LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 882

To nie tylko wina Balotellego


Przedstawiamy Państwu felieton Tony’ego Barretta, w którym tłumaczy, dlaczego Mario Balottelli jest jedynie wierzchołkiem góry lodowej problemów Liverpoolu i jakie aspekty gry musi poprawić Brendan Rodgers.

Bramkarz grający poniżej oczekiwań

Gdyby Mario Balotelli nie istniał, to w interesie Simona Mignoleta byłoby stworzenie go. Z tego względu, że to na napastnika spada cała krytyka, nikt nie zauważa problemów bramkarza, który nie potrafi udowodnić, że jest godny bycia numerem jeden w bramce Liverpoolu.

Nieobecność i nieumiejętność dyrygowania w polu karnym są najbardziej oczywistymi wadami Mignoleta, jednak mecz z Realem Madryt pokazał kolejny problem belgijskiego piłkarza, któremu brakuje odwagi, tak wymaganej od czołowych bramkarzy.

Widok bezpańskiej piłki na piątym metrze zazwyczaj jest znakiem dla bramkarza, żeby się na nią rzucić, zażegnać bezpieczeństwo i odciążyć grających przed nim obrońców jednym zdecydowanym ruchem. Mignolet jednak nie zdołał szybko zareagować i odebrać piłki, pozwalając Karimowi Benzemie na przejęcie jej i zdobycie trzeciej bramki dla Realu. Liverpool będzie zapewne chciał znaleźć dla niego zastępstwo w styczniu, ale do tego czasu będzie musiał radzić sobie z Mignoletem, którego Brendan Rodgers nie chce posadzić na ławce i dać szansy na grę Bradowi Jonesowi.

Pasywność w grze

Przez całe 90 minut meczu przeciwko Realowi, piłkarze Liverpoolu faulowali sześć razy i nie otrzymali żadnej kartki. Rodgers nie chce, żeby jego zespół grał zbyt fizycznie i od siły ważniejsza jest dla niego technika, ale zdał sobie sprawę z tego, że w wielu sytuacjach Liverpoolowi brakuje wymaganej siły i agresji, dzięki którym mogliby narzucić przeciwnikom swój styl gry.

– Mogliśmy być zdecydowanie lepsi w tym aspekcie gry. Nie jestem osobą, która stara się uczyć takiej gry. Zazwyczaj wiem czy zespół był agresywny czy nie – powiedział Rodgers.

– Sądzę, że w pewnych sytuacjach mogliśmy sprawić im więcej kłopotów, gdyż to cechuje zespoły mistrzowskie. Tym co cechuje zespoły mistrzowskie jest to, jak radzą sobie z najlepszymi przeciwnikami. W meczu przeciwko Realowi nie było tak, że się nie staraliśmy i nie chodziło o naszą etykę pracy, jednak faktycznie w tym aspekcie gry, mogliśmy być lepsi. Sądzę, że już wcześniej powiedziano o nas, że jesteśmy „za dobrzy”, ale udowodniliśmy wiele razy, że tak nie jest. Oczywiście w tym roku czeka nas więcej meczów, co ma wpływ na to, że nie mamy tyle siły w nogach. Dla nas i zawodników jest to dopiero nauka gry na odpowiednim poziomie. Takie doświadczenie, jak to, pozwoli nam się stać lepszymi.

Łatwe tracenie bramek

Przed wizytą Realu na Anfield Rodgers był zdania, że krytyka, która spadła na jego linię defensywną była przesadzona. Po spotkaniu to właśnie menedżer Liverpoolu oskarżył swój zespół o łatwe tracenie goli po raz kolejny przez podstawowe błędy i ciągłą nieumiejętność radzenia sobie z dośrodkowaniami w pole karne. Słowa Rodgersa są jeszcze bardziej surowe niż słowa krytyków Liverpoolu, ponieważ według niego słabość w grze defensywnej odnosi się do całego zespołu, a nie tylko czterech obrońców.

– To tyczy się całego zespołu; czy jest to stały fragment gry, czy stosujemy pressing. Oczywiście, gdy traci się bramki w taki sposób jak my, pojawiają się wątpliwości co do gry obronnej. Musimy rozwiać te wątpliwości – powiedział Rodgers.

Patrząc na to, że Liverpool zachował jedynie osiem czystych kont (w tym trzy w meczach z Tottenhamem Hotspur) w 43 spotkaniach Barclays Premier League od sierpnia 2013 roku, sprawia to, że potrzeba zacieśnienia szyków obronnych zespołu staję się coraz bardziej oczywista, szczególnie, że nie ma już Luisa Suáreza, który nadrobiłby ewentualne straty.

Brak ruchliwości w ataku

Jedną z największych zagadek strategii transferowej Liverpoolu – których z resztą przybywa coraz więcej – jest to, czemu the Reds zdecydowali się zastąpić jednego z najbardziej ruchliwych napastników na świecie, Luisa Suáreza, dwoma najmniej ruchliwymi w osobach Maria Balotellego i Rickiego Lamberta. Będąc sprawiedliwym wobec Liverpoolu, trzeba powiedzieć, że ich pierwszym kandydatem do zastąpienia Suáreza był Alexis Sánchez, jednak opcja przenosin do Arsenalu okazała się dla niego bardziej atrakcyjna, a próba pozyskania Loïca Rémy’ego spaliła na panewce ze względów zdrowotnych Francuza. Przynajmniej wtedy Liverpool chciał zawodnika, który by pasował do płynnego i ofensywnego stylu gry, który tak się sprawdził w zeszłym sezonie, więc niezrozumiałe jest czemu zdecydowali się pozyskać napastników, którzy nie pasują do tego stylu.

Lambert został sprowadzony do klubu jako dodatkowy napastnik, który dałby Rodgersowi możliwość zagrania w inny sposób, gdyby Liverpool spotkał się z rywalem grającym mocno defensywnie, jednak rola ta została mu odebrana, gdy zakontraktowano Balotellego, który również jest statycznym zawodnikiem i mocno polega na pracy innych. Lambert zaczął się przyzwyczajać do tego, że nie wchodzi na boisko, podczas gdy Rodgers stara się, na razie z kiepskim skutkiem, zmienić Balotellego w bardziej ruchliwego napastnika. Można by było tego wszystkiego uniknąć gdyby Liverpool w swoich poczynaniach transferowych starał się znaleźć zawodnika, który pasowałby do stylu gry preferowanego przez Rodgersa.

Zbytnie poleganie na Gerrardzie

34-letni Steven Gerrard jest na takim etapie kariery, że każdy mecz, w którym nie zagra na odpowiednim poziomie, albo będzie gorszy od bezpośrednich przeciwników na boisku powoduje, że zaczyna się mówić, że być może jego czas już się skończył. W meczu przeciwko Realowi kapitan Liverpoolu był gorszy od Toniego Kroosa i Luki Modricia, a hiszpański zespół dzielił i rządził w środku pola. Poleganie na Gerrardzie mija się z celem. Właśnie ze względu na jego wiek inni zawodnicy powinni pomóc mu nieść ciężar, który jako talizman Liverpoolu nosi już ponad dekadę.

Rodgers na początku sezonu mówił o tym, że trzeba będzie zarządzać występami Gerrarda, ale od początku sezonu opuścił on tylko jeden mecz w Capital One Cup przeciwko Middlesbrough i rozegrał pełne 90 minut w dziewięciu z dziesięciu spotkań, które zaczynał od pierwszej minuty. Powód jest oczywisty, Liverpool nie posiada pomocników, których Rodgers mógłby wykorzystać w meczu zamiast Gerrarda. Jordan Henderson wciąż musi odnaleźć formę z poprzedniego sezonu, Joe Allen miał kontuzję, Emre Can wciąż nie zdołał wpłynąć na grę zespołu po kontuzji, a Lucas Leiva wypadł z łask trenera. To wszystko sprawia, że nie można odsunąć Gerrarda od zespołu, pomimo tego, że zbytnie poleganie na nim nie wpływa dobrze na jego formę.

Tony Barrett

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (14)

fryz 26.10.2014 17:35 #
BullSHIT
użytkownik zablokowany 26.10.2014 17:42 #
Komentarz ukryty z powodu złamania regulaminu.
ragnarok 26.10.2014 17:49 #
wydawać po 20 milionów na pseudo zawodowych piłkarzy - to jest wina
Asahi 26.10.2014 17:53 #
Pierwszy podpunkt, od razu przyjebanpie sie do Mignoleta, zupelnie nie jest tendencyjny Barrett ostatnio.
josif 26.10.2014 18:25 #
o ile wczesniej byłem sceptycznie nastawiony do gry mignoleta o tyle w ostatnich spotkaniach pokazywał próbki swoich umiejetnosci dzieki czemu nie stracilismy wiecej goli. A te co stracilismy to raczej bo szmaciarskich bledach obroncow..
hubert725 26.10.2014 18:44 #
W chelsea jak nie ma D.Costy to strzela Remy, jak nie ma Remyego, to teraz z United i wcześniej w lidze mistrzów strzela Drogba i tego nam właśnie brakuje... Brak Staridża, nie strzela Balotelli, nie strzela Lambert i w ogole nie widzimy Borininego... Transfery Brendan, transfery !!!
hubert725 26.10.2014 18:51 #
...albo gra balotelliego w duecie*
mchu 26.10.2014 19:31 #
Dobrze prawi. Dla tych wszystkich plytkich obserwatorow, wezcie moze odtowrzcie którykolwiek mecz LFC i zobaczycie, ze Barrett ma 100% racji. Kiedys byl problem, rzucalo sie pilke do Suareza. A jesli on nie dal rady , to przynajmniej abbsorbowal oboroncow, stwarzajac wiecej miejsca pozostalym zawodnikom. Poza tym caly zespol rosl przy Suarezie, czując , ze sa w stanie przenosić góry. Tyle w temacie.
Bobby1910 26.10.2014 19:36 #
Słaby nic nie wnoszący artykuł. Po co oceniać naszą gre na tle Realu skoro blado wygląda gra z z QPR Hull czy innym West Bromem. Prawda jest taka ze z Realem wdupilibysmy nawet z dwoma Suarezami. Tam z ławki rezerwowych kazdy był by dla nas wzmocnieniem. Setki milionów euro jesteśmy za nimi. Oni kupuja jednego gracza za tyle co my bierzemy 8miu. O pensjach juz nie wspomne. Jakoś Barret inaczej śpiewał przed sezonem.
Maciek21095 26.10.2014 19:57 #
Tony Barrett trochę jakby podzielał część opinii z LFC.pl. Tylko pytanie jest jedno z mojej strony: naprawdę nie spodziewaliście się takiego obrotu spraw? :D Poważnie mówiąc, to Liverpool jest w trakcie budowy swojej pozycji w angielskiej elicie mimo zdobycia wicemistrzostwa. Spójrzcie, poprzedni sezon zakończyliśmy w TOP4 po raz pierwszy od 2009 roku, czyli od 5 lat. I wy w takiej sytuacji oczekujecie równorzędnej walki o tytuł z City oraz Chelsea, w sytuacji w której Boss MUSIAŁ na rynku transferowym robić hurtowe zakupy, żeby był w ogóle sens rozgrywania sezonu na 4 frontach? Po co miałby Brendan postępować na rynku w stylu United, skoro trzeba było myśleć przede wszystkim o wzmocnieniu ławki rezerwowych? Wydaje mi się że lepiej straszyć rywali z ławki Coutinho czy Markoviciem niż Alberto bądź Aspasem nawet mając w składzie nie wiadomo jak głośne nazwisko za nie wiadomo ile. Powtórzę po raz n-ty że to sezon przejściowy i nie ma co marzyć o mistrzostwie, tylko trzeba uzbroić się w cierpliwość i wierzyć. YNWA!
Keane 26.10.2014 20:07 #
Imho przedostatni punkt jest kluczowy. Wiedzieliśmy, że Suarez odejdzie, a w ogóle nie byliśmy przygotowani. Sprowadzenie dwóch stojanów w miejsce Suareza który miał ADHD, totalnie sparaliżowało naszą ofensywę, zupełnie zabiło m. in. zabójcze prostopadłe podania Coutinho (teraz nikt w ten sposób nie wybiega, nie pokazuje się) i szybkie rajdy Sterlinga (często gdy Raheem się przedrze to nikogo w polu karnym jeszcze nie ma). A jak z przodu nic sie nie dzieje, to z tyłu zawsze coś wpadnie i wyniki są jakie są. Napastnik w styczniu pilnie potrzebny, bo na Sturridgu nie można polegać zbytnio.
ivers 26.10.2014 21:12 #
Hummels,Reus i Song.Pewnie kosztowaliby koło 90 milionów ale to by były wzmocnienia.Rodgers chciał mieć głębię to teraz musi głęboko patrzyć w ławkę rezerwowych,żeby tam kogoś wyłowić,żeby wszedł na boisko i nie kopał się po czole.Przypominam,ze grę trzymają jak dotychczas-Skrtel,Gerro,Cou,Sterling a na powrót Daniela czekamy jak na zbawienie.Tyle,że oni już u nas byli.Nawet jakby nowe gwiazdy Rodgersa złapały kontuzję w tym samym czasie to osłabienie zespołu byłoby niezauważalne.
Lukson 26.10.2014 21:45 #
Co do Mignoleta to faktycznie mógłby być lepszy, ale nie jest najgorszy... co do gry defensywnej zespołu to myślę, że gdyby nie frajerskie, indywidualne błędy mijającego się z piłką w powietrzu Skrtela albo Lovrena, ew. na boku Johnsona to tak źle z obroną by nie było, do tego jakby doszedł porządny DM to już miodzio :)
Co do napadu, jeśli Balo odpali do świąt - może zostać, jeśli nie - OUT a w jego miejsce jakiś napadzior na zmiane dla Stu kiedy znów złapie kontuzje.
consigliere 26.10.2014 22:11 #
Gerrard tradycyjnie nietykalny.
perez07 26.10.2014 22:12 #
Gramy tak slabo ze rzaden zawodnik by transfer np Hummels,Reus i Song by tego nie zmienil a Tony Barrett dokladnie opisal problem

Pozostałe aktualności

Czy odejście Salaha pomogłoby Arne Slotowi?  (0)
30.04.2024 19:41, Mdk66, The Guardian
Liverpool nie zorganizuje parady  (3)
30.04.2024 18:34, Bajer_LFC98, thisisanfield.com
Kilka scenariuszy w sprawie Mo Salaha  (2)
30.04.2024 10:05, Ad9am_, thisisanfield.com
Skróty meczów U-18 i U-21  (0)
30.04.2024 10:02, Piotrek, liverpoolfc.com
Holenderski dziennikarz o ekspertach z Anglii  (3)
30.04.2024 07:33, RosolakLFC, Liverpool Echo