Ponowny pojedynek Mané i Salaha
Pośród świętowania poświęconemu historycznemu sukcesowi reprezentacji Senegalu, Sadio Mané poszukiwał swojego kolegi z Liverpoolu, Mohameda Salaha.
Mané właśnie wykorzystał karnego decydującego o ostatecznym zwycięstwie swojej reprezentacji w finale Pucharze Narodów Afryki, rozgrywanym przeciwko Egiptowi. Salah wówczas jeszcze czekał na swoją okazję do oddania strzału - ta jednak nie nadeszła, ze względu na poprzednie dwa pudła.
Egipcjanin został szybko objęty przez Mané, który słowami starał się pocieszyć swojego klubowego towarzysza.
- Powiedziałem mu, że jest niezwykłym zawodnikiem i to przyjemność grać z nim dla jednego klubu. Mam do niego ogromny szacunek, także za to co dał swojemu krajowi. Niestety nie udało mu się zatriumfować, ale to nie oznacza, że to koniec. Przekazałem mu, że wciąż ma przed sobą wiele trofeów do wygrania - opowiadał później Sadio.
Teraz Mané ma jednak nadzieję, że jego słowa nie okażą się prorocze. Ofensywny duet walczący aktualnie o poczwórną koronę, po raz kolejny zmierzy się na poziomie reprezentacyjnym. Stawką jest awans na Mistrzostwa Świata w Katarze.
Pierwszy mecz odbędzie się w piątek w Kairze. Rewanżowe stracie będzie natomiast rozegrane we wtorek, na nowym stadionie w Diamniadio, zdolnym do pomieszczenia 50-cio tysięcznej widowni. Spośród dziesięciu afrykańskich reprezentacji uczestniczących w playoffach, jedynie pięć zakwalifikuje się na mistrzostwa.
Nie ulega wątpliwości, że zarówno Mané, jak i Salah będą zdeterminowani, aby poprawić swoje wyniki z poprzednich Mistrzostw Świata, rozgrywanych cztery lata temu w Rosji. Mané zdobył wówczas bramkę w zremisowanym 2:2 starciu przeciwko Japonii. Senegal został ostatecznie wyeliminowany w fazie grupowej, po tym jak ulegli Kolumbii 0:1. Jedyne trafienie do siatki w tamtym meczu zaliczył Yerry Mina, przyszły obrońca Evertonu.
Salah zmagał się z prywatnym koszmarem po kontuzji ramienia, doznanej w finale Ligi Mistrzów przeciwko Realowi Madryt. Egipt, pozbawiony swojego lidera, odniósł trzy porażki w grupie.
Teraz także kontuzja zagrażała występowi Salaha w trakcie meczów reprezentacji. Mo ominął ostatnie starcie w ramach rozgrywek Pucharu Anglii przeciwko Nottingham Forest, uskarżając się na ból stopy. Diaa El-Sayed potwierdzil jednak, że występ "Faraona" nie jest zagrożony.
Mané ominął natomiast wspomniane spotkanie przeciwko Nottingham ze względu na decyzję Kloppa, który dał swojemu piłkarzowi czas na odpoczynek przed zgrupowaniem kadry.
- Nie chciałem robić problemów, które mogłyby nie zostać dobrze zrozumiane. Mo nie był dostępny, Sadio dostał wolne - mówił trener Liverpoolu.
Choć nie ma wątpliwości, że zmęczenie fizyczne oraz emocjonalne wpływały na występy zarówno Mané jak i Salaha po powrocie z PNA, tak Senegalczyk zanotował ostatnio wyraźną zwyżkę formy, podczas gdy Salahowi brakuje nieco finezji.
Klopp i reszta klubu mają nadzieję, że para napastników powróci do Kirkby pod koniec przyszłego tygodnia bez żadnych uszczerbków na zdrowiu. I choć jeden z nich będzie miał przed sobą kolejne poważne wyzwanie w postaci Mistrzostw Świata, tak wcześniej czeka ich walka o poczwórną koronę w barwach the Reds.
Komentarze (6)
Senegal dysponuje lepszym zespolem a ze mamy az dwa spotkania to ich jakosc powinna przyniesc wymierne efekty.
Osobiscie zamierzam obejrzec mecz w piatek(rewanz nie da rady bo bede na Stadionie Slaskim!) i bede za "Egyptian King" (nic przeciw Sadio naturalnie) gdyz w ostatecznym rozrachunku to lepiej byloby moim zdaniem aby sfrustrowany powrocil Senegalczyk niz podwojnie juz zmartwiony Salah.
A Wy bedziecie konkretnie za ktoryms z nich czy tez neutralnie?
Zgadzam sie w 100%
W PNA Egipcjanie każdy mecz pucharowy grali z dogrywkami, więc byli znacznie bardziej zmęczeni przed finałem, myślę, że teraz szanse 50/50, jeśli Egipt wypracuje zaliczkę na własnym terenie to będzie im łatwiej grać z kontry w rewanżu.
Mimo wszystko kibicuję Egiptowi, zgodnie z założeniem sprzed finału PNA: niech jeden wygra PNA, a drugi awansuje do MŚ.
Najważniejsze, żeby obyło się bez kontuzji, dobrze, że obaj nie grali z Nottingham.