LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 988

Podejście United zachęcające


Jeśli jest coś, czego dowiedzieliśmy się z poniedziałkowego meczu na Anfield, to to, że w Manchesterze United wiedzą, że Liverpool jest obecnie lepszy.

Jose Mourinho ustawił drużynę na tryb "nie przegrać".

Nic więcej w tym nie było.

Odkąd Chelsea Mourinho wykręciła nam pamiętny numer w 2014, inne zespoły starają się iść tą drogą i nie byłem zaskoczony, że United miało ten sam plan.

Mourinho nie obchodzi co ludzie myślą. Ale jeśli fani United chcą fetować nieoddanie strzału na bramkę na Anfield i powrót z punktem do domu, to jest to dobry znak dla Liverpoolu.

W ich podejściu widać było strach wobec Liverpoolu. Ciężko ich było ugryźć i nastawienie było zgoła odmienne od tego drużyn Aleksa Fergusona, który zawsze chciał wygrywać na Anfield.

To w takiej pozycji United się obecnie znajdują.

Mecz nie był wielkim spektaklem, szum prawdopodobnie go zabił przed pierwszym gwizdkiem.

Balonik pompowano przez jakieś 5-6 dni, gracze obu drużyn, którzy wcześniej nie brali w tym starciu udziało, dopiero zaczynali mieć świadomość jak ważne jest to spotkanie.

Wielu naszych piłkarzy zagrało poniżej oczekiwań, przytłoczyła ich okazja.

Nie sądzę, żebym widział przez długi czas tyle błędów w Liverpoolu, co przez pierwsze 25 minut.

Nie graliśmy na 100% możliwości, a plan United by zadziałał w pełni, gdyby Zlatan Ibrahimović wykorzystał najlepszą szansę swojego zespołu.

Liverpool musi znaleźć sposób na takich rywali, ponieważ West Brom nie będzie grał otwartej piłki w sobotę.

Jürgen Klopp słusznie powiedział o braku cierpliwości na konferencji prasowej.

Brakowało zimnej głowy, było za dużo nerwowości. Część zawodników bała się piłki w pierwszej połowie i, tak jak mówiłem wcześniej, przytłoczyła ich okazja.

Byłem na Anfield i oglądałem mecz ze Steve'em Stauntonem oraz kilkoma innymi byłymi zawodnikami. Po 15 minutach odwróciłem się i powiedziałem "Będzie 0:0".

To był jeden z tych meczów, gdzie jeden błąd, albo jeden błysk geniuszu zrobiłby różnice. Philippe Coutinho był blisko, ale nie udało się nic zyskać.

United grało na swoim poziomie, ale my nie zbliżyliśmy się do naszego, a to kolejny dobry znak.

Nie mieliśmy nikogo, kto robiłby różnicę. Adam Lallana po wejściu odmienił oblicze meczu, lepiej się ruszaliśmy i stwarzaliśmy jakieś zagrożenie, a United delikatnie się męczyło.

Wiara Kloppa w Lallanę, pomimo braku treningów przed meczowych, pokazuje jak ważny jest Anglik dla gry Liverpoolu.

Bez Lallany i Wijnalduma w pomocy ciężko było zachować konieczny balans.

Emre Can nie zaprezentował się źle, ale jest troszkę przyrdzewiały i to widać. Potrzebował jednak tego meczu i będzie z nim tylko lepiej.

Pora wspierać Kariusa

Jürgen dał jasno do zrozumienia, kto będzie bramkarzem Liverpoolu w najbliższej przyszłości.

Powiedział, że oceni na chłodno i Kariusa i Mignoleta przed przerwą na mecze reprezentacji i potem dokona wyboru. Niemiec jednak jest w posiadaniu rękawic.

Fani są podzieleni. Sam powiedziałem, że Mignolet powinien zagrać z Manchesterem, ale teraz pora na wspieranie Kariusa.

Musi się zagnieździć. Teraz ma czas na zyskiwanie pewności siebie, bo widać było stres w poniedziałek.

Miał i tak na tyle mało roboty, że ja mógłbym bronić i też bym zaliczył czyste konto.

To za to zasługa naszej obrony. Joel Matip i Dejan Lovren świetnie się spisali.

Partnerstwo jest kluczowe w bloku defensywnym, a u tej dwójki widać duże zrozumienie.

Szczególnie zaimponował mi Matip, mój zawodnik meczu. Świetnie zgasił Zlatana Ibrahimovicia.

Dobrze też rozprowadza akcje z defensywy, dał tego przykład podaniem do Emre Cana w drugiej połowie.

Gdy ktoś gra, tak jak United, trzeba kogoś, kto potrafi wejść z defensywy do środka.

W moich czasach, mieliśmy Alana Hansena, który wyprowadzał piłkę i czasem przechodził nawet na pozycję napastnika.

Matip się do tego nadaje. Gdy drużyny grają jednym, albo nawet żadnym piłkarzem z przodu, jak to zrobi West Brom w sobotę, to stoper będzie mógł podejść do przodu.

Matip dodaje kolejnego wymiaru naszej grze.

Pierwsza ósemka nie była taka zła

Widać było rozczarowanie wśród fanów Liverpoolu w poniedziałek.

Ale jeśli komuś by się powiedziało przed początkiem sezonu, że po 8 meczach w takim terminarzu, będziemy tylko 2 punkty od pierwszego miejsca, tłumaczenie tego zajęłoby cały dzień.

Smutne jest to, że jedynym zespołem, który nas pokonał było Burnley.

Tottenham powinien zostać pokonany i wygralibyśmy z United, gdyby nie David de Gea i jego dwie parady.

Można teraz pomyśleć o łatwym terminarzu, ale nie możemy wybiegać w przyszłość dalej niż do West Bromu.

Jak pokazał mecz z Burnely, nie można dopisywać sobie żadnych punktów.

Nie pozwolić im na stałe fragmenty

Jürgen Klopp przekaże tylko jedną rzecz swoim piłkarzom w sobotę: nie dopuszczać się głupich fauli.

Wiemy jaki będzie West Brom. Zremisowali 2:2 na Anfield w zeszłym sezonie i napsują nam sporo krwi.

Jak United w poniedziałek, będą chcieli wejść na naszą połowę i zdobywać rzuty wolne oraz wrzuty zza linii bocznej, ponieważ stałe fragmenty to najlepsza dla nich szansa na gola.

West Brom nie może dostawać takich szans. Wczesne prowadzenie będzie dla nas bardzo ważne i ułatwi podporządkowanie meczu.

John Aldridge

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Van Dijk może nie zagać z Tottenhamem  (0)
03.05.2024 11:35, Bajer_LFC98, liverpoolfc.com
Zdjęcia z czwartkowego treningu The Reds  (0)
03.05.2024 10:27, Bartolino, liverpoolfc.com
Liverpool wraca do Ligi Mistrzów  (8)
02.05.2024 23:39, BarryAllen, liverpoolfc.com
Jaros z Pucharem Austrii  (2)
02.05.2024 13:27, Ad9am_, liverpoolfc.com
Wieść, na którą John W. Henry czeka od lat  (5)
02.05.2024 10:54, Bartolino, Liverpool Echo