LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 757

Carragher: Gerrard jest ikoną klubu


Jest pewien spór, który na powrót pojawia się w barach przed meczami i tuż po nich. Spór, który równie często gości na trybunach Anfield. Z pozoru banalne pytanie będące jego esencją brzmi:''Dalglish czy Gerrard?''.

Są nieliczne osoby nie mające jakichkolwiek wątpliwości dotyczącej tego, kto ów ranking powinien wygrać. Jedną z nich jest Jamie Carragher. Do swego zdecydowania zdołał wszystkich przyzwyczaić już wiele lat temu, gdy jego kluczowe interwencje oswabadzały z niebezpieczeństwa cały zespół The Reds.

Dla niego Stevie G jest najwspanialszym piłkarzem w całej historii Liverpoolu. Koniec kropka. Na tym jednak nasz numer 23 nie zakańcza swojego wywodu.

Przed zbliżającym się 600 spotkaniem kapitana w barwach swego ukochanego klubu, Carra w wywiadzie dla dziennkiarzy oficjalnej strony, stara się przedstawić znaczenie swojego przyjaciela na rozwój angielskiego futbolu i fakt bycia w komitywie z tak wielką już legendą The Kop. Oto wywiad:

Steven Gerrard rozegra swój 600 mecz dla Liverpoolu. Jak bardzo jesteś dumny z faktu, że mogłeś dzielić z nim tą długą podróż?

Grać u jego boku to wspaniałe uczucie. Nie mówię tak z racji tego, że wiele spotkań zagraliśmy razem. Mówię tak, ponieważ większość z nich była naprawdę wartościowa. Jest pokaźna grupa piłkarzy, która ma na swoim koncie masę rozegranych meczów. Musisz posiadać ponadprzeciętne umiejętności, by dobić do tak wyśrubowanego wyniku. Ale pamiętajmy - mówimy o osobie, która jest już legendarna, jednym z najlepszych zawodników, o ile nie najlepszym, w całej historii naszej drużyny.

Więc czy według ciebie jest jednym z najlepszych, czy tym najlepszym w całej klubowej historii?

Skłaniam się raczej do stwierdzenia, że Stevie jest najlepszy ze wszystkich. Mam świadomość rangi, jaką mu nadaję, ale on jest osobą mi współczesną, z którą miałem możliwość grania na boisku. Nie mogę pamiętać z perspektywy murawy Króla, czy też przywoływanego w wielu rozmowach na ten temat Billy'ego Liddella. Widziałem oczywiście jak grał Kenny na DVD i wideo. Souness, Barnes, Ian Rush - to kolejni genialni piłkarze. Oczywiście Kenny ma w swoim dorobku więcej trofeów, ale uważam, że sposób w jaki Gerro zaprezentował się w naszych dwóch finałach, po prostu wywindował go na całkowicie inny poziom. Los nie był dla niego łaskawy i nie mógł grać w czasach największej świetności Liverpoolu, co tylko podkreśla ogrom jego zasług. Dlatego dla mnie wybór jest prosty. Tak, Steven to ten najlepszy.

Jakbyś opisał Gerro osobie, która nigdy nie widziała go w akcji?

Wszechstronny gracz. Piłkarz, który odgrywa kluczową rolę w decydujących momentach meczu. W każdym meczu, nie tylko w tych, które pamiętamy. Stevie jest takim typem gracza, który stworzy coś niezwykłego - co jakieś 10 lub nawet co 15 minut. Może to być kapitalny wślizg ratujący drużynę, może to być także doskonała wrzutka w pole karne, bądź też niesamowite uderzenie lub główka. Nie jest Xabim Alonso, który jest zaangażowany w grę co 20 - 30 sekund.

Mógłbyś długo wymieniać wszystkie rzeczy, których dokonał. Czy widziałeś kiedykolwiek bardziej kompletnego piłkarza?

Zdecydowanie nie, a już z pewnością nie w tym klubie. Bardzo pomaga mu to jako zawodnikowi, lecz czasem stawało się to przeszkodą, gdy z konieczności był zmuszany do występowania na różnych pozycjach, nie tylko w barwach Liverpoolu, ale też w reprezentacji. Zespół tracił wówczas ,,serce'' środka pola. Gerrard jest na tyle dobrym piłkarzem, że gdyby zechciał grać na prawej obronie, to by zapewne grał dla kadry narodowej na tej pozycji przez ostatnie 10 lat. Tak samo, gdy czuł się prawym pomocnikiem. Czy to środek pomocy, czy na pozycji numeru 10 - grywał przecież także na lewej flance za kadencji Capello. Występował też raz jako środkowy napastnik. Grałem wtedy u jego boku i do tej pory mamy z tego niezły ubaw. Jedynym miejscem na placu gry, w jakim go nie obserwowałem, dzięki Bogu, to środek obrony. Byłbym wtedy zmuszony do częstszego zasiadania na ławce rezerwowych. A jestem pewien, że i tam by poradził sobie bez żadnego problemu.

Czy jesteś w stanie sobie wyobrazić poprzednie 14 lat bez niego? Czy gablota z klubowymi pucharami byłaby uboższa?

Oczywiście tak, byłaby uboższa. Jego wkład, nie tylko w meczach finałowych, ale w każdej ważnej rywalizacji jest nieoceniony. Piłka nożna to sport drużynowy, wszyscy odgrywają w niej znaczącą rolę. Jednak każdy zespół ma swoją ikonę, która wybija się przed szereg. On jest właśnie takim kimś dla nas. Nigdy nie zawodził, gdy w grę wchodziła wielka stawka.

Wracając do początków. Czy pamiętasz, kiedy pierwszy raz pomyślałeś: ''mamy tutaj kawał wielkiego zawodnika''?

Chyba miało to miejsce podczas potyczki z Sheffield Wednesday (pierwszy gol Stevena dla klubu). Wtedy przeszła mi taka myśl najprawdopodobniej przez głowę. A nie, przepraszam, to było podczas spotkania z Celtą Vigo (pierwszy występ na Anfield). Został wtedy graczem meczu. Kiedy widzisz młodego chłopaczka, który jest najlepszy na boisku, całkowicie dominuje środek pola, mając wcześniej zerowe obycie z seniorskim futbolem międzynarodowym, uzmysławiasz sobie, że będzie kimś wyjątkowym w przyszłości.

W momencie gdy już się nim stał, w Liverpoolu wszyscy zadają sobie pytanie, kiedy uda się wyszkolić drugiego Gerrarda. Nie uważasz, że trochę za wysoko ustawiana jest poprzeczka juniorom i tym samym to utrudnia im przebicie się do składu? Muszą spełnić wielkie oczekiwania z niemal z miejsca...

I tak i nie. Podniósł poprzeczkę bez dwóch zdań. Ale nigdy nie będziemy mieć kolejnego Gerrarda. Jeśli takowy się znajdzie, to pewnie za jakieś 40, może 50 lat. W innej części kraju. Nie będzie nim zapewne żaden z naszych lokalnych chłopców. Stąd też nie uważam, by była to jakaś przeszkoda dla młodych piłkarzy. Moim zdaniem, nikt nie wymaga od nich bycia ''nowymi Stevenami''.

Wielu piłkarzy ma ogromny talent. Co takiego posiada Steven, jaką cechę osobowości, która pomogła wspiąć się mu na ten wyższy poziom?

Zawsze chce się rozwijać, poprawiać. Był graczem pierwszej reprezentacji już w wieku 20 - 21 lat. Wielu zawodników zadowoliłoby się tym, a on wciąż pragnął iść naprzód. Obecnie jest kapitanem kadry, zdobył nagrodę dla najlepszego piłkarza ligi, wywalczył z Liverpoolem każdy puchar, oprócz tego za zwycięstwo ligowe, co pod żadnym pozorem nie jest jego winą. Nie ma rzeczy, której dałby za wygraną. Zarówno ze względu czysto profesjonalnego podejścia do sportu, tak jak ze względu na swe umiejętności. Zawsze o siebie dbał. Przebył swoim życiu parę nieprzyjemnych kontuzji i zawsze kiedy powracał na murawę udowadniał wszystkim niedowiarkom, że był jest i będzie czołowym piłkarzem świata.

Gerro prezentuje zapewne inny styl dowodzenia zespołem niż John Terry. Jak byś opisał go jako kapitana?

Jest niesamowitym dowódcą. Najczęściej ocenia się kapitanów po tym, ile razy unosili trofeum na podium. Udało mu się to parokrotnie. Pokazuje to, czy potrafisz pociągnąć drużynę w stronę sukcesu. Ale to nie wszystko. Jest liderem. Zawsze szanuje przeciwnika. Wszyscy go obserwują, czasem nawet się boją, bo jest naprawdę nadzwyczajnym graczem. Nie musi przez to dużo mówić. Jego zdolności przemawiają za niego.

Przypuszczam, że ciężko jest spojrzeć teraz wstecz i ocenić, czy to Stambuł czy też finał z 2006 roku będzie tym ulubionym dla Stevena. Który byś wybrał? Może jest jakiś inny równie ważny moment co te dwa?

Zwycięstwo w Lidze Mistrzów to o wiele większy sukces, ale strzelenie bramki w ostatnich sekundach meczu z West Hamem.. Stambuł to magiczna noc dla wszystkich, aczkolwiek finał Pucharu Anglii to mecz Stevena Gerrarda, to jego finał. Wielu z nas spisywało się wtedy poniżej swoich umiejętności i gdyby nie on, nie wygralibyśmy tego spotkania.

Z dala od Melwood, kiedy nie rozgrywa żadnego meczu, jaki wtedy jest?

Wydaje mi się, że jesteśmy do siebie bardzo podobni charakterem. Oboje twardo stąpamy po ziemi, wiemy, czego dokonaliśmy i zdajemy sobie sprawę, ile szczęścia mieliśmy w życiu. Osiągnęliśmy wiele, jednak nie zapomnieliśmy skąd pochodzimy. Jesteśmy z rodzin klasy robotniczej. Pozostaliśmy tymi samymi osobami, jakimi byliśmy wcześniej, mając głowy na karku. Stajesz się sławny, masz więcej pieniędzy, jesteś lepszym piłkarzem, masz lepszy dom i samochód, ale twoje priorytety nie ulegają zmianie, ciągle mając przy sobie tych samych przyjaciół co kiedyś. Pamiętam go jeszcze za czasu YTS (Youth Trening Scheme, projekt piłkarski wprowadzany w szkołach -przyp.) i niezmiennie widuje go z tymi samymi twarzami, co jest niezwykle dobrym znakiem. Jest po prostu zwykłym chłopakiem z Liverpoolu, który stał się megagwiazdą.

Wiesz dobrze po sobie, że kiedy kończysz 30stkę, ludzie zaczynają tonąć w domysłach, ile jeszcze czasu pozostało ci na boisku. Jak sądzisz, ile Stevanowi będzie dane jeszcze grać w piłkę?

Jego kontrakt obowiązuje jeszcze przez ten i następny sezon. Myślę, że po tym czasie on sam to oszacuje. Jeśli spojrzymy na mecz ze Swansea widzimy, że nawet jeśli wchodzi jako rezerwowy będzie potrafił nas uratować. Zresztą tak jest od 14 lat aż po chwilę obecną. Kiedy to się zmieni, wówczas będzie mógł się nad tym zastanowić. Lecz teraz, mając 32 lata ciągle prezentuje wyborny poziom i jestem zdania, że prędko to się nie zmieni.

Jesteś o 111 spotkań lepszy od niego. Myślisz, że może cię przegonić?

To zależy kiedy zawiesimy buty na kołku. Choć wydaje mi się, że tak, uda mu się to. Kiedy Stevie znajdzie się w podobnym położeniu co ja przez ostatnie 12 miesięcy, będzie o wiele częściej wchodził na boisko. Jako środkowy obrońca rzadziej meldujesz się na placu gry. Widzę oczyma wyobraźni, jak rozgrywa wiele spotkań i słuchaj, wyprzedzi mnie z pewności, stając się bardziej utytułowanym zawodnikiem, zasługując na to co do joty.

Jak zostanie zapamiętany na tle swojej generacji angielskich piłkarzy?

Będzie jeszcze bardziej doceniony po czasie. Stanie się jeszcze większą legendą, wspominaną z westchnieniami przez lokalną społeczność. Może i ja oceniam siebie nie aż tak dobrze, jak powinienem? O Stevenie będzie krążyć mnóstwo opowieści, przekazywanych z ojca na syna. O tym jak grał, o tym czego dokonał. Tak samo jak jest teraz Kennym, taki i Gerro nie będzie znikał z ust wszystkich i będzie o nim się sporo mówić nawet za 50 lat.

Jest najlepszy angielskim piłkarzem swojego pokolenia?

Tak, bez wątpienia. Tylko Bobby Charlton osiągnał więcej niż on, zdobywając Mistrzostwo Świata i Puchar Europy, mając w tym wielki udział. Jest kilku piłkarzy, którzy z reprezentacją osiągnęło nieco więcej, jak na przykładu półfinał Euro 96. Lecz w w przekroju całej kariery, Scholes, Gazza, Bobby Charlton czy Rooney nie zrobili czegoś takiego co on w finałach z 2005 i 2006 roku. Może Rooneyowi to sztuka się jeszcze uda, ale teraz oceniam to czego już dokonał. Więc tylko Bobby Charlton według mnie jest jedynym Anglikiem, który dokonał więcej od Gerrarda.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Liverpool wraca do Ligi Mistrzów  (1)
02.05.2024 23:39, BarryAllen, liverpoolfc.com
Jaros z Pucharem Austrii  (1)
02.05.2024 13:27, Ad9am_, liverpoolfc.com
Wieść, na którą John W. Henry czeka od lat  (4)
02.05.2024 10:54, Bartolino, Liverpool Echo
Koniec sezonu dla Bobby'ego Clarka  (0)
01.05.2024 19:11, Margro1399, liverpool Echo
Achterberg po 15 latach opuści klub  (16)
01.05.2024 13:54, AirCanada, The Athletic