LIV
Liverpool
Premier League
05.05.2024
17:30
TOT
Tottenham Hotspur
 
Osób online 978

Werner: Nie chcemy myśleć o odejściu Kloppa


To przekroczyło nasze najśmielsze oczekiwania - przyznaje prezes Liverpoolu Tom Werner, analizując całą przebytą drogę, odkąd Fenway Sports Group wykupiła klub około 12 lat temu.

Pierwszym meczem za kadencji FSG była dotkliwa październikowa porażka 2:0 w derbach z Evertonem na Goodison Park, co wówczas oznaczało, że tylko bilans bramkowy dzielił w tabeli Liverpool Roya Hodgsona od ostatniego West Hamu.

W sobotę Werner - amerykański producent telewizyjny i biznesmen - zajmie miejsce na Stade de France w czasie finału Ligi Mistrzów pomiędzy Liverpoolem i Realem Madryt. Zwycięstwo w Paryżu zapewniłoby podopiecznym Jürgena  Kloppa potrójną koronę w tym sezonie, po tym jak sięgnęli już po Carabao Cup i FA Cup.

- Kiedy kupowaliśmy Liverpool, próbowaliśmy obliczyć, w ciągu ilu lat możemy być w Lidze Mistrzów - pięciu, dziesięciu? Ile lat zajmie nam znalezienie się w pierwszej czwórce? - opowiada Werner.

- Fakt, że będzie to nasz trzeci finał na przestrzeni pięciu sezonów, jest niezwykły. Nigdy nie wyobrażaliśmy sobie czegoś takiego. Mimo to podchodzimy do tego z dużą pokorą. Wiemy, jak zacięta jest rywalizacja w tych rozgrywkach. Jesteśmy wdzięczni za to, gdzie jesteśmy w tym szczególnym dniu. Bez względu na wynik w Paryżu, był to wyjątkowy rok dla klubu. Na pewno przetrwa próbę czasu.


Fenway Sports Group złożyła jakiś czas temu obietnicę, że pozostanie mocno zaangażowana w Liverpool w dłuższej perspektywie, a także, że nigdy więcej nie będzie rozważać ponownego zapisania się do Superligi.

Główny właściciel FSG, John W. Henry, oraz jej prezes Mike Gordon towarzyszyli Wernerowi w loży vipowskiej na Anfield w trakcie dramatycznego ostatniego dnia sezonu Premier League.

Odwrócenie losów meczu w końcówce przez Manchester City w spotkaniu, w którym Aston Villa prowadziła na Etihad już 2:0 oznaczało, że Liverpoolowi po raz drugi w ciągu czterech sezonów do tytułu zabrakło jednego punktu, a zwycięstwo 3:1 w ostatniej kolejce sezonu z Wilkami poszło na marne.

- Różnica nie mogła być chyba mniejsza - mówi Werner.

- Gdy Aston Villa zdobyła pierwszą bramkę, pomyślałem, że to naprawdę może się wydarzyć. Hałas trybun był dość niezwykły, gdy wieści z Manchesteru roznosiły się od osoby do osoby.

- Koniec końców, moim dominującym uczuciem po meczu była duma z tego, co zespół zrobił w niedzielę i przez cały sezon. Doprowadzenie wyścigu o tytuł do ostatniego dnia było osiągnięciem samym w sobie. Do tego dochodzi fakt, że zdobyliśmy również dwa bardzo ważne trofea i jesteśmy w drodze na finał Ligi Mistrzów. To była wyśmienita jazda.

- W znacznej mierze przyczyniło się do tego wielu piłkarzy. Kluczowi w osiągnięciu tego sukcesu byli też nasi fani. Wiem, że piłkarze i Jürgen oddają im hołd po każdym meczu. Piłka bez kibiców jest jak kanapka bez mięsa. To było naprawdę ekscytujące - móc zobaczyć fanów z powrotem na stadionie (po tym, jak pandemia sprawiła, że nie mogli zasiadać na Anfield przez ponad rok).

- Traktuję ten sezon jako wyjątkowy nie tylko ze względu na sukces Jürgena i zawodników, ale także ze względu na to, co klub osiągnął ogólnie. Drużyna kobiet została mistrzem swojej ligi, ciężko pracujemy, kończąc przebudowę Anfield Road, dokonaliśmy też wielkich rzeczy w społeczności dzięki pracy LFC Foundation.

W sercu ekscytującej walki Liverpoolu na wszystkich frontach w ciągu ostatnich dziewięciu miesięcy był Jürgen Klopp. Jego energia i osobowość promieniują na cały klub.

Po zmaganiach z zeszłego sezonu - kiedy Liverpool uratował kwalifikacje do Ligi Mistrzów pięcioma zwycięstwami z rzędu na ostatniej prostej po tym, jak plan obrony tytułu został storpedowany przez zimowy kryzys kontuzji - Niemiec poprowadził The Reds z powrotem do rywalizacji i sięgania po największe trofea.

- Jürgen naprawdę zaszczepił w nas poczucie nieustannej rywalizacji - mówi Werner.

- Rozegraliśmy ogromną liczbę meczów (mecz w Paryżu będzie 63. spotkaniem w sezonie The Reds). To, co Jürgen zrobił, utrzymując drużynę w dobrej kondycji, to, jak skupiał się na każdym kolejnym meczu, było wspaniałe. Podziękowania również dla Pepa Lijndersa, fizjoterapeutów i całego sztabu, ponieważ liczba dni straconych przez zawodników z powodu kontuzji to dziś ułamek tego, co było rok temu.

- Z zamiłowania jestem trochę historykiem, więc znam sukcesy, które poprzedzały Jürgena. Od kadencji (Billa) Shankly'ego i (Boba) Paisleya po (Kenny'ego) Dalglisha i (Gerarda) Houlliera. Miałem też zaszczyt zobaczyć z bliska pracę, którą wykonał Jürgen. To wszystko z pewnością będzie zaliczane jako jedno z największych osiągnięć klubu. Wiem, że pojawiła się nowa piosenka, którą fani zadedykowali Jürgenowi i myślę, że bardzo tu pasuje.


- Niedawno rozmawiałem z prezesem Siemensa, rozmawialiśmy o talentach Jürgena. Byłby genialnym dyrektorem generalnym, gdziekolwiek by wylądował. Uważam, że jest oczywiście świetnym strategiem i bardzo dobrze obchodzi się z zawodnikami. Jednak wyróżniłbym jego ciepłą i otwartą osobowość. Jest miły, ma poczucie humoru, do tego jest pokorny.

- Piłka nożna jest oczywiście niezwykle ważna, ale on potrafi spojrzeć na to wszystko z innej perspektywy. Żyjemy w bardzo złożonym świecie. Wszyscy musieliśmy radzić sobie ze spustoszeniem, jakie wyrządził COVID i tym, co dzieje się na Ukrainie. To wielka radość móc poznać Jürgena.

Do zeszłego miesiąca właściciele Liverpoolu stali przed niezbyt optymistyczną perspektywą znalezienia następcy Kloppa już za dwa lata.

Menedżer od dawna planował urlop po wygaśnięciu kontraktu po sezonie 2023/24. Jednak rozmowa przy stole kuchennym w Formby z żoną Ullą, która jasno dała do zrozumienia, że jest szczęśliwa i przyzwyczajona do wyspiarskiego życia po siedmiu latach w Wielkiej Brytanii, doprowadziła do szybkiego przygotowania dwuletniego przedłużenia. Dla FSG była to najbardziej pożądana niespodzianka.

- Chcę docenić Ullę. Była bardzo pomocna, sugerując Jürgenowi, że powinien przedłużyć swoją kadencję w Liverpoolu - mówi Werner.

- Mike Gordon rozmawia z Jürgenem kilka razy dziennie. Informował nas o tym, że rozważa przedłużenie umowy. Jednak dopóki to się nie stało, po prostu wstrzymywałem oddech. Wspaniale, że będzie z nami jeszcze kilka lat. Byłem bardzo zadowolony, ponieważ w klubie nikt nie chce myśleć o dniu, w którym Jürgen nie będzie już menedżerem tego klubu.

Po sobotnim spotkaniu z Realem Madryt nastąpi jedna istotna zmiana w hierarchii na Anfield - Michael Edwards ustąpi z roli dyrektora sportowego. Początkowo Edwards dołączył do Liverpoolu jako szef ds. wyników i analiz w 2011 roku, zanim został awansowany na wyższe stanowisko pięć lat później.

Anglik negocjował m.in. transfery Mané, Salaha, Robertsona, Van Dijka, Fabinho, czy Alissona. Udało mu się również uzyskać dodatkowe opłaty przy pozbywaniu się niechcianych zawodników, w tym Christiana Benteke, Mamadou Sakho i Jordona Ibe'a. Nadzorowana przez niego sprzedaż Philippe'a Coutinho za 142 miliony funtów do Barcelony w styczniu 2018 roku pokryła sprowadzenie odmieniającego zespół duetu Van Dijk-Alisson (Holender trafił do The Reds w styczniu, a Brazylijczyk pół roku później).

- Chciałbym uhonorować pracę Michaela jako dyrektora sportowego. Ta współpraca zakończy się po meczu w Paryżu. Odegrał kluczową rolę - mówi Werner.

- Możemy wskazać każdego zawodnika po kolei, gdy idzie o tych, których zidentyfikował, zanim stali się supergwiazdami. Wróćmy choćby do Mohameda Salaha - to Michael go wypatrzył.

- Jest bardzo dyskretny w tym, jak prowadzi swoją działalność, ale naprawdę miał kluczowe znaczenie dla naszego sukcesu. Konkurujemy z klubami, które wydają ogromne kwoty na transfery. Jedną ze słusznych strategii Michaela już po identyfikacji odpowiedniego zawodnika, było upewnienie się, że przedłuży on kontrakt.

Julian Ward przejmie funkcję Edwardsa, awansując z funkcji asystenta dyrektora sportowego, którą piastuje od grudnia 2020 roku - wcześniej był odpowiedzialny za śledzenie wypożyczeń i partnerstw klubowych Liverpoolu. W tym sezonie nastąpiło stopniowe przekazywanie obowiązków Edwardsa w ręce Warda. Werner jest przekonany, że mają odpowiedniego człowieka na tym stanowisku.

- Byliśmy pod wrażeniem - mówi.

- Julian przez jakiś czas był częścią grupy Michaela i odpowiadał za ważne decyzje. Myślę, że jest gotowy do pracy. Jego potencjał w tej roli był widoczny już w ciągu tego roku. Zmiana warty zaszła niezauważenie.

- Julian był już częścią naszego zespołu ds. rekrutacji. Reszta ekipy na kluczowych stanowiskach - Dave Fallows (kierownik rekrutacji), Barry Hunter (główny skaut) i Ian Graham (dyrektor ds. badań) - będzie kontynuować swoją dotychczasową pracę.

- Jestem pewny, że nadal będziemy posuwać się do przodu z tą grupą. Spójrzcie na różnicę, jaką zrobił Luis Díaz niemal natychmiast po transferze. Myślę, że również w przyszłości możemy odnosić na tym polu duże sukcesy.

To Wardowi udało się uprzedzić ruch Tottenhamu po Díaza pod koniec styczniowego okna, oferując 50 milionów funtów, by pozyskać napastnika z Porto. Liverpool początkowo zamierzał poczekać do lata, zanim ruszy po reprezentanta Kolumbii, który, jak się okazało, nadał ofensywie Kloppa nowego wymiaru w drugiej połowie sezonu.


- To przyjemność oglądać grę Luisa. Jest niezwykle utalentowany i kreatywny - mówi Werner.

- Uśmiecha się w sposób, który jest bardzo zaraźliwy. Wiem, że uwielbia grę w Liverpoolu. Zdobycie dwóch pucharów wiele dla niego znaczy. Jego marzeniem było grać w klubie takim jak Liverpool. Jako fan jestem po prostu podekscytowany, że mogę go oglądać, ponieważ jest naprawdę wyjątkowy.

Drużyna 1 lipca zostanie dodatkowo wzmocniona dzięki transferowi młodego Fabio Carvalho z Fulham za początkową opłatę 5 milionów funtów.

Czy kibice Liverpoolu mogą spodziewać się pracowitego lata na rynku transferowym?

- Odpowiedzi na te pytania pozostawię Jürgenowi i Julianowi - śmieje się Werner.

- Oni są bardzo sprytni. Jestem pewien, że nadal będą dokonywać doskonałych transferów.

Jednym z największych wyzwań dla Warda będzie uporządkowanie kwestii przyszłości obecnych zawodników, w szczególności Salaha i Mané. Obaj napastnicy w lipcu wejdą w ostatni rok obowiązywania swoich obecnych umów, a gdy następny sezon rozpocznie się kolejnego miesiąca, obydwaj będą mieli po 30 lat. Liverpool zamierza wznowić rozmowy z reprezentantami piłkarzy po finale Ligi Mistrzów.

- Chciałbym utrzymać te rozmowy w tajemnicy, ale oczywiście dawaliśmy do zrozumienia, że chcemy, by z nami zostali. Resztę zostawię Julianowi - mówi Werner.

Czy to trudna sztuka, by utrzymać w klubie elitarny talent bez zaburzania struktur płacowych, które tak dobrze sprawdzają się póki co w Liverpoolu?

- Piłka nożna jest w trudnym okresie. Konkurujemy z kilkoma bardzo utytułowanymi klubami. Musimy myśleć strategicznie przy podejmowaniu decyzji - mówi Werner.

- Jestem jednak dumny z tego, gdzie jesteśmy - mówimy o przygotowaniach do finału Ligi Mistrzów, kiedy większość klubów jest już na wakacjach.

Jednym ze źródeł frustracji dla FSG przez cały okres panowania na Anfield był brak właściwego egzekwowania zasad Financial Fair Play (FFP).

Manchester City dostał dwuletni zakaz udziału w europejskich rozgrywkach klubowych, który został uchylony przez Sąd Arbitrażowy ds. Sportu przed ostatnim sezonem, ponieważ większość materiału dowodowego się przedawniła. UEFA, organ zarządzający europejskim futbolem, początkowo orzekł, że City w kwestii FFP dopuściło się „poważnych naruszeń”.

Opublikowane przez niemiecki serwis informacyjny Der Spiegel klubowe e-maile sugerowały, że dane handlowe City zostały zawyżone w celu obejścia przepisów FFP.

City uparcie zaprzeczało jakimkolwiek wykroczeniom, a śledztwo Premier League w sprawie ich transakcji finansowych trwa już ponad trzy lata.

Rywalizacja między dwoma dominującymi siłami w angielskim futbolu przybrała dziś mocno na sile. Jednak czy to uczciwa walka?

Dane z Obserwatorium Piłkarskiego CIES dotyczące wydatków klubów na transfery od lata 2012 roku pokazują, że City wydało prawie 1,5 miliarda funtów na transfery piłkarzy, osiągając kwotę wydatków netto na poziomie 842 milionów funtów. W tej samej dekadzie Liverpool wydał 965 milionów funtów, ale wydatki netto The Reds to zaledwie 297 milionów funtów.

- Z pewnością mają więcej zasobów niż my, ale my mamy serce i duszę Liverpoolu po naszej stronie - mówi Werner.

- Rywalizujemy w bardzo trudnej lidze. Myślę jednak, że nasz występ mówi sam za siebie. Na samym początku bardzo jasno mówiliśmy, że jednym z powodów, dla których weszliśmy w to ponad 10 lat temu, było to, że będzie sprzyjało nam FFP.

W zeszłym miesiącu komitet wykonawczy UEFA zatwierdził nowe przepisy dotyczące stabilności finansowej. Kluby będą mogły stracić tylko 60 milionów euro w ciągu trzech lat, a wydatki na pensje, transfery i opłaty dla agentów zostaną ograniczone do 70 procent przychodów klubu.

- UEFA pracuje nad uszczelnieniem przepisów i ważne jest dla nas, by ludzie ich przestrzegali - mówi Werner.

- Mam nadzieję, że zostaną one uszczelnione, ponieważ pozwala to wszystkim klubom, nie tylko Liverpoolowi, konkurować w bardzo uczciwym systemie. Z pewnością przepisy FFP nie odstraszyły niektórych klubów, ale pracujemy nad tym.

- Za kulisami naszym zespołem kieruje (dyrektor naczelny) Billy Hogan, który zasiada w strategicznym komitecie doradczym Premier League. Przed nami dużo pracy - nie tylko po to, by nasza liga była najlepsza na świecie, ale także po to, by wzmocnić naszą pozycję i upewnić się, że wszystkie kluby są prowadzone w sposób zrównoważony.

- Chcę tylko, żebyście wiedzieli, że za kulisami wykonujemy dużo pracy. Ja sam jestem w komitecie doradczym ds. transmisji. I jestem dumny z tego, że w kolejnym cyklu przychody międzynarodowe przekroczą przychody z krajowych transakcji.


- Wracając jednak do pierwszego pytania, z pewnością mam nadzieję, że liga będzie nadal przestrzegać przepisów FFP i że kluby będą poddawać się regulacjom.

Jak FSG zapatruje się na saudyjskie przejęcie Newcastle United pod koniec zeszłego roku i zbliżające się przybycie kolejnej amerykańskiej grupy właścicielskiej do Premier League - konsorcjum Boehly'ego - gotowej do sfinalizowania zakupu Chelsea?

- Ponownie wszystko sprowadza się do kwestii regulacji finansowych. Nie ma znaczenia, kto w co inwestuje - jeśli drużyny podlegają zasadom, z zadowoleniem przyjmujemy ich włączenie do ligi - mówi Werner.

- John Henry i ja znaliśmy i podziwialiśmy Todda z czasów jego związku z Los Angeles Dodgers (FSG jest współwłaścicielem Boston Red Sox w lidze MLB).

- W ciągu ostatniego tygodnia odbyłem z nim kilka rozmów. Po prostu szukał porady. Myślę, że będzie dobrym właścicielem dla Chelsea. Wiem, że teraz pracują nad rozwiązaniem kwestii związanych ze stadionem. Myślę, że okaże się doskonałym właścicielem.

Minął nieco ponad rok, odkąd Henry przeprosił kibiców za decyzję o dołączeniu Liverpoolu do skazanej na zagładę Superligi. Projekt upadł w ciągu tygodnia po wściekłych reakcjach fanów.

Od tego czasu ustalono jednak nowy format Ligi Mistrzów na lata 2024/25, w którym liczba drużyn w fazie grupowej wzrośnie z 32 do 36. Każdy klub rozegra osiem meczów, a nie sześć jak w przypadku obecnej fazy grupowej.

Czy zatem pomysł Superligi oficjalnie umarł?

- To z pewnością jest poza zainteresowaniem Liverpoolu. Uznaliśmy, że to był błąd. Poza tym to już przeszłość - mówi Werner.

- Cieszymy się z pewnych aspektów nowego formatu Ligi Mistrzów. Wciąż wyrażamy nasze obawy dotyczące kalendarza piłkarskiego, który ulegnie jeszcze większej komplikacji ze względu na zbliżające się Mistrzostwa Świata (odbywające się na przełomie listopada i grudnia, w środku sezonu w Europie).

- Cieszymy się, bo wydaje się nieco bardziej prawdopodobne, że pięć drużyn z Premier League będzie mogło występować w Lidze Mistrzów, co oczywiście jest dobrą wiadomością dla Liverpoolu. Najbardziej cieszymy się jednak, że faza grupowa będzie składać się tylko z ośmiu meczów, a nie z dziesięciu, jak pierwotnie planowano.

Liverpool pokazał, że samowystarczalny model biznesowy może zapewnić sukces na najwyższym poziomie, bez potężnego wsparcia finansowego ze strony całych państw - wystarczy zbudować odpowiednią strukturę, mądrze wydawać pieniądze i rozwijać swoich piłkarzy.

- Z pewnością w tym roku byliśmy tego dowodem - mówi Werner.

- Myślę, że to wszystko sprowadza się to do talentu - talentu Pepa Lijndersa, czy zespołu żywieniowego prowadzonego przez Monę Nemmer. Piłkarze chcą teraz grać w Liverpoolu.

- Gdy przychodziliśmy, naszym głównym wyzwaniem było podpisanie kontraktu z paroma zawodnikami, a w rzeczywistości straciliśmy kilku z nich, ponieważ nie czuli, że Liverpool to dla nich dobre środowisko, by zaistnieć. To wymagało mnóstwa ciężkiej pracy wielu ludzi. Teraz wszędzie mamy wspaniałe talenty i możemy rywalizować z każdym.

Poza samym boiskiem tempa nabiera warta 80 milionów funtów przebudowa trybuny Anfield Road. Prace mają zostać ukończone na czas, przed rozpoczęciem sezonu 2023/24. Przebudowa zapewni 7000 dodatkowych miejsc i zwiększy pojemność stadionu Liverpoolu na mecze domowe do około 61 000 miejsc.

- Pamiętam wczesne dni naszej kadencji. Próbowaliśmy negocjować z niektórymi właścicielami działek przy sąsiednich ulicach. To było trochę jak: „Jeden załatwiony, jeszcze tylko 27” - wspomina Werner.

- Kiedy spoglądamy wstecz, jestem bardzo zadowolony ze sposobu, w jaki zbudowaliśmy nową trybunę główną oraz z naszego zaangażowania w zwiększenie pojemności stadionu dzięki nowej trybunie Anfield Road. Myślę, że zrobimy to w taki sposób, że kiedy skończymy, ludzie będą pod wielkim wrażeniem jej wykonania.


- To naprawdę ekscytujące. Szczególnie jeśli porównać to z wyzwaniami, przed którymi stoi teraz Chelsea… My podjęliśmy się tego. Mówiłem, że będziemy mniej obiecywać, a więcej dawać. Teraz wrażenia z pobytu na Anfield są tak dobre jak na każdym innym europejskim stadionie

Świetna postawa drużyny Kloppa na boiskach w całej Europie i poza nią pomogła w misji zwiększenia przychodów komercyjnych, które są później inwestowane w klub.

- W ciągu ostatniego roku podpisaliśmy 13 nowych umów partnerskich, co jest niezwykłe, biorąc pod uwagę wyzwania, jakie niosła ze sobą pandemia - mówi Werner.

- Billy Hogan wykonał wspaniałą pracę, kontynuując nasze dotychczasowe relacje z partnerami i pozyskując nowych.

- Jedną z rzeczy, których nauczyłem się na początku swojej kariery, była idea koła korzyści. Nasze wyniki na boisku pomagają nam uzyskać przychody ze sponsoringu, zaś sukces na tym polu pozwala nam przeznaczać przychody na rekrutację zawodników i nowy ośrodek treningowy.

- Oczywiście także chroniliśmy i wzmacnialiśmy markę klubu. Nasz klub ma miliony kibiców na całym świecie, nie tylko w Wielkiej Brytanii - również w Azji, Ameryce i Afryce. Pewnego dnia spotkałem kogoś, kto chciał uścisnąć mi rękę tylko dlatego, że pochodził z Senegalu. Samo przywitanie się z kimś, kto zna Sadio Mané, było dla niego wspaniałym momentem w życiu.

- Zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy tak silni jak sukces, który odnieśliśmy na boisku. Jednak zespół, który zbudowaliśmy, tak naprawdę po cichu wzmocnił Liverpool w każdy możliwy sposób.

Werner jest zarządcą LFC Foundation i pasjonuje się pracą organizacji. Fundacja co tydzień pomaga i wspiera ludzi z lokalnej społeczności poprzez różne programy, a swoje skrzydła rozwinęła w szczytowym momencie pandemii.

- Chcę pogratulować Lindzie Henry, Billy’emu Hoganowi i Gavinowi Lawsowi, którzy również zasiadają w zarządzie fundacji - mówi.

- To praca, która nie jest może tak popularna, ale czuję, że wywarliśmy ogromny wpływ i pozytywnie wpłynęliśmy na tysiące istnień ludzkich. Zrealizowaliśmy program, w którym z naszymi kucharzami ugotowaliśmy ponad 50 000 posiłków dostarczonych przez wolontariuszy. Nasi piłkarze i inni wspierający fundację zebrali ponad 300 000 funtów dla rodzin potrzebujących jedzenia. Nasza praca wciąż trwa.

FSG sprzedała 11 procent swoich udziałów za 750 milionów dolarów firmie RedBird Capital Partners w zeszłym roku, a następnie kupiła pakiet kontrolny w drużynie hokejowej z NHL - Pittsburgh Penguins. To wywołało pewne spekulacje na temat planów grupy. Werner wykluczył jednak możliwość dodania przez FSG do swojego portfolio kolejnego klubu piłkarskiego.

- Nie, nie mamy takich planów. Wiem z gazet, że sam RedBird może być w trakcie próby przejęcia AC Milan, ale to ich grupa. Byli dla nas doskonałymi partnerami. Pomogli nam nawiązać współpracę z LeBronem Jamesem i Maverickiem Carterem (partnerem biznesowym LeBrona Jamesa). Znamy się od kilkudziesięciu lat.

Po tym, jak Klopp potwierdził, że zostaje na pokładzie na kolejne cztery lata, Werner podkreśla, że FSG i tak nigdzie się nie wybierała.

- Wciąż jest to dla nas długofalowy projekt. Chcemy wygrać dla klubu jeszcze więcej trofeów - obiecuje.


Na ścianie luksusowego biura Wernera na Fenway Park - stadionie Boston Red Sox - wisi duże, oprawione w ramę zdjęcie z wygranego w 2019 roku finału Ligi Mistrzów z Tottenhamem w Madrycie. Na samym środku znajduje się kapitan Jordan Henderson, trzymający w górze trofeum pośród opadającego confetti.

To przywodzi na myśl wyjątkowe wspomnienia.

Werner w 2019 roku opuścił zamkniętą imprezę klubową w hotelu Eurostars o 4 nad ranem, po czym wyleciał z hiszpańskiej stolicy, by dołączyć do parady ulicami Liverpoolu przed ponad półmilionowym tłumem fanów.

Co by to znaczyło, gdyby Henderson podniósł w ten weekend siódmy w historii klubu Puchar Europy?

- Samo to pytanie sprawia, że się uśmiecham! Jak dla mnie, mógłby nigdy nie przestawać wznosić tego trofeum - mówi Werner.

- W moim biurze zawsze jest miejsce na jeszcze jeden puchar. Real Madryt to wspaniały klub, nie dziwię się, że są w finale. Mam nadzieję, że to będzie dzień Liverpoolu, ale wiemy, że to będzie bardzo zacięty mecz.

- Jednak nic nie uszczęśliwiłoby mnie bardziej od bezsennej sobotniej nocy w Paryżu.

James Pearce

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (3)

BigAnfield 25.05.2022 21:32 #
W sumie to mało w tym artykule o Kloppie.
Chyba nikt o zdrowych zmysłach nie pozbył by się kury znoszącej złote jajka.
firo9 25.05.2022 21:39 #
Kocham gościa. Czyli o transfery nie musimy sie martwić :)
JohnnySzostie 26.05.2022 00:26 #
mam nadzieję , że to wyjaśni wielu ludziom, że to nie Klopp jest odpowiedzialny za transfery.
Nigdy nie był. Także oby to rytualne pierdolenie "bo Klopp go chciał" poszło w niepamięć.

Pozostałe aktualności

Koniec sezonu dla Bobby'ego Clarka  (0)
01.05.2024 19:11, Margro1399, liverpool Echo
Achterberg po 15 latach opuści klub  (14)
01.05.2024 13:54, AirCanada, The Athletic
Carra: Każdy będzie miał ciężko po Kloppie  (0)
01.05.2024 13:17, AirCanada, Liverpool Echo
Neville: The Reds zaszli tak daleko, jak mogli  (0)
01.05.2024 10:29, B9K, Sky Sports
Czy odejście Salaha pomogłoby Arne Slotowi?  (3)
30.04.2024 19:41, Mdk66, The Guardian
Liverpool nie zorganizuje parady  (11)
30.04.2024 18:34, Bajer_LFC98, thisisanfield.com