MCI
Manchester City
Premier League
09.11.2025
17:30
LIV
Liverpool
 
Osób online 1398

Trent może spodziewać się gorącego przyjęcia


Trent Alexander-Arnold wraca na Anfield jako legenda Liverpoolu — wychowanek klubu, symbol złotej ery, bohater dwóch triumfów w Premier League i zwycięstwa w Lidze Mistrzów.

Jego wkład w sukcesy drużyn Jürgena Kloppa i Arne Slota na zawsze pozostanie częścią historii klubu. Wystarczy jedno błyskawicznie rozegrane dośrodkowanie z narożnika pod trybuną The Kop, by przypomnieć sobie, jak wyjątkowym był piłkarzem.

Na uznanie za te zasługi raczej jednak nie ma co liczyć. Powszechnie oczekuje się, że Alexander-Arnold zostanie przyjęty na Anfield dość chłodno.

Obrońca przyznał, że po losowaniu Ligi Mistrzów, które natychmiast — i jakby nieuchronnie — zestawiło Real Madryt z Liverpoolem, on i jego dawni koledzy z zespołu "śmiali się" z tego zbiegu okoliczności. Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że był to raczej śmiech przez łzy.

To spotkanie, którego nikt nie chciał. Powrót Alexandra-Arnolda na Anfield zapowiada się jako wydarzenie pełne emocji i potencjalnych podziałów, przywołujące napięcia, które chwilami przysłaniały nawet mistrzowskie świętowanie w maju.

W idealnym świecie czas pozwoliłby, by emocje opadły, a wspomnienia zelżały. Zamiast tego — rany są świeże, a uczucia wciąż żywe.

Najlepszy scenariusz zakłada mieszankę reakcji: jedni będą w ciszy wspominać jego najpiękniejsze chwile w czerwonej koszulce, inni powitają go buczeniem.

Zawodnicy Liverpoolu, sztab i były menedżer Jürgen Klopp sprzeciwiali się fali krytyki, która spadła na Alexandra-Arnolda po ogłoszeniu decyzji o nieprzedłużaniu kontraktu. Ostatecznie rozsądek zwyciężył, a piłkarz otrzymał godne pożegnanie w dniu mistrzowskiej fety, wśród konfetti i wiwatów.

Nie było w tym wrogości — choć trudno uwierzyć, by wszyscy w klubie przyjęli jego odejście z pełnym zrozumieniem. Naiwnością byłoby zakładać, że ci, którzy ukrywali swoje rozgoryczenie, pozostaną obojętni, gdy zobaczą go w barwach Realu Madryt.


To będzie starcie Liverpoolu z Realem Madryt w Lidze Mistrzów, a nie nostalgiczny wieczór wspomnień na Anfield. To nie czas ani miejsce na sentymentalny powrót do domu syna marnotrawnego. Nawet Xabi Alonso nie może liczyć na tak ciepłe przyjęcie, jakie spotkało go rok temu jako trenera Bayeru Leverkusen.

Tym razem liczy się tylko wynik. Liverpool musi utrzymać momentum po zwycięstwie nad Aston Villą. Kibice, którzy zapłacili za bilety, mają pełne prawo stworzyć atmosferę sprzyjającą ich drużynie — nawet jeśli oznacza to skierowanie swojej niechęci wobec piłkarza, który dziś stoi po drugiej stronie barykady.

Alexander-Arnold jest zbyt inteligentny, by tego nie rozumieć. Był przecież na boisku, gdy ustanowiony został nowoczesny precedens dotyczący powrotów dawnych idoli.

Luis Suárez odszedł z Liverpoolu do Barcelony latem 2014 roku w atmosferze ogólnej sympatii. Nie uchroniło go to jednak przed buczeniem przy każdym kontakcie z piłką, gdy pięć lat później wrócił na Anfield w barwach katalońskiego klubu na półfinał Ligi Mistrzów.

To był znak szacunku. Bo jeśli były zawodnik nie stanowi żadnego zagrożenia, nie budzi emocji ani wspomnień, nikt nie traci na niego głosu — co najwyżej otrzymuje uprzejme brawa, gdy zbliży się do chorągiewki w rogu boiska.


Liverpool znał Suáreza lepiej niż ktokolwiek inny. Wiedział, do czego jest zdolny i nie zamierzał rozkładać przed nim czerwonego dywanu. Przyjazne gesty zostawiono na później — na spotkanie legend, kilka lat po zakończeniu kariery.

Powrót godny bohatera jest pewny tylko wtedy, gdy piłkarz odchodzi na warunkach klubu lub w momencie, który wydaje korzystny dla wszystkich. Powrót Raya Clemence’a na Anfield w 1982 roku, już w barwach Tottenhamu, do dziś uchodzi za najbardziej wzruszający w historii.

Podobnie było z Kevinem Keeganem — gdy po raz pierwszy wrócił na Anfield jako gracz HSV w finale Superpucharu Europy w grudniu 1977 roku, przyjęto go przyzwoicie, choć doping dla jego następcy, Kenny’ego Dalglisha, był wtedy wyjątkowo głośny i częsty. Obecny prawy obrońca Liverpoolu, Conor Bradley, może być pewny, że we wtorkowy wieczór po swoim pierwszym odbiorze piłki usłyszy znacznie cieplejsze reakcje.

Zawsze trudniej mają ci, którzy decydują się odejść, zanim klub i kibice uznają to za dopuszczalne. A w przypadku Alexandra-Arnolda ten kontekst jest szczególnie bolesny — przeniósł się przecież do klubu, który w ostatnich latach najbardziej ranił Liverpool w europejskich pucharach.

Liverpool rozpoczynał ten sezon z przekonaniem, że może sięgnąć po siódmy Puchar Europy. Alexander-Arnold miał być filarem tego planu. Teraz stał się przeszkodą na drodze do jego realizacji.

To jeden z tych paradoksów futbolu — im więcej miłości otrzymałeś, tym gwałtowniejsza bywa reakcja, gdy staniesz po drugiej stronie.

Czas leczy rany, ale na ten moment minęły dopiero cztery miesiące. To zbyt wcześnie, by tak wybitny były zawodnik Liverpoolu został przyjęty na Anfield tak, jak na to zasługuje — choć można mieć nadzieję, że pewnego dnia to się zmieni.

Chris Bascombe

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (5)

kuczq 04.11.2025 18:42 #
Zależy od wyniku. Prawdopodobnie wejdzie z ławki jakoś w 70-80 minucie. Jeżeli będzie wynik w dupę to wiadomo, że wkurzeni fani okazji do gwizdów nie zmarnują. Inaczej będzie, jeżeli będziemy wygrywać
HUN 04.11.2025 19:34 #
Ja mam gdzieś reakcję kibiców, szanuje Trenta za to co zrobił dla Liverpoolu i tyle a to gdzie obecnie gra nie ma dla mnie znaczenia.
kwasddz 04.11.2025 19:41 #
Ja tak samo. Ok, pozostaje jakiś tam niesmak w związku z jego odejściem, ale to w niczym nie umniejsza temu, co zrobił dla Liverpoolu (tak klubu, jak i miasta).
krzycho765 04.11.2025 19:43 #
Ja go nie chcę, wiem że nikogo to nie obchodzi. Ale Wenger nie dal szansy wrócić komuś kto odszedł, ja tez bym stosował tę zasadę, Arnold mógł po prostu zostać.
krzycho765 04.11.2025 19:43 #
Byłem pod wpływem alkoholu i źle zrozumiałem.
😀😄

Pozostałe aktualności

Statystyki (0)
04.11.2025 23:36, Zalewsky, SofaScore
Rekordowa frekwencja w historii LM na Anfield (0)
04.11.2025 23:31, AirCanada, liverpoolfc.com
Skrót meczu (0)
04.11.2025 23:27, AirCanada, własne
Młodzież dostaje lekcje futbolu od Realu (1)
04.11.2025 18:03, AirCanada, liverpoolfc.com
Trent może spodziewać się gorącego przyjęcia (5)
04.11.2025 17:21, Bartolino, The Daily Telegraph