TAA, Liverpool i wygwizdywanie jednego ze swoich
Buczenie i gwizdy, które rozbrzmiewały przy każdym kontakcie Trenta Alexander-Arnolda z piłką, tylko narastały z każdą minutą jego obecności na boisku. Wydobywały się z ust znacznej mniejszości kibiców zgromadzonych na Anfield, którzy postanowili wyładować swoją frustrację na wicekapitanie zespołu, wracającym na stadion po raz pierwszy od ubiegłotygodniowego, publicznego ogłoszenia decyzji o odejściu.
Alexander-Arnold sprawiał wrażenie oszołomionego. Podobnie jego koledzy z drużyny. To, co wydarzyło się na Anfield, było nie tylko brutalne, ale i bezprecedensowe.
Co się stało z hasłem „You’ll Never Walk Alone”? Najwyraźniej – w oczach niektórych – „przechodzisz sam”, jeśli postanawiasz odejść do Realu Madryt po wygaśnięciu kontraktu.
Fani Liverpoolu już wcześniej potrafili wyrażać niezadowolenie – jak choćby w 2008 roku, gdy wygwizdywano Lucasa Leivę w bezbramkowym remisie z Fulham, jednak nigdy nie miało to takiej skali ani takiej zajadłości. Nawet Roy Hodgson w mrocznych czasach sezonu 2010/11 nie spotkał się z podobnym traktowaniem. W jego przypadku ograniczano się do ironicznych okrzyków „Hodgson for England”, zanim ostatecznie stracił posadę.
Tym razem nie było w tym ani grama humoru. Atmosfera na stadionie okazała się autodestrukcyjna. Arsenal wykorzystał negatywne emocje i przejął inicjatywę. W sektorach dla kibiców dochodziło do kłótni – jedni bronili zawodnika, inni go potępiali. Świętowanie mistrzostwa Anglii zamieniło się w gorzki spektakl.
Po trafieniu Gabriela Martinellego, zespół Mikela Artety doprowadził do wyrównania za sprawą Mikela Merino. Jego późniejsze usunięcie z boiska po drugiej żółtej kartce pozwoliło Liverpoolowi choć częściowo odzyskać kontrolę nad spotkaniem.
– W takich momentach emocje sięgają zenitu. Nie powiem ci, co masz czuć, i ty nie mów mi, co ja powinienem czuć. Jedyne, co mogę zrobić, to opowiedzieć, jak ja to odbieram.
– Przede wszystkim jestem rozczarowany, że tracę mojego najlepszego przyjaciela. To wyjątkowy piłkarz i człowiek. Jego dziedzictwo w tym klubie jest oczywiste. Trofea, które zdobył, momenty zapisane na kartach historii, to wszystko zostanie na zawsze. Jestem z niego dumny. Dla Trenta to nie była łatwa decyzja, ale ją podjął. Nieprzyjemnie patrzy się na przyjaciela, który jest wygwizdywany – powiedział Andy Robertson w rozmowie ze Sky Sports
Trzeba oddać Alexander-Arnoldowi jedno – nie unikał gry. Ciągle domagał się piłki. Stworzył znakomitą okazję dla Darwina Núñeza, którego jednak zawiodło przyjęcie.
Wziął odpowiedzialność, choćby próbując z rzutu wolnego, po którym piłka minimalnie minęła słupek. W doliczonym czasie gry dośrodkował w pole karne, ale do piłki nie zdążyli ani Diogo Jota, ani Núñez.
Po końcowym gwizdku nie uciekł do szatni, podszedł pod każdą trybunę Anfield, mimo że gwizdy nie ustawały. Luis Díaz objął go ramieniem, Cody Gakpo i Dominik Szoboszlai wyglądali na szczerze poruszonych reakcją fanów. W szatni pozostaje uwielbianą postacią i jego koledzy cierpieli razem z nim.
Część kibiców nie może pogodzić się z tym, że odchodzi bez kwoty odstępnego. Trudno im zrozumieć, dlaczego ktoś, kto wielokrotnie mówił o chęci zostania kapitanem klubu, postanawia odejść tuż po zdobyciu mistrzostwa Anglii.
Inni z kolei uważają, że po rozegraniu ponad 350 spotkań i zdobyciu każdego możliwego trofeum, ma pełne prawo poszukać nowego wyzwania i odejść z podniesioną głową.
Jedno jest pewne – widok piłkarza, który tak wiele dał Liverpoolowi, a który jest traktowany w ten sposób, był trudny do zaakceptowania. Poseł do brytyjskiego parlamentu i posiadacz karnetu na Anfield, Ian Byrne, napisał w serwisie X: „Nigdy nie wygwizdujesz piłkarza Liverpoolu, który zakłada tę czerwoną, świętą koszulkę”.
Arne Slot wiedział, co zdominuje rozmowy po meczu. Gdy zajął miejsce na konferencji prasowej, uśmiechnął się i zapytał: – Kto zacznie pierwszy temat Trenta? – Po chwili padło sześć kolejnych pytań.
Oczywiście Slot mógł uniknąć tej sytuacji, zostawiając Alexander-Arnolda na ławce. Ale nie można go za to winić. Conor Bradley wyraźnie opadł z sił, a jego gra w defensywie pozostawiała wiele do życzenia. Slot mógł postawić na Jarella Quansaha, ale chciał dać drużynie najlepszą szansę na zwycięstwo.
Jak miał przewidzieć, że atmosfera stanie się tak toksyczna? Odejście Trenta zostało ogłoszone publicznie tydzień temu, ale trener wiedział o tym od kilku miesięcy. Mimo to wystawiał go do gry, bo jego podejście i zaangażowanie ani razu nie zawiodły. Dlaczego miałby go teraz odstawić?
– To przywilej, że żyjemy w Europie, gdzie każdy może mieć własne zdanie i je wyrażać. I to właśnie dziś zobaczyliśmy. Wielu nie było zadowolonych z jego decyzji o odejściu, część wyraziła to gwizdami, część brawami. Czy było pół na pół? Może 60 do 40? Brawa nigdy nie są tak głośne jak buczenie, ale nie liczyłem tego.
– Moim obowiązkiem wobec zawodników w szatni jest podejmowanie decyzji, które zwiększają szansę na zwycięstwo. Jeśli uważam, że z Trentem na boisku ta szansa jest większa, to będzie grał – powiedział dyplomatycznie Slot.
James Pearce
Komentarze (29)
Kibiców też boli ta decyzja i oto jej skutki. Rozczarowanie, gniew, zawód i to jeszcze nasz wychowanek. Dodatkowo wybrał najbardziej gówniany klub na świecie. Nie wiem co będzie na paradzie, ale może Trent nie powinien iść??
Z resztą tutaj też już wygrał (i przegrywał) wszystko, więc stwierdził, że wypełnił swoje zadanie. Gerrard nie zdobył świętego Graala i siedział do końca kariery, TAA przebił to z nawiązką i idzie dalej. Szkoda, ale jak uznał, że jest spełniony to jego wybór.
Jemu się już nawet nie chce tu grać, co pokazał w meczu z Arsenalem - podziw dla ludzi, którzy na pohybel głosują na MOTM dla niego.
@Radek91 podzielam Twoje zdanie, jeżeli poczuł, że tutaj się wypalił, albo że powinien spróbować gdzieś indziej, to przynajmniej powinien być potraktowany z szacunkiem do tego, co dał dla klubu i nas kibiców (był jednym z architektów sukcesów na przestrzeni lat, kiedy grał).
@Gin
Decyzja Trenta z jednej strony boli, a z drugiej nie, bo wielu kibiców nie raz sprzedawała go, albo wręcz wypychała z klubu widząc, że nie gra za dobrze w obronie.
Według mnie TAA nie zasłużył na aż takie potępienie, bo nie zachował się jak Coutinho, czy Suarez, którzy wymuszali transfery do Barcelony.
Owszem odchodzi za darmo, ale nie on jeden odszedł z końcem kontraktu, ale to znaczy, że albo się nie dogadał z klubem, albo nie chciał, albo klub stwierdził, że lepiej będzie jak dogra do końca kontraktu i pomoże nam w tym sezonie zamiast sprzedawać go wcześniej.
Ja go rozumiem, jedyne właśnie co mnie trochę rozczarowało, to właśnie to, że idzie do Realu, bo nie lubię tego klubu, ale cóż.... Taka jest piłka, takie jest życie i mam nadzieję, że w Realu pokaże swój kunszt, chociaż obawiam się jak co niektórzy, że zginie tam tak samo jak Coutinho po transferze.
Poradziliśmy sobie po transferze Suareza, który był niesamowity, poradziliśmy sobie bez Coutinho, którego też wszyscy uwielbialiśmy, poradzimy sobie i teraz i myślę, że teraz pozycja prawego obrońcy będzie lepiej obsadzona, jeśli przyjdą zawodnicy, którzy są łączeni z nami niż z TAA, jeżeli chodzi o obronę.
Zresztą.... szczerze mówiąc bardziej mi się podoba gra Bradley'a teraz niż Trenta, kiedy był w jego wieku.
Kim chcesz go zastąpić środkowych pomocnikiem ofensywnym jak Jones czy kolosem o ciężkich ruchach jak Quansah?
Abstrahując od zdrowia - jak się z tym Connor nie ogarnie to może być kiepsko.
Jak ktoś poniżej dobrze to określił piłkarsko bardziej bolesne było odejście Coutinho czy Suareza.
Ale za pieniądze za Coutinho udało się pozyskać Alissona i VVD.
Za hajs z Trenta możemy co najwyżej Mabaye z młodzieżówki wziąć.
Może to i nie ładnie z tym buczeniem ale w sumie nasi kibice trochę mu oddają tym przysługę, w Realu jak źle zagra to będzie miał tak co mecz więc musi przywyknąć, pójdzie do la liga już trochę zahartowany.
Klub zrobił zdecydowanie za mało żeby go zatrzymać, nie zmienią tego propagandowe artykuły
Już sam fakt, że w 2021 roku podpisał tylko czteroletni kontrakt, mówił wiele o jego intencjach. Wcześniejsza umowa, podpisana w styczniu 2019 roku, obowiązywała do 2024 roku, więc została wydłużona zaledwie o rok. W tym samym roku kontrakty przedłużali Alisson (5+1), Robertson (5) i Kelleher (5). W 2022 roku pięcioletnie umowy dostali Elliott, Jota, Jones, Gomez. Od dawna planował stąd czmychnąć i cynicznie ze swoim braciszkiem-agentem rozgrywali tę sytuację tak, żeby złość kibiców przekierowała się na klub i FSG.
Pomyślcie czasami samodzielnie.
Ale jak to ja, mistrz ciemnej strony spojrzę na to z innej strony jak to bywa.
Myślę że tutaj przechodzimy do etapu że kibiców nie frustruje odejście zawodnika. Bo to życiowe, że nie ma już obecnie zbytnio zawodników pokroju Steviego G, Terrego, Tottiego, Puyola i innych którym nam starszym już kibicom piłki nożnej było dane oglądać. Każdy obecnie ma swoją cenę, każdego można kupić. Takie już czasy, że można się rękoma i nogami wstrzymywać, ale każdy z nas jest swego rodzaju materialistą, nawet w normalnym życiu :>
Wracając, BUCZĄCYCH kibiców boli fakt to w jaki sposób Trent odchodzi. Jak można bronić w 100 procentach człowieka który;
a) Wiedział doskonale że odejdzie, już od początku tego sezonu można było dostrzec sygnały jakoby Trentowi coś się nie podobało, i nie raz jego zachowania na boisku czy obok sugerowały odejście
b) Że jako kibice o odejściu Trenta dowiadujemy się od transferowych leakerów jak np. Romano, a sam zawodnik grał na wstrzymanie często ucinając ten temat.
c) Grał na wzłokę z władzami zespołu grając na koniec kontraktu by odejść ZA DARMO do innego zespołu. Fakt DARMO jest pewnie zdaniem kluczowym w tym wszystkim.
d) Dał nadzieje czy to kibicom czy zarządowi na to że jednak pozostanie w zespole.
W tym wszystkim najgorzej wychodzimy my kibice, zarząd i wszyscy ze środowiska Anfield. Że na koniec sezonu zostajemy bez funduszy, z jednym dosyć łamliwym się Irlandczykiem który ma częste "sympatie" z kontuzjami czy urazami.
Reasumując nie krytykujcie kibiców gwiżdżących na Trenta bo mieli do tego pełni prawo. Zachował się tak jakby miał klub i kibiców gdzieś A te wszystkie hasełka na początku brzmią rzeczywiście fajnie.
Lecz na końcu jest to biznes; a Trent zachował się jak najgorszy możliwy pracownik. Odchodząc zostawiając klub z luką na stronie nie dając funduszy na pozyskanie nowego pracownika.
Nie chodzi o samo odejście, ale o to, że cały czas mając na sobie koszulkę Liverpoolu grał na korzyść Realu w temacie rozwiązania tej sprawy. Decyzję podjął dawno, a oznajmił ją dopiero na ostatnią chwilę... no i jak ładnie Carra zauważył, czuł się ze swoimi ambicjami większy od klubu.