LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1110

Joe Gomez – materiał na gwiazdę


Joe Gomez w ekskluzywnym wywiadzie z Paulem Joyce’em ujawnił, że wbrew popularnemu przekonaniu jego transfer do Liverpoolu nie przebiegł tak bezproblemowo, jak się wydaje.

– Kiedy grałem w Charltonie, nadal mieszkałem w domu z rodzicami – powiedział 18-letni obrońca. – Teraz po raz pierwszy jestem na swoim.

– Kiedy trening skończy się wcześnie, masz dużo czasu dla siebie, wszystko więc rozbija się o nauczenie się bycia niezależnym w nieco innym tego słowa znaczeniu.

– Uczę się gotować... Jestem w tym coraz lepszy! Moja specjalność? Proste rzeczy jak zasmażane warzywa, spaghetti czy odgrzewanie czegoś z Uncle Bens.

– Nie mogę jednak powiedzieć, że jestem w stanie ugotować coś nadzwyczajnego. Jestem przyzwyczajony do kuchni mojej mamy!

Szeroki uśmiech, który pojawił się na twarzy Gomeza pokazuje, że sporo z problemów związanych z przeprowadzką do Merseyside miało miejsce w kuchni.

Przecież skoro jego transfer do Liverpoolu po zaledwie 16 startach w Championship nie reprezentuje ekscytującego kroku w przód, może zrobi to fakt, że prawonożny Gomez został od razu rzucony na głęboką wodę i w dwóch pierwszych meczach sezonu Brendan Rodgers wystawiał go jako lewego obrońcę, dając kolejną porcję wyzwań, które młody Anglik musi pokonać.

Póki co wszystko idzie świetnie.

Po tym jak młody zawodnik pomógł The Reds zwyciężyć w otwierającym sezon spotkaniu ze Stoke, Jon Walters podszedł po ostatnim gwizdku do Brendana Rodgersa i powiedział, że The Reds sprowadzili „dobrego gościa”, mówiąc o powstrzymującym go tego dnia Gomezie.

– Gra przeciwko niemu w moim pierwszym meczu była dobrym testem – stwierdził Gomez. – Jest bardzo doświadczony, był w stanie wykonywać małe rzeczy, takie jak wykorzystywanie swojej siły do wymuszania fauli. Oprócz tego posiada rzecz jasna wiele jakości mając piłką przy nodze.

– Zwykle przed meczem zdaję sobie sprawę z tego, kto będzie moim przeciwnikiem. Kiedy jednak spotkanie się już zacznie, to o wszystkim zapominam, nie będę się bał czy martwił na wyrost. Jeśli przeciwnik raz okaże się lepszy, to przy następnej okazji dam z siebie wszystko, abym to ja wyszedł obronną ręką z naszego starcia.

W poniedziałek jego siła, pewność siebie i technika przykuwały oko podczas zwycięstwa w spotkaniu z Bournemouth, zwycięstwa dzięki któremu pozycja Gomeza wydaje się być jeszcze pewniejsza przed zbliżającym się spotkaniem z Arsenalem.

Akcje Gomeza wciąż lecą w górę, sam zawodnik utrzymuje jednak, że stąpa twardo po ziemi.

– Nie powiedziałbym, że to spełnienie marzeń – stwierdził młody obrońca. – Wydaje mi się, że przy okazji transferu powiedziałem, że przejście do Liverpoolu to spełnienie marzeń, teraz jednak rozegrałem zaledwie dwa spotkania.

– Tak na dobrą sprawę jeszcze nic nie zrobiłem. To było naprawdę świetne doświadczenie, zmotywowało mnie do jeszcze cięższej pracy.

– Przed sezonem była możliwość, abym przeszedł na wypożyczenie, jednak nie taki cel na sezon sobie obrałem. Chciałem przyjść do klubu i grać jak najwięcej, nawet jeśli wiedziałem, że będzie to ciężkie, bo przecież jestem młodym chłopakiem, który trafił tu z Championship. W zespole jest jeszcze kilku świetnych graczy walczących o miejsce w obronie.

– Wiedziałem, że muszę przyjść i pokazać, co potrafię od samego początku.

– Granie na lewej obronie przyszło jako mała niespodzianka. Lubię o sobie myśleć, że jestem środkowym obrońcą, wiedziałem jednak, że mam większą szansę na grę na boku obrony – po prostu nie spodziewałem się, że z tej strony!

– Przyjmowanie piłki jest rzecz jasna trochę inne, z drugiej strony daje ci to dodatkowe opcje. Po zejściu do środka masz piłkę na swojej mocniejszej stopie.

– Jest to jednak wyzwanie i nie będę udawał, że jestem przyzwyczajony do gry na lewej obronie. Pomaga mi to w nauce korzystania z mojej słabszej nogi, co na pewno kiedyś się przyda.

– W Liverpoolu oczekiwania stoją na zupełnie innym poziomie niż to, do czego przywykłem. Nie chcę obrażać tutaj Charltonu, ale tutaj oczekują od piłkarzy zwycięstwa w każdym meczu.

– Cieszę się i jednocześnie staram nie popaść w samozachwyt, to zaledwie dwa spotkania.

Podejście Gomeza jest jak powiew świeżego powietrza w dzisiejszym świecie piłki nożnej.

Gomez swoją spokojną głowę i podejście do życia przypisuje swojej mamie, Lindzie oraz ojcu, Gusowi, który na pewno czujnym okiem będzie przyglądał się poczynaniom swojego syna przeciwko takim zawodnikom jak Oxlade-Chamberlain, Aaron Ramsey czy Alexis Sánchez, kiedy młody Joe wybiegnie na murawę Emirates Stadium rozegrać mecz przeciwko ukochanej drużynie swojego ojca.

Arsène Wenger był jednym z menedżerów zainteresowanych sprowadzeniem Gomeza. Młodego Anglika chciał także Manuel Pellegrini, jednak to historia Rodgersa z wieloma szansami danymi młodym zawodnikom na Anfield przekonała Gomeza do podjęcia decyzji.

– Zanim podpisałem profesjonalny kontrakt w Charltonie było jakieś zainteresowanie moją osobą, nigdy jednak nie doszło do etapu w którym musiałem poważnie zastanawiać się nad swoją przyszłością – powiedział Gomez, któremu w aklimatyzacji na Anfield pomaga nowy asystent menadżera, a były selekcjoner Anglii U-19, Sean O’Driscoll.

– Kiedy byłem młodszy mój tata powiedział agentom, żeby trzymali zainteresowanie innych klubów z dala ode mnie. Dopiero później dowiedziałem się, że ten czy inny klub był mną zainteresowany.

– Ojciec nie chciał, żeby uderzyło mi to do głowy. Moi rodzice i rodzeństwo (trzy siostry i brat) odgrywają ogromną rolę w tym, żebym nie stał się zadufany w sobie.

– Idąc do szkoły średniej miałem ze sobą tych samych przyjaciół, tak więc zawsze byłem otoczony przez tych samych ludzi. Gdybym próbował się zmienić i zaczął gwiazdorzyć, oni szybko sprowadziliby mnie z powrotem na ziemię.

– Wielu ludzi myśli, że piłkarze prowadzą przebojowy styl życia, chodzą po klubach i robią różne rzeczy. Ja jestem przeciwieństwem tego opisu. Lubię spędzać wolny czas w domu z rodziną i bliskimi przyjaciółmi, po prostu preferuję spokojne miejsca.

– Przychodząc do Liverpoolu, rzecz jasna zwracasz uwagę na historię i sam rozmiar klubu, jednak to Brendan Rodgers był decydującym czynnikiem, który mnie tu przyciągnął – kontynuował Gomez, który podaje Carraghera, Ferdinanda, Terry’ego i Sergio Ramosa jako swoich defensywnych idoli, których grę studiuje korzystając z wideo na youtube.

– Miałem kilka opcji jednak po spotkaniu z Rodgersem wiedziałem dokładnie, gdzie chcę trafić. Póki co mój pobyt w Liverpoolu jest dokładnie taki jakiego oczekiwałem, a nawet lepszy.

– Dopiero zaczynam swoją przygodę. Moje miejsce w składzie jest dalekie od pewnego i wiem doskonale, że muszę nadal ciężko pracować i uczyć się od menadżera i trenerów.

Logika sugeruje, że nadejdzie w tym sezonie moment, w którym forma Gomeza poleci w dół, a siła mentalna zawodnika zostanie poddana ciężkiej próbie.

Teraz jego kariera błyskawicznie pnie się w górę, w przeszłości nie obyło się jednak bez problemów i młody Anglik jest gotowy na czekające go w przyszłości wyzwania.

– Miałem etapy w życiu, kiedy czułem się gorzej, zwłaszcza pod względem pewności siebie – powiedział. – Był taki okres, kiedy występowałem w każdym spotkaniu w Charltonie, a potem nabawiłem się urazu kostki.

– To była moja pierwsza prawdziwa kontuzja w karierze, straciłem przez nią osiem tygodni. Poprzedni sezon był moim pierwszym w dorosłej piłce, a do klubu trafił nowy menedżer, obawiałem się utraty miejsca w składzie.

– Za dużo rozmyślałem nad niektórymi rzeczami i moja pewność siebie mocno na tym ucierpiała. Nie byłem sobą kiedy wróciłem na boisku i wszyscy, którzy mnie znali wiedzieli, że to dla mnie ciężkie chwile.

Póki co, życie Joego Gomeza jest jednak bardzo dobre, zmuszając młodego Anglika do uszczypnięcia w celu upewnienia się, że to na pewno nie sen.

– W szatni mam miejsce pomiędzy Jordanem Hendersonem i Roberto Firmino, na początku to było strasznie dziwne. Nie mogłem w to uwierzyć, było „wow!” – dodał Gomez.

Młodemu obrońcy wystarczyły jednak dwa spotkania aby wyraźnie zasugerować, że pewnego dnia będzie mógł siedzieć na tym miejscu jak równy z równym obok swoich kolegów.

Paul Joyce

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (6)

RK23 21.08.2015 11:49 #
i już w drugiej kolejce został w 11tce dream team FPL...
opiekacz 21.08.2015 12:17 #
I tutaj trzeba pochwalić BR za pracę z młodzieżą bo nie ma w BPL drugiego trenera który nie miałby żadnych problemów z wystawianiem młodzików w pierwszym składzie.

Joe to fajny chłopak i póki co wszystko zmierza w stronę tego, że będzie z niego dużo pociechy.
robert4991 21.08.2015 12:37 #
Jeśli nie zaczniemy zdobywać trofeów, to staniemy się drugim Ajaxem albo FC Porto, będziemy kupować młodych, ogrywać i podawać dalej Chelsea i City jak w przypadku Sterlinga. Natomiast gdy ktoś osiągnie status Supergwiazdy (Jak Suarez) zgłosi się po niego Real, Barca lub Bayern.
Marcel 21.08.2015 16:00 #
@robert4991
EEEEE ake od dobrych 20 lat tak jest. Zawsze zawodnicy, którzy osiągneli u nas status super gwiazdy gwiazdy odchodzili do "większych" może "lepszych" zespołów. Czy to było za czasów Houliera, Beniteza, Daglisha czy obecnie Rodgersa, po druge Ajax i Porto to przewaznie najsilniejsze drużyny w swoich ligach, niemal co roku grają w LM i zachodzą daleko w krajowych pucharach, przeprowadzają przemyslane transfery i szkolą tak zawodników, że niemal co roku sprzedają kogoś do europejskiego TOP-u za grube pieniądze, szczegółnie Porto. Mimo to pod wzgledem siły moim zdaniem LFC stoi nad nimi, a sama Angielska liga jest na tyle atrakcyjna, że "zjeżdżają tu ze świata stron" ale życzłbym sobie wielu wzorców z Amsterdamu czy Porto.
Jesli chodzi o podawanie wychowanków dalej?? To powiem tak, czasy się zmieniły i klub ma już niewiele do gadania, to nie są czasy gdzie biegali Carra i Gero, ludzie wolący rezerwy niż Man City czy Chelsea, teraz sypniesz dzieciakowii tygodniówke, obiecasz złote góry to za miedzę pójdzie grać i całować nowy herb. Granice smaku już przestają istnieć a nejlepszym tego przykładem jest Sterling i już cwanakujacy Sinclair.
robert4991 21.08.2015 16:09 #
@Marcel
Całkowicie się z tobą zgadzam, ale za Houlliera i Beniteza jednak zawsze coś kusiło zawodników do gry przed The Kop - trofea które zdobywali. Teraz brak nam nawet krajowych pucharów ...
robert4991 21.08.2015 16:10 #
Houllier zdobył potrójną koronę, Benitez LM i Puchar Anglii po dwóch najlepszych finałach jakie w zyciu widziałem, gdzie Gerro był reżyserem :) fajnie powspominać... Mamy kryzys jak Milan, czekam na powrót do elity.

Pozostałe aktualności

Liverpool wraca do Ligi Mistrzów  (0)
02.05.2024 23:39, BarryAllen, liverpoolfc.com
Jaros z Pucharem Austrii  (1)
02.05.2024 13:27, Ad9am_, liverpoolfc.com
Wieść, na którą John W. Henry czeka od lat  (4)
02.05.2024 10:54, Bartolino, Liverpool Echo
Koniec sezonu dla Bobby'ego Clarka  (0)
01.05.2024 19:11, Margro1399, liverpool Echo
Achterberg po 15 latach opuści klub  (16)
01.05.2024 13:54, AirCanada, The Athletic