Woody – kariera muzyczna i kibicowanie LFC
W najnowszym blogu poświęconym muzykom wspierającym Liverpool, Woody opowiada o swojej wieloletniej historii kibicowania The Reds...
Nawet teraz, mając 23 lata, nie mogę powstrzymać się od krzyku „Gerrard!”, gdy kopię piłkę w ogrodzie z moimi braćmi.
Futbol zawsze był dla nas sprawą rodzinną. Rodzina ze strony mojego taty pochodzi z Liverpoolu i mamy długą historię kibicowania klubowi w jego wzlotach i upadkach. Zawsze słyszałem historie o Lings Chippy w Toxteth, które należało do moich pradziadków i stryja Kenny'ego, gdzie mieści się ikona L8, „Kenny Lings Fish Toast”.
Z rodzinnych rozmów wynika, że mama Robbiego Fowlera też kiedyś tam pracowała. Czujemy się zaszczyceni, że „Bóg” ma jakieś powiązania z naszą rodziną. O klubie i okolicy krąży mnóstwo podobnych historii. Tata poszedł na swój pierwszy mecz w Boxing Day w 1981 roku i od razu się wciągnął. Miasto i klub zawsze nas jednoczyły i przez lata zgromadziły się wokół nich wyjątkowe wspomnienia.
Gdy byłem młodszy, oglądanie Liverpoolu i występowanie na żywo przy mikrofonie zaowocowało mnóstwem czasu spędzonego w pubie. Jednym z moich najwcześniejszych wspomnień związanych z Liverpoolem jest oglądanie tam meczu w 2009 roku razem z moim tatą i bratem, to był mecz z Manchesterem United na Old Trafford. Mialem wtedy siedem czy osiem lat.
Pamiętam, że otaczali nas kibice United, kiedy Ronaldo strzelił z rzutu karnego na 1:0. Razem z bratem usłyszeliśmy dużo złośliwych komentarzy. Kilka minut później Fernando Torres okiwał Nemanję Vidicia i strzelił na dalszy słupek, a potem byliśmy świadkami klasycznego występu Liverpoolu, zwieńczonego zupełnie przypadkowym strzałem Andrei Dosseny.
Wygrana 4:1 w tym meczu to jedno z moich najwcześniejszych wspomnień związanych z Liverpoolem. Nie da się policzyć ile razy oglądałem ten mecz na DVD podsumowującym sezon 2008-09, razem ze zwycięstwem 4:0 nad Realem Madryt i 5:0 nad Aston Villą w tym samym tygodniu. Oglądałem te mecze w kółko, jeden po drugim, ubrany w wyjazdowy szary komplet.
A bardziej niedawno, byłem na Wembley, kiedy „dzieciaki Kloppa” wygrały z Chelsea w dogrywce. Przed meczem dostało nam się trochę, kiedy przechodziliśmy koło trybuny Chelsea, więc tym przyjemniejsze było oglądanie, jak chłopaki z Akademii podnoszą trofeum.
Nigdy wcześniej nie doświadczyłem niczego takiego, jak w momencie, gdy Virg trzewik zwycięskiego gola – Allez Allez Allez rozlegało się echem jeszcze przez pięć minut, miałem wrażenie, że kibice na The Kop samo wciągnęli piłkę do bramki. Kiedy tłum fanów wspiera Liverpool, wydaje się, że wszystko jest możliwe.
Moja fascynacja tym klubem i miłość do muzyki są pod wieloma względami do siebie podobne i idą w parze przez całe moje życie. Żadna z nich nie jest świadomą decyzją, to po prostu część mojego życia, moje pasje. Mam szczęście, że mogę tworzyć muzykę, co jest prawdopodobnie jedyną rzeczą, jakiej chciałem bardziej, niż gry dla Liverpool FC. Chociaż nie jestem pewien, czy w ogóle miałem to w planach, biorąc pod uwagę moje umiejętności piłkarskie. Futbol i muzyka były dla mnie bardzo ważną częścią życia, kiedy byłem nastolatkiem podczas pandemii COVID-19.
To wtedy, w swoim pokoju podczas lockdownu, nauczyłem się jak tworzyć muzykę, a dwa pokoje obok był salon, w którym oglądałem Liverpool w ten weekend, gdy wygraliśmy Premier League w 2020 roku. Bez tych dwóch rzeczy lockdown w domu byłyby o wiele trudniejszy do zniesienia.
Ten rok, 2025, jest dla mnie szczególny, wypuściłem mój debiutancki projekt i zagrałem pierwsze od lat koncerty na żywo. W tym samym czasie patrzyłem, jak chłopaki zdobywają dwudzieste mistrzostwo. Chyba mogę powiedzieć, że jeśli Liverpool gra dobrze, to wszystko wydaje się trochę lepsze. Nie-kibice mogą myśleć, że oszaleliśmy, ale kiedy Liverpool wygrywa, mogę mieć dobry humor przez cały tydzień. Lubię uważać się za zrównoważonego przez większość czasu, ale nic nie daje mi takich wahań nastroju, jak ten klub.
Jego wytrzymałość była przez lata wielokrotnie wystawiana na próbę, zwłaszcza tego lata, w związku z tragiczną śmiercią Diogo Joty. Hołdy i wyrazy wsparcia od kibiców i piłkarzy były bardzo poruszające, a reakcja klubu potwierdziła jego wyjątkowość.
Jeśli chodzi o muzykę, mam w planach kilka ekscytujących projektów. Mój najnowszy singiel „Out of My Mind” jest już dostępny, wraz z teledyskiem. W zeszłym miesiącu zagrałem koncert w Londynie, a kolejny mam na początku grudnia. Chciałbym zobaczyć tam kilka koszulek Liverpoolu.
Komentarze (0)