Ings vs Origi, czyli 'mecz o 3. miejsce'
Przedsezonowe występy Divocka Origiego pokazały dlaczego Belg musi zadowolić się czwartą pozycją w hierarchii napastników Liverpoolu w nadchodzącym sezonie.
Wielu z nas prawdopodobnie chciałoby zignorować krytykę, która spadła na Origiego podczas zeszłej kampanii, ale niestety trudno nie zauważyć słuszności w zarzutach rzucanych pod nazwiskiem 20-latka
Napastnik reprezentacji Belgii zanotował tylko 9 trafień w 44 występach w barwach Lille, co zaowocowało wyborem do "Najgorszej jedenastki sezonu" w Ligue 1. Niestety nie zdołał on przeskoczyć poprzeczki, którą ustanowił sobie podczas Mistrzostw Świata w Brazylii.
Origi powrócił do Liverpoolu po rocznym wypożyczeniu chcąc zrobić jak najlepsze wrażenie podczas tournée po Australii i Dalekim Wschodzie - ostatnie tygodnie pokazały jednak, że przynajmniej jak na razie lepszym wyborem jest były napastnik Burnley - Danny Ings.
Przygotowania przedsezonowe
Oczywiście nie na miejscu jest zbyt ostra krytyka wobec piłkarza, któremu daleko do "gotowego produktu", trzeba jednak zauważyć, że jego forma jest co najmniej niezadowalająca.
Podczas 4 występów zdołał strzelić tylko raz - w wygranym 4-0 sparingu przeciwko Thai All Stars. Pomimo zdobytej bramki wyglądał na piłkarza niegotowego do gry, co w gruncie rzeczy nie jest niczym nadzwyczajnym w jego wieku.
Były piłkarz Lille zmarnował mnóstwo dobrych okazji, szwankowały u niego zarówno technika jak i podejmowanie decyzji. Wiele razy próbował uderzać zamiast odegrać do partnera, a nieporadność w jego grze godna była Emile'a Heskeya. Przejawiał on oczywiście przebłyski niezaprzeczalnego talentu, a jego szybkość, siła i szeroki wachlarz zwodów mogą w przyszłości uczynić z niego postrach dla obrońców.
Na ten moment ma jednak przed sobą mnóstwo pracy.
Ings > Origi
Pomimo tego, że Ings również zdobył tylko jedną bramkę, w kwestii wyboru napastnika numer trzy nie powinno być żadnych wątpliwości. Bez wątpienia Origi ma większy potencjał od Anglika, jednak to były piłkarz Burnley jest w stanie zaoferować drużynie więcej w nadchodzącej kampanii. 23-latek imponuje ruchliwością na boisku, czego niestety nie można powiedzieć o Belgu. Zarówno jego wykończenie jak i zdolności do gry kombinacyjnej stoją na wyższym poziomie. Nie będzie on wielkim wzmocnieniem, a jego zbyt częsta gra będzie raczej powodem do zmartwień - z pewnością jednak bije on na głowę Rickiego Lamberta i Fabio Boriniego, oraz jest lepszą alternatywą niż Divock Origi.
Cierpliwość na wagę złota
Brendan Rodgers jest znany ze stawiania na młodych zawodników, których uważa za gotowych do gry na najwyższym poziomie. Niestety w przeciwieństwie do Raheema Sterlinga, Jordona Ibe'a, czy Jona Flanagana - Origi do grona takich piłkarzy się nie zalicza.
Nie jest to jednak powód do wstydu dla piłkarza w jego wieku i z pewnością zasługuje on na kredyt zaufania od kibiców Liverpoolu. Jest to przecież piłkarz, który według Vincenta Kompanego "dołączy do grona najlepszych napastników na świecie."
Przynajmniej na razie musimy ograniczyć nasze oczekiwania, a zadaniem Rodgersa będzie utrzymanie go z dala od "niebezpieczeństw" związanych z Premier League.
Liga Europy będzie prawdopodobnie idealnym miejscem dla Origiego, podczas gdy Christian Benteke, Daniel Sturridge i Danny Ings będą występować w spotkaniach na najwyższym szczeblu.
Wnioski
Wiele osób nie kryło ekscytacji związanej z powrotem Divocka Origiego, a niektórzy z nich nawet widzieli w nim niespodziankę sezonu i zawodnika pierwszego składu. Wszystkie te przewidywania są jednak przedwczesne.
Przygotowania do sezonu pokazały, że bardzo brakuje mu ostatniego szlifu i regularności. Stawianie na niego wiązałoby się z dużym ryzykiem - a na to Rodgers nie może sobie pozwolić.
Trener z Irlandii Północnej ma w osobie Ingsa kogoś znacznie pewniejszego jako zastępstwo dla Christiana Benteke i Daniela Sturridge'a i dlatego Origi musi zadowolić się rolą czwartego napastnika.
Belg może oczywiście odnieść spektakularny sukces w ciągu następnych dziewięciu miesięcy, podobnie jak Sterling w sezonie 13/14, jednak nie pokładałbym w tym zbyt wielkich nadziei.
Z biegiem czasu, może stać się piłkarzem jakiego widzą w nim Vincent Kompany, oraz wielu innych - na razie jednak ma nad czym pracować.
Henry Jackson
Komentarze (5)
Owszem Origi nie jest gotowy na regularnej gry, ale widać po nim, że umiejętności ma większe. Dobry drybling, szybkość, świetna gra bez piłki, widać, że chłopak potrafi coś zrobić z piłką i nie boi się gry 1 na 1. Owszem zmarnował niemało sytuacji, ale zazwyczaj świetnie się w nich znajdował.
Dlaczego w tekście nie wspomina się o sytuacjach marnowanych przez Anglika? Może nie było tego tyle co u Divocka, ale były.
Gdzie Ings pokazał lepsze wykończenie? W chwili, gdy bramkarz zamiast rękoma rzucił się do niego wślizgiem? Origi oddał świetny strzał głową.
Poza tym Anglik często tracił piłkę i źle ją przyjmował w dość istotnych momentach.
Porównanie z dupy i artykuł próbujący na siłę wyciągnąć Ingsa ponad Belga.
Ibe i Flanagan też nie są gotowi do regularnej gry w pierwszym zespole. Jordon gra z głową w dole i zbyt rzadko podaje (ale Origiego można się o to czepiać c'nie?), a Flanagan po prostu jest zbyt słaby na grę w tym zespole. Wszystkiego się charakterem nie nadrobi.
Mam tez nadzieję, że ten cały hype wokół Ibe nie skończy się dla chłopaka źle. Przesadzają z tym i to mocno.