WHU
West Ham United
Premier League
27.04.2024
13:30
LIV
Liverpool
 
Osób online 843

O najsilniejszej drugiej linii Premier League

Artykuł z cyklu Artykuły


The Reds objęli pierwszy raz od pięciu lat przewodnictwo w tabeli najstarszej ligi świata. Potrzebne były trzy nieudane ligowe sezony pod wodzą Rafy Beniteza i wreszcie doczekaliśmy się takiej gry i takich wyników, jakich wymaga się od najbardziej utytułowanego angielskiego klubu. Marzenie o 19. tytule mistrza Anglii opuściło listę pobożnych życzeń i stało się jak najbardziej realne do zrealizowania. Powstaje tylko pytanie: co na to wpłynęło?

Przyczyn jest z pewnością wiele. Na pewno nasz trener zrozumiał specyfikę Premier League i wyciągnął niezbędne wnioski z poprzednich lat. Na pewno drużyna dograła się ze sobą przez te trzy lata i wpasowała w koncepcję Rafy. Jednak najważniejszej przyczyny świetnego startu The Reds w nowym sezonie należy dopatrywać się gdzie indziej. Otóż, dzięki świetnym transferom naszego bossa, Liverpool FC dorobił się bodaj najsilniejszej drugiej linii w angielskiej ekstraklasie. A to ta formacja jest przecież odpowiedzialna za kreowanie gry, to na niej spoczywa najwięcej zadań.

Bolączką poprzedniego Liverpoolu był brak skuteczności. Teraz, gdy spojrzymy na imponujący dorobek 11 bramek zdobytych w czterech pierwszych meczach, widać wyraĽnie, że przestało to już być problemem. Trzeba jednak zauważyć, że nie jest to tylko zasługą naszych napastników. Choć Andrij Woronin i Fernando Torres są świetnymi transferami, a klasy Dirka Kuyta i Petera Croucha nikt nie śmie podważać, to brakuje im jeszcze trochę do optymalnej formy. W przypadku dwóch pierwszych, jest to spowodowane oczywiście trwającą aklimatyzacją w nowej drużynie, aklimatyzacją (należy podkreślić) przebiegającą jak najbardziej pomyślnie. Nie zmienia to jednak faktu, że nasi atakujący nadal potrafią razić nieskutecznością. Różnica względem poprzednich lat polega na tym, że dostają mnóstwo świetnych piłek i trudno jest nie zamienić któryś z nich na bramki. A piłki te dostarcza właśnie nasza linia pomocy.

The Reds przyzwyczaili nas do tego, że przeważają w meczach. Przyzwyczaili nas niestety też do tego, że nic z tego nie wynika. Brakowało skuteczności pod bramką przeciwnika, ale brakowało również tych ostatnich, otwierających drogę do bramki podań. Nasze skrzydła nie funkcjonowały najlepiej, a środek niejednokrotnie był skuteczny jedynie w rozbijaniu ataków rywali, a nie konstruowaniu swoich. Teraz jest inaczej. Dzięki świetnym transferom dysponujemy kilkoma bardzo dobrymi zawodnikami na każdą pozycję. Już nie tylko nasza obrona jest najlepsza w lidze.

Największy urodzaj panuje wśród środkowych. Obdarzony chirurgicznym podaniem Xabi Alonso, waleczny Sissoko, świetnie wyszkolony technicznie Javier Mascherano i łączący te wszystkie cechy Steven Gerrard, budzą grozę w Premier League. Nie można też zapomnieć o młodym Lucasie Leivie, ujmującym spokojem i dojrzałością w grze. Oczywiście podobnym składem, jeśli chodzi o tę pozycje, dysponowaliśmy już przez połowę minionego sezonu, jednak wtedy Alonso i Sissoko byli w słabszej formie, Gerrard grał najczęściej na nielubianej przez siebie prawej flance, a Mascherano dopiero wkomponowywał się w zespół. Dziś już nie ma tych kłopotów i Benitez ma ukochany przez wszystkich trenerów problem- problem bogactwa.

Na nic by jednak się nie zdał choćby najlepszy środek pomocy na świecie, gdyby nie wsparcie ze skrzydeł. W tamtym sezonie problem ze skrzydłowymi był tak duży, że Rafa wystawiał tam Gerrarda, co niekoniecznie przysparzało korzyści drużynie. Pennant grał bardzo dobrze, ale jego dośrodkowania pozostawiały dużo do życzenia, Riise miał kryzys formy, Kewell był (a to dziwne...) kontuzjowany praktycznie cały sezon, Aurelio mogący też grać w pomocy, również doznał kontuzji, Garcia- tak samo. Nic dziwnego, że Benitez poszukiwał nowych zawodników na tą pozycję. Na Anfield zawitali więc Yossi Benayoun i Ryan Babel i okazali się kolejnymi, bardzo dobrymi zakupami. ¦wietnie wyszkoleni technicznie, waleczni i obdarzeni dobrym dośrodkowaniem, stanowią idealną alternatywę dla Pennanta i Riise. A jeżeli dodamy do tego, że Jermaine również polepszył swoje dośrodkowania, nie może dziwić tak dobra dyspozycja The Reds.

Niewątpliwym sukcesem Rafy było sprowadzenie do formacji ofensywnych zawodników prezentujących takie cechy, które pozwoliły im na szybką aklimatyzację. Już od meczu z Tuluzą na Anfield możemy mówić, że mamy zespół w pełnym tego słowa znaczeniu. A przecież we wcześniejszych spotkaniach straciliśmy punkty tylko z Chelsea i to w kontrowersyjnych okolicznościach. Dzięki świetnej obronie i pomocy, oraz coraz lepszym ataku, absolutnie realnym staje się 19. mistrzostwo Anglii. A nas kibiców, po okresie lat chudych, czekają wreszcie lata dominacji Liverpoolu w lidze i kto wie, czy nie nawiązanie do jego najlepszych czasów.



Autor: Miro
Data publikacji: 16.09.2007 (zmod. 02.07.2020)