LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 894

Prasa po zwycięstwie nad Tottenhamem


Liverpool przesunął się w środę wieczorem na pierwsze miejsce w Premier League po tym, jak uderzenie głową Roberto Firmino dało The Reds zwycięstwo z Tottenhamem Hotspur.

Mohamed Salah wyprowadził Liverpool na prowadzenie w pierwszej połowie, ale kilka minut później wyrównującą bramkę zdobył Son Heung-Min.

Gdy mecz był już bliski końca i wszystko wskazywało na remis, gola strzelił Firmino, dając Liverpoolowi zwycięstwo 2:1. Dzięki temu The Reds przeskoczyli w tabeli zespół José Mourinho i mają teraz trzy punkty przewagi na szczycie tabeli.

Oto, co miały do powiedzenia angielskie media na temat zwycięstwa mistrzów Anglii w środowym starciu na szczycie Premier League...

Kluczowe trzy punkty i promyk nadziei w zatłoczonej tabeli

Jason Burt, The Telegraph: Po silnym uderzeniu głową w górny róg bramki w 90. minucie meczu Roberto Firmino odwrócił się i przebiegł przez całe boisko, by świętować zdobycie gola z kibicami zgromadzonymi na The Kop. Fani zachrypniętym głosem skandowali jego nazwisko i nawet mimo tak małej frekwencji jasne było, jak wielką wagę miało to cenne, ciężko wywalczone przez Liverpool zwycięstwo, które dało The Reds prowadzenie w Premier League. Można było odnieść wrażenie, że to była naprawdę wielka wygrana. I była. Wyobraźmy sobie reakcję kibiców, gdyby stadion był zapełniony. 

Fakt, że zwycięski gol padł po rzucie rożnym, był niemal tak zaskakujący jak sam gol, biorąc pod uwagę to, z jaką determinacją bronił Tottenham i jak dobrze zorganizowani są jego zawodnicy przy stałych fragmentach. Nic dziwnego, że José Mourinho wyglądał na oszołomionego, gdy Jürgen Klopp bił się w pierś, ciesząc się wraz ze swoim asystentem Pepem Lijndersem.

Niemniej jednak Liverpool zasłużył na zwycięstwo. Przez większość tego meczu można było odnieść wrażenie, że to starcie futbolu z antyfutbolem, a problem Mourinho polega na tym, że gdy prezentujesz takie podejście i przegrywasz, nawet tak późno, wtedy krytyka wydaje się być uzasadniona. W okolicach szesnastki przeciwnika Liverpool wymienił ponad 200 podań, a Spurs niewiele ponad 20.

Czas uciekał, a Andrew Robertson wykonywał rzut rożny. Spurs byli pewni, że odeprą ten atak. Zamiast tego Firmino wyrósł przed bramką, uderzając piłkę głową w kierunku krótkiego słupka obok bezradnego Llorisa, po czym oddalił się, gdy Spurs pod przewodnictwem Kane'a protestowali u sędziego, dopatrując się faulu Jordana Hendersona przy blokowaniu Erica Diera. Gol jednak został podtrzymany. Tottenham przegrał i stracił pozycję lidera.

Można było odnieść wrażenie, że to kluczowe trzy punkty dla Liverpoolu, które nagle dały promyk nadziei w tak zatłoczonej tabeli Premier League.

Zwycięstwo wielkiego charakteru i determinacji w meczu, w którym wygrał lepszy zespół

Martin Samuel, Daily Mail: Lepsza drużyna wygrała i wróciła na pierwsze miejsce w lidze z trzema punktami przewagi, ale, mój Boże, było blisko. W alternatywnej rzeczywistości moglibyśmy postrzegać ten mecz zupełnie inaczej, jako pokaz mistrzowskiej klasy José Mourinho. 

Problem z Liverpoolem, dla Tottenhamu, polega na tym, że zawodnicy Jürgena Kloppa pracują równie ciężko jak Koguty. Problem z Tottenhamem, dla Liverpoolu, polega na tym, że ich kontrataki są równie szybkie, jeśli nie szybsze. W tych okolicznościach można by pomyśleć, że zespoły się wzajemnie zneutralizują. Jednak w pierwszej połowie obydwie strony strzeliły gola i wykreowały mnóstwo akcji.

Liverpool był jak strumień wody, a Tottenham jak gąbka wchłaniająca ją. Są bardzo dobrze wytrenowani i częściej będzie to działało, niż nie sprawdzało się. Spurs będą mieli wrażenie, że mogli to wygrać. Jednak to, że zrobił to Liverpool, mówi wiele o mentalnych potworach Kloppa.

To było zwycięstwo z wielkim charakterem i determinacją w sezonie, który może po prostu wygrać najbardziej odważna drużyna. Jeśli takie będą kryteria, trudno szukać faworytów poza Anfield.

Liverpool na pole position po zademonstrowaniu znaku rozpoznawczego mistrzów

John Cross, Daily Mirror: Liverpool wie, że Tottenham był bliski zakończenia serii 66 meczów bez porażki u siebie w Premier League jak żaden inny zespół - Koguty zmarnowały duże szanse w drugiej połowie, w której gra toczyła się od bramki do bramki. 

Jednak Liverpool ma wspaniały talent do znajdowania sposobu na wygraną. To znak rozpoznawczy mistrzów i nawet jeśli nie są w najlepszej formie, trzymają nerwy na wodzy i wykonują swoją pracę.

Klopp z pewnością będzie zdawał sobie sprawę z tego, że był to bardzo ważny moment tego sezonu - decydujące zwycięstwo, będące oświadczeniem woli, przeciwko Tottenhamowi zdeterminowanemu, by walczyć z Liverpoolem w wyścigu o tytuł.

Tottenham był stanowczy w pierwszej połowie, w drugiej grał z kontry, jednak to Liverpool poszedł na całość i zaryzykował wszystko w dążeniu do zwycięstwa.

Być może to stanowi różnicę i jest kolejnym powodem tego, że Liverpool stał się zespołem dostarczającym rozrywkę, podczas gdy Tottenham jest pod wodzą Mourinho bardziej pragmatyczny.

Jednak po najważniejszym meczu dotychczasowego sezonu pozostaje w głowie myśl, że Liverpool znowu jest na pole position i z pewnością jest też na dobrej drodze do obrony tytułu, bez względu na wyzwania, jakie czekają ich tym razem.

Złap mnie, jeśli potrafisz - Liverpool wysyła komunikat

Andy Hunter, The Guardian: Złap mnie, jeśli potrafisz - tak mógł wyglądać przekaz od Roberto Firmino, który biegł przez całe boisko, by świętować swoją zwycięską bramkę z 90. minuty z fanami zgromadzonymi na The Kop. Żaden z jego kolegów nie zdołał. 

Liverpool wysłał podobny komunikat, przesuwając się na pozycję lidera Premier League kosztem pokonanego Tottenhamu. Pogoń Spurs również może być beznadziejna.

Widok zespołu mistrzów z trzema punktami przewagi na szczycie tabeli po wszystkich próbach tego sezonu będzie irytował rywali z aspiracjami do zdobycia tytułu. To będzie odrażające dla José Mourinho, niezależnie od jego prób umniejszania szans na tytuł dla Spurs.

Ryzyko Kloppa okazało się skuteczne w odprawieniu z kwitkiem Spurs

Melissa Reddy, The Independent: Roberto Firmino wyskoczył do główki po rzucie rożnym Andy'ego Robertsona, pozostawiając Hugo Llorisa i José Mourinho w bezruchu, podczas gdy Liverpool oszołomił Tottenham w końcówce, by zająć pozycję lidera. 

Mistrzowie zdominowali statystykę posiadania piłki i liczby podań, także w okolicach szesnastki przeciwnika, jednak Spurs wykreowali w meczu dobre okazje i wydawało się, że obydwie drużyny podzielą się punktami.

Jednak w końcowej fazie regulaminowego czasu gry reprezentant Brazylii wystrzelił z powietrza pocisk, by przywrócić The Reds na szczyt.

Gdy ważyły się losy meczu, Klopp powstrzymywał się od dokonywania zmian. Robertson i Firmino połączyli siły, a ryzyko Kloppa okazało się być skuteczne w odprawieniu z kwitkiem Spurs.

Mistrzowie znowu na swoim miejscu, nigdzie się nie wybierają

Neil Jones, Goal: Jest coś, co The Kop chce, żebyś wiedział - Liverpool prowadzi w Premier League, a Roberto Firmino jest osobą, której The Reds to zawdzięczają. 

Strzał głową reprezentanta Brazylii w ostatniej minucie zrobił różnicę, a zespół Jürgena Kloppa pokonał Tottenham 2:1 po wspaniałym starciu na szczycie na Anfield.

Wprawdzie tylko 2000 kibiców mogło być tego świadkami, ale jaki oni robili hałas. Być może to dopiero grudzień, ale to był bardzo ważny wynik.

Mistrzowie znowu na swoim miejscu, nigdzie się nie wybierają.

Mourinho się to nie podobało, ale dlaczego miałoby? "Przegrał lepszy zespół" mówił do Kloppa po końcowym gwizdku. Powiedział, że nie bawiło go zachowanie Niemca przy bocznej linii, ale z kogo on żartuje?

Wiemy, co tak naprawdę zdenerwowało Mourinho - wynik. Wynik i tabela ligowa. To uczucie. Porażka. Nic innego się nie liczy dla Mourinho. I nigdy nie będzie.

Tak więc jest rzecz, o której The Kop chce, żebyś wiedział - "Liverpool, Liverpool na szczycie ligi".

Gdzieś już to słyszeliśmy, prawda?

Perfekcyjna odpowiedź i przejmujący hołd

Phil McNulty, BBC Sport: Tego wieczoru Anfield złożyło hołd byłemu menedżerowi Gérardowi Houllierowi, który zmarł w tym tygodniu w wieku 73 lat. 

Były wzruszające momenty jak minuta braw przed pierwszym gwizdkiem, czy kibice na The Kop intonujący przyśpiewki, które zwykle intonowali, by świętować sukcesy Francuza.

Piłkarze Liverpoolu oddali natomiast hołd swoim występem, który zaczęli w świetnym stylu - od kolejnych wykreowanych sytuacji. Następnie wykazali się wytrwałością i odpornością, by uzyskać trzy punkty, ponieważ Spurs stanowili zagrożenie w drugiej połowie.

Menedżer Liverpoolu Jürgen Klopp był pobudzony, nawet jak na swoje standardy, wielokrotnie wściekał się na sędziów, po czym żywiołowo świętował ze swoimi piłkarzami i The Kop po ostatnim gwizdku.

Po słabym występie w meczu z Fulham to była perfekcyjna odpowiedź - Liverpool powrócił na znajome terytorium, na pierwsze miejsce w tabeli.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (4)

DreamTeam 17.12.2020 23:50 #
Dzięki za tekst. Co do zasady komentatorzy nie podzielili opinii Mourinho:) LFC zasłużył na 3 pkt
kalif19 18.12.2020 10:30 #
Wyrównująca bramka Sona padła jeszcze w pierwszej połowie meczu nie w drugiej.
AirCanada 18.12.2020 10:36 #
Racja. Poprawione. Dzieki.
Bartolino 18.12.2020 17:11 #
Nie wiem skąd mi się wzięła ta druga połowa - mecz oglądałem uważnie, w tekście źródłowym też nie było nic o drugiej połowie, więc naprawdę nie wiem, jak to się stało. Mój błąd, przepraszam chłopaki, całe szczęście Air już poprawił i chwała mu za to. Pozdrawiam

Pozostałe aktualności

Liverpool wraca do Ligi Mistrzów  (1)
02.05.2024 23:39, BarryAllen, liverpoolfc.com
Jaros z Pucharem Austrii  (1)
02.05.2024 13:27, Ad9am_, liverpoolfc.com
Wieść, na którą John W. Henry czeka od lat  (4)
02.05.2024 10:54, Bartolino, Liverpool Echo
Koniec sezonu dla Bobby'ego Clarka  (0)
01.05.2024 19:11, Margro1399, liverpool Echo
Achterberg po 15 latach opuści klub  (16)
01.05.2024 13:54, AirCanada, The Athletic