Porażka z City ujawniła brak fizyczności Liverpoolu
Liverpool nie jest pierwszym zespołem, który przegrał fizyczną walkę z Manchesterem City. Drużyna Pepa Guardioli ma najwyższy wskaźnik wygranych pojedynków w lidze, a trener podkreślił znaczenie umiejętności utrzymywania się przy piłce pod presją oraz wygrywania starć.
Jednak brak intensywności w grze bez piłki to powtarzający się problem Liverpoolu w tym sezonie. Fizyczność, będąca kluczowym elementem ich tożsamości za czasów Jürgena Kloppa, wydaje się zanikać, a liczby w wielu kategoriach spadają.
Liverpool notuje obecnie najmniej odbiorów i przechwytów łącznie od siedmiu sezonów Premier League.
Ta bierność była widoczna na Etihad Stadium. Manchester City wykonał 17 odbiorów, podczas gdy Liverpool tylko osiem, mimo że obie drużyny miały zbliżony udział w posiadaniu piłki.
Dane śledzące pokazały też, że zespół Guardioli przebiegł aż dziewięć kilometrów więcej niż drużyna Slota.
Podczas gdy Manchester City zajmuje pierwsze miejsce w lidze pod względem przebiegniętego dystansu na 90 minut, z uwzględnieniem doliczonego czasu gry, Liverpool jest trzeci od końca.
Zarówno Manchester City, jak i Arsenal zwiększyły w tym sezonie dystans pokonywany w meczach, natomiast liczby Liverpoolu spadły i to nie po raz pierwszy w ostatnich latach.

Spadek intensywności biegania pod wodzą Slota jest częściowo zamierzony. Były trener Feyenoordu wprowadził bardziej kontrolowany styl gry niż jego poprzednik, co miało pomóc drużynie oszczędzać energię w drodze do tytułu w poprzednim sezonie.
Wówczas jednak Liverpool wciąż skutecznie pressował. W tym sezonie tak już nie jest.
Problemy z pressingiem
Statystyki dotyczące pressingu Liverpoolu znacząco spadły.

Zespół notuje również mniej tzw. kontr-pressingów, czyli prób odbioru piłki w ciągu dwóch sekund od jej straty.

Klopp kiedyś powiedział, że skuteczny kontr-pressing jest lepszy niż jakikolwiek rozgrywający, ponieważ pozwala tworzyć sytuacje bramkowe. Był to fundament stylu gry Liverpoolu. Jednak także w tym aspekcie widać wyraźny regres. Liverpoolowi brakuje charakterystycznej agresji.
Częściowo można to tłumaczyć zmianami w całej Premier League, gdzie coraz więcej drużyn stosuje długie podania, aby ominąć struktury pressingu, o czym wspominał sam Slot. Jednak spadek skuteczności kontr-pressingu w Liverpoolu jest bardziej wyraźny, niż średnia ligowa.
Kolejnym czynnikiem jest brak zgrania. Skuteczny pressing wymaga współpracy i wzajemnego zrozumienia, a Liverpool musi tę chemię odbudować po licznych zmianach personalnych.
Hugo Ekitike, Alexander Isak i szczególnie Florian Wirtz potrafią dobrze pressować, ale nie mają jeszcze takiego poziomu taktycznego zrozumienia, jaki mieli zawodnicy, których zastąpili.
Nie tylko oni mają jednak problem z osiągnięciem wcześniejszego poziomu. Wszyscy pomocnicy i napastnicy, którzy byli częścią mistrzowskiego składu z poprzedniego sezonu, notują mniej pressingów i kontr-pressingów niż rok temu.

Statystyki Dominika Szoboszlaia mogły ucierpieć z powodu gry na prawej obronie w niektórych meczach, ale trend jest widoczny w całej drużynie. Pierwszy gol Manchesteru City w niedzielę, gdy zespół Guardioli wyszedł spod pressingu tuż przy linii bocznej, był kolejnym przykładem malejącej skuteczności Liverpoolu w tym elemencie gry.
Liverpool odniósł pewien sukces w meczu z Aston Villą, wygrywając 2:0 po dwóch golach zdobytych po odzyskaniu piłki, ale Carragher w trakcie programu Monday Night Football zwrócił uwagę, że były to raczej błędy Aston Villi. Myślę, że to raczej błędy Villi, niż dobry pressing Liverpoolu – powiedział.
Carragher wezwał Slota, by odważniej podszedł do pressingu.„Nie grali wystarczająco agresywnie jeden na jednego – zauważył, odnosząc się do preferencji Slota, by zostawiać dodatkowego zawodnika w defensywie.
Być może więc drobna korekta taktyczna w sposobie pressingu pomogłaby Liverpoolowi odzyskać skuteczność w grze bez piłki. Ale to również kwestia fizyczności. Widać wyraźnie, że Liverpool ma przed sobą dużo pracy, by odwrócić niepokojące trendy i odzyskać dawną przewagę fizyczną.
Nick Wright, Adam Smith i Dave Fraser

Komentarze (0)