LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 889

Analiza meczu z Manchesterem


Klopp testuje nasze nerwy, Coutinho pokazuje klasę, Mamadou Sakho się rozdwaja i inne ciekawostki. Andy Kelly prosto z Old Trafford komentuje przebieg i wynik wygranego dwumeczu!

Denerwuj nas, Jurgen!

Jurgen Klopp w Niemczech reklamuje piwo – jego rodzina ze strony matki ma nawet tradycje browarnicze. Być może butelka czy dwie jakiegoś kojącego napoju pomogłyby kibicom The Reds w oglądaniu tego fascynującego, urzekającego, ale miejscami też przerażającego spektaklu na Old Trafford.

W pierwszej połowie ciężko wywalczona przewaga z Anfield została w połowie zniwelowana, a dodatkowo wiele zapowiadało, że sytuacja może się już tylko pogorszyć. Trochę spokoju zapewnił dopiero ostatni strzał – a raczej leciutka podcinka – tej części spotkania. Bez czegoś do popicia po prostu nie dało się tego spokojnie oglądać.

Nawet mimo tego, że strata gola przez United spowodowała, że drużyna z Manchesteru musiała strzelić kolejne trzy bramki, druga połowa meczu rozpoczęła się w taki sposób, że na dobrą sprawę wszystko było możliwe. Nawet to, o czym żaden fan Liverpoolu nie chciał myśleć.

Liverpool stwarzał sobie okazje, to prawda, ale United również często zagrażało bramce The Reds. Trochę więcej dokładności w wykończeniu i obie drużyny mogły spokojnie zakończyć mecz rezultatem, który nawet bukmacherów przyprawiłby o ból głowy.

Pod koniec meczu sędzia mógł do tego jeszcze odgwizdać zagranie ręką świetnie spisującego się Dejana Lovrena.

Taki jednak jest Liverpool Jurgena Kloppa. Być może dwa największe angielskie kluby spotkały się po raz pierwszy w Lidze Europy tylko przez zrządzenie losu, ale to jest właśnie jedno z tych miejsc i jedna z tych sytuacji, w które Klopp chce regularnie zabierać swoich kibiców.

Teraz czas pomyśleć o ćwierćfinale i, miejmy nadzieję, nawet dalszych etapach rozgrywek.

Po meczu z sektora zajmowanego przez gości niosły się gromkie okrzyki sławiące nowego menedżera. Miejmy nadzieję, że kibice będą mieli jeszcze nie raz okazję w ten sposób cieszyć się na stadionie.

Denerwuj nas dalej, Jurgen!

Coutinho – człowiek z klasą

Od początku było wiadomo, że pokonanie Davida de Gei wymaga czegoś ponadprzeciętnego. Philippe Coutinho ma jednak w zanadrzu dokładnie to, czego było trzeba.

Trochę czasu już minęło, odkąd mieliśmy okazję oglądać małego magika w najlepszym wydaniu. Strzelił gola na Wembley i starał się ze wszystkich sił w FA Cup w meczu z West Hamem, ale nie udało mu się zmienić oblicza gry i uszczęśliwić fanów. Nie błyszczał także przez większą część pierwszej połowy na Old Trafford. Jego zazwyczaj niezachwiana pewność przy przyjęciu piłki tym razem go zawiodła, gdy Adam Lallana wystawił mu futbolówkę na idealną pozycję. Szansa stracona.

Tylko na kilka sekund przed tym momentem geniuszu, który pamiętamy z wczorajszego meczu, Coutinho doprowadził do rzutu wolnego pod swoją bramką i zarobił żółtą kartkę. Faktu nie zmienia to, że decyzja sędziego Milorada Mazicia wydawała się przesadzona.

Dwudziestotrzyletni Brazylijczyk ma jednak w sobie potencjał, by bez ostrzeżenia błysnąć geniuszem. Niewiele brakowało, a jego popis nadszedłby wcześniej, ale jego strzał po zwodzie Firmino w popisowym stylu wybronił De Gea.

Tuż przed gwizdkiem nadszedł jednak czas Coutinho. Przyjmując piłkę po świetnym wybiciu Cana, Brazylijczyk minął Varelę nie dając mu żadnych szans, a następnie podcinką z najbliższego dystansu i dużego kąta przelobował hiszpańskiego bramkarza. To zagranie wprawiło w osłupienie kibiców na Old Trafford i wywołało dziki wybuch radości wśród fanów The Reds, którzy jeszcze przez długi czas nie zapomną tego dnia Świętego Patryka.

Coutinho mógł jeszcze podwyższyć swój dorobek bramkowy, ale ponownie De Gea obronił jego strzał. Liczy się jednak to, że pomocnik pokazał klasę tam, gdzie takiego popisu trzeba było najbardziej.

Decyzje, decyzje...

Jurgen Klopp powtarza to jak mantrę na Anfield. Często niemieckiego szkoleniowca mniej denerwuje słaba jakość gry Liverpoolu, niż zła decyzja podjęta w kluczowym momencie.

Na Old Trafford The Reds mieli mnóstwo okazji na strzelenie tego niezwykle ważnego gola otwierającego wynik meczu, a następnie na dobicie rywali. Zbyt często okazje takie były marnowane. Zbyt często w koszmarnym stylu. Nie trzeba nawet wymieniać nikogo z nazwiska, bo wszyscy zawodnicy w pewnym momencie przegapili swoją okazję.

Nie tylko w formacji ofensywnej miejscami brakowało opanowania. Nawet „Pan Niezawodny”, czyli Nathaniel Clyne popełniał złe decyzje. Najpierw sprokurował rzut karny faulując Anthony'ego Martiala, a potem w idiotycznym stylu powalił Marcusa Rashforda.

Zamiłowanie trenera do szybkiego przejścia z defensywy do ataku jest wszystkim doskonale znane. Gdy jego piłkarzom sztuka ta nie wychodzi, furia menedżera przy linii bocznej czasami nie zna granic.

Warto wspomnieć, że we wczorajszym meczu było też kilka wyjątków. Emre Can grał z podziwu godną pewnością siebie, a James Milner dawał sobie radę na lewej obronie. Doświadczony piłkarz wiedział, że lepiej będzie odpuścić, gdy Rashford wyprzedził go po drodze do bramki, niż atakować go narażając się na kolejny rzut karny.

Nie dajmy się jednak zwieść. Jeżeli Liverpool ma kontynuować tą historyczną i dającą wiele satysfakcji podróż w Lidze Europy, większość tego rodzaju decyzji powinna być podejmowana w odpowiedni sposób.

Sakho rozdwoił się na boisku

Liverpoolowi grozi wykluczenie z rozgrywek Europa League za wystawienie zbyt dużej liczby zawodników! Nie da się przecież inaczej wyjaśnić tego, co w drugiej połowie meczu na boisku wyprawiał Mamadou Sakho.

W ostatniej fazie spotkania Manchester stwarzał sobie wiele okazji strzeleckich. W ciągu szalonych 10 minut Sakho swoimi szybkimi niczym rapier nogami czterokrotnie blokował lub wybijał piłkę w kluczowym momencie. Nie dał się też zdominować wysokiemu Fellainiemu w polu karnym. Sama liczba okazji strzeleckich u rywali może martwić, ale pewności powinien dodawać fakt, iż wszystkie piłki zagrażające bramce The Reds były przecinane przez Sakho.

Francuz zanotował ponad dwukrotnie więcej wybić, niż ktokolwiek inny na wypielęgnowanej murawie stadionu Old Trafford.

Nazwisko Sakho nie za często schodzi z ust kibiców Liverpoolu (z różnych powodów), ale wczoraj na Old Trafford rozbrzmiewało z trybun co chwila, frustrując piłkarzy Louisa Van Gaala.

Sakho i Dejan Lovren grają razem coraz lepiej. Obaj powinni w lecie pokazać Joelowi Matipowi, że nie tak łatwo będzie zdobyć miejsce w pierwszym składzie Liverpoolu.

Sturridge zdrów, ale nie strzela

Daniel Sturridge został w tym tygodniu ponownie powołany do reprezentacji Anglii, ale na Old Trafford, po zejściu z boiska w połowie drugiej części spotkania na jego twarzy widać było niezadowolenie.

Dla napastnika, który niedawno wrócił do gry po serii kontuzji był to kolejny ciężki mecz, który tylko udowodnił, że wiele mu jeszcze brakuje do optymalnej formy. United w każdej akcji nacierali całą drużyną, więc dla Sturridge'a co chwila robiło się sporo miejsca. Anglik miał szansę znokautować gospodarzy zanim zrobił to Coutinho. W wielu sytuacjach jeden na jednego grał jednak zbyt przejrzyście i obrońcom nie sprawiało trudności odebranie mu piłki.

Emre Can usłyszał kilka nieprzyjemnych słów po tym, jak podał Anglikowi na dobieg. Sturridge w dobrej formie bez problemu doszedłby do piłki. Wczoraj tylko patrzył, jak toczy się ona za linię końcową.

W grze Sturridge'a w dalszym ciągu widać jakość – przypomnijmy sobie choćby niesamowite wykonanie rzutu wolnego, po którym piłka odbiła się od poprzeczki bramki De Gei.

Liverpool wyglądał jednak na o wiele groźniejszy zespół po wejściu na murawę Divocka Origiego. Wynika to nie tylko z wprowadzenia wypoczętego zawodnika, ale również z faktu, iż Belg jest obecnie w znacznie lepszej formie od Anglika.

Bycie cierpliwym jest najlepszym, co piłkarz może zrobić po powrocie z kontuzji. Wygrana The Reds w dwumeczu dała więc Sturridge'owi jeszcze trochę czasu, by doszedł do siebie.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (1)

kubaburza 18.03.2016 12:34 #
Dobrze wkomponował tą wzmiankę o lepszrj murawie ;D

Najbardziej podobal mi sie doping.. Fani MU pokazali jak sie nie robi.. u nas nawet po meczu ze stoke tak pusto nie bylo..

WE ARE LIVERPOOL SIALALA!
DIVOCK ORIGI, DIVOCK ORIGI!
YNWA!
To slychac bylo jakby tylko nasi tam byli..

Pozostałe aktualności

Wczorajszy trening - wideo  (0)
03.05.2024 20:18, Piotrek, liverpoolfc.com
Klopp: Nie ma już żadnej presji  (6)
03.05.2024 16:17, Bartolino, liverpoolfc.com
Statystyki przed meczem z Tottenhamem  (0)
03.05.2024 12:21, Fsobczynski, liverpoolfc.com
Van Dijk może nie zagrać z Tottenhamem  (23)
03.05.2024 11:35, Bajer_LFC98, liverpoolfc.com
Zdjęcia z czwartkowego treningu The Reds  (0)
03.05.2024 10:27, Bartolino, liverpoolfc.com
Liverpool wraca do Ligi Mistrzów  (8)
02.05.2024 23:39, BarryAllen, liverpoolfc.com