Liverpool za burtą Carabao! Porażka 0:3 z Palace!
Liverpool pożegnał się z rozgrywkami Carabao Cup. Podopieczni Arne Slota zostali pokonani na Anfield 0:3 z Crystal Palace. Bramki dla gości zdobywali Sarr oraz Pino. The Reds kończyli dodatkowo mecz w osłabieniu po czerwonej kartce Nallo.
Liverpool od początku próbował udowodnić swoją wyższość rozgrywaniem piłki po ziemii. Najlepszą akcję miał w szóstej minucie Rio, ale jego rajd został zablokowany w polu karnym. Chwilę później dośrodkowanie Kerkeza zamykał strzałem głową Morrison, ale uderzenie było niecelne.
W 15 minucie Liverpool próbował wykorzystać przywilej korzyści po faulu Hughesa na Mac Allisterze. Piłkę na skrzydle otrzymał Rio, w swoim stylu zbiegł ze skrzydła do środka i oddał strzał. Niestety piłka nabierając mocnej rotacji i tak nie znalazła miejsca w siatce.
Pierwszy kwadrans meczu upłynął na delikatnej dominacji Liverpoolu, który operował ciągle piłką po ziemii i był skoncentrowany na grze w defensywie.
W 17 minucie meczu Palace otrzymało rzut rożny. Kamada mocno dośrodkował na skraj bramki, ale Kerkez dobrze pokrył Lacroixa. Woodman nie musiał interweniować.
Goście próbowali zaatakować w 20 minucie spotkania, jednak defensywa gospodarzy stanęła na wysokości zadania. Chwilę później dobre podanie za linię obrony otrzymał Chiesa, wdał się jeszcze w drybling i oddał strzał, niestety niecelny. Włoch powinien przynajmniej uderzyć celnie w tej akcji. Trybuny na zachętę odśpiewały jego przyśpiewkę.
Po 26 minutach mieliśmy dłuższą przerwę w grze, ponieważ w pojedynku Kerkeza z Lacroix ucierpiał piłkarz Palace i musiał zostać zbadany przez sztab medyczny. Po kilku minutach wznowiono grę a Liverpool budował kolejne swoje akcje.
28 minuta przyniosła groźną akcję Liverpoolu. Rio wdał się w drybling, zbiegł z piłką do środka a następnie dostrzegł na skrzydle Chiesę. Włoch uderzył mocno na bramkę, ale Benitez zdołał wybić piłkę w aut.
Minęło pół godziny gry a Palace przypomniało sobie po co przyjechało na Anfield. Will Hughes otrzymał podanie za polem karnym oddał mocny strzał, natomiast prosto w środek bramki. Woodman pewnie złapał piłkę.
Spore zamieszanie w polu karnym miało miejsce w 33 minucie meczu. Sarr zamykał akcje, w której doszło do sporej kopaniny w szesnastce Liverpoolu, ale na straży znowu był bramkarz the Reds. Liverpool próbował wyjść z szybką kontrą, ale defensywa Crystal Palace zatrzymała pędzącego Chiesę a w następnej akcji Morrisona.
Goście kilka razy starali się zaatakować z rzutów rożnych oraz wyrzutów z autu, ale było widać, że Liverpool odrobił zadanie domowe i do tego momentu wszystkie tego typu akcje były skutecznie zatrzymywane.
W 37 minucie strzał z głową na bramkę Woodmana oddał Sarr, ale uderzenie było za lekkie, by pokonać debiutanta w czerwonej koszulce. Spotkanie zrobiło się bardziej otwarte i obie ekipy ruszyły do ataków.
Wydawać by się mogło, że do końca pierwszej połowy wynik się nie zmieni. Niestety było inaczej. Zamieszanie w polu karnym Liverpoolu wykorzystał Ismaïla Sarr. Piłkę źle próbował zagrać Gomez wespół z Robertsonem. Sarr otrzymał piłkę praktycznie idealnie ustawioną na bramkę i oddał mocny strzał obok interweniującego Woodmana.
Zegar wskazał 45 minutę meczu a Palace uznało, że trzeba grać do końca. Piękną koronkową akcję z kilkoma szybkimi podaniami zakończył celnym uderzeniem Sarr. Uderzenie, nie dość, że celne to dodatkowo znalazło miejsce w bramce Liverpoolu. Było już 2:0. Obrona gospodarzy stała jak wryta w tej akcji.
Sędzia doliczył pięć minut, ale nie zapowiadało się na to, że piłkarze Arne Slota zrobią z tego czasu użytek. Spotkanie straciło na tempie. Arbiter zakończył pierwszą część meczu i Crystal Palace mogło zejść do szatni w zdecydowanie lepszych nastrojach.
W drugą połowę Liverpool wszedł z tym samym składem. W kilku pierwszych akcjach podopieczni Slota próbowali nawet zaatakować bramkę Palace, ale ataki okazały się nieskuteczne.
Akcje Chiesy zostawały błyskawicznie blokowane przez obronę rywala. Goście postanowili kontrować piłkę i powoli budować akcję. Przez pierwsze dziesięć minut drugiej połowy tak naprawdę nie wydarzyło się nic ciekawego.
Goście odważyli się podejść wyżej i rozegrać kilka akcji ofensywnych. Mateta atakował bramkę Liverpoolu, ale Woodman stał na posterunku. Chwilę później atakował również Sarr, na szczęście dla the Reds, niecelnie.
Arne Slot postanowić działać i w 68 minucie dokonał potrójnej zmiany. Nallo, Gordon oraz Lucky pojawili się na boisku. Z murawy zeszli Mac Allister, Endo oraz Robertson. Joe Gomez założył opaskę kapitana.
W 72 minucie doszło do sporego zamieszania, z którego Chiesa wyszedł z żółtą kartką. Włoch starał się wstawić za swoim kolegą z zespołu, ale okazało się to błędem. Niepotrzebna agresja skończyła się karą indywidualną.
Minuty upływały a Palace coraz częściej pojawiało się na połowie Liverpoolu. Kilka akcji ofensywnych skończyło się niecelnymi próbami. Liverpool próbował odkuć się szybkim zagraniem w kierunku Rio, niestety piłka opuściła boisko i wyszła na aut.
Kolejne akcje nie przyniosły niczego szczególnego. Przynajmniej jeśli chodzi o Liverpool. Palace uruchomiło szybkim podaniem Matetę, który wychodził sam na sam z bramkarzem gospodarzy. Sfaulował go Nallo i musiał opuścić boisko, gdyż sędzia wyrzucił go to przewinienie. Liverpool kończył mecz w osłabieniu.

Na trybunach dało się usłyszeć "sacked in the morning". Liverpool wyglądał na zagubionego.
W 88 minucie zagubienie w obronie Liverpoolu wykorzystał Pino i pewnym strzałem pokonał Woodmana. Było wiadomym, że mecz się właściwie skończył. Kibice jednak zaczęli śpiewać hymn ku pokrzepieniu młodych zawodników Liverpoolu.
Sędzia doliczył trzy minuty a na boisku nie działo się praktycznie nic. Liverpool starał się tak naprawdę nie doprowadzić do kompromitacji. Palace natomiast przestało zależeć na podwyższeniu prowadzenia.
Zegar wskazał 95 minutę a sędzia zakończył mecz. Liverpool oficjalnie zakończył swoją przygodę w Carabao Cup.
Liverpool: Woodman; Ramsay, Gomez, Robertson (Lucky 67′), Kerkez; Endo, Nyoni; Morrison (Gordon 67′), Mac Allister (Nallo 67′), Ngumoha (Kone-Doherty 86′); Chiesa
Crystal Palace: Benitez; Canvot, Lacroix, Guehi; Munoz (Cardines 74′), Kamada, Hughes (Lerma 74′), Sosa (Uche 83′); Sarr (Devenny 62′), Pino, Nketiah (Mateta 46′)
Sędzia: Craig Pawson

Komentarze (105)
Do wy******* jeden krok, trzeba go zrobić jak najprędzej!
Z Villą znów zagrają slotowi ulubieńcy, Gakpo zostanie schowany do kieszeni przez Mateusza Gotówkę, a wisienką na tym torcie będzie cudowny mecz z Realem? Nie mogę się doczekać :/
A jak nie to walka o utrzymanie wsm brzmi nawet emocjonująco
Napluł na twarz nie tyle co nam kibicom, ale napluł tym wszystkim młodym i rezerwowym
.
Porazka była od poczatku wiadoma, nie było co męczyć pierwszego składu z teudnym rywalem, z którym juz 2 razy przegrali w tym sezonie. Jakby wystawił pierwszy skład i bysmy przegrali, to wszyscy by pisali "To jak mamy odpadać, to już lepiej, żeby chlopaki z akademii sobie pograli". No to sobie pograli, odpadli i tyle - nie ma co się oburzać
Drużyna musi trochę potrenować, spróbować poprawic przede wszystkim grę w obronie.
Wyjście pierwszą drużyną dzisiaj na Pałace byłoby kontrproduktywne.
Chyba że już rozmowy z Klop'em są na finiszu i w najbliższym tygodniu zawita powrotnie na Anfield...
Nie wiem czy już tylko pozostało płakać i marzyć???
Nawiązując do Slota, on sam chce go zakończyć za burtą.
6 mecz pod rząd 🫣
Jest progres 👌
Nie będę na razie tego oceniał, wstrzymam się do meczu z Villą. Jeżeliwygramy i coś pokażemy to w porządku, dzisiejszy skład się obroni. Wolałbym spróbować wygrać oba mecze, ale rozumiem że trener uważa że ważniejsze jest spróbowanie przełamania złej passy w lidze.
Natomiast jeżeli w weekend nie wygramy, to to już nie będzie kamyczek a głaz do ogródka Slota. Jeżeli stawiasz wszystko na jedną kartę i odpuszczasz jeden mecz żeby wygrać drugi to ten drugi musisz wygrać i nie ma wymówek.
#ZaSlotaDobrzeWykonanaRobota
W takiej sytuacji spodziewałbym się, że do końca sezonu rolę tymczasowego szkoleniowca przejąłby Steven Gerrard, a Edwards rozpocząłby poszukiwania nowego trenera na następny sezon.
Jak to wpłynie na piłkarzy którzy są raczej nauczeni grać zawsze o zwycięstwo? Rozumiem że Slot uznał że zawodnicy potrzebują więcej odpoczynku, do tego stopnia że był gotów odpuścić jedno z możliwych trofeów - ale to znaczy że popełniono jakiś duży błąd w przygotowaniu fizycznym bo nasi konkurenci nie mają problemu z graniem co 3 dni a my mamy nawet grając co tydzień, nie było jeszcze meczu w tym sezonie w którym wyglądalibyśmy świeżo nawet na początku czy po przerwach.