LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1380

Koniec cierpliwości do Sturridge'a


Daniela Sturridge'a od wielu miesięcy trapią kontuzje. Co chwila pojawiają się informacje, że piłkarz „już za kilka dni” będzie gotowy do gry. Klubowi powoli kończy się do niego cierpliwość.

Drużyna wyraźnie cierpi na jego nieobecności, ale nikt nie jest w stanie znaleźć rozwiązania jego problemu.

Porażka Liverpoolu z Leicester to tylko kolejny przykład na to, że z obecnym składem napastników Jurgen Klopp na strzelaninę przychodzi ze scyzorykiem.

Jamie Vardy z łatwością wykorzystuje sytuacje strzeleckie, podczas gdy ofensywa Liverpoolu gra jakby korzystała z popsutej nawigacji satelitarnej. Niemieckiemu menedżerowi w tym sezonie nie pozostaje już nic, jak tylko łagodzenie strat. Liverpool jest poważnie zagrożony zakończeniem kampanii na najniższym miejscu w historii Premier League.

Ostatnią nadzieją wywalczenia satysfakcjonującej lokaty w ostatnich 14 meczach sezonu jest powrót jedynego piłkarza w zespole, który jest w stanie samodzielnie przekształcać porażki w remisy, a remisy w zwycięstwa. Nikt nie ma jednak specjalnej nadziei na to, że Daniel Sturridge zagra w większości spotkań aż do maja. To tak jakby czekać na ratunek Supermana, który jednak zaklinował się w drzwiach budki telefonicznej, w której zmieniał strój.

Sturridge w środę rozpoczął treningi z resztą zespołu. Nie ma jednak co wyrokować w sprawie pozostania w składzie na dłużej – doświadczenie uczy nas, że to w jego przypadku bezsensowne.

Każda nowa informacja o stanie zdrowia napastnika jest formułowana bardzo uważnie i z wielką rezerwą, jak gdyby zatrudniono cały sztab prawników z Harvardu, którzy robią wszystko co w ich mocy, żeby uniknąć nadinterpretacji i potencjalnych reperkusji prawnych.

Jedno jest pewne – żałosna liczba meczów, w jakich występuje ostatnio Sturridge i powtarzające się kontuzje zahamowały jego karierę i kompletnie zablokowały ofensywę Liverpoolu. Przez trzy lata Anglik był dostępny 45 procent czasu. Lista jego urazów jest równie długa, co lista strzelonych przez niego bramek. Poza naciągnięciami mięśni dolegają mu różne inne przypadłości, z którymi odwiedził już chyba każdego lekarza, jaki się nawinął.

Najlepsze lata piłkarza to okres między 24 a 27 rokiem życia. Sturridge'a już dwa z tych lat minęły. Dla Liverpoolu jest on już tylko bardzo drogim pacjentem. Desperacja i irytacja związana z jego przypadkiem jest odczuwalna za kulisami o wiele bardziej niż publicznie.

Kluczowym pytaniem w całej sprawie jest to, czy Sturridge sam wyklucza się z meczów, czy też bardzo chce grać, ale nadgorliwi lekarze klubowi zabraniają mu wybiegnięcia na murawę, co wprawia go w depresję. Nie ma żadnych dowodów na to, że winni są lekarze. Jeżeli Daniel chciałby przetrenować te dziesięć dni, o których wspominał Klopp, można założyć, że lekarze by na to zezwolili – zakładając, że byłby pod opieką fizjoterapeuty, lekarzy sportowych i trenerów. Nikt nigdy nie sugerował, że Sturridge udaje kontuzje, ale wydaje się niemożliwe, by nie mógł chociaż podjąć próby treningu z kolegami.

Poprzedni menedżer, Brendan Rodgers, doskonale znał tę sytuację. Klopp dopiero uczy się wszystkich dziwactw Sturridge'a. Z początku Niemiec denerwował się musząc odpowiadać na pytania dotyczące dostępności napastnika. W przeddzień pierwszego meczu Kloppa w angielskim futbolu – ze Spurs na wyjeździe – Sturridge doznał kontuzji podczas ostatniej sesji treningu. Nikt w Liverpoolu nawet nie sugerował, że Anglik mógłby przemóc się i wyjść na boisko na White Hart Lane, ale fakt, iż został zabrany z resztą zespołu wskazuje na to, że jego urazu nie traktowano zbyt poważnie. Nikt nie myślał, że potrzebna będzie sześciotygodniowa przerwa.

Dla tych, którzy byli świadkami coraz większego poirytowania Rodgersa, który powtarzał w kółko, że „Sturridge musi grać”, stanowcza obrona Anglika przez Jurgena Kloppa w obliczu setek pytań o stan zdrowia piłkarza mogła się wydać co najmniej dziwna. Klopp dyplomatycznie wspomniał o „progach odporności na ból”, co natychmiast podchwycili dziennikarze.

Steven Gerrard wspomniał o tym w najnowszej książce, wyjaśniając różnicę pomiędzy piłkarzami, którym wydaje się, że żeby grać, muszą być w 100% sprawni i tymi, którzy muszą być w 100% kontuzjowani, żeby zejść z boiska. Były kapitan musiał kiedyś namawiać Sturridge'a, by ten zagrał przeciwko Manchesterowi United. Ostatecznie napastnik strzelił w tym spotkaniu bramkę dającą zwycięstwo. Gdy pomyśli się o wszystkich twardzielach, którzy grali dla Liverpoolu – tych, którzy naciągnięcie łydki lub pachwiny traktowali jako błahostkę, a nie wielką kontuzję – można zrozumieć, dlaczego cierpliwość i tolerancja zaczyna się powoli kończyć dla gracza, którego od gry potrafią odwieść byle drobiazgi.

Klopp stwierdził, że Sturridge'owi potrzeba okresu przygotowawczego. Zorganizowano mu go przed świętami Bożego Narodzenia. Miało to wzmocnić jego organizm. Wielu komentatorów podeszło do pomysłu bardzo entuzjastycznie, ale byli też sceptycy. Słyszeliśmy już w końcu tego typu odkrywcze idee. Daniel spędził Boże Narodzenie 2014 roku w Stanach Zjednoczonych, gdzie przechodził właśnie taki program wzmacniający, o jakim rok później mówił Klopp. Oczywiście bez jakichkolwiek pozytywnych skutków. Nikt więc tak naprawdę nie spodziewał się, że powiedzie się najnowsza próba dokonania cudu.

Niedługo po pierwszym wyjeździe Sturridge'a do Stanów medycy wynajęci przez Fenway Sports Group stwierdzili, że na resztę ciała wpływają problemy Daniela z biodrem. Klub dla swojej gwiazdy zaryzykował nawet operację chirurgiczną. W sztabie medycznym byli tacy, którzy uważali, że jest to niepotrzebny zabieg, ale decyzję podjęto, bo skoro i tak napastnik wypadł na cały sezon, to operacja miała zaradzić kłopotom długoterminowo.

Jak tylko rozpoczęła się kolejna kampania, natychmiast stało się jasne, że zabieg w żadnym wypadku nie zapobiegł naciągnięciom mięśni łydki, pachwiny i ścięgien podkolanowych. Sturridge po raz kolejny wypadł z gry i do tej pory nie może dojść do siebie.

Jego nieobecność to woda na młyn plotkarzy, którzy spekulują, że problem piłkarza może być w równym stopniu duchowy, co medyczny. Sturridge nigdy nie wypierał się swojej wiary. Naciągane teorie o duchowym podłożu kłopotów napastnika wywodzić się mogą z jego wpisów w mediach społecznościowych, w których przedstawia on swój związek z Bogiem jako wyjątkowo osobisty.

– Pewnego dnia wszystko złoży się w całość i zacznie mieć sens. Dzięki wspaniałemu boskiemu planowi znajdę się w miejscach, o których nigdy nawet nie śniłem – napisał jakoś czas temu Sturridge.

Nie sugeruję oczywiście, że Sturridge osiągnął jakieś bezpośrednie połączenie z Bogiem, przez które dowiaduje się, czy powinien ryzykować swoim zdrowiem na murawie, ale sprawienie by piłkarz 24 godziny przed meczem zmienił zdanie w kwestii swojej zdolności do gry musi być jednak trudnym zadaniem – w szczególności, jeżeli wydaje mu się, że to sam Bóg zakomunikował mu, że jego przeznaczeniem jest oglądanie spotkania z ławki.

Po kolejnej otrzeźwiającej porażce pod wodzą Kloppa łatwo jest dojść do wniosku, że zespół Liverpoolu nie jest po prostu wystarczająco dobry. Klub znajduje się w środku tabeli ze względu na brak jakości. Dobrzy środkowi napastnicy są w stanie zmienić to wszystko.

W pierwszym tygodniu stycznia Jamie Vardy przeszedł operację pachwiny. Osiem dni później przewodził już ofensywie Leicester.

– To już wiedza powszechna. Co tydzień doznaję jakiejś kontuzji. Ja po prostu zawsze chcę grać – powiedział Vardy przed operacją.

– Chcę rozegrać jak najwięcej meczów i wspomagać drużynę. Chcę dawać z siebie absolutnie wszystko.

Można się zastanawiać, czy czytając tego typu wypowiedzi Sturridge czuje poczucie jakiejkolwiek odpowiedzialności za grę zespołu, albo chociaż poczucie winy z powodu niemożności grania w piłkę dla Liverpoolu. Jego nieobecność podminowała pracę drużyny w dwóch sezonach z rzędu i spowodowała, że menedżer zespołu stracił pracę.

Liverpool wysyłał już do Sturridge'a zbyt wiele sygnałów SOS. Angielski napastnik to niesamowity piłkarz – być może najlepiej wykańczający akcje zawodnik od czasów Robbiego Fowlera. Tylko on może uratować sezon. Drużyna potrzebuje jego pomocy i to desperacko. Włączenie się do gry może być jego jedyną szansą na uratowanie kariery na Anfield. W przeciwnym wypadku żaden menedżer Liverpoolu nie będzie już miał do niego zaufania.

Chris Bascombe

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (12)

BartekLfc1993 04.02.2016 15:49 #
Nie no parodia...
Chris jeb**j się w czoło. Dawno większych bzdur nie przeczytałem :D
lucimar 04.02.2016 15:55 #
Sturridge jako winowajca obecnej sytuacji.... wystarczyło kupic ruchliwego napastnika a nie wolnych Benteke i Firmino
kokosso 04.02.2016 15:58 #
Nie działa odzyskiwanie hasła na forum .
opiekacz 04.02.2016 16:03 #
Przecież przyszedł Origi i Ings, ruchliwi napastnicy.

Waży się przyszłość Stu na Anfield i tylko on sam jest w stanie sobie uratować karierę. Pytanie czy mu się to uda?
FranekOz 04.02.2016 16:40 #
@Opiekacz

Ja bym raczej zadam pytanie: Czy Sturridge będzie chciał uratować swoja karierę i przyszłość na Anfield?

Nadal wierze w pwrot Daniela. Ale dla mnie to juz męczące, słuchanie o ciągłych kontuzjach i przerwach napastnia..... Szkoda.....
TheKrzychu 04.02.2016 16:52 #
Hahaha :D Po fragmencie o "połączeniu z Bogiem" mocno się zaśmiałem :D Ale nie ma co zwlekać, trzeba egzorcystę zatrudnić :D
esto 04.02.2016 17:25 #
Sturridge nie jest odpowiedzialny tylko za gradobicie i koklusz. Reszta jest w porzadku.
Sobi 04.02.2016 18:29 #
@lucimar Jeżeli Firmino jest wolny to ja jetem kibicem Evertonu :P
1892LiverpoolFC 04.02.2016 19:01 #
Nie tylko Sturridge potrafi tak wykańczać akcje, potrafił równie dobrze to robić Suarez :)
maz78 04.02.2016 19:16 #
Sturridge to len.Gerrard dobrze to opisal w ostatniej ksiazce jak namawial Daniela by laskawie zagral w meczu z mulami.Dla mnie ten koles moze sie spakowac i bye.Czekam tylko na powrot Ingsa.
miśted 04.02.2016 19:34 #
Wiem że się powtarzam, ale sprzedać i zapomnieć... Tu nawet jak zastosowanie opcje kontraktu "grasz to masz" nic Nam nie da, bo jak Daniel będzie zdolny do gry to wtedy będzie przymierał z głodu... :)
Diamne 04.02.2016 22:19 #
Komu się ta cierpliwość skończyła bo nie rozumiem? Ani klub ani menadżer nie podjęli żadnych kroków w jego sprawie (co może sugerować tytuł) Chyba autorowi wpisu się skończyła cierpliwość, i pomysły na tytuł. A co do Sturridge'a to kolejny przykład jak wiara tępi umysł. Czekam na wpis "Sturridge: Nie zrezygnowałem z futbolu z powodu kontuzji, to rozkaz Pana, miałem objawienie". Wierzę, że Sturridge jeszcze może być wielki i wrócić z przytupem, wierzę w słuszność decyzji by Klopp dał mu szansę. Ale wierzę też w to, że znów będą go męczyły "schorzenia'' i wróci na zasiłek. Zestawienie nastawienia Vardy'ego i jego powrotu po operacji pasuje świetnie i jest wybornym kontrastem do naszego nieroba. Czekam na powrót Divocka.

Pozostałe aktualności

Slot: Możecie nazywać mnie Arne  (2)
04.05.2024 22:29, Vladyslav_1906, thisisanfield.com
Elliott podsumowuje sezon  (0)
04.05.2024 21:12, BarryAllen, liverpoolfc.com
Postecoglou przed meczem z Liverpoolem  (0)
04.05.2024 15:03, Mdk66, Sky Sports
Liverpool - Tottenham Hotspur: Wieści kadrowe  (0)
04.05.2024 11:55, Wiktoria18, liverpoolfc.com
Wczorajszy trening - wideo  (0)
03.05.2024 20:18, Piotrek, liverpoolfc.com
Klopp: Nie ma już żadnej presji  (7)
03.05.2024 16:17, Bartolino, liverpoolfc.com