LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 1256

Media po meczu z Burnley


Liverpool pokazał wielki charakter odrabiając jednobramkową stratę w środowym meczu z Burnley na Turf Moor, by ostatecznie wygrać całe spotkanie 3-1. Bramki dla Liverpoolu zdobywali kolejno: James Milner, Roberto Firmino oraz Xherdan Shaqiri.

Po tym, jak Jack Cork zapewnił prowadzenie drużynie gospodarzy na początku drugiej połowy, stan meczu wyrównał James Milner. Parę minut później dopiero co wprowadzony z ławki rezerwowych Roberto Firmino dał prowadzenie The Reds przy swoim pierwszym kontakcie z piłką, a trzy punkty zapewnił w samej końcówce Xherdan Shaqiri po szybkiej kontrze, którą rozpoczął od bramki Alisson Becker.

Zobaczmy, jak na mecz zareagowały media w Anglii...

James Pearce, Liverpool Echo

Nie ma w tym żadnej pomyłki, to było wielkie zwycięstwo dla Liverpoolu. Piłkarze pokazali, że potrafią odmienić losy meczu w zimny, deszczowy wieczór w Lancashire. Po godzinie gry na Turf Moor marzenia The Reds o mistrzowskim tytule zdawały się wisieć na włosku. W kontrowersyjnych okolicznościach na listę strzelców wpisał się Jack Cork, co sprawiło że skromne Burnley podrażniło Liverpool. Mało brakowało i rozgorzałaby debata na temat ryzyka, jakie podjął Jürgen Klopp ustalając wyjściowy skład i pięciopunktowej straty do Manchesteru City, która jawiła się niemal jako przepaść. Piłkarze Liverpoolu jednak zamiast zaakceptować swój los, skupili się i wzięli do pracy. Niesamowity pokaz gry w drugiej połowie sprawił, że piłkarze The Reds dali sobie kolejny powód do świętowania po szczęśliwym zwycięstwie w niedzielnych derbach Merseyside. Czy Liverpool jest zatem w stanie wygrać w zimny, deszczowy wieczór w Burnley? Po niepewnym początku odpowiedź okazało się być dość stanowcza.

David Lynch, London Evening Standard

Keïta wreszcie zaliczył swój długo wyczekiwany występ, uciszając tym samym krytyczne głosy poddające w wątpliwość jego zdolność do adaptacji w lidze angielskiej - wystąpił z resztą w meczu z drużyną, która najlepiej reprezentuje wyzwania, jakie stawia przed piłkarzami liga angielska. Co jednak najważniejsze, Klopp przekonał się na własne oczy, że jego drużyna ma siłę woli, by unikać wpadek i to bez znaczenia, jak często mają miejsce i w jakim składzie. To wszystko składa się na najlepszy start Liverpoolu w najwyższej klasie rozgrywkowej w 126-letniej historii klubu z 39 punktami na koncie po 15 kolejkach. Oczywiście oprócz pozytywów, które można wyciągnąć po wywalczonym z trudem zwycięstwie, wciąż jedna rzecz nie daje spokoju piłkarzom The Reds - będący na czele tabeli Manchester City. Jak mówił jednak Klopp w jednej z pomeczowych konferencji - kto by się tym przejmował?

Simon Hughes, Independent

Kibice Liverpoolu zamiast przejmować się Manchesterem City i ich tendencją do rozbijania rywali, powinni być spokojni - klub wciąż zalicza progres i to w niezłym stylu. Po zwycięstwie zapewnionym w 96. minucie niedzielnych derbów z Evertonem, Liverpool trzy dni później znów zdołał zwyciężyć i to mimo, że przegrywał w drugiej połowie grając w mocno zmienionym składzie - Klopp dokonał przed meczem aż siedmiu zmian w swojej jedenastce. Naby Keïta i James Milner mieli pełne ręce roboty, a pierwszy z nich został okrzyknięty jednogłośnie bohaterem spotkania. Liverpool grał z resztą lepiej od przeciwników, mimo że przegrywał. Krótko po bramce na 1-0 stan rywalizacji wyrównał James Milner i zrobił to w najlepszym możliwym momencie. Wicekapitan The Reds oddał strzał ze skraju pola karnego w charakterystyczny dla siebie sposób. W międzyczasie Klopp przygotowywał podwójną zmianę, a na boisku mieli pojawić się Roberto Firmino i Mohamed Salah. Bramka wyrównująca nie zmieniła planów niemieckiego menedżera. Trzy minuty później po rzucie wolnym wykonywanym przez Trenta Alexandra-Arnolda i zgraniu piłki przez Virgila Van Dijka do bramki futbolówkę skierował Roberto Firmino, dla którego był to pierwszy kontakt z piłką w meczu. Od tego momentu zwycięstwo Liverpoolu wydawało się być pewne. Piłkarze Burnley próbowali wprawdzie odpowiedzieć, ale samo próbowanie to za mało na Liverpool. Po tym, jak strzał głową Bena Mee odbił się od obramowania bramki w końcówce spotkania, Liverpool wyprowadził jeszcze zabójczy kontratak zakończony golem Shaqiri'ego i to ustaliło końcowy wynik. Liverpool kroczy dalej.

Paul Wilson, The Guardian

Piłkarze The Reds wciąż są niepokonani i nie przestają wywierać presji na Manchesterze City po tym, jak zdołali odwrócić losy spotkania z Burnley. Gdy gospodarze wyszli na prowadzenie w drugiej połowie, wydawało się, że wreszcie wyjdą ze strefy spadkowej i sprawią, że Liverpool będzie tracił do lidera tabeli pięć punktów. Dwa szybkie ciosy zadane przez Milnera i Firmino uratowały jednak mecz dla przyjezdnych. Salah zmarnował jeszcze kilka szans na zabezpieczenie przewagi, mimo to w końcówce meczu to jego podbicie piłki okazało się kluczowe przy bramce Shaqiri'ego, który wykończył kontrę zespołu pewnym strzałem bez przyjęcia. Szwajcar był niepilnowany w polu karnym głównie dlatego, że piłkarze Burnley nie zdążyli wrócić w swoje pole karne po nieudanej próbie strzelenia gola na wagę remisu - wtedy to Alisson sparował na słupek strzał głową Bena Mee i rozpoczął szybko akcję swojego zespołu. Tego dnia szczęście ewidentnie dopisywało piłkarzom Liverpoolu, którego fani wpletli ostatnio Divocka Origiego do swojej tradycyjnej przyśpiewki - Merry Christmas Everton.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (0)

Pozostałe aktualności

Luis Díaz graczem meczu z Młotami  (0)
29.04.2024 01:20, AirCanada, własne
Skrót meczu  (0)
29.04.2024 00:28, Piotrek, liverpoolfc.com
Shearer: Mo może czuć się pokrzywdzony  (6)
28.04.2024 19:22, B9K, Liverpool Echo
Quansah po meczu z West Hamem  (0)
28.04.2024 15:48, Wiktoria18, liverpoolfc.com
Media po spotkaniu z West Hamem  (0)
28.04.2024 15:13, Fsobczynski, thisisanfield.com
Redknapp: Czas Salaha w klubie dobiega końca  (9)
28.04.2024 10:40, Ad9am_, Sky Sports
Salah odmawia wywiadu i zaskakuje w mediach  (46)
27.04.2024 20:44, BarryAllen, Liverpool Echo