Szoboszlai: Mistrzostwo to coś wyjątkowego
Dominik Szoboszlai podzielił się swoimi przemyśleniami na temat „szczególnego” triumfu Liverpoolu w Premier League, po tym jak „The Reds” zapewnili sobie krajowy tytuł w zeszłym miesiącu.
Drużyna Arne Slota w imponującym stylu zdobyła mistrzowski tytuł, pokonując Tottenham Hotspur 5:1 podczas ostatniego meczu na Anfield.
Bezdyskusyjna przewaga Liverpoolu na szczycie tabeli wywołała ogromną radość zarówno wśród zawodników, jak i kibiców – klub zdobył mistrzostwo Anglii po raz dwudziesty w historii.
Szoboszlai usiadł do rozmowy, by opowiedzieć, co dla niego oznacza tytuł mistrza Premier League, jak mieszanka pomocników przyczyniła się do sukcesu oraz o inspiracji, jaką był dla niego jeden z poprzedników noszących słynną koszulkę z numerem 8.
Pełen wywiad z programu meczowego przed ostatnim spotkaniem z Arsenalem znajdziesz poniżej…
Dominik, Liverpool: mistrzowie Premier League. Jak to brzmi?
Bardzo dobrze, naprawdę świetnie! Ciężko pracowaliśmy przez cały sezon, żeby dojść do tego momentu. Każdy miał w tym swój udział – zawodnicy, sztab, kibice, całe miasto – więc pokonanie Tottenhamu i wspólne świętowanie było wyjątkową chwilą dla wszystkich. Kluczowe było zachowanie spokoju i skupienie się na kolejnym meczu, bez oglądania się na to, co robi Arsenal. Trzeba koncentrować się na sobie, bo wszystko zależało od nas – i to jest najlepsze, że nie musieliśmy liczyć na potknięcia innych drużyn, jeśli wiesz, co mam na myśli. Patrzyliśmy na sezon mecz po meczu i będziemy to robić dalej, bo chcemy dobrze zakończyć rozgrywki. Musimy być skupieni przez pełne 90 minut każdego spotkania.
2025 to dla ciebie ważny rok. Co będzie najważniejszym momentem – zdobycie mistrzostwa czy ślub?
Myślę, że najważniejszą częścią futbolu jest rodzina i życie prywatne, więc wybieram ślub, oczywiście, a na drugim miejscu Premier League. To zdecydowanie najszczęśliwszy moment w mojej karierze – zarówno na boisku, jak i poza nim. Otaczają mnie właściwi ludzie, nie tylko w piłce, ale też poza nią. Na boisku naszym celem było zdobycie mistrzostwa – i to się udało, więc jesteśmy na dobrej drodze.
Jaki był ten sezon dla ciebie?
Niesamowity. Były wzloty i upadki. Wygraliśmy grupę w Lidze Mistrzów, ale potem odpadliśmy z PSG. Doszliśmy do finału Carabao Cup, ale przegraliśmy z Newcastle. Sezon był bardzo intensywny, ale zdobycie mistrzostwa Premier League było naszym głównym celem – i to, że go osiągnęliśmy, jest czymś wyjątkowym.
Czy spokój, z jakim gra ten Liverpool, naprawdę ci odpowiada?
Myślę, że tak – ale wierzę, że mam jeszcze więcej do pokazania. Częściej pojawiam się w polu karnym, mam więcej okazji, żeby strzelić gola albo zaliczyć asystę. Może trochę więcej biegam, ale nie jakoś drastycznie. Trzeba codziennie pracować, by osiągnąć swój najwyższy poziom – i to jest mój cel, zarówno w tych ostatnich trzech meczach, jak i od początku sezonu.
Jak ważna była równowaga w środku pola dla sukcesu Liverpoolu?
To niesamowite, jak można grać z tymi zawodnikami – i jak każdy rozumie futbol w podobny sposób. Ryan [Gravenberch] w zeszłym roku nie grał zbyt dużo, a teraz ma chyba najwięcej minut po Virgilu [van Dijku]. Już w poprzednim sezonie, na treningach i po wejściach z ławki, było widać, co potrafi – ale potrzebował trochę czasu, by odnaleźć się w Premier League i złapać rytm. Macca [Alexis Mac Allister] już w zeszłym roku był świetny – i teraz też prezentuje wysoki poziom. Cieszę się, że mogę z nimi grać.
Czy ta współpraca ułożyła się naturalnie, czy musieliście nad nią pracować w trakcie sezonu?
Myślę, że trzeba to było wypracować i znaleźć najlepsze pozycje dla każdego z nas. Może Ryan wcześniej grał wyżej, teraz jest szóstką; Macca był szóstką, teraz gra wyżej; ja byłem ósemką, teraz jestem dziesiątką. Ale jako środkowi pomocnicy mamy sporo swobody – często gramy blisko siebie, czasem też z Curtisem [Jonesem] – i naprawdę dobrze się rozumiemy, więc to działa.
Porozmawiajmy o Arne Slocie jako trenerze. Co się zmieniło, gdy objął Liverpool?
Przyszedł jako nowy trener z nowym systemem gry i nowym spojrzeniem na futbol. Od razu starał się przekazać nam wszystko, co miał w głowie – i sprawdzić, jak to zadziała. Wygląda na to, że się udało! To, co zrobił on i co osiągnęliśmy jako drużyna, jest niesamowite – choć uważam, że możemy zagrać jeszcze lepszy sezon niż ten.
Jak wygląda jego relacja z zawodnikami?
Myślę, że ma dobre relacje z każdym. Oczywiście jako menedżer ma trudne zadanie – musi wybrać pierwszą jedenastkę, potem pięciu rezerwowych, a w kadrze zostaje jeszcze 20–25 zawodników. To nigdy nie jest łatwe, ale jako grupa radzimy sobie z tym całkiem dobrze. Jak już mówiłem, ma dobry kontakt z wszystkimi, jest szczery – powie ci, jeśli jesteś w dobrej formie, ale też nie zawaha się powiedzieć, gdy coś jest nie tak.
Co zrobił, by utrzymać waszą koncentrację, gdy mistrzostwo było coraz bliżej?
Szczerze mówiąc, nie musiał nas specjalnie motywować. Jesteśmy profesjonalnymi piłkarzami – każdy z nas skupia się na kolejnym meczu i wie, co możemy osiągnąć. Oczywiście, jako trener czasem musi dać dodatkowe wskazówki, ale na tym poziomie nie potrzebujesz kogoś, kto będzie cię codziennie popychał do pracy czy przygotowań na weekend. To po prostu nasza codzienność.
Jesteś blisko z Mohamedem Salahem. Jak oceniasz jego sezon?
Niesamowity. Mam wrażenie, że co tydzień bije jakiś nowy rekord. Jak kiedyś powiedział Ronaldo – to nie on goni rekordy, tylko rekordy gonią jego. Myślę, że Mo mógłby dziś powiedzieć to samo – co tydzień zapisuje się w historii. W tym sezonie wielu graczy odegrało ważną rolę, ale tak, Mo z pewnością był jednym z kluczowych.
Skoro mowa o legendach Liverpoolu – masz na ramieniu tatuaż z cytatem Stevena Gerrarda. Skąd taki wybór, jeszcze zanim trafiłeś do klubu?
Ten cytat to cały ja: „Bóg daje ci talent, ale jeśli nie pracujesz, nie poświęcasz się i nie robisz wszystkiego, co trzeba – to nic nie znaczy.” Prawdopodobnie Gerrard myślał w podobny sposób, ale ja poczułem, że to idealnie mnie opisuje. Tak właśnie postrzegam życie – jeśli chcesz coś osiągnąć, musisz pracować codziennie, każdą minutę, każdą sekundę. Jeśli jesteś zadowolony z miejsca, w którym jesteś – w porządku. Ale jeśli chcesz więcej, jeszcze jeden rok, jeszcze jeden krok, jeszcze jedno trofeum – musisz być gotów na dodatkowy wysiłek.
Komentarze (0)