolu Liverpool zbudował reputację klubu, który kupuje drogo, sprzedaje tanio i przepłaca za zawodników. To sięga znacznie głębiej wstecz i jest jednym z największych problemów, jaki musi rozwiązać FSG. A jednak wszyscy wiedzieli, że napastnik za 35 milionów funtów nie ma dla nowego menedżera żadnej wartości. To nie ustawiło klubu na silnej pozycji na rynku, gdzie każda oznaka słabości będzie kosztować miliony.

Ale byli też inni gracze, których Rodgers nie chciał: Charlie Adam, Jordan Henderson i Joe Cole - to tylko niektórzy piłkarze. Trudno mieć o to do niego pretensje. Adam i Henderson, a także Stewart Downing, zostali sprowadzeni rok temu. W głównej mierze przysłużyli się do tego, że Kenny Dalglish wyleciał z posady. Cole został ściągnięty przez nadmiernie podekscytowanego i niedoświadczonego dyrektora na sam koniec ery Gilletta i Hicksa. Najprawdopodobniej będzie kosztować klub ponad 25 milionów funtów w okresie obowiązywania czteroletniej umowy. Łatwiej byłoby chyba handlarzowi sprzedać Most Brookliński, niż przenieść Anglika w inne miejsce.

Włodarze borykali się z przyswojeniem zasad panujących w futbolu - jak przyznał główny zarządca John W. Henry w liście skierowanym do fanów w tym tygodniu. Tym niemniej FSG zawsze miało jasną wizję tego, co chce osiągnąć na rynku transferowym. Właściciele pragną młodych graczy, którzy mają potencjalną wartość sprzedaży. Ten jasny przekaz z Bostonu został przyćmiony przez zły dobór ludzi, którym powierzono zadanie. Damien Comolli przepłacił nawet za młodych zawodników, których sprowadził. W końcu się o tym dowiedział. Jednak FSG sądzi, że to jednostka, a nie polityka, stanowiła słabość. Trudno się nie zgodzić.

Właściciele nie byli tak entuzjastycznie nastawieni do Dempseya, jak menedżer. Nie byli w stanie przyjąć do wiadomości, że jedynym znaczącym celem na pozycję napastnika był tego lata gracz Fulham. Muszą być - z ich punktu widzenia - jacyś młodzi strzelcy z potencjałem wzrostu. Wiedzieli także, że Carroll nie może uzyskać zgody na odejście, zanim nie zostanie zastąpiony przez co najmniej jednego napastnika. Rodgers i Ian Ayre, dyrektor zarządzający, zostali wyraźnie poinformowani, że taka sytuacja nie powinna się zdarzyć.

Wszystko to sprawia, że totalna klapa w zeszłym tygodniu jest jeszcze bardziej szokująca. Rodgers przypuszczał, że wygrał swoją bitwę, gdy uzgodniono transakcję z Fulham, natomiast w drugą stronę miał powędrować Henderson. Takie posunięcie byłoby całkowicie sprzeczne z logiką "Moneyball" - młodzieniec za 18 milionów funtów wymieniony na starzejącego się napastnika. A jednak zgoda została wyrażona. Próby spełzły na niczym, kiedy Henderson odmówił przeprowadzki do Londynu.

Później się wszystko posypało. Wyglądało na to, że Daniel Sturridge zmierzał na Anfield wstępnie na wypożyczenie z klauzulą wykupu po sezonie. To było większe zobowiązanie finansowe niż transfer Dempseya. Ponieważ umowa była praktycznie gotowa, Carroll przeszedł do West Ham United. Następnie, w ostatnim momencie, Rodgers zawetował posunięcie. Do końca okienka pozostał jeden dzień.

Dempsey wydawał się być jedynym rozwiązaniem. Niestety, Tottenham Hotspur złożył większą ofertę i Liverpool obudził się z ręką w nocniku. Włodarze byli jeszcze bardziej zaskoczeni, gdy cytowano słowa Rodgersa informujące o tym, że transfer Carrolla był "99,9 procent sfinansowany". Wyglądało na to, że ludzie z Bostonu narzucili opcję wypożyczenia. Wśród kibiców podniosła się wrzawa.

Rodgers, podobnie jak wszyscy menedżerowie, był zdesperowany, aby osiągnąć swój cel. Niemniej jednak wyraźnie działał według innej koncepcji niż ta, którą przyjęło FSG. To jest największe zmartwienie dla Liverpoolu w przyszłości. Zawiodła komunikacja na linii FSG - menedżer.

Wszystko zaś sprowadza się do największego błędu FSG. Właściciele nie mogą prowadzić klubu, nie mówiąc już o okienku transferowym, z Bostonu. Potrzeba silnego przywództwa na Anfield jest dobitnie widoczna przy każdym kryzysie, który występuje. Ayre nie jest materiałem na dyrektora wykonawczego. Biorąc pod uwagę zarządców piłkarskich, jest jak pigmej, nawet w dziedzinie, gdzie było niewielu gigantów. Powinien stanowić pomost pomiędzy właścicielami i menedżerem. Dlaczego więc wszyscy zatonęli w zeszłym tygodniu?

Odpowiedzią FSG był list. Rzeczy, które wyróżniały się na tle innych to akceptacja, że właściciele popełnili błędy podczas swojej dwuletniej kadencji i uwypuklenie długoterminowej kondycji finansowej klubu.

Piłka nożna to twardy biznes. W futbolu wiele rzeczy nie ma sensu - szczególnie dla kogoś, kto wywodzi się z dyscyplin sportowych w Ameryce. Na Wyspach Brytyjskich gra może być brzydka, zachęcać do oszustwa i fałszu. W Stanach Zjednoczonych istnieją zupełnie inne problemy natury etycznej dla właścicieli, ale postępowanie jest znacznie bardziej przejrzyste.

FSG nie poświęca wystarczająco dużo czasu. Oni mają świadomość. Bardziej niż kiedykolwiek muszą zademonstrować swoją obecność w Merseyside lub zatrudnić kogoś, kto cieszy się ich zaufaniem na rzecz należytego sprawowania władzy. Pojawiły się oznaki zapowiadające przełom. Prezes Tom Werner był na wczorajszym spotkaniu Premier League i jest jednym z motorów napędowych, próbując nakłonić gremium do wprowadzenia zaostrzonych zasad finansowego fair play w najwyższych rozgrywkach. Najważniejszym sojusznikiem Wernera jest Manchester United i Arsenal - tam, gdzie światy futbolu i polityki się przenikają, lepiej być po tej samej stronie, co United niż przeciwko, jak pokazał to przypadek Suareza.

Zaangażowanie Wernera - a zademonstrował stanowczy ton, wymieniając się argumentami z takimi klubami jak Manchester City, który jest przeciw daleko idącym regulacjom - dowiodło, iż FSG jest na Anfield na dłuższą metę. Krążyły plotki, że Amerykanie szukają kupca na Liverpool, a duże cięcia kosztów w okresie letnim miały ułatwić przejęcie. Nie ma dowodów na to i zwłaszcza Henry jest zdesperowany, by przynieść sukces.

Jeśli tak ma być, to rozdźwięk między właścicielami a menedżerem musi się zmniejszyć i to niezwłocznie. Rodgers został mianowany przez FSG i włodarze będą całkowicie go popierać. Jednakże, bardziej niż gotówki, menedżer potrzebuje kogoś w zarządzie posiadającego umiejętność przekonania tych w Bostonie, że jego zdanie zasługuje na uwagę. Anfield tak samo potrzebuje osoby, która przeciwstawi się menedżerowi, gdy ten zacznie wymagać zbyt wiele. Henry zdaje sobie z tego sprawę. FSG musi znaleźć właściwą osobę. Na wczoraj. Anfield dryfowało zbyt długo.

Henry i FSG nigdzie się nie ruszają. Wyłożą pieniądze jedynie wtedy, gdy uznają, że to mądre. Nie ma nic złego w wydawaniu w ten sposób. List - całkiem słusznie - zakomunikował nam, że klub jest teraz w lepszej kondycji finansowej niż po ich przybyciu.

Będą postępować rozważnie. Menadżer lepiej niech do tego przywyknie, fani też. Nie będą pompować olbrzymich sum pieniędzy, ale w odróżnieniu od Hicksa i Gilletta albo Glazerów, nie będą wyciągać z klubu tak wielkich kwot. Powinni zostać pociągnięci do odpowiedzialności za swoje błędy, ale sprawy w zeszłym tygodniu dotyczyły szerszych kwestii.

Faza nauki już się zakończyła. Następny miesiąc wymaga działania i postępu. Silne przywództwo przyniesie kres komedii i chaosowi. Nadszedł czas na działanie, a Henry będzie musiał udowodnić, że to, co napisał, nie były to tylko puste słowa.

Tony Evans

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (8)

Sagittarius 07.09.2012 22:44 #
''Good evening, ladies and gentlemen. We are tonight's entertainment! I only have one question. Where is Clint Dempsey?
[nobody responds; The Joker walks around the conference room pointing with his shotgun at everyone]''

Chaos...
BuryZenoslaw 08.09.2012 00:48 #
i po co wałkować ten temat ? Było ale się skończyło nie odwrócimy tego co się stało. To zaczyna robić się nudne -.-
NaImieMiAdaś 08.09.2012 01:08 #
fajny tekst -dzieki
mayro78 08.09.2012 07:02 #
Chyba redakcja dostała zadanie domowe pt; "Okienko transferowe"
Po razkoleny jeden i ten sam temat, zmieniają się tylko autorzy. Nie kończąca się saga. Zluzujce majty, było minęło idziemy dalej.
Mersey 08.09.2012 08:45 #
@BuryZenoslaw, mayro78, staramy się podchodzić do naszej pracy na tyle profesjonalnie, na ile możemy i rzetelnie przekazywać Wam informacje i opinie. Tony Evans jest jedną z ważniejszych opiniotwórczych osobowości związanych z Liverpoolem. Pominięcie tego tekstu byłoby błędem w warsztacie. Poza tym moglibyście uszanować pracę Damiana. Pzdr
Piotrek 08.09.2012 09:30 #
co Wam przeszkadza ten news? jak sie nie podoba to nie czytac...

jest w nim wiele ciekawych informacji, o których sie nie dowiemy poprzez oficjalke. obecna sytuacja w klubie nie dotyczy tylko tego co jest na boisku, wiec ja chcialbym wiedziec co sie dzieje na wyzszych szczeblach
Hansav 08.09.2012 10:31 #
Prawda jest taka, że faktycznie ostatnio ukazało się całe mnóstwo artykułów o obecnej sytuacji w Liverpoolu, ale ten jest jednym z najlepszych.
jaszyn 08.09.2012 11:03 #
Dobry artykuł.

Pozostałe aktualności

Slot: Możecie nazywać mnie Arne  (7)
04.05.2024 22:29, Vladyslav_1906, thisisanfield.com
Elliott podsumowuje sezon  (1)
04.05.2024 21:12, BarryAllen, liverpoolfc.com
Postecoglou przed meczem z Liverpoolem  (0)
04.05.2024 15:03, Mdk66, Sky Sports
Liverpool - Tottenham Hotspur: Wieści kadrowe  (0)
04.05.2024 11:55, Wiktoria18, liverpoolfc.com